ROZDZIAŁ 9 - Spotkanie z NOL-em może być niebezpieczne
dla twojego zdrowia.
Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie o przyczyny, dla
których ludzie zostają wciągnięci w incydenty z NOL-ami. Jak to się dzieje, i
co predestynuje te osoby do doznawania niezwykłych olśnień czy wizjonerstwa,
podczas kiedy inni ludzie widzą jedynie światełka na niebie? Co jest przyczyną
tego, że jedni świadkowie nawiązują kontakt z załogami NOL-i, a inni reagują na
Nich strachem i zgrozą?[1]
Jest wiele przykładów , w których trudno określić, czy ofiara Kontaktu „oblała
kosmiczny test”, który mógł ją zaliczyć w szereg kontaktowców, lub mogłaby być
poddana jakiemuś perwersyjnemu doświadczeniu.[2]
Don Worley z Connersville (IN), przeprowadził onegdaj tasiemcowe
dochodzenie w sprawie kobiety, która przez wiele lat przeżywała niezwykłe,
parapsychiczne doznania i sensacje mające związek z NOL-ami, a co doprowadziło
ją na skraj psychicznego chaosu. Jednocześnie to, co ona przeżywała nie było li
tylko psychiczną aberracją. Kobieta ta przeżywała swoiste skupienie objawiające
się silnym błyskiem światła i potworną gonitwą – istnym malstromem myśli.
Pozwolę sobie przytoczyć fragment wywiadu przeprowadzonego z nią przez Worley’a
– jednego z wielu, które przeprowadził w sprawie „nawiedzenia Ann Adams”:
Worley: Jak długo
mieszkała pani w tym domu?
Adams: Trzy lata.
W.: Czy widziała pani
występowanie tych sił także w innych miejscach zamieszkania, innymi słowy
mówiąc – nie tylko tutaj?
A.: Tak, w każdym
domu, w którym mieszkałam od 15 lat.
W.: W ilu domach pani
mieszkała?
A.: O ile dobrze
pamiętam, to w 7 – wszystkie wynajmowaliśmy, aż wreszcie kupiłam ten dom.
W.: Ten dom miał
także swoją historię, czy wie coś pani na ten temat?
A.: Tak. Mieszkali
tutaj państwo K. Pan K. zmarł w tamtym pokoju, zaś pani K. w krótkim czasie po
nim w tym.
W.: Czy „straszyło”
tutaj, zanim wprowadziliście się do tego domu?
A.: Nie, nasza
sąsiadka, która zajmowała się państwem K. oraz ich domem po ich śmierci
twierdzi, że nie zaobserwowała tutaj żadnych dziwnych zjawisk. Tym niemniej,
tuz po naszej przeprowadzce poszłam do kobiety, która była medium. To było
ostatniego lata. Od tego czasu nie mogliśmy usnąć. Przez całą noc łomotały
drzwi. Wciąż otwierały się i zamykały okna. Rozlegały się kroki na szczycie
schodów i w hollu.
W.: Czy pani mąż też
słyszał te głosy?
A.: Ależ oczywiście!
Pewnej nocy obudziłam się i poczułam, że pokój jest pełen silnego, duszącego
zapachu perfum. Przez kilka lat mieliśmy z tym spokój, ale kiedy przeprowadziliśmy
się na ulicę V., „to” znów się zaczęło. Prawie od zaraz słychać było w domu
upiorne jęki we dnie i w nocy. Słyszeliśmy to wszyscy, natomiast dzieci
widziały w nocy ludzi na podwórku, a kiedy chciały zobaczyć, kto to jest,
postacie po prostu znikały... Pewnej nocy usłyszałam krzyk dziecka. Udałam się
w kierunku, skąd dobiegał ten krzyk. Przemierzyłam pole i rzeczkę i weszłam do
niewielkiego lasku. Wtedy krzyk się urwał.[3]
Krótko po tym wydarzeniu mój brat i jego żona mieli dziecko, chłopczyka, który
przeżył jedynie kilka miesięcy. Tak zatem – jak sądzę – ów krzyk był swoistym
„zwiastunem śmierci” mojego bratanka...[4]
W.: Czy zauważyła
pani jeszcze coś innego, co zapisało się na trwałe w pani pamięci, jako coś
bardzo ważnego?
A.: Tak. Widziałam
coś, co nazywają trollem. To było na drodze opodal domu. Pewnego wieczoru
szykowałam właśnie kolację i rzuciłam okiem na drogę. Troll był ubrany w rodzaj
koszuli i miał długie, siwe włosy opadające na plecy. Był wysoki na metr. Gdy
wyskoczyłam na dwór by go złapać, troll uciekł na wzgórze i znikł. Następne
takie wydarzenie miało miejsce na krótko przed śmiercią mej synowej, która zginęła
w wypadku samochodowym. Od tygodnia byłam zdenerwowana, jak zawsze w lecie, tj.
w czerwcu, lipcu i sierpniu, gdy „te rzeczy” najczęściej się przytrafiają. Tej
ciepłej nocy, kiedy leżałam sobie na kanapie, coś kazało mi się z niej poderwać
i podejść do drzwi i czekać na to, co się stanie. Stałam tam przez krótką
chwilę i miałam wizję policyjnego radiowozu podjeżdżającego do naszego domu z
włączonym sygnalizatorem koloru czerwonego. Słyszałam głos mężczyzny mówiącego
coś o śmierci. po tym wydarzeniu poczułam się źle i poszłam do dr K.
Opowiedziałam mu o tym „fantomowym wozie policyjnym” i jego czerwonym świetle.
I chociaż widział czerwone obwódki wokół moich oczu – nie uwierzył w moja
opowieść. Posłał mnie do szpitala na terapię wstrząsową.[5]
W.: Czy te czerwone
obwódki wokół pani oczu powstały po spotkaniu z „fantomem” wozu policyjnego?
A.: Tak, to było w
1965 roku. One są tam właśnie od tego czasu.[6]
Lekarze i kuracja nie pomogły mi. Od tej pory widzę czerwone błyskające
światło, gdy poddaję się terapii.[7]
Gdy przewidziałam, że moja synowa
odwożąc mojego syna do pracy miała zginąć w wypadku, dr K. chciał mnie umieścić
w szpitalu, ale 31 sierpnia tego roku[8]
synowa zginęła w wypadku, gdy wracała do domu po odwiezieniu mojego syna do
pracy.
W.: Jaka była reakcja
pani rodziny na wieść o takiej prekognicji?
