sobota, 30 maja 2015

Kod BROKEN ARROW: Aneks 2 – zagadka 6 Tomahawków (1)



   
A teraz ta druga informacja dotycząca przelotu samolotu z 6 głowicami jądrowymi z Minion AFB, ND do Barksdale AFB, LA:



W hołdzie 9 lotnikom z Minot i Barksdale AFB:
 Zagubione pociski nuklearne w dniach 29-30.VIII.2007 r.


Źródło: Global Research, October 29, 2007
Autor: Mahdi Darius Nazemroaya


Mapka przelotu bombowca B-52H Stratofortess z 6 uzbrojonymi w głowice jądrowe pociskami Tomahawk na pokładzie


Zgodnie z szeroką gamą doniesień, że kilka bomb jądrowych zostało „utraconych” na 36 godzin po starcie w dniach 29 i 30 sierpnia 2007 roku do przelotu przez cały kraj z Minot AFB w Północnej Dakocie do Barksdale AFB w Luizjanie. [1] Ogólnie rzecz biorąc było tam sześć głowic W80-1 znajdujących się w pociskach AGM-129 Cruise, które „zaginęły”. [2] Historia ta została po raz pierwszy opublikowana przez „Military Times”, po tym jak jeden z żołnierzy puścił farbę.

Jest także godnym odnotowania fakt, że w dniu 27.VIII.2007 roku, w przeddzień incydentu z „utraconymi” głowicami, trzy bombowce B-52 wykonały misje specjalne zatwierdzone przez gen. Moseleya – szefa sztabu USAF. [3] Ćwiczenie to polegało na zbieraniu informacji i fotografii lotniczych w czasie misji. W Minot AFB znajduje się 91. Skrzydło Sił Kosmicznych – jednostka podlegająca pod Air Force Space Command – Dowództwa Sił Powietrznych i Kosmicznych – AFSPC.

Według oficjalnych raportów, piloci nie wiedzieli że mają na pokładzie Bronie Masowego Rażenia – BMR. Już w Luizjanie oni także pozostawili broń jądrową bez ochrony na pasie startowym na kilka godzin. [4]

Zastępca szefa sztabu ds. operacji, planowania i dyscypliny – generał-major Richard Y. Newton III skomentował ten incydent mówiąc, że nastąpiła „bezprecedensowa” seria proceduralnych błędów, które okazały „erozję przestrzegania standardów obchodzenia się z bronią”. [5]

Te oświadczenia są zwodnicze. Ten liberalizm zabezpieczenia nie był rezultatem niedbałości proceduralnej wewnątrz USAF, ale konsekwencją przemyślanego zmanipulowania tych procedur. (…)

(W dalszym ciągu opisane są skomplikowane procedury wydawania i transportu oraz zdawania broni w USAF, US Army i US Navy, które pomijam, bowiem są niemal identyczne jak w WP i innych armiach świata. Wniosek jest jeden – każde wydanie, transfer, translokacja i zdanie jakiejkolwiek broni – od pistoletu do bomby wodorowej pozostawia ślad w specjalnej dokumentacji – ergo zabranie broni bez rozkazu czy jej kradzież jest teoretycznie niemożliwe, bo wtedy nie pozostanie ślad w dokumentacji, co automatycznie wdraża odpowiednie procedury jej poszukiwań i odzyskania - przyp. tłum.)

Strategiczny bombowiec, który przenosi amunicję nuklearną nie może lecieć bez potwierdzenia rozkazu wylotu przez starszych oficerów i dowódcy bazy. Rozkaz wylotu z potwierdzeniem musi przejść przez służby ładujące bomby do bombowca. Bez tego żaden lot nie może się odbyć.

W tym konkretnym przypadku utraty ładunków nuklearnych, rozkaz wydano i potwierdzono. Po raz kolejny każdy żołnierz z USAF może zaświadczyć, że jest to standardowa procedura. Istnieją dwa ważne pytania, na które trzeba odpowiedzieć w kontekście sprawy incydentów z „utraconą” bronią jądrową:
1.      Kto wydał rozkaz uzbrojenia ACM AGM-129 w termojądrowe głowice W80-1 i na jakim poziomie hierarchii służbowej został ten rozkaz wydany? Jak przekazano ten rozkaz w łańcuchu dowodzenia?

2.     Jeżeli nie był to błąd proceduralny, to co było polityczno-wojskowym celem tych, którzy wydali ten rozkaz?


Nieprawdopodobieństwo „utracenia” broni jądrowej


Jak skomentował to komandor-porucznik rez. US Navy Robert StormerPrasa od początku donosi o błędach USAF w transportowaniu broni jądrowej ponad USA, naruszaniem przez nie prawa amerykańskiego i traktatów międzynarodowych, ale brakuje tam najważniejszej kwestii, a mianowicie – jak to się stało, że sześć uzbrojonych w głowice jądrowe pocisków Cruise było bez dozoru od samego początku? [6]

Stormer wskazuje także na kluczowy moment, który nie jest dokładnie niejawny: Istnieje prosty system chroniący dla wszystkich tego rodzaju broni. Transfer broni jądrowych jest obwarowany przepisami USAF dającymi zaufanie tej służbie. Każda osoba wydająca rozkaz przeniesienia tego rodzaju broni, manipuluje nią, łamie pieczęcie i przemieszcza jakąkolwiek broń jądrową musi podpisać odpowiednie dokumenty w celu kontroli jej przemieszczenia.  [7]

Stromer kontynuuje:
Dwóch uzbrojonych specjalistów od amunicji są potrzebni do pracy jako ekipa do wszystkich broni jądrowych. Wszystkie osoby pracujące z bronią jądrową muszą przejść bardzo rygorystyczne standardy bezpieczeństwa i próby lojalności – to jest znane jako Program Odpowiedzialności Personelu Pracującego z Bronią Jądrową (NWPRP) [DoDD 5310 42]  Oni pracują w wydzielonych obszarach nie widząc siebie nawzajem i będąc cały czas na oku kontrolera. [8]

Stormer demaskuje cały Pentagon wskazując na fakty i procedury wojskowe. Przede wszystkim odkrywa on, że: Wszystkie siły bezpieczeństwa zaangażowane do ochrony broni jądrowych mają zezwolenie na użycie broni ze skutkiem śmiertelnym do obrony ich przed każdym zagrożeniem – w tym przed próbą kradzieży. [9]

Następnie wskazał on na fizyczne realia, których nie można zlekceważyć: Nikt nie mógłby szybko przenieść jednotonowy pocisk Cruise, a szczególnie już sześć – załadowanych silnie wybuchowymi substancjami i gotowych do akcji.

