poniedziałek, 13 czerwca 2011

Referat Wrocławski


UFO, A PRZYSZŁE LOSY HOMO SAPIENS
- referat na XII UFO Forum, Wrocław 17 maja 2008 r.

0. Wstęp

Ufologia od pewnego czasu – a dokładniej od drugiej połowy dekady lat 90. ubiegłego wieku przeżywa poważny kryzys w naszym kraju i za granicą. Kryzys ten jest spowodowany przede wszystkim brakiem nowych doniesień o spektakularnych wydarzeniach i incydentach ufologicznych na miarę Emilcina czy Goliny. Brakuje przede wszystkim nowych informacji na temat UFO i Ufonautów, które pchnęłyby ją do przodu. Istniejący kryzys spowodował, że na ufologicznej „giełdzie” informacyjnej pojawiają się coraz częściej ordynarne fałszywki, które są produkowane na zamówienie konkretnych „badaczy”, którzy postanowili pójść śladem swych amerykańskich kolegów i zarobić na ufologii pierwszy milion – oczywiście kosztem prawdy naukowej i rzetelności badawczej. Dotyczy to całego świata. 

Światowa ufologia podzieliła się na trzy nurty:
  1. Nurt ufologii klasycznej, która bazuje na podstawowym paradygmacie ufologii głoszącym, że UFO = ETI, wszystkie UFO są pojazdami kosmicznymi pochodzącymi od Obcych Cywilizacji, a ich piloci i pasażerowie są ich przedstawicielami w Układzie Słonecznym, a szczególnie w układzie planety podwójnej Ziemia – Księżyc. Do tego nurtu zaliczani są także stronnicy teorii głoszonych przez Ericha von Dänikena, Zachari Sitchina i innych autorów, którzy dopatrują się śladów Kontaktu w ruinach poprzednich cywilizacji ziemskich – które powstały i istniały na naszej planecie: Atlantyda, Mu, Lanka, i in.
  2. Nurt ufologii nieklasycznej, który wiąże UFO z fenomenami naturalnymi i działalnością człowieka z różnych wymiarów naszej Rzeczywistości. Ufologia nieklasyczna nie podziela poglądów ufologów klasycznych i dopatruje wyjaśnień ufozjawiska w ziemskich zjawiskach fizycznych oraz w działalności technicznej człowieka z Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości. Rozwinę ten punkt w dalszej części tego referatu.
  3. I wreszcie nurt ufologii kreatywnej – która podobnie jak księgowość kreatywna jest prowadzona przez ludzi wyznających zasadę, że skoro nie ma faktów, to trzeba je po prostu sporządzić ku uciesze gawiedzi i poklaskowi bezmyślnej publiczności. Ufologia kreatywna jest mocno wspierana przez media – szczególnie przez kolorowe tabloidy i komercyjne stacje radiowe i TV. Najgorsze jest w tym to, że tworzone przez nie legendy mają bardzo długi żywot i są przekazywane bezkrytycznie z pokolenia na pokolenie. Niestety nie odpowiada ona na żadne pytanie związane z ufozjawiskiem, a jedynie epatuje czytelnika/widza/słuchacza sensacjami w rodzaju „zobaczył chłop UFO, przestraszył się – uciekł”. Aktualnie 85% krążących w ufologicznym świecie informacji ma tego rodzaju charakter, są one nie zweryfikowane, niedokładne, ale podane tak, że przeciętny i niedoinformowany czytelnik/słuchacz/widz bierze je za dobrą monetę.   


Niniejszy referat będzie próbą wyjaśnienia lwiej części fenomenów towarzyszących ufozjawisku i jego źródeł. Postaram się wyjaśnić, czym naprawdę mogą być UFO i Ufonauci, i o ile ufologia klasyczna i kreatywna zajmują się Teraźniejszością i Przeszłością, to ufologia nieklasyczna postara się zająć niektórymi aspektami Przyszłości naszego gatunku w kontekście niektórych znanych nam faktów z Teraźniejszości i Przeszłości. Pozwolę sobie postawić główną tezę tego referatu, a mianowicie:

Przyczyny istnienia ufozjawiska należy dopatrywać się nie w Teraźniejszości i Przeszłości, i nie w Kosmosie – jak sugeruje to ufologia klasyczna, ale w Przyszłości gatunku Homo sapiens sapiens na naszej planecie. W Przyszłości, w której ma miejsce próba ocalenia biosfery naszej planety i restytucji rasy ludzkiej.

I to zamierzam udowodnić.

1. Działalność Ufitów na naszej planecie.

Jak wiadomo z literatury ufologicznej, która zachowuje duży stopień wiarygodności, Nieznanym Obiektom Latającym często towarzyszą jakieś Istoty, które utożsamia się z Kosmitami czyli Przybyszami z Kosmosu, Ufitami. To należy do paradygmatu i jest poza jakąkolwiek dyskusją.

Ich działalność na naszej planecie – w świetle relacji świadków – ma szeroki diapazon: od czynności przypominających czynności rutynowych badaczy znajdujących się na obcej planecie i w obcym dla Nich środowisku, aż po porwania ludzi, wykonywania na nich skomplikowanych zabiegów i operacji medycznych lub takowe przypominające.

Najciekawszym w tym kontekście jest fakt porywania ludzi i dokonywania na nich różnorakich eksperymentów medycznych – od pobierania próbek tkanek z ich ciał aż do umieszczania w nich implantów (wszczepów). W wielu przypadkach są to badania związane przede wszystkim z rozrodem ludzi i innych zwierząt oraz roślin żyjących na Ziemi w latach 1947-1990.

Porwania te charakteryzują się przede wszystkim tym, że człowiek jest traktowany przez Obcych nie jak istota rozumna, ale bardziej jak zwierzę, które poddaje się – wbrew jego woli – rozmaitym badaniom, eksperymentom czy nawet zapłodnieniu in vitro. To właśnie pozwoliło Bronisławowi Rzepeckiemu na sformułowanie jego słynnego ostrzeżenia: Obcy nie są wcale nam życzliwi, bo czy można nazwać życzliwością takie traktowanie? Ufologia zna takie przypadki. Typowym przypadkiem jest incydent z porwaniem Antonio Villas-Boasa (Brazylia) i przypadek porwania Eugene’a Browne’a (Irlandia). Obaj ci mężczyźni zostali porwani przez Obcych i po serii badań i zabiegów odbyli oni stosunki płciowe z kobietami, które różniły się nieco od „ziemskich” kobiet.

Nieco innym przypadkiem stało się uprowadzenie na pokład UFO polskiego rolnika – Jana Wolskiego w dniu 10 maja 1979 roku, który jest – jak dotąd – najlepiej udokumentowanym przypadkiem typu CE-III-G albo CE4. Analizując postępowanie Obcych można stwierdzić, że interesowali się Oni przede wszystkim stanem fizycznym jego ciała.