A.: Nie mówili o tym
ze mną.
W.: A co może pani
opowiedzieć o odgłosach kroków na schodach?
A.: Kroki
rozpoczynały się holu i zmierzały ku szczytowi schodów. Sądzę, że brzmiały one
jak męskie kroki.
W.: Czy zauważyła
pani jakieś chłodne przeciągi, czy może odczuwała pani odczucie zimna?
A.: O tak! Ujrzałam
także mężczyznę w swetrze wychodzącego po schodach. Najpierw sądziłam, że to
mąż, ale w chwile później usłyszałam jego głos dobiegający z łazienki na piętrze.
W.: Czy widziała pani
jakieś światła?
A.: Tak, ostatniej
nocy obudziło mnie silne światło.
Worley z panią Adams udali się do piwnicy, gdzie mogli
porozmawiać z panem Adamsem. Worley potem tak skomentował tę rozmowę:
Odniosłem wrażenie, że pan domu mógłby powiedzieć nam o
wiele więcej, ale on wolał zajmować się pracą w piwnicy, nie zwracając uwagi na
rzeczy, których nie rozumie.
Pan Adams zapewnił Worley’a , że słyszał dwukrotnie
krzyki, a bardzo często odgłosy kroków oraz trzaskanie drzwiami i skrzypienie
schodów.
Pani Adams: W każde Boże Narodzenie, które
spędzaliśmy w tym domu, zawsze działo się coś dziwnego. Tak właśnie było w
ubiegłym roku. Wszyscy goście opuścili nasz dom i zostaliśmy sami z mężem. To
była bardzo zimna noc i oczywiście wszystkie drzwi i okna były szczelnie
zamknięte. W pewnym momencie poczuliśmy podmuch lodowatego wiatru, ciągnącego
od frontowych drzwi. Mąż odwrócił się do nich, ale ja byłam pewna, że są one
szczelnie zamknięte. Podmuch lodowatego wiatru przeleciał przez cały dom i pognał
z powrotem. Z jakiegoś niejasnego dla mnie powodu rozpłakałam się i płakałam
przez trzy dni. Wyglądało to na nadejście pewnego uczucia „obecności”.
Worley zatelefonował do pani Adams 4 czerwca 1970 roku i
dowiedział się, że od grudnia 1969 roku nie wydarzyło się nic ciekawego, nie
licząc odgłosów drapania pazurami psa lub kota, któłre słyszano kilkakrotnie
przy drzwiach na szczycie schodów. Pani Adams powiedziała Worley’owi, że teraz
jest „bliżej Boga” poprzez czytanie Biblii i zrzeszenie się z grupą fundamentalistów,
którzy modlą się za nią.
8 września 1970 roku, Worley znów zatelefonował do niej.
Dowiedział się, że obecnie w domu Adamsów panuje względny spokój, ...jednakże
sądzę, że wyczułem nutkę zaniepokojenia i smutku w jej głosie. Pani Adams modli
się i studiuje Biblię. Zadzwoni do mnie, kiedy znów zaczęły się jakieś
trudności. Mam nadzieję, że jej modlitwy uwolniły ja od kłopotów i pozwoliły
jej odzyskać równowagę. Ten cytat pochodzi z ostatniego raportu Worley’a z
dnia 13 czerwca 1971 roku.
9.2. Niewidzialny dusiciel z Croxdale.
Znanym nam jest fakt, że nasze uszy nie słyszą dźwięków
infra[9]
i ultra[10]
emitowanych przez generatory[11]
oraz nie możemy zobaczyć wielu rodzajów promieniowań leżących poza skrajnymi
widzialnymi dla nas pasmami widma.[12]
Wygląda na to, ze że podobnie jest z postrzeganiem naszej Rzeczywistości.
Sądzę, że badając ją naszymi coraz bardziej poszerzającymi horyzonty poznania
narzędziami badawczymi, będziemy w stanie uchwycić ultra czułymi mikrofonami i
kamerami niewidzialne ręce zostawiające ślady i niewidzialne stopy, pod którymi
trzeszczą stopnie schodów i drewniane parkiety. Być może pewnego dnia odpowiemy
wreszcie na pytania dotyczące nauk leżących na „pograniczu oficjalnej wiedzy”.
Na naszym obecnym poziomie wiedzy wygląda na to, że może
to być niebezpieczne dla tych, którzy nie są przygotowani na CE-0, CE-III i
CE-IV lub wycieczki w Nieznane.
21 czerwca 1975 roku, o godzinie 02:00, pani Gladys
Worthington obudziła się z uczuciem nieznośnego ucisku czyjejś ręki na
swoim gardle. Jej mąż pracował na nocnej zmianie w elektrowni, ale jej cztery
psy spały na dole (!!!). Dlaczego jej nie ostrzegły?! Przerażona usiłowała
przebić wzrokiem ciemności w nadziei ujrzenia swego mordercy.
Nie mogłam dostrzec niczego – zeznała później - czułam, że coś przewala się po mnie od stóp
do głowy. Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Ucisk minął
równie szybko, jak się pojawił...
Pani Worthigton leżała na plecach. Prawdopodobnie trapił
ją nocny koszmar, zbyt straszny dla niej, który ulotnił się z jej pamięci. Ale
na tym rzecz się nie skończyła, bowiem innym razem wraz z mężem widziała coś
strasznego – jakąś białą sylwetkę ducha! Działo się to w ich domu
przy Salvin Street w Croxdale, hrabstwo Durham, Anglia.
Powróćmy jednak do krytycznej nocy. Pani Worthington
jeszcze niespokojna, ale już zrelaksowana przymknęła oczy. Zasypiała i naraz...
Znów poczuła straszliwy ucisk ręki na swej szyi! I znowu nie widziała nikogo,
mimo wysiłków! Całą resztę nocy przeleżała bezsennie nie mając ochoty na
powtórkę. Następnego ranka tak oświadczyła dziennikarzowi z Londynu: Wstałam
z łóżka, z przekonaniem, że to był tylko zły sen. Ale kiedy podeszłam do
lustra, by zrobić sobie makijaż, przeżyłam straszliwy szok. Na mojej szyi
znajdowało się pięć siniaków w kształcie czterech palców i kciuka.
