Pod koniec lata 2001 roku, napisał do mnie mój znajomy i kolega po piórze Pan mgr inż. Roman Rzepka z Giżycka, który jest z zamiłowania astronomem i zbieraczem najdziwniejszych przedmiotów. Czułem, że ma on w zanadrzu jakąś niespodziankę, i nie myliłem się. W kopercie opakowany w kilka warstw dmuchanego plastyku znajdował się dziwny kawałek jakiejś popielato-zielonkawej substancji, lekkiej, twardej, ale zarazem także kruchej - vide zdjęcia. Pan R. prosił mnie o zbadanie tej substancji, która została znaleziona w bryle węgla kamiennego pochodzącego z KWK „Bobrek” - obecnie ZG Bytom. Znalazcą był pan. A.P. z Bytomia, którego zaintrygowała struktura tego minerału przypominająca mu piankę poliuretanową.
Zbulwersowany tym odkryciem, kawałek rzeczonej „pianki” pokazał znajomym geologom, którzy orzekli, że jest to ozokeryt - skamieniały wosk powstały w wyniku odgazowania ropy naftowej. Jest to mieszanina węglowodorów stałych, która występuje w porach i szczelinach skalnych. Encyklopedie dodają, że główne złoża ozokerytu znajdują się na Ukrainie (Starunia, Borysław), Federacji Rosyjskiej na brzegach Morza Kaspijskiego, Trynidadzie i Tobago oraz nad Morzem Martwym.
Otrzymaną próbkę podzieliłem i posłałem do Instytutu Geologii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz mojemu koledze z Górnego Śląska - Jurkowi Strzei, którego kolekcja meteorytów i różnorakich kamieni przyprawić może o zawrót głowy niejednego zbieracza. Po pewnym czasie otrzymałem email od prof. dr hab. Bogdana Rompolta z Wrocławia, który stwierdził, że jest to ozokeryt. Podobną opinię przywiózł mi na początku października Jurek Strzeja, przy okazji pokazał mi sporą bryłę węgla, w której tkwiły płytki żółtawego ozokerytu... A zatem wszystko jasne i proste - to tylko ozokeryt, skamieniały wosk ziemny i nie ma o czym mówić?...
Nie, to nie jest takie proste - jakby się to na pierwszy rzut oka wydawało. Encyklopedyczna definicja mówi o tym, że ozokeryt jest masą p l a s t y c z n ą - zaś otrzymana próbka była krucha i łamliwa. No, ale nie każdy ozokeryt musi być plastyczny. Natomiast zaciekawił mnie jeden fakt - otóż ozokeryt jest mieszanina węglowodorów, które dostały się pomiędzy warstwy węgla i skamieniały, jakieś 300 mln lat temu. Dokładnie w Karbonie. Właśnie w tym okresie geologicznym powstawały pierwsze osady zawierające szczątki organiczne, które z biegiem czasu stawały się złożami węgli kamiennych. Dowody a to znajdują się w każdej zasobnej w węgiel piwnicy - odciśnięte liście i fragmenty kory, ba! - całe pnie olbrzymich drzewiastych widłaków i skrzypów. To wiemy ze szkoły, ale...
Karbon. Jeden z najdziwniejszych okresów w dziejach naszej planety. Wtedy to zielone rośliny lądowe zajęły szerokie połacie kontynentów, a pod koniec okresu zaczął się zaznaczać ich gigantyzm. Ogromne lepidodentrony, syligarie i kalamity można porównać do roślinnych dinozaurów. I co najciekawsze - spotkał je u kresu Karbonu szybki koniec, jak wielkie gady Mezozoiku - jedno z Wielkich Wymierań - które zostało spowodowane najprawdopodobniej poprzez nasilenie się ruchów górotwórczych i postępujące zlodowacenie... Tak mówią mądre księgi. Niech im będzie. To, że w węglach Bytomia z tego okresu występuje ozokeryt świadczy o tym, że kiedyś była tam i ropa naftowa... A i nie tylko, bowiem w Bytomiu eksploatuje się złoża rud cynku, ołowiu i srebra.
A może było inaczej?