We wszystkich tego rodzaju przypadkach automatycznie nasuwa się na usta pytanie: DLACZEGO?[1]


2. Czarnobyl, Three Mile Island i Raport Duvalla

Jak wiadomo, katastrofy jądrowe przyciągają uwagę UFO i sterujących nimi Ufitów. Tak było m.in. w kwietniu 1986 roku, kiedy doszło do słynnej katastrofy nuklearnej w Czarnobylu. UFO były obserwowane również w okolicach atomowych instalacji cywilnych i wojskowych w USA, ZSRR/Rosji, Zjednoczonego Królestwa, Francji, Chin, Izraela, Pakistanu, Indii oraz Brazylii – czyli krajów tzw. „klubu atomowego”.

Przyjmuje się, że Obcy interesują się ziemskimi instalacjami jądrowymi ze względu na własne bezpieczeństwo i bezpieczeństwo swej misji na Ziemi. Mało kto zwrócił uwagę na ekologiczny aspekt tych obserwacji, a mianowicie taki, że Obcy interesują się nade wszystko oddziaływaniem tychże instalacji na biosferę naszej planety. Chodzi o wpływ, jaki wywarły i wywierać będą na nią efekty różnorakich awarii i katastrof nuklearnych. Stąd właśnie Ich obecność w rejonie elektrowni jądrowych, zakładów rafinacji uranu i toru, przetwórni paliw jądrowych, itd. itp., ale nie tylko, bowiem pobierane przez Nich zwierzęta i rośliny są kaleczone w charakterystyczny sposób i pobierane są od nich narządy, które kumulują niektóre radionuklidy.

Dlaczego? Dlatego, że narządy te można badać i pobierać z nich komórki różnych tkanek, które następnie można badać ich rozwój i efekty działania promieniowania jonizującego. Dokładnie może chodzić o zmiany genetyczne, które mogą prowadzić do mutacji nowotworowych letalnych i nieletalnych, zwyrodnieniowych i innych, które zagrażają także przede wszystkim ludziom.

Jest jeszcze jedna przesłanka, która mówi o zainteresowaniach Obcych tą dziedziną życia naszej cywilizacji. W wizjach i przekazach różnych kontaktowców mówi się o różnych aspektach, formach i przejawach życia na Ziemi i innych planetach, ale wspólnym mianownikiem jest OSTRZEŻENIE przez niekontrolowanym wyzwoleniem i użyciem energii jądrowej – co w przekładzie na zrozumiały język oznacza całkowitą rezygnację z posiadania i użycia nuklearnej, termonuklearnej, neutronowej oraz dezintegracyjnej Broni Masowego Rażenia, które to użycie może być równoznaczne z końcem naszej cywilizacji i nawet życia na Ziemi!

Nie ma się czemu dziwić. Dwie najczęściej wspominane katastrofy nuklearne cywilnej atomistyki: Three Mile Island (Harrisburg, PA, USA, 1979) i Czarnobyl (ZSRR/Ukraina, 1986) stanowią ostrzeżenie przed zbytnim zaufaniem dla tego sposobu pozyskiwania energii elektrycznej. Przypomnijmy – po awarii w TMI uwolniły się do środowiska radioaktywne gazy w ilości 13 MCi (480 PBq) z czego 20 Ci (740 GBq) radionuklidu jod-131. (=> Wikipedia - http://en.wikipedia.org/wiki/Three_Mile_Island_accident) W przypadku CzEJ pierwsze pomiary poziomu radioaktywności w okolicach reaktora nr 4 wskazywały na 2.080 R/h (doza letalna wynosi 400 R/h). Dalsze pomiary podniosły poziom do 20.000 R/h, przy czym szczególnie były „gorące” fragmenty grafitowych elementów reaktora z wtopionymi weń uranowymi pastylkami paliwowymi. (=> Wikipedia - http://en.wikipedia.org/wiki/Chernobyl_disaster). W Polsce, o godz. 7:00, 28 kwietnia, placówka Służby Pomiaru Skażeń Promieniotwórczych (SPSP) w Mikołajkach stwierdza kilkakrotny wzrost mocy dawki promieniowania gamma i około 700-krotny wzrost ogólnej radioaktywności beta w powietrzu. O godzinie 9:00 wiadomość ta dociera do Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR). Mniej więcej w tym samym czasie silne skażenie powierzchni gruntu dają pomiary przed budynkiem CLOR. O godzinie 10:00 w trybie alarmowym zaczynają prowadzić pomiary 24 jednostki SPSP. Stężenie promieniotwórczego cezu-137 w stolicy Polski Warszawie osiąga 3.300 mBq/m² czyli jest 80.000 razy większe niż normalne, a stężenie jodu-131 - wcześniej niemal zupełnie niewykrywalnego – 100.000 mBq/m². 29 kwietnia wszystkie stacje SPSP pracują już w trybie alarmowym... (=> Czarnobyl 1986 - http://czarnobyl.c10.pl/index.php) Co było dalej, wszyscy wiemy. Kłamstwa rządu ówczesnego i następnych, kłamstwa uczonych, które do dziś dnia nie zostały sprostowane! 

Jeżeli idzie o katastrofę w CzEJ, to stała się ona wyzwalaczem rozpadu systemu komunistycznego w Europie, ale jednocześnie przedmiotem manipulacji ze strony potężnego lobby atomowego w Polsce i innych krajach Europy, co obrazują następujące raporty naukowców dotyczące skutków tej katastrofy:

Raport Forum Czarnobyla

Forum Czarnobyla 2003-2005, w skład którego wchodziły Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA), Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), inne ciała Organizacji Narodów Zjednoczonych i rządy Ukrainy, Białorusi i Rosji, udostępniło szczegółowy raport dotyczący skutków katastrofy reaktora.

Według opublikowanych danych, spośród 134 pracowników likwidujących awarię, u których wystąpiła ostra choroba popromienna, 28 osób zmarło z jej powodu w 1986, a 19 kolejnych w latach 1987-2004 (niektóre z tych śmierci nie miały związku z napromieniowaniem). W trakcie akcji ratowniczej 2 osoby zginęły z powodów wypadków niezwiązanych z promieniowaniem, a jedna osoba zmarła z powodu zakrzepicy.

W wyniku katastrofy ok. 600.000 osób narażonych zostało na wysoką dawkę promieniowania, a ok. 5.000.000 mieszkańców na dawkę umiarkowaną. Liczbę śmiertelnych nowotworów, które rozwinęły się i mogą rozwinąć się w przyszłości w grupie silnie napromieniowanej oszacowano na ok. 4.000. Ponieważ oczekiwana liczba śmiertelnych nowotworów ze wszystkich przyczyn w takiej populacji jest rzędu 100.000, bezpośrednia obserwacja wzrostu śmiertelności z powodu napromieniowania jest trudna. Wśród mieszkańców skażonych terenów wzrost ryzyka zachorowań na nowotwory inne niż tarczycy nie jest obserwowany (ze względu na długi okres rozwoju takich chorób nie można jednak wykluczyć wzrostu zachorowań w przyszłości szacowanych na <1% wzrostu śmiertelności z powodu raka). W raporcie wskazano liczbę ponad 4.000 zdiagnozowanych nowotworów tarczycy, które w większości można przypisać wchłonięciu jodu-131, głównie u dzieci. Z tej przyczyny do roku 2002 zmarło 15 osób. Oczekuje się dalszego wzrostu zachorowań na raka tarczycy.