Jej lekarz zgodził się z tym, że siniaki zostały
zrobione poprzez silny nacisk (jakby dłoni), ale nie przyjął do wiadomości jej
opowieści o duszeniu jej przez „zjawę-dusiciela”.[13]
9.3. Niewidzialni napastnicy.
Gdy 26-letni Barry Lacy nie powrócił na lunch
pewnego letniego dnia 1969 roku, jego żona poszła go szukać w polu, które
właśnie miał on orać. Lacy leżał w odległości około 200 m od traktora, (którego
silnik wciąż pracował) z poranioną głową. Butelka z kawą leżała stłuczona obok
niego. Przewieziono go do Battle Hospital[14]
w Reading, hrabstwo Berkshire, Anglia, gdzie stwierdzono rany tłuczone głowy,
złamanie kości czaszki i w rezultacie tego paraliż lewej strony ciała. W
ostatnim raporcie medycznym stwierdza się, że młody rolnik został całkowicie
sparaliżowany i całkowicie stracił pamięć (amnezja), a więc nie znane są nadal
okoliczności tego wypadku (???). Ta historia stała się przyczyna wdrożenia
policyjnego śledztwa oraz dochodzenia przeprowadzonego przez towarzystwo
asekuracyjne. Przyłączyli się do niego także koledzy i pracownicy, których Lacy
zatrudniał. Mimo intensywnych czynności dochodzeniowo-śledczych, nikt nie
potrafił wyjaśnić, co naprawdę wydarzyło się tego pięknego, letniego dnia.
Podobny przypadek zdarzył się w dniu 7 lipca 1973 roku,
w pobliżu Port Angeles, (WA), 40-letniemu mężczyźnie, którego znaleziono
pobitego i nieprzytomnego. M.in. miał on złamaną rękę i nogę. Skutkiem tego
pobicia była całkowita amnezja. Nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów,
które ułatwiłyby jego identyfikację.
Najbardziej tajemniczą z tego rodzaju spraw jest
klasyczna zagadka zamkniętego pokoju , z którą przyszło się zmierzyć
policji z Southall, hrabstwo Middlesex, Anglia, w dniu 27 września 1974 roku.
60-letni Aubrey Packham został znaleziony w biurze został znaleziony w
swym biurze przedsiębiorstwa autobusowego. Sekcja zwłok wykazała, że Packham
został okrutnie pobity i to właśnie było przyczyna śmierci. W biurze nie było
żadnego śladu włamania czy walki. Niczego nie skradziono. Nie znaleziono
żadnego motywu tej zbrodni. Pozostała jedynie zagadka zabitego w czterech
ścianach człowieka, w zamkniętym i dobrze strzeżonym biurze.
Niewidzialne ręce zostawiają ślady na kobiecym gardle,
paraliż młodego farmera z rozwaloną czaszką, pobity do utraty pamięci kloszard
i w końcu zabity ciosami niewidzialnych rąk urzędnik. W każdym z tych
przypadków morderca – no bo jak można inaczej jego/ją/to (???) nazwać? – jest
niewidzialny dla naszego oka i powoduje straszliwe urazy ludzkiego ciała.
Oczywiście parapsychologia zna uszkodzenia ludzkiego ciała znane jako stygmaty.[15]
Jednakże nie prowadzą one do śmierci czy amnezji oraz rozległych uszkodzeń ciała,
a są jedynie wyrazem głębokiego przeżycia mistycznego.
I dalej.
Pani Santuzza Campbell była sama w chwili, kiedy
niewidzialny ktoś (?) czy coś (?) zbił ją z nóg straszliwie silnym ciosem w
głowę, w chwili, gdy spacerowała brzegiem Bridlington Cliffs. Nie ma poszlak na
to, że w tym czasie oddawała się medytacji czy innemu przeżyciu religijnemu.
Nie znaleziono także innego motywu pobicia pani Campbell. Przypuszczano, że coś
– co ją uderzyło – spadło z samolotu, ale w tym przypadku jej głowa byłaby
roztrzaskana...[16]
W tej materii są dwie hipotezy usiłujące wyjaśnić te
tajemnicze ataki. Pierwsza z nich zakłada istnienie niewidzialnej inteligencji,
która zamieszkuje z nami naszą planetę. Druga zwala winę na pilotów i pasażerów
NOL-i oraz „stowarzyszonych” z nimi MIB-ów... Co kieruje nimi? Nienawiść?
Wrogość?
Wrogość nie może być motywem tych ataków. Raczej może
rodzaj... głupoty. Tak jak dzieci rzucają kamieniami w żaby czy myszy, albo
dręczą koty, by sprawdzić, czy mają one rzeczywiście dziewięć żyć, tak Oni mogą
postępować z nami.
Mniej optymistyczny punkt widzenia zakłada, że Oni
postępują z nami tak, jak badacz w laboratorium, który dziennie uśmierca setki
czy nawet tysiące królików doświadczalnych... Oczywiście w imię nauki!
9.4. Także i my strzelamy do Obcych!
Zresztą my sami też nie jesteśmy lepsi. My to także
czynimy, i to nie tylko z myszkami, ale także z przedstawicielami naszego
gatunku, na których wypróbowujemy nasza własną prymitywną, ale jakże skuteczną
broń... A przecież strzelano także i do Przybyszy!
W grudniowym wydaniu magazynu „Fate” z 1970 roku, J.
Russel Virden opisuje incydent, który zdarzył mu się, kiedy miał 9 lat.
Pewnej chłodnej listopadowej nocy w 1943 roku, Virden i jego babcia zostali
wyrwani ze snu histerycznym krzykiem matki. Jego ojciec w tym czasie pełnił
służbę w komisariacie policji niedaleko Hattiesburga (MS). Pomimo wysiłków
babci i chłopców matka nie mogła się uspokoić. Powtarzała wciąż: Jego twarz
była zielona! Mówię wam!... Zanim zdumieni chłopcy dowiedzieli się, czyja
to twarz była zielona, usłyszeli grzmot wystrzału z „dwunastki”[17]
sąsiada, którego zaalarmował krzyk w sąsiedztwie. Wybiegł on ze strzelbą w ręku
i wypalił do czegoś, co wydawało mu się być opryszkiem. Sądził on, ze udało mu
się go trafić w plecy, tym niemniej domniemany opryszek uciekł. Puściliśmy
się w pogoń, ktoś przyniósł silny reflektor – pisze Virdan – Obcy
dobiegł do drogi. I tam właśnie na asfalcie zauważyliśmy wielkie plamy żółtej
cieczy wyglądającej jak krew.
Pani Virden opowiedziała później przebieg wydarzeń.