Dalej objaśnia inne fizyczne i proceduralne realia manipulowania bronią jądrową:
W USA także nie przewozi się broni jądrowej przeznaczonej do likwidacji przymocowanej do swoich wyrzutni pod skrzydłami samolotów bojowych. Procedura nakazuje oddzielać głowice od wektorów przenoszenia i przewożenie ich samolotami transportowymi do specjalnego magazynu-repozytorium – a nie do bazy bombowców operacyjnych jak to ma miejsce na arenie operacji na Bliskim Wschodzie.  [10]

Ten ostatni punkt stwarza pytanie dla kogóż to ta broń jest przeznaczona? W tym kontekście, Stormer stawia kilka ważnych pytań, na które domaga się odpowiedzi:

1.      Dlaczego i w jakim celu, te pociski zostały zabrane do Barksdale AFB?
2.     Ile upłynęło czasu zanim ten błąd został dostrzeżony?
3.     Jak wiele błędów popełniono, a ile jeszcze zostałoby popełnionych w czasie tego, co się stało?
4.     Ile i jakie protokoły bezpieczeństwa zostały przeoczone?
5.      Ile i jakie procedury bezpieczeństwa zostały pominięte lub zignorowane?
6.     Ile innych poleceń i procedur kontrolnych tam nie wykonano?
7.      Co Kongres ma zamiar zrobić w celu poprawy kontroli nad amerykańskimi siłami jądrowymi? 
8.     Jak się ma ten incydent w stosunku do wiarygodności kontroli nad bronią jądrową i materiałami nuklearnymi w Rosji, Pakistanie i innych krajach [Klubu Atomowego]?
9.     Czy administracja Busha – jak sugerują to doniesienia prasowe – ma plany zaatakowania Iranu bronią atomową?

Jest to sprawa percepcji, czy jest to „jasne” czy „niejasne”, dlaczego głowice nie zostały wcześniej usunięte z pocisków. Wszystkim tym, którzy obserwują tą serię „niejasnych” wydarzeń staje się „jasne”, że na czele Stanów Zjednoczonych mamy przestępczy rząd. Jest oczywistym, że tych sześć pocisków nuklearnych mogło być „pomyłkowo” załadowanych, szczególnie kiedy ich oddzielnie składowane głowice zostały dołączone do rakiet przez ludzi przeszkolonych do takich zadań.

Jest również ciekawym, że dwa zespoły w dwóch bazach USAF: Minot AFB i Barksdale AFB popełniły ogromny „proceduralny błąd”. Jakie jest prawdopodobieństwo zdarzenia się tego samego błędu jednocześnie w dwóch różnych miejscach?

Warto również zauważyć, że oficjalne raporty ze źródeł wojskowych mówią tylko o 5 z 6 głowic jądrowych z Minot AFB będących rozliczonych w Barksdale AFB. [11] Głowice nuklearne są przechowywane w specjalistycznych obszarach magazynowych lub bunkrach. Co więcej, broń jądrowa nie jest demontowana w Barksdale AFB.  


Rola Programu Gwarancyjnego Broni Jądrowych: Co się stało z elektronicznym monitoringiem?


Program Gwarancyjny Broni Jądrowych jest programem łączonym pomiędzy Departamentem Obrony USA a Departamentem Energetyki. NSA jest w to także zamieszana, jak i inne agencje federalne. Program Systemów Zabezpieczenia Broni Jądrowych jest częścią tego programu, który jest zaangażowany w monitoring i fizyczną ochronę oraz programy ochronne arsenału atomowego USA.

Standardy Bezpieczeństwa Broni Jądrowych podpadają pod Program Gwarancyjny Broni Jądrowych i znajduje się na miejscu w celu odrzucenia każdego „nieautoryzowanego dostępu do broni atomowych; ochrony przed uszkodzeniem i sabotażem tych broni, uniemożliwieniem utraty ich ochrony i ochrony przed – jak to tylko możliwe – skażeniem promienistym wywołanym przez nieautoryzowane działania.”

W ramach tego systemu lub tych zabezpieczeń istnieje również rygorystyczna kontrola systemu użytkowania, która jest związana z wojskową strukturą (łańcuchem) dowodzenia i Białym Domem.



CDN.

------------


Źródła i przypisy:

[1] Sarah Baxter – “US Hits Panic Button As Air Force ‘Loses’ Nuclear Missiles” w The Times (Wk. Brytania), 21.X.2007 r.
[2] Nurlear Reactions Data Center także uważa, że zmagazynowano ogółem 1400 głowic W80-1, które przyporządkowano 900 pociskami ALCM (Cruise, Tomahawk), które składuje się osobno z odłączonymi głowicami.
[3] Baxter S. – „US Hits…”, op. cit.
[4] John Andrew Prime – “Barksdale Bombers Expand B-52 Capabilities” w “The Sheveport Times”, 7.VIII.2007 r.
[5] Baxter S. – “US Hits…”, op. cit. Generał-major Newton odpowiada także za sformułowanie polityki wspierającej powietrzne, atomowe, antyproliferacyjne, lądowe, pogodowe i cybernetyczne/informatyczne operacje. Z tego też powodu został on zaangażowany w planowanie wojny przeciwko Irakowi, w izraelskich przygotowaniach zaatakowania Syrii i w wojnę Izraela przeciwko Libanowi w 2006 roku.
[6] Robert Stromer – „Nuke transportation Story Has Explosive Implications” w “Fort Worth Star Telegram”, 8.X.2007 r.
[7] Ibidem. W celu zabezpieczenia bezpieczeństwa głowic TLAM-N są one chronione przez system alarmowy złożony z czujników ruchu, który wykazuje naruszenie chronionych perymetrów poprzez sygnał audio i wizualny, co pozwala na wysłanie tam patrolu interwencyjnego.
[8] Ibidem.
[9] Ibidem.
[10] Ibidem.
[11] Michael Hoffman – “B-52 Mistakenly Flies With Nukes Aboard” w “Military Times”, 10.IX.2007 r. – Źródła Associated Press także sporządziły ten sam raport. “Military Times” po prostu zmienił ten artykuł, zaś AP wycofała ten raport z powodu błędów, które się w nim znalazły.


