sobota, 9 lipca 2011

Strzały nad Ussuri i radziecka LBR








Na temat radziecko – chińskiego konfliktu, który miał miejsce pod koniec lat 60. ubiegłego stulecia w PRL niewiele było wiadomo. To oczywiste – był to konflikt pomiędzy dwoma światowymi gigantami o podobnej, komunistycznej orientacji i co za tym idzie – nie można było wyrażać o nim negatywnych opinii – bowiem godziłyby one w ZSRR i nasz sojusz z tym państwem. Także i teraz w Polsce temat ten jest praktycznie zapomniany.

Pamiętam atmosferę tych wydarzeń – tajemniczość działań bojowych, w których – jak trąbiła o tym Radio Wolna Europa i inne amerykańskie polskojęzyczne szczekaczki – Rosjanie użyli na Chińczykach nowej, rewelacyjnej i potężnej broni. Mówiło się po cichu o broni laserowej – czyli Laserowej Broni Radiacyjnej – LBR. Mówiło się po domach, że „oni” czyli Rosjanie – wypalają chińskie bataliony laserami i to na popiół i pył. 

Kolportowane były także dowcipy w stylu:

„Pewnego razu pewien Polak złapał Złotą Rybkę, która pozwoliła mu na wyrażenie trzech życzeń. Polak poprosił w pierwszym życzeniu, by Chińczycy doszli do Buga i powrócili do siebie. Rybka spełniła życzenie. W drugim i trzecim życzeniu Polak poprosił o to samo. Złota Rybka nieco zdziwiona wypełniła i te życzenia.
- A dla siebie nic nie poprosiłeś? – zapytała Polaka.
- E, mnie tam nic nie potrzeba, a Chińczycy przeszli trzykrotnie przez Związek Radziecki!”

Inny dowcip:
„Na granicy chińsko-radzieckiej siedzi Mao i widzi jak z naprzeciwka idzie Breżniew prowadzący psa.
- Hej, tam! – krzyczy Mao – co to, prowadzisz świnię?
- Nie widzisz, że to pies? – zaperzył się Breżniew.
A na to Mao:
- Lonia nie pytałem ciebie, tylko psa!”
I tak dalej, i temu podobnie…

Żarty na bok.

Niedawno, bo w marcu tego roku, rosyjskie czasopismo „Tajny XX wieka” nr 13/2011 i 18/2011 opublikowało dwa artykuły na temat tego konfliktu i zastosowania w nim nowych tajnych broni. Autorem pierwszego z nich jest Oleg Gorosow, a oto i ten niezwykle ciekawy materiał:

KONFLIKT NA DAMAŃSKIEJ WYSPIE

W czasie konfliktu zbrojnego z Ch.R.L., Związek Radziecki zastosował tajną broń. Dzisiaj mało kto już pamięta o okrutnej potyczce, która miała miejsce w marcu 1969 roku na granicy z Chinami, 230 km na południe od Chabarowska. Konflikt ten omal nie przerodził się w otwartą wojnę pomiędzy ZSRR a Ch.R.L. Kamieniem niezgody stała się niewielka wyspa Damańskij na rzece Ussuri. Wyspa ta sama w sobie nie przedstawiała żadnej wartości gospodarczej – w każdą wiosnę w czasie roztopów przykrywała go woda i praktycznie znikał w nurtach rzeki.  Ale właśnie o ten kawałek ziemi doszło do konfliktu pomiędzy dwoma mocarstwami.

