wtorek, 2 sierpnia 2011

Czy na dnie Bałtyku znajduje się UFO? (1)




Łowcy wraków znaleźli na dnie zagadkowy okrągły obiekt.

Ekspedycja badawcza Petera Lindberga poszukiwała na dnie Zatoki Botnickiej pomiędzy Szwecją a Finlandią starych wraków. Znaleziono m.in. wrak statku sprzed 100 lat, z którego wyciągnięto kilka skrzynek przedniego szampana. Poza tym odkryto także zagadkowy obiekt, który według niektórych interpretacji pozaziemskiego pochodzenia.

Idzie tutaj o okrągły obiekt o średnicy 18 metrów, który leży zaryty w dnie na głębokości 90 m pod lustrem wody.
- Tam na dole znajduje się pełno dziwnych rzeczy, na jakie jak nurkuję osiemnaście lat, to się jeszcze nie natknąłem. To jest doskonały krąg – cytował Lindbrega serwer Space.com.

Najbardziej koło obiektu na dnie widoczne są ślady wskazujące na to, że poruszał się on po jego powierzchni. Wszystko to widać na zdjęciu sonarowym, z którego jednak nie da się uzyskać więcej informacji. Miejscowe bulwarówki twierdzą, że jest to UFO, które uległo awarii i uderzyło z wielką prędkością w morze.

Doskonale okrągły kształt mógł powstać także wskutek działania sił naturalnych, ale według Lindberga, jest to raczej nieprawdopodobne. Być może chodzi tutaj o jakiś test nowej wojskowej technologii. Ale jest to tylko spekulacja, którą wywołało zdjęcie, które podnieciło fantazję i wywołało niemałe zainteresowanie.

Lindberg twierdzi, że chodzi o doskonały krąg, dlatego że zdjęcie sonarowe nie ma zbyt dużej rozdzielczości, by to można było zweryfikować. I chociaż linie za obiektem mogą stanowić ślady jego drogi hamowania, to wcale tak być nie musi i według specjalistów może nie mieć niczego wspólnego z tym obiektem.

Jak na razie nikt nie wierzy w to UFO, nawet sam Lindberg, który sądzi, ze odkrył podmorskie Stonehenge. A zatem pozostałość po starej cywilizacji. Archeologowie wskazują na to, ze istnieje podobna struktura na dnie w okolicy wysp Bahama, gdzie znajdują się linie i kształty uważane przez niektórych za pozostałości drogi, co wskazywałoby na to, że tam znajdowała się Atlantyda. Później się jednak okazało, że ma to swe naturalne pochodzenie.

Tajemnica kolistego obiektu na dnie Bałtyku pozostanie zatem niewyjaśniona. Lindberg i jego team nie interesuje się tym znaleziskiem, a to dlatego że badanie tego obiektu jest kosztowne, a korzyści są żadne. Na jednej stronie może chodzić o znalezisko warte miliardy dolarów, a na drugiej mogą to być tylko pieniądze wyrzucone w błoto…

* * *

Nie chcę być złośliwy i upierdliwy, ale czegoś tu nie rozumiem. Na dnie znajduje się coś dziwnego, pełno dziwnych rzeczy, które mogą być cennymi znaleziskami, ale Pan Lindberg nie nurkuje za nimi, bo to może być nieopłacalne. To co w końcu – jest tam coś na dnie, czy nie ma? Obawiam się, że jest to kolejna sensacja wyssana z palca jakiegoś redaktora szmatławca w rodzaju „Fakt” na czas kanikuły. Nie wierzę w to, że poszukiwacz wraków i innych artefaktów w morzu tak by to sobie łatwo odpuścił. Na jego miejscu zrobiłbym tam zwiad, by choć zorientować się w tym, co znajduje się na dnie. A dno Bałtyku kryje wiele dziwnych rzeczy – może tam być dosłownie wszystko: od wraka „Czerwonego Października” aż do podmorskiego Stonehenge…

Tymczasem chciałbym podziękować Panu Lubosowi Safarikovi z UFO Klub Plzen za wskazanie mi tej informacji.  

Źródło: Novinky.cz z dn. 31.07.2011 r.

Przekład z j. czeskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©