piątek, 29 maja 2015

Kod BROKEN ARROW: Aneks 1 – Tybee Island



Pierwszy z nich dotyczy bomby wodorowej zgubionej w Georgii w latach 50. XX wieku:


USA: para kanadyjskich nurków znalazła bombę atomową sprzed 50 lat!


Tomasz Andrukajtis

Do niecodziennego znaleziska doszło w USA, gdzie para kanadyjskich nurków podczas zanurzenia w małej zatoczce Wassaw Sound u wybrzeży Georgii, znalazła bombę termojądrową zgubioną przez US Air Force ponad 50 lat temu! Jak widać nigdy nie możemy być pewni, co spotka nas pod wodą w trakcie wakacyjnego wypadu!

Jason Sutter i Christina Murray pochodzący z kanadyjskiego London w prowincji Ontario, przyjechali do USA by spędzić tu dwutygodniowe wczasy. Na czas swojego pobytu u południowego sąsiada zaplanowali kilka nurkowań, właśnie w Georgii i na Florydzie. Jak wiemy każde zanurzenie w nowym miejscu to zazwyczaj wspaniałe przeżycie, które pamiętamy bardzo długo, jednak nurkowanie, podczas którego dokonujemy takiego znaleziska, na pewno zapadnie w pamięci na zawsze!

Odbywając rutynowe zanurzenie, podczas którego para Kanadyjczyków podziwiała lokalną faunę i florę, natrafili w pewnym momencie na obiekt, który wyraźnie nie pasował do reszty otoczenia. Znalezisko okazało się być dawno zaginioną własnością rządu USA w postaci pocisku nuklearnego Mark 15!

„W pewnym momencie zauważyłem obiekt o cylindrycznym kształcie, który wyglądał na metalowy. W pierwszej chwili myślałem, że to beczka po oleju lub coś w tym stylu. Po chwili kopania zdałem sobie sprawę, że znalezisko jest dużo większe niż beczka. Udało się również odsłonić fragment napisów, jakimi pokryty był tajemniczy obiekt. W momencie, kiedy przeczytałem, że jest to bomba atomowa MK-15 totalnie spanikowałem! Natychmiast złapałem Christinę za rękę i dałem jej znać, że musimy natychmiast opuścić to miejsce. Zaraz po awaryjnym wynurzeniu złapałem za telefon i zadzwoniłem pod 911 (odpowiednik naszego 997 czy 112 – red.)” – relacjonował rozemocjonowany znalazca bomby – Jason Sutter.

Dyspozytor, który odebrał zgłoszenie od razu zdał sobie sprawę ze skali zagrożenia. Niezwłocznie powiadomił wszystkie służby ratownicze, w tym straż przybrzeżną oraz wojsko. Chwilę później okolica została zamknięta, a na wodzie pojawiło się 20 jednostek pływających i 1 500 ludzi zabezpieczających teren. Dzięki koordynatom GPS przekazanym przez parę Kanadyjczyków natychmiast udało się zlokalizować bombę, której ładunek wybuchowy określono na 3.8 megaton.

Najpierw na dno wysłano robota ROV, aby określić stan w jakim znajduje się odnaleziona bomba. Dopiero w następnej kolejności na miejscu zanurkowali specjaliści z NAVY Seals, którzy po kilku godzinach wytężonej pracy rozbroili niebezpieczne znalezisko. Jak podano do publicznej wiadomości, bomba wyprodukowana w 1955r. pomimo upływu lat znajdowała się w bardzo dobrym stanie.

Cała operacja zajęła służbom ratowniczym niespełna 48 h. W efekcie udało się zneutralizować zagrożenie, które czekało w ukryciu od 1958 r., a którego skutki mogłyby być katastrofalne. Odzyskany ładunek został przetransportowany do Mayport Naval Station na Florydzie. W najbliższym czasie bomba zostanie przebadana pod kątem wpływu i zagrożenia, jaki mogła mieć na okoliczne środowisko przez ostatnie pięć dekad.

Skąd tak niebezpieczne znalezisko na dnie malutkiej zatoki? W nocy 5 lutego 1958r. Bombowiec B-47 transportował bombę podczas ćwiczeń symulujących misję bojową u wybrzeży Georgii. W pewnym momencie na wysokości prawie 11km doszło do zderzenia z myśliwcem odrzutowym F-86 Saber. W wyniku tej katastrofy myśliwiec uległ zniszczeniu, a bombowiec doznał poważnych uszkodzeń.

Dowodzący maszyną pilot – major Howard Richardson, na polecenie swoich przełożonych pozbył się niebezpiecznego ładunku przed podjęciem próby lądowania. Bombę zrzucił w płytkich wodach zatoki Wassaw Sound, nieopodal ujścia rzeki Savannah, skąd miał nadzieję uda się ją odzyskać bez większych problemów. Pozbycie się zagrożenia przebiegło pomyślnie. Załoga nie dostrzegła śladów eksplozji po zrzuceniu bomby, a następnie dała radę posadzić maszynę i bezpiecznie wylądować w najbliższej bazie US Air Force.
Niestety odnalezienie bomby nie było takie proste, jak mogło się wydawać w momencie jej zrzutu. Mimo początkowych intensywnych poszukiwań, starania wojska nie przyniosły rezultatu i termonuklearne zagrożenie przeleżało spokojnie na morskim dnie 57 lat.

Uzupełnienie: Jak się okazało informacje o odnalezieniu tej bomby są mocno przesadzone. Bomba z Wassau Sound Bay oraz 10 innych „zgubionych” w trakcie Zimnej Wojny przez USA, wciąż uznawane są za nieodnalezione!

