czwartek, 18 sierpnia 2011

Atlantyda i Agharta (5)


                  

  Tadeusz Oszubski

Część I: ATLANTYDA ZA ATLANTYDĄ

W odległej przeszłości, w Złotym Wieku, tysiące lat przed wzniesieniem egipskich piramid, ludzie stworzyli cywilizację. Lecz nastał potop i ludzkość wytracił. Do niedawna tak twierdziły tylko mity i badacze-romantycy. Jednak do tej grupy, kuchennymi drzwiami, w ostatnim czasie dołączają też naukowcy. Bo choć nadal zwyczajowo akademicka większość powątpiewa w wiarygodność słów Platona o zagładzie Atlantydy przed 11 tysiącleciami, to doszło już do licznych naukowych odkryć obracających w ruiny akademickie dogmaty o cywilizacyjnym rozwoju ludzkości. Dysponujemy dziś wieloma, tyle że rozproszonymi w rozmaitych dziedzinach nauki dowodami, iż cywilizacja Atlantydy istniała. Ponadto najnowsze odkrycia naukowe jasno wskazują, że w minionych tysiącleciach liczne kultury powstawały i upadały w rytm potopów. Kataklizmów wywołanych przez upadające na Ziemię wielkie obiekty z kosmosu: asteroidy, planetoidy, czy fragmenty komet.

Nauka akademicka mówi: najstarsze cywilizacje, które wzniosły miasta i wynalazły pismo, to Sumer, Egipt, Harappa i Mohendżo Daro w Indiach. Cywilizacje te pojawiły się nagle, w początkach III tysiąclecia p.n.e. Wcześniej, w IV tysiącleciu p.n.e., jakiś nieznany lud – od Azji po Wyspy Brytyjskie - wznosił budowle megalityczne, określane przez naukę jako kultowe i, być może, związane z wiedzą na temat astronomii. O cywilizacji tej nauka wciąż ma nader mętne pojęcie. Najstarszym zaś miastem na świecie – swoistym wybrykiem! – jest Catalhoyuk w Turcji, powstała w połowie IX tysiąclecia p.n.e. osada złożona z otoczonych murem budynków, zamieszkiwana przez kilka setek ludzi. Przed kilkoma laty odkryto też ruiny biblijnego Jerycha, lecz nie ustały dotąd dyskusje, czy miasto to jest równie stare, jak Catalhoyuk, czy też dawniejsze. Wcześniej, według nauki, ludzie żyli w kulturze neolitu przedceramicznego, dopiero przed nimi była nauka lepienia garnków i uprawy zbóż oraz udomawianie pierwszych zwierząt.
 Ten statyczny, niezmienny od wielu dziesięcioleci obraz historii ludzkości poddany został ostatnio wielu wstrząsom, i wszystko wskazuje, że podręczniki i encyklopedie trzeba będzie pisać na nowo.



            ATLANTYDA, LEMURIA, MU

– wszystkie te pozornie tylko mityczne lądy z zaginionymi tajemniczymi cywilizacjami wychodzą dziś z cienia. Choćby Atlantyda z Oceanu Spokojnego - Lemuria. Nazwa tego domniemanego zaginionego kontynentu jest dziełem naukowców z końca wieku XIX., którzy szukali rozwiązania zagadki podobieństw flory i fauny Madagaskaru, Indii i Indonezji oraz oryginalności madagaskarskich małp zwanych lemurami. Nadanie nazwy hipotetycznemu kontynentowi przypisuje się, zależnie od źródeł, amerykańskiemu zoologowi P. L. Sclaterowi lub Rudolfowi Virchowowi - niemieckiemu anatomowi, patologowi i antropologowi.
       