Sporne terytoria

Od dawnych czasów granice na Dalekim Wschodzie były słabym punktem w relacjach pomiędzy ZSRR a Ch.R.L. Nie raz nie dwa w związku z nimi dochodziło do konfliktów zbrojnych, a głowy państw od czasu do czasu spotykały się by podpisać kolejne porozumienie w sprawie podziału terytoriów. Porozumienie Nerczyńskie z 1698 roku, Porozumienia Burińskie i Kjachtińskie z 1727 roku, potem Porozumienie Ajgurskie z 1858 roku, Traktat Pekiński z 1860 roku, Akt Porozumienia z 1911 roku… Granica przebiegająca w dół rzeki Ussuri też była niejednokrotnie przedmiotem sporów. Rzecz w tym, że graniczne rzeki dzielą sąsiadów równo na połowę lub połowę głównego nurtu. Kiedy na początku XX stulecia Chiny były znacząco słabsze od Imperium Carów, Rosja prawem silniejszego zaanektowała wszystkie wyspy. Póki oba kraje łączyły ciepłe stosunki, póty Chiny cierpiały ten stan rzeczy. Ale kiedy pomiędzy Nikitą Chruszczowem a Mao Zedongiem powstały spory o charakterze ideologicznym, Chińczycy od razu przypomnieli sobie o wszystkich utraconych wyspach.

Walka o utracone terytoria zaostrzyła się w latach 60. z początku chińscy chłopi zaczęli samowolnie osiedlać się na wyspach – po prostu przychodzili i tam uprawiali ziemię. Radzieccy pogranicznicy wyrzucali ich z powrotem.  A żeby nie używać w stosunku do nich broni, wybijali ich z powrotem do Chin przy użyciu długich drewnianych pałek. Ale z każdym miesiącem liczba takich samowolnych osiedleńców rosła. I tak w 1960 roku było ich około 100, a w roku 1962 – już ok. 5000. No i do tego przybysze z Ch.R.L. coraz częściej brali do ręki broń: najpierw to były noże i pałki, potem już strzelby i karabiny. W roku 1969 zaczęto już regularne atakować radzieckie patrole służby granicznej. Doszło do tego, ze w dniu 4 stycznia 1969 roku na wyspie Kirkinskiej pograniczników zaatakowało około 500 osób. Do ich spacyfikowania użyto BTR.[1]

Na progu wojny

Prawdziwie wojenne wydarzenia miały miejsce na wyspie Damanskij, gdzie w nocy 1/2 marca 1969 roku, 300 chińskich żołnierzy odzianych w zimowe mundury maskujące, uzbrojonymi w karabinki AK-47 i karabiny SKS[2], którzy po lodzie przedostali się na wyspie i zalegli na jej zachodnim brzegu. Z chińskiego brzegu wspierały ich stanowiska kaemów, moździerze i działa bezodrzutowe. W gotowości bojowej oczekiwało tam kolejnych 300 żołnierzy piechoty.[3] Rankiem z radzieckiego POWT[4] zauważono, że na wyspę przeprawia się niewielki oddziałek w sile 30 ludzi. Na spotkanie im wyjechały trzy drużyny radzieckich wopistów kilkoma samochodami wspieranymi przez BTR. W odpowiedzi Chińczycy otworzyli ogień zaporowy, do którego przyłączyli się żołnierze znajdujący się na wyspie. Dwie drużyny wopistów zostały od razu wybite. Trzecia drużyna przyjęła nierówny bój i ostrzeliwała się do ostatniego naboju. Kiedy zakończyła się strzelanina, chińczycy podeszli bliżej i dobili rannych. Tylko jeden z nich przeżył jakimś cudem – był to szer. G. Sieriebrow, który potem złożył zeznania o śmierci swych towarzyszy. kiedy toczyła się walka na lodzie, chińskie działa i moździerze ostrzeliwały radziecki brzeg. Wkrótce na wyspę przybyły posiłki z najbliższych placówek WOP i Chińczyków wybito na wyspie do nogi.