Nie stwierdzono wzrostu nieprawidłowych urodzeń ani efektów dziedzicznych u osób z terenów napromieniowanych, natomiast wiele osób poszkodowanych ma problemy psychologiczne związane z wypadkiem i przesiedleniem.

Europejski Komitet do spraw Ryzyka Radiacyjnego, sponsorowany przez Europejską Partię Zielonych, uważa, że WHO i inne organizacje międzynarodowe, ignorowały lub nawet celowo zaniżały dane o ofiarach dla ochrony interesów lobby atomowego.

NB, raport ten wbrew zapewnieniom polskich atomistów z PAA i CLOR został opublikowany w nakładzie 50 egz. Z przeznaczeniem do użytku wewnętrznego, co oznacza, że praktycznie jest on niedostępny dla szerszej publiczności. Szczególnie kuriozalnym dokumentem jest opublikowany przez „Wiedzę i Życie” protestacyjny list otwarty podpisany przez trzynastu polskich atomistów, w którym wyrażają oni swój protest przeciwko wyemitowanemu przez TVP filmowi telewizji BBC pt. „Igor – dziecko Czarnobyla”, w którym zarzucają oni Brytyjczykom manipulację i dowolną interpretacje faktów mającą na celu zdyskredytowanie energetyki jądrowej. (Zob. „Wiedza i Życie” nr 3/1998)  Oddaje to dokładnie atmosferę niedomówień, pomówień i manipulacji, jaka wytworzyła się wokół tej katastrofy.

 Raport Greenpeace

W 2006 ukazał się Raport TORCH (ang. The Other Report on Chernobyl), przedstawiony przez organizację ekologiczną Greenpeace oraz niemiecką eurodeputowaną z ramienia partii Zielonych, Rebeccę Harms. Przedstawiał on najnowsze dane poświęcone skutkom katastrofy w Czernobylu, uwzględniające tereny nie badane wcześniej przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (IAEA) oraz Światową Organizację Zdrowia (WHO), a także obszary które w mniejszym stopniu uległy napromieniowaniu. Raport stwierdzał, że liczba śmierci spowodowanych nowotworami wyniesie od 30.000 do 60.000. Jednocześnie wzywał do przeprowadzenia bardziej kompleksowych badań w tym zakresie.

Drugi raport Greenpeace

(co do którego wysuwano wątpliwości dotyczące metodologii) oszacował, że będziemy świadkami 270.000 nowotworów spowodowanych wybuchem w Czarnobylu, spośród których 93.000 może zakończyć się śmiercią. Do tego należy doliczyć powstałe po napromieniowaniu kłopoty z sercem, odpornością i układem krążenia, które mogą doprowadzić do kolejnych śmierci.

 Raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej

Raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej szacuje ilość wypadków raka tarczycy powstałych z powodu wybuchu na 10.000 i sądzi, że istnieje możliwość kolejnych 50.000 przypadków, do tego doszło do 10.000 deformacji płodów i śmierci 5.000 niemowląt. Związek Czarnobyla, organizacja zrzeszająca likwidatorów elektrowni podaje, że 10% z 600.000 osób pracujących przy tym procesie już nie żyje, a kolejnych 165.000 jest niepełnosprawnych. Z kolei profesor Wade Allison z Uniwersytetu Oksfordzkiego oszacował ilość śmierci nowotworowych z powodu Czarnobyla na 81. Współcześnie status osoby poszkodowanej w wyniku katastrofy w Czarnobylu posiada 1 milion dzieci i 2 miliony dorosłych. (Zob. Wikipedia - http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_w_Czarnobylu)    

A to jest coś, co może interesować nie tyle Obcych z Kosmosu, ale przede wszystkim naszych dalekich potomków, dla których takie wydarzenia, jakim byłaby np. wojna termojądrowa byłaby równoznaczna ze zmianą Rzeczywistości i to taką, wskutek której Oni przestaną w ogóle istnieć. Być może w przyszłości doszło do czegoś takiego, wskutek czego Oni zdegenerowali się do stadium Szaraków, które stanowią ostatnią, usychającą, zdegenerowaną gałąź gatunku Homo sapiens sapiens.

Nawiasem mówiąc podobne zagrożenia niosą nam wszelkie eksperymenty z pozostałymi rodzajami BMR – czyli broniami biologicznymi i chemicznymi, które mogą być skutecznymi czynnikami zmieniającymi geny tak, że kolejne mutacje stają się mutacjami letalnymi lub spotwornianymi do tego stopnia, że ich wygląd w przyszłości może daleko odbiec od wyglądu organizmów wyjściowych, z których powstały.

Oczywiście niekoniecznie musi dojść do wojny z użyciem BMR, bo wskutek zanieczyszczenia środowiska przez naszą działalność przemysłową i eko-katastrofy  może dojść do takich synergicznych efektów, które będą identyczne, jak efekty zastosowania broni A, B, C, D czy N.   

3. GMO – kolejne zagrożenie

GMO – to są Genetycznie Modyfikowane Organizmy. Produkty inżynierii genetycznej, produkty manipulacji genami. GMO, czyli organizmy zmodyfikowane genetycznie to rośliny, zwierzęta i drobnoustroje, których geny zostały celowo zmienione przez człowieka. Rekombinacja DNA i inne pokrewne techniki pozwalają tworzyć organizmy o odmiennych właściwościach niż macierzy gatunek. Pierwszy GMO został stworzony w 1973 przez Stanley Cohena i Herberta Boyer'a. Najczęściej modyfikowane rośliny: kukurydza, pomidory, soja, ziemniaki, bawełna, melony, tytoń.