 Już Thomas Huxley, w pracy „O rozmieszczeniu geograficznym głównych odmian ludzkich”, wysunął przypuszczenie, że właśnie na zatopionej przed tysiącleciami Lemurii ukształtował się Homo sapiens i tam trzeba doszukiwać się wszelkich „zaginionych ogniw” rozwoju człowiekowatych. Podobnie sprawę widział Ernst Haeckel, twierdzący, iż to z Lemurii praczłowiek przedostał się do Azji i Afryki.

        Lemuria nie ma tak znanego propagatora, jak Atlantyda, czyli Platona. Stąd na jej temat powstało mniej prac, choć i tak tomy lemuryjskie idą pewnie w setki. Problem w tym, że prace te zwykle powielają garść informacji, dlatego też zainteresowanych tematem odsyłam do tych źródeł. Nie będę tu przytaczał opinii ezoteryków oraz danych trudnych lub wręcz niemożliwych do zweryfikowania. Tym bardziej, że w ostatnich latach pojawiło się wiele nowych dowodów istnienia w przeszłości zaginionych lądów takich, jak Atlantyda i Lemuria, a dostarczonych przez naukę akademicką.

Na przykład, według wielu naukowców, tylko istnienie w przeszłości pomostu lądowego między Jawą a Afryką Centralną pozwala wyjaśnić, w jaki sposób praludzkie istoty dotarły na wyspy Indonezji, gdzie ich szczątki znajdowane są od początków wieku XX. Nie podlega już też dyskusji, że przed około 12 - 10 tys. lat zakończyła się ostatnia era lodowcowa. Gdy wzrosła temperatura, w oceanie światowym wody podniosły się o 120 metrów, a w konsekwencji tego ukształtowanie lądów uległo drastycznej zmianie. Z kolei w dziedzinie lingwistyki „teoria nostratyczna” przyjmuje, iż przed 10 - 12 tys. lat istniała jedna wielka rodzina języków, z której wywodzą się, między innymi, języki indoeuropejskie, semito-chamickie, paleoazjatyckie, a także drawidyjskie. Drawidowie zaś nie kryją swego pochodzenia z lądu, który niegdyś istniał na południe od subkontynentu indyjskiego.

        Jedna rzecz to potwierdzenie, iż jakiś ląd poszedł pod wodę, druga zaś – istnienie pradawnej cywilizacji. Lecz i w tej kwestii od dowodów w ostatnich kilku latach aż się zaroiło. Przykładowo, w pierwszych dniach stycznia 2002 roku zespół indyjskich naukowców z National Institute of Ocean Technology odkrył cały kompleks pradawnych miast. Te

              INDYJSKIE ZATOPIONE MIASTA

liczą aż 9 i pół tysiąca lat! 16 stycznia 2002 roku potwierdził ten fakt w oficjalnym oświadczeniu minister nauki i technologii Indii, Murli Manohar Joshi.

        Odkrycia dokonano podczas prac podwodnych w zatoce Cambay, w  pobliżu miasta Surat na zachodzie Indii. Obszar ten w ciągu minionych tysiącleci był stopniowo zalewany i dziś jest dnem morskim. Jednak jeszcze w roku 7500 p.n.e. nieznany lud dokonywał tam wrębu lasu dla pozyskania drewna. Niezwykłe znaleziska, to fragmenty budowli, elementy konstrukcyjne z obrobionego drewna i skorupy dzbanów. Odkryto tam również skamieniałe kości. Jeśli zachowało się w nich DNA, być może naukowcom uda się ustalić, jaki lud już przed 10 tysiącleciami budował miasta na subkontynencie indyjskim. Czy byli to spadkobiercy zatopionej Lemurii – tej pacyficznej Atlantydy?