Obudziło ją donośne walenie w drzwi frontowe. Gdy wstała pytając, kto zacz,
usłyszała walenie do tylnych drzwi. Wściekła podbiegła do nich i odsunęła
zasłonę. Za szybą ujrzała człekokształtnego stwora, którego twarz była
jasnozielona. I ta twarz ją przeraziła. Zaczęła histerycznie krzyczeć i to
nas obudziło – kończy Virden. Dodał on także, że cała społeczność w której
żyli uwierzyła w odwiedziny istoty nie z tego świata.
A wszystko to wydarzyło się na 4 lata przed pierwszą
obserwacją NOL-i w okolicach szczytu Mt. Rainier w Górach Kaskadowych, której
dokonał Kenneth Arnold. Ciekawe, jak wiele takich zdarzeń i incydentów legło u
podstaw Syndromu LGM, zanim „oficjalnie” zaczęło się mówić o
Wielkiej Tajemnicy w czerwcu 1947 roku?...
9.5. Nietypowe morderstwa NN ludzi.
Swoją droga ta Wielka Tajemnica może zabić człowieka w
szczególnie wyrafinowany sposób. No bo jak nazwać inaczej to, co się
przytrafiło 11-letniemu Ianowi Saltowi, który zginął w do dziś dnia
niewyjaśnionych okolicznościach?
Chłopiec ten opuścił swój dom w Solihull w celu
pooglądania samolotów lądujących i startujących z lotniska w Birmingham w
Anglii. Później jego zwłoki znaleziono w stawie znacznie oddalonym od trasy
dojazdowej do lotniska. Ian w czasie swej pechowej wyprawy przemierzył świeżo
zaorane pole. Dokładne badanie śladów wykazało, że coś zmusiło go do
biegu w panicznej ucieczce przez pola. Chłopiec przebił się przez żywopłot, a
następnie wpadł do stawu i utonął. Tyle wiemy na pewno. Nie znaleziono żadnego
innego śladu człowieka czy zwierzęcia, przed którym Ian uciekałby w panicznym
strachu. A więc co mogło go tak wystraszyć? Czy spotkał on swojego zielonego
człowieka - LGM?
Mniej więcej 4 miesiące później znaleziono zwłoki Garneta
Olivera leżące na głębokości 1,5 m pod wodą w studni Field Farm k./Partney
w Lincolnshire, Anglia. Ten 85-letni rolnik jeszcze na godzinę przed śmiercią
rozmawiał ze swym przyjacielem i nie nosił się z samobójczymi zamiarami.
Studnię nakrywała ciężka betonowa pokrywa, która usunięto. Koroner nie był w
stanie znaleźć żadnych śladów wpadnięcia czy wepchnięcia go do tej wąskiej
studni. „Krakowskim targiem” zgodzono się na nieszczęśliwy wypadek, ale jego
przyczyny są nadal niewyjaśnione. Do dnia dzisiejszego...
Wygląda na to, że stworzenia zamieszkujące angielskie i
brytyjskie wody nie są najłaskawsze dla ludzi. Kilka dni przed tajemniczą śmiercią
Iana Salta znaleziono ciała dwóch NN[18]
kobiet leżące u ujścia rzeki Lossie w hrabstwie Moraryshire. Człowiek, który je
znalazł zauważył, że: przypływ wyrzucił je i pozostawił na plaży. Policja nie była w stanie zidentyfikować
tych zwłok.
W tydzień po wypadku Iana Salta trzech robotników
rolnych znalazło zwłoki NN mężczyzny płynące w Bristol Channel koło Lilstock
k./Bridgewater w hrabstwie Somerset. Policja nie była w stanie zidentyfikować
tych zwłok, pomimo intensywnego śledztwa i ogólnokrajowych poszukiwań.
Identycznie było w przypadku ciała NN kobiety wyłowionego z Manchester
Canal i NN topielca z Methly River koło Leeds, w dwa tygodnie po wypadku Iana
Salta. Ten mężczyzna był gładko wygolony
i dobrze ubrany oraz nosił szkła kontaktowe zakupione u miejscowego optyka, ale
to jest wszystko, co o nim wiadomo...[19]
9.6. Napastnicy z Warminster.
Ufologom jest znanych kilka serii tajemniczych ataków,
które nawiedziły wieś Warminster w Anglii. Niewidzialne siły zaczęły
prześladować przyjezdnych mieszczuchów od Bożego Narodzenia 1964 roku. Od tego
czasu zaobserwowano zwiększoną aktywność NOL-i na tym terenie – szczególnie
były to obserwacje typu DD i NL.
Typowym przykładem jest raport Erica Payne’a –
lat 19. Payne wracał z randki do domu. Było mglisto, szare tumany unosiły się z
pól. Wtem:
... usłyszałem nad sobą niski brzęk. Nie pochodził on od
drutów telefonicznych. Spojrzałem na górę i zdębiałem. Wyobraźcie sobie wielki
cynowy talerz wypełniony orzechami też wielkimi i wiszący nad moją głową. Naraz
poczułem ulewę ostrych, kłujących uderzeń w głowę i policzki. Uderzenie wiatru
potargało mi włosy i oślepiło. Jakaś siła wgniotła mi głowę i ramiona.
Usiłowałem odeprzeć ten niewidzialny atak. A przecież zanim to się stało, nie
widziałem w powietrzu żadnego samolotu, czy innego pojazdu powietrznego... Po
pewnym czasie wyczołgałem się na drogę. Byłem mokry od rosy, ale to mnie nie
martwiło. Nie chciałbym się jeszcze raz spotkać z takim „czymś”.
Pani Madge Bye usłyszała podobny odgłos ponad
swoją głową, kiedy szła do kościoła w poranek Bożego Narodzenia w 1965
roku. Wbiegła ona na plac przykościelny ścigana
niewidocznymi mackami dźwięku. Od tej pory znajduje się w stanie ciągłego
wstrząsu.
Straszliwie silny terkoczący dźwięk sparaliżował małego
pieska i wstrząsnął ramionami 19-letniej dziewczyny usiłującej wciągnąć go do
domu.