Wbrew bardzo popularnym opiniom, głównie działaczy na rzecz ochrony przyrody, żywność zmodyfikowana genetycznie nie jest bardziej niebezpieczna dla zdrowia niż niemodyfikowana. Kompletną bzdurą jest uparcie powtarzany lęk przed wpływem "zmutowanych genów" na DNA człowieka. Współczesna nauka nie zna przypadku szkodliwości spożywania GMO przez ludzi lub zwierzęta. Przeciwnicy GMO powołują się na wyniki badań in vitro, w których tak samo łatwo udowodnić szkodliwość dowolnej niemodyfikowanej rośliny... (Zob. M. Kłapczyński – „Czy jeść GMO?” w Forum GMO i Biotechnologia - http://www.gmo.biolog.pl/) Podobne zdanie wyraził niedawno prof. Piotr Węgleński, który stwierdził wprost, że GMO jest bezpieczne i „Środowisko naukowe nie ma w tej sprawie żadnych wątpliwości. Modyfikowane genetycznie rośliny nie są w żadnym stopniu szkodliwe. […] To lobby gospodarczo-przemysłowe wytwarza opowieści o dramatycznych skutkach spożycia przez ludzi GMO, żeby utrudnić życie konkurencji. Czy ludziom, którzy od tysięcy lat jedzą wołowinę, kiedykolwiek wyrosły rogi? Po prostu nie ma takiej możliwości, żeby gen rośliny zmutowanej zmutował się następnie z genem człowieka. […] Przecież już od dawna żyjemy na produktach genetycznie modyfikowanych. Od lat tysiące leków są wytwarzane ze zmutowanych drożdży i bakterii. (Zob. J. Andrzejczak – „Dla schabowego z probówki – nie!” w „Imperium TV” nr 17/2008)

No cóż – od siebie dodam, że dokładnie to samo twierdzą polscy atomiści w przypadku skutków katastrofy nuklearnej w CzEJ. Nikt nie odniósł uszczerbku na zdrowiu, nie było żadnych negatywnych skutków, a cała sprawa jest nagłaśniana i rozdmuchiwana przez tych podłych ekologów i innych oszołomów… Wszystkie opracowania naukowe wychwalające korzyści płynące z stosowania energetyki jądrowej wstydliwym milczeniem pomijają sprawę istnienia hibakusha – ludzi chorujących i umierających na choroby związane z napromieniowaniem ich dziadków czy rodziców w czasie nuklearnego ataku na Hiroszimę i Nagasaki w sierpniu 1945 roku, a jest ich 251.834! (Zob. Wikipedia - http://en.wikipedia.org/wiki/Hibakusha). W tym przypadku pokrywają się cele wielkiego kapitału i silnych lobbies, a chodzi o wielkie pieniądze, które można zarobić na energetyce jądrowej i GMO.  

Powróćmy do GMO i audiatur altra pars. Stronnicy GMO i zwolennicy inżynierii genetycznej zapowiadali nowy cud, jak w Kanie Galilejskiej, bowiem genetyczne mutacje miały doprowadzić do tak dużego wzrostu plonów, że rozwiązany zostałby problem żywnościowy dla przeludnionego świata.

Cudu nie ma – wydajność GMO okazała się mniejsza od zapowiadanej. […] Wielkie ponadnarodowe korporacje w rodzaju Monganto lub Pioneer są zainteresowane GMO głównie ze względu na zyski. […] Jeśli GMO zdominują rolnictwo, to wspomniane korporacje będą dysponentami licencjonowanego ziarna, co zapewnia im krociowe dochody liczone w miliardach USD. (Zob. Wł. Miziołek – „GMO: Produkt Frankensteina?” w „EKO Świat” nr 5/2008) 

Dr Zbigniew Hałat, lekarz specjalista epidemiolog, wyjaśnia: „...Organizmy genetycznie zmodyfikowane są jednostkami biologicznymi zdolnymi do replikacji i przenoszenia materiału genetycznego, w których materiał genetyczny został zmieniony w sposób nie zachodzący w warunkach naturalnych. Promotory i wektory – nośniki obcych genów wprowadzanych do genomu gospodarza – z założenia mają przełamać barierę genetyczną, np. pomiędzy światem roślin i zwierząt. W tym celu wykorzystywane są agresywne wirusy, jak wirus mięsaka Rousa. W przebiegu procesu tylko nikła część organizmów ulega modyfikacji i dla ich oddzielenia od niezmodyfikowanej reszty wszystkie poddaje się działaniu antybiotyków, w tym należących do grup stosowanych w lecznictwie, jak aminoglikozydy lub tetracykliny. Przeżywają tylko te konstrukty genetyczne, które wyposażono w markerowe geny oporności na antybiotyki. Z rakotwórczych wirusów mogą powstać nowe zarazki o nie dających się przewidzieć losach, a zmodyfikowane organizmy mogą przenieść antybiotykoodporność na ludzi, zwierzęta i rośliny. Krytycznym problemem jest plejotropia, czyli zaskakująca ekspresja pojedynczego genu w jego nowej lokalizacji w konstelacji genów gospodarza, prowadząca do nieoczekiwanych i licznych efektów w zmodyfikowanym organizmie. Niespodziewanie mogą pojawić się białka, w tym toksyny i alergeny, będące powodem wielu zagrożeń zdrowia człowieka i środowiska...”.

Jakie są zagrożenia? Genetycznie zmodyfikowane rośliny uprawia się komercyjnie dopiero od 10 lat. 70% światowej produkcji roślin GM ma miejsce w USA i Kanadzie, 20% w Argentynie, 5% w Brazylii, 4% w Chinach. W krajach UE niewielkie ilości w Hiszpanii, Niemczech, Francji, Czechach. Najczęściej uprawia się soję, kukurydzę, rzepak i bawełnę. Około 60% przetworzonych produktów spożywczych zawiera soję lub kukurydzę.

Wprowadzeniu roślin GM na rynek towarzyszyły kampanie wielkich korporacji obiecujące:
- uzyskanie wyższych plonów
- mniejsze zużycie herbicydów
- rozwiązanie problemu głodu na świecie
- możliwość zachowania czystości naturalnych nasion

Po 10 latach komercyjnych upraw i niezależnych doświadczeń, prawda okazuje się być inna. Modyfikacje genetyczne nie przyczyniły się do zmniejszenia ilości stosowanych herbicydów. Potwierdzają to rolnicy i niezależni eksperci. Na przykład dr Charles Benbrook, jeden z bardziej znanych niezależnych ekspertów ds. rolnictwa, opierając się na danych Departamentu Rolnictwa USA stwierdził, że zużycie pestycydów i herbicydów na 222 mln ha uprawy GM soi, GM kukurydzy i GM bawełny w USA w latach 1996-2004 było większe w porównaniu z uprawami tradycyjnymi o 22,7 tys. ton.

Według Benbrooka, w wyniku wprowadzenia do upraw genetycznie modyfikowanych ziaren amerykańscy farmerzy stracili miliardy dolarów z eksportu. W południowo-wschodnim rejonie USA, gdzie niemal całkowicie przekształcono uprawę soi i bawełny w kierunku ich genetycznie zmodyfikowanych odpowiedników, rolnictwo jest niemal na skraju załamania. Rekordy bije liczba wykorzystywanych środków ochrony roślin i przez to zyskowność farm gwałtownie spada.

Rolnicy, którzy kupują ziarno GM, uzależniają się od chemicznych korporacji, ziarna są patentowane i trzeba je kupować co roku od producenta (nie wolno wysiewać zebranych ziaren).[2] Zysk wynikający z upraw GMO trafia w dużej części do producentów nasion objętych patentami. I przede wszystkim o to tu chodzi.