W tym samym regionie geograficznym, w Pakistanie, również odkryto ślady jakiejś tajemniczej pracywilizacji. W kraju tym, w pobliżu miejscowości Mehrgah, wykopaliska w roku 2000 i 2001 prowadziła francusko-włoska ekspedycja archeologiczna, kierowana przez Andreę Cucine z amerykańskiego Uniwersytetu Missouri-Columbia. Naukowcy ci ustalili, że przed 8 – 9 tysiącami lat kwitła w Pakistanie niezwykle rozwinięta cywilizacja. Czy lud z Mehrgah, to również spadkobiercy lemuryjskiej kultury? Podkreślić trzeba, że ludzie ci w już tak odległej epoce uprawiali zboża, hodowali bydło, ponadto bardzo dbali o urodę. Na przykład, zdobili ciała delikatną biżuterią z muszli, ametystów i turkusów.
Mehrgahczycy mieli nie tylko jubilerów – o ich piękno i zdrowie dbali najdawniejsi znani nauce dentyści. Archeolodzy natrafili bowiem na leczone ludzkie zęby, precyzyjnie wyborowane. Naukowcy początkowo podejrzewali, że były to swoiste ozdoby, jednak odkrycie kości szczękowych, w których leczone zęby jeszcze tkwiły dowodzą, że ludzie z Mehrgah byli pod opieką fachowców. Jak w kwietniu 2001 roku podało naukowe czasopismo „New Scientist”, w borowanych zębach nie było śladu próchnicy, założono więc, że otwory w wyleczonych zębach wypełniano jakąś substancją roślinną o działaniu bakteriobójczym.

Odkryto też jakąś Atlantydę na antypodach indyjskiej Lemurii: w Indiach Zachodnich. 14 maja 2001 roku agencja Reutera podała, że zespół kanadyjskich naukowców odkrył pod wodą miasto

                            U  WYBRZEŻY  KUBY 

Badacze, pod kierunkiem oceanografki Pauliny Zelitsky, prezesa kanadyjskiej spółki Advanced Digital Communications, natrafili w głębinach u zachodnich wybrzeży Kuby, w okolicy półwyspu Guanahacabibes, na kamienny symetryczny kompleks budowli oraz dróg. Niektóre konstrukcje mają kształt piramid. Kamienne miasto położone jest 800 metrów pod wodą, na wielkiej równinie. W badaniach naukowcy posłużyli się systemem pomiarów satelitarnych, sonarem i zdalnie sterowanymi robotami. 

Niestety, ze względu na głębokość, lokalne warunki i brak specjalistycznego sprzętu do zejścia ludzi na 800 metrów pod powierzchnię morza, naukowcy nie mają materialnych dowodów, że odkryli miasto. Jak zwykle w takich przypadkach, głębinowe zdjęcia niskiej jakości oraz obraz kształtu obiektów uzyskany dzięki sonarom, nie stanowią jednoznacznego potwierdzenia.

Pamiętać też trzeba, że już w 1969 roku odkryto zatopione wielkie kamienne obiekty - w przybrzeżnych wodach Bimini. Według wielu badaczy, to także jest zatopione miasto: kompleks połączonych drogami wielkich budynków i piramid. Która to więc już odkryta Atlantyda? Piąta, szósta?

Na podobne ślady natknięto się też przecież u wybrzeży Japonii. W 1997 roku nurkujący u wybrzeży wyspy Yonaguni należącej do archipelagu Ryukyu Japończyk  Kihachiro Aratake natknął się pod wodą, na głębokości 25 metrów, na formację głazów przypominającą ruiny ogromnej megalitycznej budowli. Badaniem tego obiektu natychmiast zajął się profesor geologii Masaki Kimura.

Według ustaleń Kimury, tajemnicza konstrukcja liczy ponad 200 m. długości i około 25 m. wysokości. Przypomina platformę z ułożonymi na niej tarasami i schodami. Przypuszczalnie znalazła się ona pod wodą około 10 tys. lat temu, w wyniku podniesienia się poziomu wód oceanu światowego. Wiele wskazuje, iż kamienne bloki zostały obrobione ludzką ręką. Jaka cywilizacja tego dokonała? Atlanci, Lumeryjczycy? Problem w tym, że w ciągu minionych kilku lat pojawiło się więcej faktów, niż w minionych tysiącleciach mitów, od których możnaby wziąć dla zatopionych lądów imiona.