Źródła:
·        WWW.worldnewsdailyreport.com


Kanadyjscy nurkowie z rzekomą bombą H w wodach Wassau Sound


Najprawdopodobniej ta informacja jest fałszywką, bowiem jej źródło jest mniej więcej tak wiarygodne jak „Fakt” czy inny springerowski brukowiec. Nie znalazłem żadnego potwierdzenia, poza notatką w Wikipedii, która brzmi:

Katastrofa bombowca B-47 nad Tybee Island, to był incydent, który zdarzył się w dniu 5.II.1958 roku, w którym USAF utraciły 3,4 tonową bombę Mark-15 w wodach koło Tybee Island k./Savannah, GA. W czasie ćwiczenia, samolot myśliwski F-86 Sabre zderzył się z bombowcem B-47 mającym bombę wodorową na pokładzie. W celu ochrony załogi przed możliwym wybuchem po upadku na ziemię, bombę wyrzucono. Po kilku nieudanych próbach jej odnalezienia wyciągnięto wniosek, że spadła ona gdzieś w Wassaw Sound u wybrzeża Tybee Island.

Bombowiec B-47 wykonywał symulacyjną misję z Homestead AFB, FL. Miał on na pokładzie 3400-kilogramową bombę H. Około godziny 14:00 EDT myśliwiec F-86 zderzył się z bombowcem. Myśliwiec uderzył, kiedy pilot się katapultował. Uszkodzony B-47 pozostał w powietrzu, ale opadł na wysokość 5500 m, kiedy mjr Richardson odzyskał nad nim panowanie.

Załoga poprosiła o pozwolenie zrzucenia bomby w celu zredukowania masy samolotu i możliwości samorzutnej eksplozji bomby w czasie awaryjnego lądowania. Zezwolenie otrzymano i bombę zrzucono z wysokości 2200 m, kiedy samolot leciał z prędkością 370 km/h. Załoga maszyny nie dostrzegła eksplozji w momencie zetknięcia się bomby z wodą. Udało się im posadzić uszkodzony bombowiec w najbliższej Hunter AFB. Pilot – płk Howard Richardson dostał awans i DFC za ten wyczyn.

Niektóre źródła opisywały bombę jako w pełni funkcjonalną broń termojądrową, ale inne pisały, że nie była ona uzbrojona.[1] Gdyby miała zainstalowany zapalnik z plutonowej bomby atomowej, to byłaby ona całkowicie sprawna. Gdyby miała ona zamontowaną atrapę zapalnika, to nie byłaby w stanie eksplodować, ale wciąż mogłyby wybuchnąć jej konwencjonalne materiały wybuchowe. Czterometrowa bomba Mark-15 waży 3400 kg i nosi nr seryjny 47782. Zawiera ona 180 kg konwencjonalnego, miotającego materiału wybuchowego i wysoko wzbogacony uran. USAF zapewniają, że plutonowy zapalnik został z bomby usunięty przed startem B-47 do misji. Jak odnotowano w Komisji Energii Atomowej – „Formularz AL-569 tymczasowego rozbrojenia bomby (w celu manewrów)” podpisany przez dowódcę samolotu – bomba zawierała 75-kilogramowy ładunek ołowiany pozorujący zapalnik. Ale zgodnie z kongresowym oświadczeniem z 1966 roku, złozonym przez asystenta Sekretarza Obrony W. J. Howarda, bomba z Tybee Island była „uzbrojoną, bombą wodorową z działającym nuklearnym zapalnikiem”, i jedną z dwóch utraconych w tym czasie bomb wodorowych z plutonowym urządzeniem inicjującym. Niemniej jednak dokumenty ze studium USAF wskazują na to, że w lutym 1958 roku, próbne loty dyżurnych sił lotniczych (ze starszymi bombami Mark-15 na pokładach) nie miały zezwolenia na loty z uzbrojonymi bombami wodorowymi na pokładzie. Trwało to do czerwca 1958 roku.

Gdyby doszło do zdetonowania tego ładunku, całkowite zniszczenia przez kulę ognistą sięgałyby promienia 2 km, zaś promieniowanie termiczne powodowałoby oparzenia III stopnia na odległość 10-krotnie większą.

Od dnia 6.II.1958 roku, 2700. Dywizjon Utylizacyjny Amunicji i Materiałów Wybuchowych USAF oraz 100 ludzi z US Navy wyposażonych w ręczne sonary i detektory metalu przeszukiwało ten akwen. W dniu 16 kwietnia wojskowi ogłosili, ze poszukiwania były bezowocne. Na podstawie badań geologicznych Departament Energii Jądrowej oświadczył, że jak się uważa, bomba leży pogrzebana na jakieś 2-5 m grubej warstwie iłu na dnie Wassaw Sound.

W 2004 roku, ppłk rez. USAF Derek Duke oświadcza, że zredukował miejsce spadku bomby do małego obszaru o wielkości boiska do futbolu. Przemierzyli oni ten akwen swoją łodzią z licznikiem G-M na holu. Czterokrotnie udało się im namierzyć emisję promieniowania – co naniesiono na mapę i namierzono triangulacyjnie. Jednakże następne badania dowiodły, że chodziło o naturalne źródła promieniowania.
Do tej pory Departament Bogactw Naturalnych Georgii nie stwierdził żadnego nienaturalnego skażenia radioaktywnego w rejonie warstw wodonośnych Upper Floridan, a wszelkie odchyłki od normy były spowodowane obecnością piasków monacytowych, które są naturalnie radioaktywne.

Pewna satyryczna strona internetowa opublikowała w lutym 2015 roku story mówiącą o tym, że bomba ta została znaleziona przez kanadyjskich urlopowiczów, którzy tam nurkowali i że bomba została usunięta z tej zatoki. Ta kaczka dziennikarska została szeroko rozreklamowana przez lokalne media.  

Bomba Mark-15 o mocy 3,5 Mt


Tyle podaje amerykańska Wikipedia.