Botanik, geolog i biolog David C. Molton
opowiadał o tym, że widział stadko gołębi zabitych w locie bez żadnej widocznej
przyczyny. Zbadał te ptaki i stwierdził, ze zwłoki ich znajdowały się już w
silnym stężeniu pośmiertnym w chwilę po ich spadku na ziemię.[20]
Wydarzenia w Warminster biegły swoim torem. Gdyby
incydenty nie powodowały takiej psychozy strachu, to wiele elementów pasowałoby
do innych raportów o wrogich NOL-ach. Wiele fenomenów posiada aspekt
manipulowania przez Nich polami elektromagnetycznymi. Kombinacja pól
elektrycznych, magnetycznych i mikrofalowych jest czymś bardzo często związana
z pojawianiem się NOL-i, a te czynniki są raczej niebezpieczne dla naszego
zdrowia.[21]
9.7. Obcy strzelają do nas!
Nie jest tajemnicą, że wiele rządów jest w trakcie
prowadzenia programów naukowych, mających na celu badanie wpływu różnych
promieniowań na organizm ludzki, już to w celach militarnych, już to w
medycznych i naukowych. I tak stwierdzono np., że mikrofale są w stanie
pobudzić na odległość molekuły kwasu adezynotrójfosforowego (ATP), który jest
podstawą przemiany materii w komórkach mięśniowych. Urządzenie wysyłające takie
mikrofale – maser – jest w stanie porazić paraliżem każdą żywą istotę na Ziemi
i w Kosmosie. Bron taka może także zabić... – wszystko zależy od amplitudy i
częstotliwości użytych mikrofal.[22]
Nie twierdzę jednak, by Ufonauci mieli tak działającą
broń i używali jej przeciwko nam. Sądzę, że te mikrofale, albo infra- czy ultradźwięki,
pola elektryczne i magnetyczne, itd. itp. są jeno produktem ubocznym np. pracy
silników (pędników) NOL-i, czy też efektem przechodzenia UFO z jednego wymiaru
w drugi, tak jak to jest z efektem supersonicznego big-bangu w przypadku
samolotu odrzutowego czy rakiety przekraczającej barierę 1 Ma.
Gregory Wells z Winston (OH), opowiedział o tym, że został zbity z
nóg promieniem światła wyemitowanym przez NOL-a w chwili, gdy niósł on wiadro
wody. Zgodnie z jego relacją, NOL ukazał się niespodziewanie i zawisł nad
wielkim drzewem, ok. 10 m nad gruntem. Promień światła wystrzelił z obiektu,
powalił Wellsa na ziemię, zapalił na nim kurtkę oraz wypalił krąg trawy. Matka
Wellsa ruszyła mu z pomocą, kiedy UFO odleciało. Młody człowiek został trochę
poparzony.
1 października 1968 roku, w okolicach Linz w Brazylii,
operator buldożera zauważył OVNI o rozmiarach samochodu osobowego. Była wtedy
godzina 06:00. Operator widział 3 humanoidalne istoty przez iluminatory NOL-a.
zgodnie z jego oświadczeniem – z obiektu wystrzelił żółty promień i oślepił go,
mimo tego zobaczył jak z NOL-a wychodzą 2 istoty i niosą jakieś przedmioty. Gdy
powrócili do obiektu, UFO wystartowało i odleciało z wielką prędkością.
19 sierpnia 1965 roku, w East Liverpool (OH), 4 chłopców
przebywało na campingu, gdy nagle nad nimi ukazał się wielki NOL i zawisł nad
obozowiskiem. Chłopcy przerażeni rozbiegli się, ale jeden chciał zobaczyć, co
będzie dalej i zatrzymał się. Jego ciekawość została ukarana, bo naraz ze spodu
UFO otworzył się właz, z którego wystrzelił żółty promień trafiając go w skroń.
Od tego wydarzenia nie mógł przez dłuższy czas słyszeć na jedno ucho...
Tego samego roku, dnia 7 września, 6-letni Barry
Burns z Durand (WI) wrócił do domu opowiadając o „tej rzeczy”, która
pozbawiła go słuchu. Jego matka udała się na miejsce zdarzenia i ujrzała tam
dziwny obiekt o długości 10 m, wiszący 120 cm nad ziemią, pomiędzy jej domem a
stodołą, która znajdowała się 70 m dalej.
Niedzielnego wieczoru, dnia 17 września tegoż roku, Joe
McFarland i Edward Alcorn (obaj po 17 lat), poszli do lasu nazbierać
kawałki drewna na szkolne prace ręczne. Było to w hrabstwie Rockcastle (KY).
Usiedli, by odpocząć na chwilę i od razu poczuli zmęczenie i senność. Później
Joe tak zrelacjonował to wydarzenie w wywiadzie dla „Signal” w Kentucky:
Ujrzeliśmy wokół nas krąg światła, które było bardzo
jasne. Spojrzeliśmy w górę – jakieś 8 albo 9 metrów nad nami wisiał krąg
świetlny. Wyglądało to,. Jak lampa nad stołem operacyjnym i miało około 10 m
średnicy. W ciągu paru sekund krąg przygasł i znów było ciemno. Nie słyszeliśmy
żadnego dźwięku.
Chłopcy zbiegli z pagórka, na którym siedzieli, i
pobiegli w dół przedzierając się przez krzaki. U podnóża pagórka natknęli się
na brata i siostrę Alcorna oraz resztę kolegów, których pozostawili przed
wejściem do lasu. Oni także widzieli dziwne światło na niebie:
Widzieliśmy także drugie mniejsze światło oraz
jaśniejsze pomiędzy drzewami. To drugie światło błysnęło 3 razy. Kiedy to
większe przygasało, to mniejsze błysnęło 3-krotnie i także przygasło.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że chłopcy opowiedzieli
niezwykle ciekawą historię – oświadczył przesłuchujący ich oficer policji stanowej. –
Sądzę, że powiedzieli prawdę, ale to, co widzieli jest co najmniej
tajemnicze. Ciekawe jest to, że w innych miejscach hrabstwa Rockcastle ludzie
nie związani z nimi również widzieli dziwne obiekty i światła na niebie.