Następnego dnia gazety w Ch.R.L. już pisały o tym, że wojska radzieckie wiarołomnie wtargnęły na wyspę Tszhen-baodao na rzece Usuliczian w ich prowincji Heilongijang. Pod radziecką ambasadą w Pekinie pojawili się demonstranci. W tym samym czasie, w ZSRR gazeta „Prawda” publikuje materiał dokładnie opisujący wydarzenia na Damańskiej Wyspie. Ambasada Ch.R.L. w Moskwie obrzucono butelkami z atramentem. Tymczasem w stronę spornej wyspy ciągnęły z obu stron kolumny wojska. Ze strony radzieckiej saperzy minowali podejścia do wyspy. Tamtejsze placówki WOP dostały wsparcie dywizji zmechanizowanej, podeszły także czołgi i artyleria. Chińczycy także podciągnęli czołgi i artylerię, a do tego pułk piechoty w liczebności 5000 żołnierzy.

Bitwa o wyspę

Okopane na obu brzegach siły starły się ze sobą w dniu 14 marca. Tego dnia trzymający wyspę pogranicznicy radzieccy otrzymali niezrozumiały do dziś dnia rozkaz opuszczenia wyspy. I jak tylko Rosjanie stamtąd wyszli, Chińczycy zajęli wyspę. Wkrótce nadszedł następny rozkaz – odbić zajęte przez wroga terytorium! Na wyspę ruszyło 8 BTR-ów, a Chińczycy ustąpili ostrzeliwując się gęsto.

Rankiem, 15 marca, na chińskim brzegu rozległy się głosy megafonów. Nadawano po rosyjsku apel o opuszczenie przez wojska radzieckie terytorium Ch.R.L. i zaprzestania „rewizjonizmu”. W odpowiedzi nasze wojska nadały po chińsku taki oto komunikat: „Opamiętajcie się, póki nie jest za późno – przed wami stoją synowie tych, którzy wyzwolili was spod japońskiej okupacji!”

O godzinie 10:00, z chińskiej strony odezwały się działa. Na znajdujących się na Damanskiej Wyspie pograniczników (60 żołnierzy i 4 BTR) zwalił się ogień dział i moździerzy. W tym samym czasie do ataku ruszyła chińska piechota. Siły były oczywiście nierówna – ich stosunek wynosił 10 : 1 na korzyść Chińczyków. Radzieckie BTR zostały szybko zniszczone, ale wopiści twardo się bronili. Naoczni świadkowie twierdzą, że bój przypominał mecz bokserski. Kiedy podchodziły rezerwy, to każda ze stron zaczynała tłuc przeciwnika.

Radzieckie dowództwo próbowało wprowadzić do boju czołgi, ale w pobliże przedostały się tylko trzy maszyny. Powinno podejść tam jeszcze 9 czołgów T-62, ale się spóźniły. Dowódcy tych trzech czołgów chcieli obejść Chińczyków i uderzyć na nich od tyłu, ale to się nie udało. Wóz dowódcy został rozbity z granatnika, zaś dowódca został zabity przez snajpera, kiedy próbował ewakuować się z płonącej maszyny. Załogi pozostałych maszyn zrozumiały, że czeka ich ten sam los i cofnęły się do placówki WOP. Po dwóch godzinach walki, wykorzystawszy wszystkie środki, wopiści wycofali się z wyspy. Wynik bitwy – jak widać – wydawał się być nierozstrzygniętym.

Tajna broń

I właśnie wtedy nastąpiło wydarzenie, które przyniosły radzieckim siłom zwycięstwo i jednocześnie stało się źródłem najrozmaitszych pogłosek całkowicie sprzecznych ze sobą. Na wyspę Damanskij i na terytorium Ch.R.L. na głębokość 5-6 km runęła nawała ognia. Wedle tych pogłosek, ZSRR użył wtedy przeciwko Chińczykom swej tajnej broni – laserów, które literalnie rozkrawały atakujących Chińczyków na sztuki. Wedle drugiej wersji, na Damanskiej Wyspie użyto „pocisków przestrzennego wybuchu”[5], których użycie spowodowało powstanie hipotezy o użyciu laserów. Hipotezy te potwierdzał widok pola walki usłany spalonymi i poparzonymi ciałami chińskich żołnierzy. Trzecia hipoteza głosiła, że promienie cieplne roztopiły lód na rzece i puściły wroga na dno rzeki. W rzeczywistości Związek Radziecki wprowadził do walki nie LBR, ale inną tajną broń, a mianowicie – niedawno wprowadzone do Armii Radzieckiej systemy rakietowego ognia zaporowego – BM-21 Grad, które spaliły wozy bojowe, artylerię i znaczną część siły żywej wroga.