Fakt zatem pozostaje faktem – zagubiona przed pół wiekiem bomba wodorowa dalej pozostaje gdzieś na dnie oceanu, koroduje i może eksplodować w każdej chwili. Jej moc wynosi 3,5 Mt TNT. Ekologiczne skutki zdetonowania tej bomby byłyby okropne i porównywalne z katastrofą nuklearną w Czarnobylu.

Pozostaje jednak pytanie: gdzie jest ta bomba? Jeżeli wpadła w wody zatoki, to prędzej czy później zostałaby odnaleziona. A może jej tam po prostu – nie ma? Jeżeli tak, to gdzie znikła? Porwali ją Rosjanie, Chińczycy, gangsterzy, a może… Wodni Ludzie? W tym kontekście staje się zrozumiałe to, jak bardzo była pilnowana bomba z Palomares, zanim ją znaleziono na dnie Morza Śródziemnego i wydobyto.

Amerykanie utracili ogółem 10 ładunków nuklearnych o różnej konstrukcji i mocy, których NIGDY nie odnaleziono mimo intensywnych poszukiwań… I kto wie, czy w przypadku aktu nuklearnego terroryzmu nie dojdzie do sytuacji tak plastycznie opisanej przez Toma Clancy’ego w powieści „Suma wszystkich strachów”, w której amerykańska bomba atomowa, zgubiona przez Izraelczyków przerobiona na bombę wodorową przez wschodnioniemieckiego naukowca i rękami Arabów podłożona wysadza w powietrze połowę Denver (w powieści) czy Baltimore (w filmie Phila Aldena Robinsona z 2002 roku). To jest swoiste memento dla Ludzkości która rozpętała nuklearne szaleństwo…


Przekład z j. angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©




[1] Bomba wodorowa składa się z nuklearnego zapalnika, jaką jest bomba atomowa wytwarzająca temperaturę i ciśnienie konieczne do „zapłonu” syntezy termojądrowej i ładunku zasadniczego: wodorku litu – LiH.

czwartek, 28 maja 2015

Kod BROKEN ARROW: Pewnego czasu omal nie zrzuciliśmy bomby H na Północną Karolinę