Prof. Felipe Machado Carrington onegdaj omówił
incydent, w którym wziął udział plantator kawy zdrowy na ciele i umyśle,
mieszkający w stanie Sao Paulo, Brazylia, który został uderzony strumieniem
światła z nieba. Chociaż miało to miejsce w 1946 roku, to po raz pierwszy
opublikowano to we francuskim „Phénomènes Spatiaux” z 1971 roku oraz
marcowo-kwietniowym FSR z 1973 roku. Zgodnie z oświadczeniem prof. Carringtona,
przebieg wydarzeń przedstawiał się następująco:
40-letni Jose Prestes Filho został oświetlony i
powalony na ziemię tajemniczym promieniem światła w czasie dochodzenia do domu
swej siostry, która wraz z licznymi znajomymi pospieszyła mu na pomoc. Naoczni
świadkowie zeznali policji, że Prestes nie nosił śladów obrażeń czy poparzeń,
ale w godzinę po wydarzeniu żwawy plantator dosłownie rozpadł się przed
oczami przerażonych i zdumionych do ostatnich granic ludzi. Zdumienie ich było
tym większe, że nie sprawiał on wrażenia, jakby czuł jakikolwiek ból. Świadkowie
opisali to w taki sposób:
... jego – tj. Prestesa – wnętrzności nagle znalazły się na
wierzchu i wyglądały tak, jakby gotowano je przez wiele godzin. Ciało zaczęło
odpadać od kości. Płaty mięsa i skóry odpadały od szkieletu. Kawałki mięsa
wisiały gdzieniegdzie uczepione ścięgnami do szkieletu... Tak, że po chwili
został tylko goły szkielet...
Proces całkowitego rozkładu (???) czy rozpadu (???)
zakończył się rzecz jasna śmiercią Prestesa, która nastąpiła w 6 godzin po
incydencie. Dezintegracja nastąpiła tak szybko, że nie można go było dostarczyć
do szpitala, ale umierając (???) Prestes opowiedział z detalami swoje
przeżycia.
Policja przeprowadziła błyskawiczne śledztwo. Nie znaleziono
żadnych śladów w miejscu, gdzie Prestes został uderzony snopem światła, ale
Carrington zauważa, że: ... wcześniej obserwowano nad tym terenem wiele OVNI
o niewyjaśnionym pochodzeniu. Światła te wykonywały nieprawdopodobne ewolucje
na nocnym niebie.
9.8. Nie podchodzić do Ufitów!
Zbliżenie się do Ufonauty może także dawać fizjologiczne efekty, jednak
nie tak okropne, jak w przypadku Prestesa.
1 września 1965 roku, peruwiański robotnik, o którym
mówiono, że jest on bardzo odpowiedzialną osobą i nie wymyślającą takich
historii - opowiedział, że owładnęło
nim takie jakieś dziwne uczucie podniecenia, w czasie którego poniosło go
na teren lotniska, na którym właśnie pracował. Była 05:00 , gdy z nieba spłynął
niewielki dysk i wylądował opodal zdumionego robotnika. Wciąż sparaliżowany
dziwnym uczucie ujrzał on Obcego, który wychodził z głębi NOL-a. był on wzrostu
tylko 90-100 cm i wyglądał zupełnie jak człowiek, ale jego głowa była
nieproporcjonalnie wielka w stosunku do reszty ciała. Humanoid usadowił się przed
człowiekiem i usiłował się z nim porozumieć gestami obu rąk i szczekliwymi
dźwiękami. Po pewnym czasie zrezygnował, wstał i powrócił do pojazdu.
1 lipca 1965 roku, tym razem we Francji, na polu
nieopodal Valensole, rolnik Maurice Masse ze zdumieniem ujrzał obiekt
przypominający kształtem piłkę do rugby wiszący pomiędzy roślinami. Gdy
podszedł bliżej do NOL-a, który potem porównał wielkością do samochodu
Renault-Dauphine, ujrzał dwóch LGM, którzy badali jeden z jego krzaków lawendy.
Pomimo niskiego wzrostu – 8-letniego dziecka, mieli Oni głowy 3-krotnie większe
od głowy dorosłego człowieka (sic!!!) i bezwargie usta. Monsieur Masse
przyznał, że mieli Oni ludzki wygląd. Podszedł więc do Nich, by porozmawiać,
ale kiedy LGM zobaczyli go, to wycelowali w niego jakąś rurę i Masse
znieruchomiał. I potem obaj LGM spokojnie zabrali się za badanie lawendy i
rozmawiali miedzy sobą w jakimś nieznanym Francuzowi języku. Przez ten cały
czas Masse miał pewność, że Oni nic złego mu nie zrobią. Tymczasem obaj LGM
wsiadły z powrotem do NOL-a i wystartowali, a Masse’owi powróciła zdolność
ruchu po upływie jakichś 15 minut. Po incydencie, Masse powrócił na jego
miejsce wraz z kilkoma szacownymi obywatelami i zbadał miejsce Lądowania, gdzie
odkryli tam 6 wgłębień pozostawionych przez NOL-a, a także kilka śladów
pozostawionych przez Istoty. Masse cieszył się reputacją człowieka godnego
zaufania i miejscowi żandarmi oświadczyli, że nie mieli podstaw posądzać go o
głupi żart.[23]
13 sierpnia 1967 roku, o godzinie 16:00, Inacio de Souza
wraz ze swą żoną Marią wracali do domu na farmę Santa Maria, znajdującą
się pomiędzy Crixas a Pilar de Goias w stanie Goias, Brazylia, gdzie był on
dyrektorem przedsiębiorstwa. Gdy przybyli na miejsce, zauważyli obiekt w
kształcie odwróconej umywalki o średnicy 35 metrów. Pomiędzy nim a domem
znajdowały się trzy dziwne postacie. Inaciowi wydawały się one nagie, ale jego
żona wyjaśniła mu, że były one ubrane w przylegające ściśle do ciała bladożółte
dresy. Ich głowy były łyse. Gdy osoby te ujrzały Inacia i Marię, to wycelowały
w nich swe palce wskazujące i pobiegły ku nim. Inacio krzyknął do Marii, by
uciekała, a sam strzelił w stronę najbliższego intruza. W tej samej chwili
promień zielonego światła uderzył go w pierś. Inacio padł, a Maria powróciła, by
go bronić. Ujęła strzelbę, ale humanoidzi uciekli do NOL-a, który wystartował
ostro w górę z dźwiękiem przypominającym brzęczenie roju pszczół.
W ciągu następnych dwóch dni Inacio czuł mdłości (jak po
skażeniu radioaktywnym) miał gorączkę, drżenie rąk, i wreszcie trafił do
szpitala w Goiania. Badający go lekarz orzekł, że są to objawy zatrucia
alkaloidami z roślin trujących. Inacio opowiedział lekarzowi o tym, co mu się
naprawdę przydarzyło. Zdumiony lekarz zrobił mu wiele badań, m.in. hemogram.