Po urządzeniu wrogom ogniowego piekła, do ataku poszła radziecka piechota. Po otrząśnięciu się z szoku Chińczycy jeszcze trzykrotnie próbowali kontratakować, ale próby te zostały łatwo odparte. Wkrótce wojska chińskie cofnęły się w głąb własnego terytorium, zaś Rosjanie powrócili na swój brzeg by fetować zwycięstwo.

W rezultacie tych starć z 2 i 15 marca, ZSRR stracił 58 żołnierzy i 94 rannych. Za męstwo i heroizm na polu walki posypał się grad odznaczeń i nagród. […] Tymczasem Ch.R.L. skrzętnie ukrywa swe straty do dnia dzisiejszego, ale szacunki mówią, że stracili około 3000 żołnierzy.

Czy ta bitwa była przegrana?

11 września 1969 roku, w pekińskim porcie lotniczym wylądował samolot z przewodniczącym rady Ministrów ZSRR Aleksiejem N. Kosyginem. Spotkał się on z premierem Rady Państwa Ch.R.L. Zhou (Czou) Enlai. W toku trzygodzinnych negocjacji ZSRR i Ch.R.L. zgodziły się przerwać działania wojenne. „Strony pozostają tam, gdzie one znajdują się do tego czasu” – zaproponował Zhou Enlai i Kosygin zrazu się zgodził. Ale tak sformułowane zdanie oznaczało oddanie Chinom wysp na Ussuri. Rzecz w tym, że w czasie marcowych roztopów zaczęło się tajanie lodu i dostęp do wysp stał się niemożliwym. Tak więc rosyjskie dowództwo przyjęło opcję pozostawienia spornych terytoriów, ale żeby ich nie zajęli Chińczycy i nie próbowali się na nich osiedlić, trzymali je pod ogniem z dział i kaemów, który miał tym próbom przeciwdziałać. Ale po spotkaniu 11 września przyszedł rozkaz przerwania ognia. Chińskie wojska natychmiast zajęły kilka wysp. Tak więc ZSRR oddał na mocy tych negocjacji sporne wyspy Chinom. A w 1991 roku, po rozpadzie ZSRR faktycznie przyznał wyspę Damanskij Ch.R.L., tak że aktualnie – jest to wyspa Tszhen-baodao w prowincji Heilongijang.

Chińczycy odnieśli z tego jeszcze jedną korzyść, a mianowicie – nie zwrócili Rosjanom rozbitego czołgu T-62, który został na Damanskiej Wyspie. Chińczycy wymontowali z niego noktowizory, stabilizatory działa, silnik. Na podstawie tego ulepszyli oni swe czołgi.

CDN.


[1] Polski odpowiednik – trop. OT-62 SKOT i SKOT 2. Uzbrojone w 1 km PK kal. 7,62 mm oraz wersja SKOT 2 w 1 wkm KPWT kal. 14,5 mm
[2] Samopowtarzalny Karabin Simonowa – dziesięciostrzałowa długa broń o kalibrze 7,62 mm.
[3] W czasie studiów we wrocławskiej WSOWZmech żartowaliśmy, że był to normalny chiński element służby granicznej w sile batalionu piechoty…
[4] Punkt Obserwacji Wzrokowo-Technicznej.
[5] Pocisków termobarycznych – broni paliwowo-powietrznej, której siła eksplozji ustępuje jedynie broni nuklearnej.