- i inne straszne wydarzenia w arsenale atomowym USA



Josh Harkinson


Dzięki stromo wznoszącej się krzywej jakości projektowania i obsługi broni jądrowej, mimo tego, że wciąż kładzie się nacisk na bezpieczeństwo przed niegospodarnością, amerykańska armia miała przerażającą liczbę wypadków z bronią jądrową i termojądrową, które omal nie skończyły się niekontrolowaną eksplozją. Oto skrócone kalendarium wypadków i skandali związanych z broniami A i H z mediów i źródeł wojskowych oraz z książki Erica Schlossera pt. „Command and Control”, która jest kroniką opisującą przerażające szczegóły tego, jak blisko staliśmy od krawędzi przepaści. A oto skrót tej kroniki:
·        21.VI.1947 roku – incydent nad Maury Island k./Tacoma, WA. (Ten incydent wprawdzie nie dotyczy broni jądrowej, ale dotyczy topienia odpadów jądrowych z zakładów przetwarzania i produkcji plutonu w Hanford, WA, w głębinach Pacyfiku. Później stworzono do niego legendę o katastrofie UFO, co opisał J. A. Keel – przyp. tłum.)
·        1956 – bombowiec B-47 wypadł z pasa startowego i uderzył rozwalając magazyn broni A zawierający bomby Mark-6, które omal nie eksplodowały;
·        Styczeń 1958 – na pasie startowym w Morocco, samolot B-47 zapalił się, pożar strawił maszynę wraz z bombą H Mark-36 tworząc 4 tony radioaktywnego popiołu;
·        5.II.1958 roku – incydent nad Tybee Island. (Tego incydentu nie ma w artykule, został on dopisany przeze mnie. Ten temat będzie poruszony w innym artykule poświęconym niewyjaśnionym katastrofom nuklearnym – przyp. tłum.)
·        Marzec 1958 roku – przelatując nad Mars Bluff, SC, pilot B-47 zrzuca przez pomyłkę bombę Mark-6 na podwórze domu mieszkalnego. Chociaż bomba była pozbawiona swego ładunku zasadniczego, jej ładunek konwencjonalnego materiału wybuchowego roznosi dom, rani sześcioosobową rodzinę i pozostawia po sobie krater głęboki na 11,6 m;
·        Listopad 1958 – samolot B-47 z bombą wodorową Mark-39 rozbija się w okolicy Abilene, TX. Eksploduje ładunek konwencjonalnego materiału wybuchowego nie powodując wybuchu termojądrowego.
·        1958 rok – wymieniono ładunki jądrowe wszystkich bomb Mark-28 po testach które dowiodły, że katastrofa lotnicza może spowodować wybuch jądrowy;
·        1959 rok – bombowiec B-52 zderza się z latającym tankowcem i rozpada się nad Kentucky. Dwa nuklearne ładunki zostały znalezione leżące na stosie silnych materiałów wybuchowych.
·        1960 rok – eksperci do spraw uzbrojenia wizytujący bazę NATO widzieli niemieckiego myśliwca przenoszącego bomby jądrowe będącego strzeżonym przez tylko jednego amerykańskiego żołnierza uzbrojonego w zwyczajny karabin z II Wojny Światowej!
·        1961 rok - cztery dni po objęciu władzy przez prezydenta J. F. Kennedy’ego, bombowiec B-52 wpadł w korkociąg w okolicach Goldsboro, NC, wyrzucając bombę wodorową Mark-39 i tylko wyłącznik w kokpicie nie dopuścił do detonacji bomby. Drugi Mark-39 spadł na ziemię nieuzbrojony, zaś odłamki bomby wbiły się głęboko w błotnisty grunt (zob. zdjęcie) zaś jego uranowy ładunek zasadniczy nie został znaleziony.
·        1965 rok – spawacz pracujące w silosie ICBM Titan II w Arkansasie spowodował pożar, który udusił dymem 53 osoby;
·        1966 rok – bombowiec B-52 mający na pokładzie 4 bomby H (i ponoć 2 rakiety klasy powietrze-ziemia z głowicami nuklearnymi – przyp. tłum.) Mark-28 eksplodował wraz z latającą cysterną KC-135 nad miejscowością Palomares, Hiszpania. W dwóch bombach doszło do detonacji ładunku materiałów wybuchowych, co doprowadziło do rozrzucenia ładunków zasadniczego i inicjującego na znacznej powierzchni, co spowodowało zerwanie i wywiezienia do mogilnika 4000 ciężarówek ziemi i roślinności – w tym upraw pomidorów, dyni i in. jarzyn i warzyw.
·        1968 rok – bombowiec B-52 lecący nad Grenlandią rozbił się (w okolicy Qaanaaq/Thule – przyp. tłum.) rozrzucając radioaktywne szczątki 4 bomb wodorowych (niekiedy mówi się o 6 lub 4 bombach H i 2 rakietach z głowicami nuklearnymi – przyp. tłum.) na obszarze 7,77 km².
·        1969 rok – dwudziestu członków załogi okrętu podwodnego SSBN USS Polaris zostało przyłapanych na używaniu narkotyków. Były załogant powiedział dziennikarzom, że haszysz był często popalany na okręcie w czasie rejsu. (Przerażające jest to, że los całego świata spoczywał w rękach jakichś ućpanych haszem czubków, którym w narkotycznym widzie mogła odbić jakaś szajba i mogli wystrzelić SLBM-y na nasze głowy, a tak już nawiasem mówiąc, to teraz nie dziwię się, że ućpani marynarze słyszeli jakieś głosy czy widzieli jakieś UFO czy USO… – uwaga tłum.)
·        1970 – dyrektor ds. bezpieczeństwa w Sandia National Laboratory przekazał Komisji Energii Atomowej – AEC notatkę służbową o tym, że przypuszczalnie bezpieczne w czasie awarii głowice nuklearne mogą eksplodować pod działaniem bardzo wysokich temperatur i nacisku. AEC nie podjęła żadnego działania. (Eksperymenty dotyczące tej problematyki wykonywano w Australii na Poligonie Maralinga – przyp. tłum.)
·        1974 rok – w liście do wysokiego urzędnika AEC, Sandia VP ostrzega, że wiele głowic może eksplodować samoczynnie w wyniku pożaru lub katastrofy lotniczej. Odpowiedzią było milczenie AEC.
·        1977 rok – doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Jimmy’ego Cartera gen. William E. Odom przedstawił SIOP czyli Narodowy Plan Wojny Atomowej, i oświadczył: Czasami po prostu nie jestem w stanie uwierzyć w to, co mi pokazano i powiedzianopowiedział później gen. Odomto był ogromny plan mechanicznej wojny, nakierowany na stworzenie jak najbardziej niszczycielskich skutków, bez brania pod uwagę politycznego kontekstu. A prezydent tylko będzie mógł wybrać dwie lub trzy bezsensowne opcje w czasie 10 minut, kiedy będzie obudzony z głębokiego snu pewnej nocy… (Takie właśnie były i nadal są realia Zimnej Wojny, której tak bardzo łakną różnej maści idioci po obu stronach oceanu i w naszym kraju. To oznacza również, że bez względu na sojusz, USA zrzucą nam na głowy głowice jądrowe, kiedy uznają, że są zagrożone ich interesy. Po prostu wybiorą mniejsze zło… – uwaga tłum.)  
·        1979 rok – technik władował przez pomyłkę bardzo realistyczną symulację gry wojennej do komputerów NORAD, która sygnalizowała masowe odpalenie rakiet z terytorium ZSRR. Decydenci poderwali bombowce i przygotowywali się do III Wojny Światowej. Dopiero kiedy fantomowe ICBM nie zmaterializowały się, oni uznali że był to fałszywy alarm. (Wypadek ten posłużył realizatorom filmu „Gry wojenne” z 1983 roku w reżyserii Johna Badhama, w którym młody haker włamuje się do komputera WOPR w NORAD i rozgrywa grę wojenną z użyciem broni rakietowo-jądrowej… Wystarczy, by w systemy komputerowe NORAD włamał się jakiś świr, i rozpoczął taką symulację, a wtedy mogłoby zabraknąć czasu na jakiekolwiek działanie. Coś takiego właśnie opisał Robert Stratton vel Wiesław Górnicki w powieści „Czas nietoperza” (Warszawa 1988) - przyp. tłum.)
·        1980 rok – doradca prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew „Zbig” Brzeziński zostaje obudzony przez gen. Odoma o godzinie 02:30 EDT z powiadomieniem, że 220 SLBM zostało odpalonych z radzieckich okrętów podwodnych w kierunku USA. Brzeziński przygotował siły do nuklearnego kontruderzenia. Gen. Odom ponownie zadzwonił z meldunkiem o 2200 pociskach wystrzelonych z terytorium ZSRR. I podobnie jak wcześniej, winnym fałszywego alarmu był wadliwy chip komputerowy, którego wymiana kosztowała 46 centów. (I znowu widzimy, jak nasze życie zależy od jakiegoś chipa komputerowego, który podając fałszywe dane może doprowadzić do termonuklearnej masakry. Do czego mogłoby dojść, gdyby gen. Odom nie skontaktował się z Brzezińskim, a zaczął działać pod presją czasu i wydarzeń na własną rękę? Możemy powiedzieć tylko tyle, że po prostu mieliśmy szczęście, wielkie szczęście! Jak długo jeszcze? – przyp. tłum.)