Okazało się, że Inacio miał białaczkę i to w tak ostrej formie, że wedle osadu
lekarza nie zostało mu więcej, niż dwa miesiące życia. Inacio stracił na wadze
i stał się przeraźliwie chudy. Przypominał obciągnięty skórą szkielet. Jego
skóra pokryła się bladożółtymi plamami. Poza tym odczuwał silne bóle. Kazał on
spalić swe łóżko i pościel po swej śmierci, co stało się w 60 dni po
incydencie.
14 czerwca 1968 roku, Pedro Letzel[24]
właściciel motelu w Chile wracając do domu zastał swą 19-letnią córkę Marię Estellę leżącą bez przytomności
na podłodze. Gdy odzyskała przytomność, to opowiedziała taką oto niezwykłą
historię, a mianowicie – z sypialni wywabiło ją niezwykle jasne światło w holu
ich domu. Zdumiona popatrzyła nań i wtem... przed nią zmaterializowała się
postać mężczyzny o wzroście około 180 cm. Podniósł on prawą rękę, a Maria
poczuła senność. Istota ta była przyjacielska i zdawała się prowadzić z nią
konwersację wydając jakieś dźwięki, ale nie poruszając ustami. Istota ta
prowadziła jednostronną rozmowę z nią, a potem znikła. Wtedy Maria zemdlała.
W tym samym czasie, kiedy Maria Letzlówna przyjmowała
niezwykłego „gościa”, Catalicio Fernandez zaskoczył Obcych ubranych w
lśniąco-zielone ubrania, buszujących po jego domu w Buenos Aires. Istoty te
były przyjaźnie nastawione, ale Fernandez miał zawsze uczucie znużenia, kiedy
którykolwiek z Nich kierował rękę w jego stronę. Nie widziałem niczego w ich
rękach – oświadczył potem – nie mieli w rękach ani na rękach żadnych pierścieni,
kulek czy kryształów, o których mówiło wielu innych ludzi...
Mary Geddis, 21-latka z Albany (OH) opowiadała, że widziała wysoką
„widmową” postać, kiedy wracała do domu z zajęć na Ohio University, w dniu 16
października 1973 roku. W chwilę później ujrzała wielkie białe światło
lecące nad polem, na wysokości 8-10 m nad ziemią w jej bezpośredniej
bliskości. Gdy później wieczorem przygotowywała kolację, do jej domu przyszedł
sąsiad opowiadając, że widział coś dziwnego na niebie. Przyjaciel Mary, Joe
rozpoczął dyskusję z nim na ten temat i naraz Mary zauważyła małego
elektrycznego człowieczka gapiącego się na nią zza półotwartych drzwi.
- To wyglądało, jak „elektryczny człowieczek” używany do
sygnalizacji. – oświadczyła ona George M. Eberhardtowi – Ten
„człowieczek” miał twarz i „antenki” na czubku i po bokach głowy.
Wzrost gnoma nie przekraczał metra. Mary nie widziała
nóg, a później opisała Istotę jako „formę energii”.
Cóż zatem przydarzyło się Mary Geddis? Co mogłoby się
jej przydarzyć, gdyby posłuchała Toma i wyszła na zewnątrz.[25]
Czy skończyłoby się to jak w przypadku Pettera Aliranta, któremu spalono
rękę? Wydarzenie to opisał Tapani
Kuningas w FSR nr IX-X/1975. Według niego incydent ten przebiegł
następująco:
Dwaj robotnicy leśni napotkali LGM ubranego w
jednoczęściowy kombinezon z „kosmicznym” hełmem. Gdy ta Istota szybowała w
stronę otwartego włazu NOL-a, Aliranta złapał ją za cholewkę buta swą prawą,
gołą ręką i jeszcze szybciej ją puścił, bowiem odniósł wrażenie, że jest ona z
rozpalonego żelaza. Ręka bolała go jeszcze przez kilka dni, tak iż nie mógł
utrzymać w niej siekiery... Aliranta oświadczył później reporterowi, ze boi się
chodzić samotnie po lesie w obawie przed następnym takim spotkaniem. [...]
Jestem pewien, że każdy z nas mógłby się identyfikować z
wypowiedzią tego młodego (21 lat) robotnika leśnego po tak niezwykłym
doświadczeniu życiowym. Swoja drogą Petter Aliranta może się tylko cieszyć, że
wyszedł z tego tylko z niewielkimi obrażeniami, a nie z paraliżem, który
pozostawiłby go bezwładnego w lesie na pastwę losu, a ludzie mówiliby o nim
jako o jeszcze jednej ofierze tajemniczego ataku.
Z drugiej strony słowa ofiara czy atak są
jedynie zwrotami, które wyrażają czysto ludzki punkt widzenia. Jest oczywiste,
że ludzie poszkodowani w czasie CE znaleźli się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym
czasie, a tylko z naszego punktu widzenia mówimy o tym, jako o akcie przemocy
czy zła. To tak, jak z elektrycznością – ci, których poraził prąd twierdzą, że
jest to koncentrat zła, ale nie myślą tak ci, którzy używają go na co dzień.
Ci, którzy nie zostali poparzeni czy porażeni prądem sądzą, że elektryczność
jest dobra. A tymczasem elektryczność nie jest ani dobra ani zła – to tylko
pewna forma energii, którą można opanować. Sir Phillip Sidney powiedział
kiedyś tak:
Nie ma nigdy prawdziwego zła. Ono jest w nas samych, a
cała reszta jest albo naturalna, albo przypadkowa.
A swoja drogą, czy tylko? Przecież to podobno my
jesteśmy tu u siebie...
a
[1] Na początku lat 80. w USA
powstała grupa badawcza NOL-i składająca się z lekarzy – tzw. PROJECT VISIT –
zajmujący się psychicznymi (CE5) i fizycznymi skutkami (CE6) Bliskich Spotkań –
uwaga tłum.
[2] Zob. Raymond E. Fowler
– „Sprawa Andreassonów”, Białystok 1992 – uwaga tłum.
[3] Tego
rodzaju fenomen (odgłosów krzyku czy płaczu dziecka) jest często kojarzony z
obecnością UFO w naszym pobliżu – uwaga tłum.
[4]
Zjawisko „zwiastuna śmierci” jest znane z wielu relacji i jest zdaje się
fenomenem psychotronicznym, którego nie można wiązać z obecnością UFO, a raczej
ze zjawiskami PSI, takimi jak telepatia, telegnozja czy prekognicja. Tematyka
ta była wałkowana na łamach „Nieznanego Świata” oraz innych czasopism
ezoterycznych i tam odsyłam zainteresowanych – uwaga tłum.