Podkreślić trzeba, że

                NA JAPOŃSKICH WYSPACH

- pozostało wiele śladów po pradawnej cywilizacji nazwanej Jomon. Japońscy archeolodzy odkryli u siebie, na przykład szczątki prastarej wieżycy zbudowanej z drewna – zgodnie z tamtejszą tradycją, na którą wpływa aktywność sejsmiczna regionu. W połowie maja 2001 roku archeolodzy z Uniwersytetu Tohoku natrafili na liczące 10 tysięcy lat zabudowania obronne usytuowane w okolicach miejscowości Yokoo w prefekturze Oita, w północno-wschodniej części wyspy Kiusiu. Fragmenty wieżycy z drewna przetrwały tam dzięki wilgoci w warstwie gruntu - z zasady drewno, w zetknięciu z powietrzem szybko niszczeje.

Odkryte przez Japończyków belki wieży kultury Jomon, są prastarym dowodem wznoszenia dużych obiektów architektonicznych z tego naturalnego budulca. Prastarym, lecz nie najdawniejszym. Bowiem właśnie w Japonii odkryto najstarsze – jak dotąd - domostwo świata. Są to ślady liczącej 500 tysięcy lat chaty z drewna usytuowanej na podmurówce z luźno ułożonych kawałków tufu wulkanicznego. W końcu lutego 2000 roku odkrycia tego dokonali japońscy archeolodzy na wzgórzach Chichibu piętrzących się na północ od Tokio.

Wszystkie te odkrycia wywołały poruszenie i sprzeciw najbardziej zachowawczych środkowiskach akademików. Nic więc dziwnego, że i przeciwnicy kubańskiej Atlantydy zwarli szyki. W połowie grudnia 2001 roku złożyli oni grupowe oświadczenie, że Paulina Zelitsky i jej naukowcy z Advanced Digital Communications nie odkryli zatopionego miasta, tylko skalną formację ukształtowaną przez naturę.

- Morza i oceany są pełne podwodnych tworów wapiennych, bazaltowych oraz wielu innych naturalnych formacji. Niektóre z nich rozciągają się na obszarze wielu kilometrów kwadratowych i mogą być błędnie interpretowane jako zatopione miasta - zapewnił Martin Dean, szef Archeological Diving Unit, instytucji zajmującej się od wielu lat podmorskimi badaniami archeologicznymi z ramienia University of St. Andrews w Szkocji.

- Jest bardzo mało prawdopodobne, aby dno morskie mogło zapaść się 650 metrów w przeciągu 6 tys. lat. Normalnie geolodzy uważają takie opadnięcie dna morskiego za wynik procesów geologicznych trwających kilka milionów lat. Głębokość 650 metrów jest także o 550 metrów większa, niż największa głębokość, jaka naturalnie powstała w trakcie ostatniego miliona lat – stwierdził bez wahania także dr Alistair Crame, szef Geological Sciences Division of British Antarctic Survey.

Problem w tym, że argumenty Deana i Creame nawet dla wielu akademików są wątpliwe. Trzeba jednak zadać pytanie: jeśli wspomniane wyżej odkrycia są rzeczywiście śladami po tak odległych w czasie cywilizacjach - jakichś Atlantydach - to dlaczego kultury te upadły, zniknęły z mapy dziejów człowieka? Odpowiedzi dostarczą tu hipotezy i materialne dowody ujawniające z jakich przyczyn upadły cywilizacje, o których nauka już wie co nieco: kultury sprzed 4 - 5 tysiącleci.
               
Podpisy pod zdjęcia:
Fot. 1. Ruiny Jerycha
Fot. 2. Dom sprzed 500 tysięcy lat z okolic Tokio
Fot. 3. Podwodna budowla u wybrzeży Bimini