·        Wrzesień 1980 roku – gniazdko upuszczone przez jednego z pracowników uszkodziło pocisk Titan II w Arkansas. Doszło do wybuchu silnie toksycznego paliwa rakietowego, zginęła 1 osoba, a 21 zostało rannych, zaś głowica została wyrzucona na odległość 183 m i wylądowała w przydrożnym rowie.
·        Wrzesień 1980 roku – ekspert ds. bezpieczeństwa ze Sandii VP zademonstrował Generalnemu Inspektoratowi USAF, jak bomba Mark-28 może detonować w czasie katastrofy samolotu. GI USAF zamawia studium na ten temat.
·        1984 rok – w czasie próby mikrofonu przed radiowym przemówieniem do narodu prezydent Ronald Reagan zaimprowizował: Amerykanie, spieszę wam oznajmić, że dzisiaj podpisałem dekret o wymazaniu Rosji raz na zawsze. Zaczynamy bombardowanie za pięć minut. Kiedy rozeszła się wieść o tym gagu, świat nie był tym zachwycony. (Dla propagandy ZSRR i bloku wschodniego była to kolejna okazja do pokazania amerykańskiego nieodpowiedzialnego awanturnictwa zimnowojennego, czym zresztą to wystąpienie właśnie było – przyp. tłum.)
·        1990 rok – notatka służbowa mówiąca o „spostrzeżeniu, że niecelowe wybuchy nuklearne przedstawiają większe ryzyko, niż się to pierwotnie oceniało” znalazła się w raporcie House Armed Services Committee.
·        1995 rok – wystrzelenie małej norweskiej rakiety meteorologicznej przekonało Kreml, że to Amerykanie atakują Rosję z terytorium USA. Prezydent Borys Jelcyn przygotował swe siły do kontruderzenia, ale potem odwołał alarm.
·        2003 rok – połowa z jednostek USAF odpowiadających za broń jądrową nie przeszły przez inspekcję bezpieczeństwa pomimo trzydniowego ostrzeżenia.
·        2006 rok – zespoły bezpieczników z czepców balistycznych 4 pocisków Minuteman III zostały pomyłkowo wysłane z Utah do Tajwanu. Skrzynki te znajdowały się tam dwa lata, zanim USAF – naciskane przez chińskich urzędników – nie przyznały się do błędu i zabrały je z powrotem. (Czy to ma świadczyć o odpowiedzialności USAF? To jest kolejny przykład nieodpowiedzialności i niekompetencji ludzi, od których dosłownie i w przenośni, zależą losy tej planety - przyp. tłum.)
·        2007 rok – 6 pocisków nuklearnych znikło na 36 godzin po tym, jak załoga z Minot AFB, ND, przez pomyłkę załadowała je do samolotu i poleciała z nimi przez cały kraj. (Temu wypadkowi będzie poświęcony osobny materiał) (!!!)
·        Maj 2008 roku – pożar w silosie pocisku Minuteman III w Wyoming stopił część wyrzutni i zniszczył elektryczne kable podłączone do tego ICBM. Pożar nie został wykryty przez czujniki p.-pożarowe wykrywające dym. (!!!)
·        Październik 2008 roku – USAF uruchomiły program „podtrzymywania, modernizowania i rekapitulacji ich potencjału nuklearnego”. Reformatorskie wysiłki zawierały zupełnie nowe reżimy inspekcji i były „bardziej zagrożone karą niż rygorystyczne”, jak przyznał to później generał-porucznik James Kowalski – dowodzący działem broni jądrowej USAF.
·        2009 rok – w Malmstrom AFB, MO, zatrudniono specjalistę od pocisków rakietowych bez certyfikatu upoważniającego do wypełniania rozkazów w przypadku wojny.
·        Luty 2010 – obsługa magazynu broni jądrowej w Kirtland AFB, NM, została wydalona ze służby wskutek nie przejścia kontroli bezpieczeństwa.
·        Październik 2010 roku – uszkodzenie komputera wyłączyło z gotowości bojowej 50 ICBM Minuteman III na czas powyżej godziny i uszkodziło komunikację załóg z systemami uzbrojenia.
·        2011 rok – Defense Science Board donosi, że reformy inspekcji USAF są do niczego i „tworzą klimat nieufności”.
·        Lipiec 2012 roku – 84-letnia zakonnica siostra Megan Rice i jej dwóch towarzyszy, aktywistów włamuje się do fabryki broni w zakładzie przetwarzania uranu, gdzie przebywali niewykryci przez ochronę ponad godzinę (!!!). Ten wyłom w ochronie zakładu odnotował Generalny Inspektor DOE, ukazał „kłopotliwy przykład nieudolności”.
·        Wrzesień 2012 roku – wyłączyły się urządzenia alarmowe w wyrzutniach rakietowych w Warren AFB, WY. Służby ochrony nie zareagowały na czas.
·        Grudzień 2012 roku – ponownie zatrudniono przez pomyłkę specjalistę bez certyfikatów w Malmstrom AFB, co wyszło po kontroli zabezpieczenia.
·        Styczeń 2013 roku – DSB ostrzega, że możliwości systemów nuklearnego dowodzenia i kontroli wytrzymania silnego ataku hakerskiego nie zostały dokładnie sprawdzone.
·        Kwiecień 2013 roku – 19 osób z obsługi z Minot AFB nie nadawało się do służby z różnych powodów.
·        Maj 2013 roku – zastępca kierownika zmiany zasnął w bunkrze startowym z otwartymi drzwiami do kanału odprowadzania gazów, co jest naruszeniem zasad bezpieczeństwa. To był drugi taki incydent w ciągu tego roku.
·        Lipiec 2013 roku – „Największym zagrożeniem dla mojego życia jest robienie głupiego roboty” – mówi gen. James Kowalski na forum obronnym w Waszyngtonie, DC.
·        Sierpień 2013 roku – skrzydło rakiet w Malmstrom AFB zawaliło inspekcję bezpieczeństwa i ochrony. Oficer ochrony został usunięty ze służby.
·        Sierpień 2013 roku – w Malmstrom AFB żandarmeria prowadziła sprawę przeciwko dwóm oficerom kontrolnym odpalania ICBM podejrzanych o użycie extasy i dopalaczy. Sprawdzenie ich telefonów doprowadziło śledczych do dowodów na fałszowanie wyników egzaminów kompetencyjnych i testów na obecność narkotyków. (Czy taki oficer będący na haju nie stanowi potencjalnego choćby zagrożenia dla życia na planecie Ziemia? Wystarczy jeden świr mający dostęp do ICBM, i który może rozpętać III Wojnę Światową, bo NIE MA takich zabezpieczeń, których nie można obejść… - uwaga tłum.)  
·        Wrzesień 2013 roku – wiceadmirał Tim Giardina – człowiek nr 2 w dowództwie sił nuklearnych, został zawieszony po znalezieniu u niego fałszywych sztonów pokerowych.
·        Wrzesień 2013 roku – dziennikarz śledczy Eric Schlosser publikuje „Command and Control”, expose podnoszące włosy na głowie, a mówiące o niekompetencji i wpadkach nuklearnego personelu USAF.
·        Październik 2013 roku – generał-major Michael Carey zostaje odsunięty od dowodzenia wydziałem programowania ICBM po jego podróży służbowej do Rosji, w czasie której „zaangażował się w niewłaściwe zachowania” w tym ciężkie pijaństwa, chamstwo w stosunku do swych gości i przebywanie w towarzystwie „podejrzanych kobiet”.
·        Listopad 2013 roku – Raport RAND ujawnia, że specjaliści od pocisków cierpią na syndrom „wypalenia” i mają wysokie wskaźniki przemocy małżeńskiej i sprawy w sądach wojskowych o wykroczenia dyscyplinarne.
·        Styczeń 2014 roku – więcej niż połowa ze 138 specjalistów od ICBM w Malmstrom AFB jest zamieszanych w oszukańcze machinacje i skandale.
·        Luty 2014 roku – siostra Megan Rice, starsza zakonnica, która włamała się do kompleksu produkcyjnego broni jądrowej została skazana na 36 miesięcy więzienia, a jej dwóch towarzyszy na 65 miesięcy każdy.
·        Marzec 2014 roku – 9 oficerów startowych zostaje usuniętych ze stanowiska, a płk Robert Stanley – dowódca Skrzydła Rakietowego w Malmstrom AFB – składa rezygnację. USAF ogłaszają zmiany w testach kompetencyjnych w celu eliminacji oszustw i podniesienia morale.
·        Listopad 2014 roku – USAF wyrzuca dwóch wysokiej rangi dowódców z Programu Minuteman i dyscyplinuje trzeciego za różne błędy dowodzenia, w tym za maltretowanie podwładnych.        