Stwierdzono także, iż dochodzi na dużą skalę do krzyżowania między roślinami GM a konwencjonalnymi. Pyłki roślin GM są przenoszone przez wiatr, owady i ludzi na sąsiednie uprawy i nie sposób temu zapobiec. Badania w Central Science Laboratory (Anglia) potwierdziły, że pyłki rzepaku mogą być roznoszone na odległość 26 km. Natomiast badania przeprowadzone przez Uniwersytet w Reading (Anglia) wykazały, iż rzepak oleisty GM krzyżuje się w drodze zapylenia z dziko rosnącymi gatunkami kapustowatych (kalarepa, rzepa, buraki pastewne, rzodkiew), tworząc superchwasty – ale o tym naukowcy tworzący GMO już milczą.

Współistnienie – sąsiedztwo – koegzystencja to tylko polityczne hasła, które mają być rozumiane jako możliwość prowadzenia upraw bez GMO obok upraw zmodyfikowanych genetycznie bez ryzyka zanieczyszczenia tych pierwszych. W praktyce współistnienie roślin genetycznie zmodyfikowanych z roślinami naturalnymi nie jest możliwe, tak jak nie jest możliwa jednoczesna cisza i hałas w tym samym pomieszczeniu.

Ustawy i akty regulujące tzw. współistnienie roślin GM i roślin tradycyjnych, polegające np. na wprowadzaniu zapór zasiewowych i odległości między uprawami, nie sprawdzają się i nie gwarantują czystości ziarna. Na przykład w USA, po 10 latach stosowania roślin GM, zanieczyszczenie upraw tradycyjnych sięga 80% pomimo, że obiecywano rolnikom, że nie będzie większe niż 1%.

Według prof. Jana Narkiewicza-Jodko z Instytutu Warzywnictwa w Skierniewicach, „dowody zebrane w ostatnich latach wykazują niezbicie, że wysokość plonów bynajmniej nie wzrosła. Z relacji rolników z Północnej Ameryki wynika, że plony są znacznie niższe niż oczekiwano, co potwierdzają niezależne badania naukowe. Na przykład wydajność GM soi RR spada o 5-10%”.

GMO zamiast przyczyniać się do rozwiązania problemu głodu na świecie, dodatkowo powoduje jego pogłębienie. Wprowadzenie technologii GM zaburza równowagę przyrody w istniejących ekosystemach i w dalszej kolejności powoduje najgorsze skutki: wyjałowienia gleby, niskie plony, stałe zagrożenia chorobami. Warto pamiętać, że miliony tradycyjnych rolników zachowują swoje nasiona lub wymieniają je z sąsiadami. To jest ich podstawowe prawo i od tego zależy ich przetrwanie. Odebranie im tego prawa poprzez patentowanie nasion czy roślin to niszczenie podstaw ich bytu. Rzeczywisty problem głodu nie tkwi w braku żywności; na świecie produkuje się ją w wystarczającej ilości! Głód jest wynikiem niewłaściwej polityki rolnej i niewłaściwej dystrybucji żywności. – „Technologia genetyczna niszczy związki rolniczej agrokultury. Jeżeli dopuścimy do dalszego szerzenia się technologii agro-genetycznej, bieda i głód będą się zwiększać.” – mówi dr Vandana Shiva z Indii, laureat Alternatywnej Nagrody Nobla. Od siebie jeno dodam, że w ZSRR głód był instrumentem sprawowania totalitarnej władzy nas społeczeństwem i instrumentem zmuszającym je do poddania się woli „przewodniej siły narodu”, a właściwie Stalina – to przećwiczono w praktyce na Ukrainie w latach 1932-33, zmuszając tamtejszych chłopów do kolektywizacji.

Genetycznie zmodyfikowane nasiona, rośliny i inne organizmy są patentowane, co zwiększa kontrolę ponadnarodowych korporacji nad rolnikami oraz nad produkcją i konsumpcją żywności. Rolnicy stosujący uprawy GM muszą płacić opłaty tantiemowe oraz są pociągani do odpowiedzialności za problemy (np. za zanieczyszczanie upraw) związane z tymi uprawami. Wartość ich gruntów ornych spada ze względu na zanieczyszczenie przez GMO, które pozostaje w glebie kilkanaście lat. Rolnik z Dakoty (USA), Tom Wiley, mówi: „Rolnicy są oskarżani o użycie GMO, które znalazło się na ich polach w wyniku zapylenia. Rolnicy nie chcą tych nasion”. Ken Ralph z Tennessee spędził 4 miesiące w więzieniu i zapłacił 1,8 mln dolarów kary za ponowne użycie nasion soi-GM.[3]

Kolejny problem stanowią superchwasty. Odporny na herbicydy szczep przymiotna kanadyjskiego rozprzestrzenił się dotychczas w 10 stanach USA. Rolnicy nie mogą sobie z nim dać rady, nawet jeśli stosują trzykrotnie bardziej stężone dawki herbicydów w dwukrotnie większych dawkach niż zalecane. Superchwasty osiągają ponad 3 metry wysokości, rosną szybko, a jedna roślina wytwarza ponad 200 tysięcy wiatrosiewnych nasion.

GMO raz wprowadzone do środowiska nie mogą być z niego usunięte i kontrolowane. Prof. Jan Narkiewicz-Jodko twierdzi, że „uwolnione do środowiska żywe organizmy transgeniczne (nasiona, sadzeniaki), ze względu na silne swe właściwości rozprzestrzeniania się, mogą zanieczyścić cały teren, a po dłuższym czasie wyprzeć uprawy ekologiczne, integrowane i konwencjonalne, prowadząc do nieprzewidywalnych i nieodwracalnych skutków. Ze względu na to, że pyłek z roślin transgenicznych utrzymuje się w powietrzu do kilku godzin, a przy odpowiedniej prędkości wiatru przenosi się na dziesiątki kilometrów, istnieje duże zagrożenie dla upraw ekologicznych, integrowanych i konwencjonalnych”.

Konsumenci (70-80%) z całej Europy reagują silnym sprzeciwem wobec GMO. Mimo tego ponadnarodowe korporacje, USA, WTO i UE wpychają GMO na nasze stoły i pola. Nowy sondaż opinii publicznej przeprowadzony przez Eurobarometr potwierdza niechęć społeczeństwa do żywności GM. Sondaż został przeprowadzony we wszystkich 25 krajach UE na grupie 25 tys. osób. Wynika z niego, że 3/4 pytanych osób jest przeciwne eksperymentowaniu z genami przy produkcji żywności. Uważają oni, że genetycznie zmodyfikowana żywność jest niepotrzebna, moralnie nie do zaakceptowania i jest zbyt dużym zagrożeniem dla społeczeństwa. Z porównania danych z poprzednich lat wynika, że liczba przeciwników GMO rośnie z roku na rok.

Nigdy wcześniej genetycznie zmodyfikowane organizmy nie były częścią naszej diety. Nie zbadano, czy są one bezpieczne. Amerykański Urząd ds. Rolnictwa (USDA) wydał w 2004 r. 180 mln dolarów na badania w dziedzinie biotechnologii, z czego tylko 2% na badania ryzyka związanego z tym sektorem.