[5]
Ofiary incydentów z NOL-ami bardzo często skarżą się na zapalenie spojówek,
łzawienie oczu, itp. dolegliwości oczne, co można wytłumaczyć dużą ilością
szkodliwego promieniowania UV emitowanego przez nie – uwaga tłum.
[6] To jest od 5 lat. Worley
przeprowadził ten wywiad w 1970 roku – przyp. aut.
[7] Być
może leczono nie traumę, ale wspomnienie osłonowe (zob. W. Strieber –
Wspólnota”), które miało tą traumę złagodzić i zamaskować, dlatego terapia nie
odnosiła skutku – uwaga tłum.
[8] Tj. 1965 – przyp. aut.
[9] Infradźwięki są to dzięki
o częstotliwości <20 Hz, czyli poniżej dolnego progu słyszalności przez
człowieka – przyp. tłum.
[10]
Ultradźwiękami nazywamy dźwięki o częstotliwościach od 16 kHz do 100 MHz, czyli
powyżej górnego progu słyszalności przez człowieka – przyp. tłum.
[11] I
nie tylko, bowiem niektóre zwierzęta są w stanie generować i odbierać
ultradźwięki i infradźwięki (np. psy, koty, delfiny, itd.) – przyp. tłum.
[12] Człowiek widzi fale
świetlne o długościach zawartych pomiędzy 380 a 780 nm – uwaga tłum.
[13]
Wbrew pozorom zjawisko to pod nazwą nocnej zmory jest dobrze znane na
Słowiańszczyźnie. CBUFOiZA posiada w swych rejestrach kilka przypadków
podobnych wydarzeń, które rozegrały się w Polsce – uwaga tłum.
[14] Szpital wojskowy – przyp.
aut.
[15]
Ludzi, którzy są podatni na nie nazywamy stygmatykami. Największym współcześnie
żyjącym stygmatykiem był o. Pio – uwaga tłum.
[16] Nie mówiąc już o niezwykle
nikłym prawdopodobieństwie trafienia w tak mały cel, jakim jest ludzka głowa z
wysokości, na jakiej zazwyczaj latają samoloty! – uwaga autora.
[17] Tzn.
strzelby myśliwskiej o wystrzeliwanej przez nią masie śrutu lub pocisku (kuli
lub breneki) wynoszącej 1/12 funta angielskiego ołowiu, czyli ok. 38 g.
Najpopularniejszymi strzelbami są „dwunastki” i „szesnastki” – przyp. tłum.
[18] NN = Nomen Nominum czyli
Nieznanego Nazwiska – przyp. tłum.
[19] Być
może te trupy były rezultatem porachunków przestępczych, mafijnych albo
wynikiem gry wywiadów i kontrwywiadów. Niestety nie wiadomo, czy zainteresowała
się tym MI-5 lub inna służba wywiadu, czy kontrwywiadu Wielkiej Brytanii i/albo
NATO. Jest to bardzo możliwe, bowiem w informacjach serwowanych nam przez
autora nie ma kluczowego faktu: daty śmierci Iana Salta. Osobiście uważam, że
te tajemnicze zgony tych NN osób mogą mieć związek z jedną z największych
tajemnic Zimnej Wojny – a mianowicie: śmiercią kmdr J. „Bustera” Crabbe’a
w kwietniu 1956 roku, który na użytek wywiadu Royal Navy miał za zadanie
dokonać pomiarów śrub napędowych radzieckiego krążownika Ordżonikidze,
cumującego wtedy w Portsmouth. Akcja ta skończyła się śmiercią lub porwaniem
kmdr Crabbe’a i kompromitacją metod MI-6. (Zob. P. Wright – „Łowca
szpiegów”, Warszawa 1991) Znalezione zwłoki mogą mieć związek z tymi
wydarzeniami – uwaga tłum.
[20] W
Polsce podobny przypadek miał miejsce w dniu 26 grudnia 1983 roku w okolicach
Radziejowa Starego, gdzie ofiarami ataku były ptaki z rodziny krukowatych (zob.
J. Tretter – „Zwykłe zjawisko nadprzyrodzone” w „Express Reporterów”
Warszawa 1984) – uwaga tłum.
[21]
Także pojawianie się tzw. agroformacji czy agrosymboli jest kojarzone z
działaniem promieniowania mikrofalowego oraz pól elektrycznych, magnetycznych i
grawitacyjnych, czego dowodzą badania prowadzone przez ufologów w piktogramach
zbożowych na całym świecie – uwaga tłum.
[22] W
czasie moskiewskiej konferencji „Bioinformenergo ‘97” wystosowano apel do
wszystkich rządów świata o zaniechanie badań i produkcji broni
psychotronicznych i działających w oparciu o podobnie działające środki.
Ufolodzy mają dowody na to, że broń taka była wypróbowywana i stosowana
przeciwko ludziom już na początku II połowy XX wieku. Ostatnio wszystkie
mocarstwa – a szczególnie USA – pracują nad zastosowaniem wszelkich rodzajów
broni kosmicznego bazowania oraz tzw. NLW (Non-Lethal Weapon) czyli broni,
która nie zabija, ale powoduje obezwładnienie siły żywej nieprzyjaciela lub
trwałe uszkodzenia jego środków technicznych, co miało miejsce m.in. w czasie I
(1991) i II (2003) Wojny w Zatoce oraz Wojny w Kosowie (1999), a także w czasie Operacji Afgańskiej (2001).
Istnieje zatem możliwość, że niektóre z agroformacji zbożowych mogą być
generowane przez tego rodzaju tajne bronie i tajne technologie – uwaga tłum.
[23] Inna wersja tego CE
podaje, że Masse został obezwładniony przez Obcych po oddaniu do nich strzału z
broni palnej. Por. H. Spencer i J. Evans – „UFOs: 1947-1987…” – uwaga tłum.
[24] Według innych źródeł Pedro
Pretzel, incydent ten miał miejsce w Argentynie – uwaga tłum.
[25]
Istnieje możliwość, że Mary zostałaby uprowadzona, szczególnie jeżeli byłaby w
ciąży. Ludowe podania mówią o ciężarnych kobietach, które były uprowadzane
przez Obcych i albo nie rodziły swych dzieci, albo rodziły dzieci Obcych,
ewentualnie donaszały ciążę, ale ich dzieci były porywane przez Obcych – uwaga
tłum.