Moje 3 grosze


To jest właśnie to, co nas przeraża – niefrasobliwość i niekompetencja, która może w każdej chwili zaowocować tym, że pojawią się śmiercionośne atomowe słońca nad każdym większym miastem naszego globu, a pozostała przy życiu ludność zostanie wydana na pastwę niewyobrażalnych cierpień i strasznej, powolnej śmierci. Życie na Ziemi zostanie starte z jej powierzchni, albo cofnie się do najprymitywniejszych form i 4,5 mld lat ewolucji materii żywej pójdzie na marne przez jeden błąd jakiegoś nieodpowiedzialnego czubka…

Miejmy tego świadomość.

No i sprawa UFO nad bazami ICBM, o których pisał Robert Hastings. Być może takowe latają, ale jak niedoszkolony personel jest w stanie stwierdzić, czy pociski są uszkodzone przez UFO czy wskutek własnego niedbalstwa. Napisałem w tej sprawie do Roberta Hastingsa i jak dotąd nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, co mnie raczej nie dziwi…


Komentarze Przyjaciół


No i jak tu żyć? (Włóczykij)

Witaj, nie wiem czy to znasz http://projectcamelot.org/barksdale.html ? Te fakty też są bardzo interesujące - dlaczego Ci ludzie zginęli - np. sprawa podejrzanej śmierci 25 naukowców firmy Marconi w latach 1982-88: http://projectcamelot.org/marconi.html i wielu, wielu innych w tym zaginięcie 6-ciu bomb atomowych w trakcie lotu przez USA w dniach 29/30 sierpnia 2007 roku i w następstwie czego podejrzanej śmierci 9 osób personelu wojskowego, którzy za dużo wiedzieli. Moim zdaniem Drogi Robercie te ładunki jądrowe są rozmieszczone w USA i gdzieś w Świecie do przygotowania operacji  ''False Flag'', aby zwalić to na terrorystów. Pozdrawiam serdecznie (Andrzej Kotowiecki)

Jeżeli to prawda, to chyba wiem, gdzie one są – te głowice. Pewnie się je rozmieszcza nad komorą magmową superwulkanu Yellowstone. Wybuch 6 głowic skruszy skały i zacznie się supererupcja tego wulkanu. Jakiż wdzięczny materiał literacki! (Daniel Laskowski)

Errare humanum est, nihil novi, sed insipientis in errore perseverare. Mundus plenus idiotarum est. Miejmy nadzieję, że się jeszcze wszystko odkręci… (Smok Ogniotrwały)

Ech.... Jaki my mamy wpływ na to? Żaden! Tak gdzie decyduje czynnik ludzki tam są błędy, sztuka polega na tym aby wprowadzić procedury pozwalające zminimalizować ryzyko. Zresztą nie tylko Amerykanie. U Rosjan jeszcze gorzej... Po iluś latach do opinii publicznej docierają "kwiatki" z Syberii... Ilu ludzi zmarło wskutek napromieniowania, a to jakieś miasteczko pomyłkowo sołdaty potraktowali bombą i miejscowość przestała istnieć...Dlatego wprowadzono między przywódcami mocarstw atomowych "gorące linie" telefoniczne czynne non stop aby na pomyłki reagować natychmiast, pamiętajmy że strona przeciwna ma na reakcję odwetową 7 do 8 minut.... Odpukać w malowane czy niemalowane drewno... (Józefg)

Przekład z j. angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©


(1)Bomba H, która omal nie wybuchła na amerykańskiej ziemi w Goldsboro, NC (USAF)


(2)„Śmierć nosi królicze kapcie” w amerykańskich komiksach (Tavis Coburn)


(3)Bomba Mark-6 (Wikimedia)


(4)Robotnicy wydobywają szczątki drugiej bomby wodorowej zrzuconej na Północną Karolinę. (US Airforce/Wikimedia)


(5)Jedna z bomb wodorowych zgubionych w Palomares (US Navy/Wikimedia)


(6)Sandia National Laboratories (Wikimedia)


(7)ICBM MK6 Titan II (Departament Obrony/Wikimedia)