Karmienie szczurów kukurydzą zmodyfikowaną genetycznie wywołało dramatyczne efekty, m.in.: podwyższoną liczbę białych krwinek w przypadku samców, zmniejszoną liczbę nierozwiniętych czerwonych krwinek oraz znaczący wzrost poziomu cukru we krwi u samic, a także częstsze występowanie zaburzeń pracy nerek u samców (np. zapalenia). Wysoki poziom śmiertelności i zaburzenia wzrostu u szczurzego potomstwa to wynik karmienia ich matek genetycznie modyfikowaną soją. Z badanej próbki matek karmionych soją GM aż 55,6% szczurzego potomstwa zmarło w ciągu 3 tygodni. Dla porównania – tylko 9% takich szczurów umierało, gdy były karmione naturalną soją oraz 6,8% w przypadku, gdy matki w ogóle nie były karmione produktami zawierającymi soję.[4]

Według dr. Zbigniewa Hałata, GMO może być powodem wielu zagrożeń zdrowia i środowiska:

● nowe alergeny mogą pojawić się w żywności i pyłku, i w ten sposób uwolnić się do środowiska;
● nowe toksyny mogą pojawić się w żywności, co spowoduje, że zarówno organizmy agroekosystemu, jak i ludzie będą eksponowani na nowe toksyny, kiedy wejdą w kontakt z GMO lub zjedzą rośliny tak zmodyfikowane;
● toksyny występujące w środkach spożywczych mogą osiągać wyższe stężenia lub pojawiać się w częściach jadalnych roślin; ogólny wzrost stężenia substancji wytwarzanych przez roślinę może doprowadzić do pojawienia się ich toksycznych poziomów w częściach jadalnych;
● po wprowadzeniu do roślin nowych genów, zmodyfikowane organizmy mogą wytwarzać wcześniej nieznane kombinacje białek, wywołujące nieprzewidywalne efekty, a w efekcie mogą wystąpić straty wartości odżywczej roślin.[5]

Badania wykazały, że zarejestrowana w 1998 r. jako pasza dla zwierząt hodowlanych genetycznie zmodyfikowana kukurydza StarLink zanieczyściła 10% zbiorów amerykańskiej kukurydzy, a także znalazła zastosowanie w przetwórstwie spożywczym. W ciągu dwóch miesięcy po ujawnieniu afery amerykańskie zrzeszenia producentów żywności przetworzonej (National Ford Processors Association i Grocery Manufacturers of America) zanotowały 90-krotny wzrost zgłoszeń reakcji alergicznych łączonych z żółtą kukurydzą. Jeden z raportów przekazanych do FDA dotyczył 210 konsumentów, u których po spożyciu produktów kukurydzianych rozwinęły się reakcje alergiczne, w 74 przypadkach wymagające interwencji lekarza, a w 20 – pomocy ratującej życie. (Zob. J. Łopata – „GMO – Zagrożenia ekologiczne, zdrowotne i ekonomiczne” w „Dzikie życie” nr 12-1/2007-2008)

I to jest bardzo twardy fakt, co możemy zaobserwować na naszych zwierzętach domowych, które chorują znacznie częściej na choroby związane z alergiami, niż choćby 15-20 lat temu. Spostrzeżenie to potwierdzają lekarze weterynarii i hodowcy. Spowodowane są one przede wszystkim przez podawane im karmy zawierające GMO… Dotyczy to także ludzi, u których lawinowo wzrasta ilość zachorowań na choroby alergogenne.

4. Nadchodzące zmiany

Powróćmy do pytania o Obcych i Ich działalność na Ziemi. Jak widać z powyższego, życie na naszej planecie zagrożone jest wielorakimi czynnikami antropogennymi, które mogą spowodować, i już powodują to, że gatunek Homo sapiens sapiens zaczyna się coraz bardziej zmieniać. I nie tylko, bo rzecz dotyczy także gatunków udomowionych przez człowieka. Do czego te zmiany mogą doprowadzić?

Jeżeli idzie o ludzi, to przede wszystkim obserwuje się epidemię otyłości, chorób serca, miażdżycy, chorób nerwowych i nowotworowych. Zawarte w żywności hormony, suplementy i syntetyki zaczynają doprowadzać nas do zmiany naszych nawyków żywieniowych, zmian postawy i sylwetki, itd. itp. Tempo życia do chorób psychicznych. Wprawdzie zmiana sposobu leczenia, masowa higiena, lepsze odżywianie zmniejszyły letalność chorób „tradycyjnych” lub je wyeliminowały niemal całkowicie. Tym niemniej zmiany masowe użycie antybiotyków, klimatyczne i środowiskowe powodują powstanie coraz to nowych szczepów chorobotwórczych mikrobów, zaś produkowane przy użyciu GMO lekarstwa wcale nie są tak skuteczne, jak je opisują ich producenci. Choroby wymienione w pierwszym zdaniu tego akapitu są spowodowane głównie zmianą w sposobie życia i odżywiania się człowieka, a nade wszystko zmianami w środowisku naturalnym wywołanymi przez naszą bezrozumną, nastawioną tylko i wyłącznie na zysk działalność.

Już w latach 50. i 60. przeprowadzono ekstrapolację zmian ewolucyjnych w obrębie naszego gatunku i doprowadziły nas one do zaskakującego wyniku – otóż jeżeli ewolucja H. sapiens będzie determinowana z jednej strony rozwojem techniki, a z drugiej strony coraz bardziej przetworzonymi produktami spożywczymi, którymi będziemy się żywić, to wygląd przyszłych pokoleń będzie coraz bardziej się różnił od naszego dzisiejszego wyglądu tak, jak człowiek współczesny różni się od Australopiteka czy Neandertalczyka, a będzie przypominał znanego nam z relacji ludzi, którzy przeżyli CE3 i CE4, Ufonautę – Szaraka! Wielka głowa (w stosunku do reszty mikrego ciałka) mały tułów, cienkie rączki i nóżki – jak Obcy z „Bliskich Spotkań Trzeciego Rodzaju” Spielberga. Taka jest nasza Przyszłość. Przyszłość istot ludzkich, które musiały się przystosować do warunków życia w zatrutym chemicznie, biologicznie i skażonym radioaktywnie środowisku.

Kiedy to będzie? Nie wiem. Natomiast wiele wskazuje na to, że ci ludzie będą chcieli wprowadzić w życie plan odnowy biologicznej całej planety, i w tym celu, korzystając z techniki chronomocji będą zdobywać materiał genetyczny z odległej dla nich Przeszłości i naszej Teraźniejszości. Dlatego właśnie Ufiaści tak bardzo interesują się nami i naszym rozrodem. My, nasze zwierzęta i rośliny stanowimy dla nich naturalny bank stosunkowo czystych, nieskażonych genów, które Oni mogą wykorzystać do przeprowadzenia operacji rekonstrukcji naszego gatunku. W wielu relacjach z CE3 i CE4 wspomina się często-gęsto o tym, że możliwości reprodukcyjne Szaraków się już skończyły, choć ludzie nadal mogą się rozmnażać, ale tylko i wyłącznie przy pomocy biotechnologii… Chronomocja i motywacja odrodzenia Ludzkości oraz przywrócenia pewnych wartości duchowych związanych z przeżywaniem piękna, miłości i uroków życia może pchnąć Szaraków do podjęcia trudu restytucji Ziemi do postaci takiej, jaką mamy teraz, a może nawet jeszcze wcześniejszej – sprzed Pierwszej Rewolucji Naukowo-Technicznej, kiedy środowisko było praktycznie nieskażone działalnością Ludzkości.

5. Czym zatem są UFO?

Czy istnieją dowody na powyższe? Sądzę, że tak i są to dowody twarde. Opierając się na badaniach i dochodzeniach przeprowadzonych przez Bronisława Rzepeckiego, Krzysztofa Piechotę i swoje własne mogę powiedzieć, że UFO mają więcej wspólnego z czasem, niż z przestrzenią.

Stawiam tezę, że UFO nie są pojazdami kosmicznymi, ale bardziej pojazdami poruszającymi się przede wszystkim w wymiarze Czasu. Wskazują na to przede wszystkim towarzyszące im fenomeny i anomalie czasowe: tzw. missing time czyli zagubiony czas relacjonowany przez wielu świadków i ofiar porwania na pokład UFO. Poza tym fenomeny opóźnienia lub przyśpieszenia wegetacji zaobserwowane po znanych CE2 (lądowanie UFO) w Olsztynie koło Częstochowy (7 listopada 1997 roku) czy w przypadku lądowania na stoku góry Golgota w miejscowości Spytkowice (grudzień 1995 roku). W obydwu tych przypadkach stwierdzono przyśpieszenie lub spowolnienie upływu czasu – w rezultacie czego pojawiło się przesuniecie czasu o mniej więcej pół roku, co dało się poznać po pokazaniu się na miejscach Lądowań bujnej wegetacji. W Spytkowicach wyglądało to następująco:

Grudzień 1995 roku – okres pomiędzy Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem. Trzy niezależne grupy świadków obserwują Lądowanie NOL-a na szczycie Golgoty!

Pierwsza grupa w składzie mgr Renata K., jej mąż art. malarz Ryszard K. i dwoje dzieci: Magdalena i Bartosz K. obserwują tego NOL-a ze wschodu. Widzą oni trzy czerwone „krzewy” płomieni, które zmieniają konfiguracje w przestrzeni.
Trzecia grupa świadków pod przewodnictwem mgr Aliny L. widzi coś podobnego od zachodu, aczkolwiek konfiguracja trzech czerwonych „krzewów” światła jest zupełnie inna.

Najbardziej niesamowita jest obserwacja drugiej grupy obserwującej NOL-a od południa. Świadkowie – pani Jadwiga S. i mieszkańcy Spytkowic spod Golgoty zauważyli nie grupę świateł w kształcie „krzaków” czerwonych ogni, ale regularne kwadraty emitujące silne biało-żółte światło. Jadwiga S. sądziła początkowo, że jadą na nią czołgi! – choć jak później przyznała, sama nie wie, dlaczego to jej się skojarzyło z czołgami... – bo nie słyszała żadnego ryku silników czy wizgu gąsienic. Inni mieszkańcy mieli jeszcze ciekawsze wrażenia, bo czuli coś na kształt lekkiego trzęsienia ziemi, grunt lekko dygotał, dzwoniły szyby, kołysały się żyrandole...

W maju 1996 roku, wraz z Bronisławem Rzepeckim udaliśmy się na miejsce tego CE2, by zbadać rzecz in situ. Przeprowadzono rozmowy ze świadkami i sfotografowano ślady Lądowania tego UFO w kształcie trzech kręgów trawiastych, w których trawa zmieniła swój kolor z szarobrunatnego na ciemnozielony i równoramiennego trójkąta takiegoż samego koloru. Nawet po pięciu miesiącach trawa zachowała swój odrębny kolor. Nie wykonano badań na radioaktywność, bo roztopy i kwietniowe deszcze zdekontamitowały radioaktywne cząstki w głąb gleby i spłukały je do cieków wodnych. Dokładny raport w tej sprawie sporządził Bronisław Rzepecki. (Zob. R. Leśniakiewicz – „Projekt Tatry”, Kraków 2002)

W tej chwili sądzę, że myliliśmy się, bo radioaktywność może pozostawić takie ślady, ale nie jest w stanie spowodować tego, że na powierzchni pokrytej zeschłymi trawami łąki pojawia się obszar świeżej, wiosenno-letniej trawy z kwitnącymi kwiatami i owocnikami grzybów! Coś takiego jest możliwe tylko i wyłącznie wskutek działania przesunięcia czasowego… Rzecz ciekawa – takie ślady, jak w Spytkowicach i Olsztynie  znalezione zostały przez nas także pod Babią Skałą w Jerzmanowicach, w miejscu, gdzie doszło do spadku tajemniczego „meteorytu”…

Wszystko to pozwala sądzić, że w tych i innych przypadkach mamy do czynienia z pojazdami poruszającymi się przede wszystkim w Czasie. To wyjaśnia dokładnie wszystkie znane ufologom fenomeny, a także wszystkie dziwne ślady ludzkich stóp znalezione w różnych warstwach skalnych. Także pojawianie się i znikanie w różnych zakątkach Ziemi dziwnych i nieznanych nauce zwierząt w rodzaju Yeti, potwora z Loch Ness i innych istot opisanych przez uczonych tego pokroju, jak dr Bernard Huevelmans można wytłumaczyć właśnie tym, że zostały one dostarczone do naszej Rzeczywistości przez Ufiastych, działających w ramach projektu Wielkiej Rekonstrukcji biosfery planety Ziemia.

6. Dowody i ostrzeżenia

Dowodami innego rodzaju mogą być tzw. ufokatastrofy. Zasadniczo nie wierzę w to, że się one kiedykolwiek odbyły i mam na ten temat własne zdanie które kojarzy je z rzadkimi lub/i niecodziennymi wydarzeniami (np.: spadki meteoroidów i SSZ, awarie samolotów i UAV SP, eksperymentalnych rakiet i balonów, itd. itp.) którym media nadały sensacyjną oprawę, ale mimo tego zakładając, że miały one miejsce i relacje o nich są prawdziwe, to nasuwa się ciekawa myśl, która byłaby wyjaśnieniem tego problemu. Latające Talerze są mechanizmami o bardzo dużym stopniu niezawodności – muszą być takimi, bo w przeciwnym przypadku podróże nimi w czasie i przestrzeni tracą jakikolwiek sens, a ich piloci chyba nie są aż tak głupi, by udawać się w misje samobójcze – czyż nie? I naraz w przeciągu kilku lat na samym tylko terytorium USA rozbijają się ich 22 egzemplarze! (Zob. R. Pinotti – „Cadero sulla terra”, film TV, RAI Milano 1997)

Co z tego może wynikać? Oczywiście mogą to być ufokatastrofy i co za tym idzie na polach w okolicach Roswell, Aztec, Laredo, w basenie nr IV w Gdyni, w okolicach Węgorzewa, na Spitzbergenie i innych miejscach na kuli ziemskiej doszło do katastrof UFO. Jest jednak pewien wspólny mianownik tych wszystkich wydarzeń, a mianowicie taki, że we wszystkich tego rodzaju wypadkach znaleziono ledwie żywych lub już nieżywych Kosmitów, przy czym Ich opisy są zdumiewająco identyczne – są to wypisz-wymaluj Szaraki. Oczywiście to zrozumiałe, że to są Szaraki – wszak taki image Kosmitów sobie sami narzuciliśmy poprzez żądne sensacji media! A zatem zabici w katastrofie to Kosmici?

Być może. Ale bardziej mnie przekonuje to, że mogły to być zwłoki Szaraków vel Ludzi z Przyszłości, które zostały tu pozostawione celowo i z premedytacją w niesprawnych statkach latających UFO. Po co i przez kogo? Przez samych naszych pra-pra-pra…wnuków. Po co? Po to, by pokazać nam, co nas czeka, jeżeli się nie opamiętamy. Po prostu było to BARDZO POWAŻNE OSTRZEŻENIE pod adresem Ludzkości. I tak należałoby na to patrzeć, pod warunkiem, że te wszystkie wydarzenia rzeczywiście miały miejsce – w co wątpię.
Co możemy zrobić? – zakładając, że to jednak była prawda… Albo posłuchać ostrzeżeń od Nich i zrobić wszystko, co w naszej mocy, by nie dopuścić do takiego zdegenerowania rasy ludzkiej, albo iść dalej drogą dewastacji środowiska i degenerowania gatunku Homo sapiens. Jak na razie idziemy cały czas tą drugą drogą i nie widać nawet sygnałów zmian na lepsze, chociaż…

Od mniej więcej połowy lat 90. XX wieku w Polsce i na świecie odnotowujemy coraz mniej zgłoszeń o obserwacjach UFO i CE wszystkich rodzajów. Oczywiście od czasu do czasu ma miejsce jakaś spektakularna manifestacja UFO, ale jest to wyjątek, a nie reguła, jak bywało to jeszcze w latach 80. Natomiast pojawiły się takie tajemnicze rzeczy jak agroznaki na polach i wszczepy w ciałach ludzi. Podejrzewam, że jest to jedynie operacja maskująca prawdziwe poczynania Ufiastych, której celu na razie nie znamy. Być może, a raczej na pewno Oni korzystają już z innego, znacznie bardziej pojemnego i dynamicznego źródła informacji o nas, naszym środowisku i w ogóle o naszej planecie – a jest nim Internet… Stąd zmieniła się taktyka Ich działania – i te wszystkie podchody, porwania i inne Ich gwałtowne działania stały się niepotrzebne, bo wszystkie potrzebne informacje Oni mają teraz podane na tacy. Dlatego właśnie Ich aktywność niemal zamarła po tym, jak w latach 90. w Polsce zaczął się burzliwy rozwój Sieci! Jednocześnie na przełomie lat 80./90. zaczął się kolejny proces walki z ogólnoświatowym efektem cieplarnianym, który na konferencji w Kioto w grudniu 1997 roku zakończył się przyjętym Protokołem z Kioto, który obliguje państwa do ograniczanie emisji gazów cieplarnianych. To jest pewien krok w dobrym kierunku…

Krok ten może spowodować zmianę Rzeczywistości, która doprowadzi do tego, że nie dojdzie do powstania Szaraków, a ludzie z Przyszłości staną się anielskimi istotami, które teraz nazywamy Nordykami…? Możliwości jest wiele i w tej chwili każda możliwość wydaje się być równoprawna i jednakowo prawdopodobna.     

To wszystko, o czym pisałem jest tylko i wyłącznie hipotezą i wcale nie musi być prawdą, jednak uważam, że może jest ona bliższa prawdy, niż to się na pierwszy rzut oka wydaje? Przyszłość pokaże i sądzę, że dowiemy się wkrótce czegoś, co zmieni nasze poglądy na ufozjawisko i to diametralnie.



[1] Dla mnie odpowiedź jest prosta, oparta przede wszystkim na przedmiocie badań, którym w większości nie są organy płciowe, lecz zatoki czołowe ludzi i zwierząt. Według mnie ci „badacze” szukają trzeciego oka, które istnieje u wszystkich istot żywych, ale tylko u ludzi jest uaktywnione awansem, bo jest furtką do wewnętrznych światów, gdy osobnik do tego wewnętrznie dorośnie. Faktycznie, jego uaktywnienie jest równoznaczne z „uczłowieczeniem”, czyli otrzymaniem przywileju/możliwości wejścia do wewnątrz i powrotu do źródła. Według Bławatskiej, której przekazów na Twoim miejscu bym nie lekceważył, w pewnym momencie część dawnej cywilizacji (Mu, Lanka, Atlantyda, „rasa księżycowa” (tzw. „Lunar Pitris”, czyli „Księżycowi Ojcowie”) utracili tę zdolność, dlatego pomimo ludzkiego wyglądu nie są ludźmi sensu stricto. Wiedzą o istnieniu trzeciego oka, ale nie wiedzą, że to nie jest organ fizyczny, dlatego szukają go w zatokach czołowych, zakładają implanty, interesują się podwzgórzem, szyszynką i przysadką, które są tam zlokalizowane – uwaga konsultanta.

[2] Nie to, że nie wolno, po prostu zebrane ziarno nadaje się tylko do jedzenia lub/oraz przerobu, w następnym roku nie wydaje plonu, bo to jest bezpłodna hybryda; vide mój tekst „Terminator”, który opublikowany został na blogu CBZA – uwaga konsultanta.
[3] Rolnicy nie chcą, ale są zmuszani przez korporacje, za którymi stoi rząd i władze lokalne. Jeśli ktoś zapłacił grzywnę i/albo poszedł do więzienia, to za opór przeciwko GMO. Albo są to nieaktualne informacje, albo fałszywe, albo źle to zostało przetłumaczone – uwaga konsultanta.

[4] Dodać do tego należy, że z półek zieleniaków znika coraz więcej warzyw i owoców. Korporacje GMO po prostu eliminują różnorodność, równocześnie wpychając skąpy asortyment zmodyfikowanych genetycznie roślin. Inaczej mówiąc korporacje dyktują nam co mamy jeść – uwaga konsultanta.
[5] Nie tylko „mogą”, ale to robią. Nigdy na świecie nie było tyle chorób alergicznych, epidemii raka itp. – uwaga konsultanta.