Ciągle poszukujemy dowodów na to, że kiedyś w historii Ziemi odwiedzili ją Obcy, Kosmici, Pozaziemianie - jednym słowem - Przybysze z Kosmosu. Alternatywą dla nich jest istniejąca na Ziemi zamierzchła cywilizacja - czy nawet Supercywilizacja przedludzka, których mogło być nawet kilka... - a które już to zginęły, już to opuściły naszą planetę w poszukiwaniu lepszego siedliska, albo - co jest bardziej prawdopodobne - zatruły ją do tego stopnia, że spowodowały na Ziemi kataklizmy w postaci zlodowaceń czy przegrzań. Fantazja? - no nie bardzo, bo w dalszym ciągu nikt zadowalająco nie wyjaśnił wszystkich mechanizmów Wielkich Wymierań, których w historii naszej planety było kilkanaście, a ostatnie zaczęło się 10.000 lat temu. Zaledwie! I trwa do dziś dnia, bo jest ono naszym podłym dziełem i o nie możemy mieć pretensje tylko i wyłącznie do Homo sapiens sapiens, a właściwie to Homo nondum sapiens - człowieka niecałkowicie mądrego... To nie Marsjanie zagrażają Ziemi.
Czy po tych cywilizacjach, czy choćby tylko Odwiedzinach Kosmitów, pozostały jakieś ślady materialne? Teoretycznie nie i zaraz to uzasadnię: przedmioty metalowe skorodują do cna w przeciągu wieku. Kiedyś rzuciłem pomysł poszukiwania meteorytów z zamierzchłych czasów w naszych kopalinach: soli kamiennej, węglach kamiennym i brunatnym, stożkach sandrowych dawnych rzek, itd. Wydawało mi się to obiecujące, ale meteorytolodzy szybko wybili mi to z głowy - meteoryty żelazne szybko korodują i po 300 mln lat nic z nich nie zostaje, no chyba tylko - jeżeli taki meteoryt był duży - odosobnione złoże tlenków czy siarczków żelaza. Można by poszukać meteorytów kamiennych, ale te ostatnie trudno byłoby wyłowić w masie kamienia wydobywanej wraz z węglem. Trzeba by przeszukać dosłownie kamień po kamieniu wszystkie hałdy pokopalniane - to wtedy można byłoby znaleźć jakieś meteoryty. Byłoby to jednak szukanie przysłowiowej igły w stogu siana... - no chyba, że znajdzie się człowiek z odpowiednia dozą zapału, motywacją i niewyczerpalnym zapasem cierpliwości, który podjąłby się tego zadania...
Do czego zmierzam? - otóż do tego, że po artefaktach metalowych nie zostało ani śladu. Po budowlach kamiennych także, bowiem rozniosły je trzęsienia ziemi i inne kataklizmy związane z fazami górotwórczymi, ruchem kontynentów, spadkami asteroidów, przemieszczaniem się lodowców, i innymi gwałtownymi wydarzeniami. Musielibyśmy mieć niesłychanie dużo szczęścia, by natknąć się na szczątki jakiejś budowli z poprzednich okresów geologicznych...
A zatem, co mogło pozostać po takiej Cywilizacji? Pewne nadzieje rokują masy plastyczne. Tak! plastyki w rodzaju polietylenu, poliuretanu, PCV, polistyrenu, itd. itp. - to, czego używamy na co dzień i bezmyślnie wyrzucamy na śmietniska. Śmietniska te są potem przykrywane zwałami ziemi, która odcina dostęp powietrza. Warstwa po warstwie. Przez kilka tysięcy lat. Cywilizacja, która wytworzyła te odpady plastykowe już od dawna nie istnieje, a one same podlegając wysokiemu ciśnieniu i temperaturze powoli zmieniają swoją strukturę i pozostają po nich bezpostaciowe łańcuchy węglowodorowe i pierścienie benzenowe. Po 300 mln lat jest to już tylko bezpostaciowa masa ozokerytu...
Nie wiem, czy tak było naprawdę. Ale tak może być z naszą cywilizacją, która zadławi się i zatruje własnymi produktami. Nas czeka kolejny Epizod Wielkiego Wymierania, a z tego, co przeżyje ten chemiczny Armageddon być może powstanie nowa cywilizacja za kilka czy kilkadziesiąt milionów lat. Jej przedstawiciele znajdą nasze pokłady plastykowych śmieci, które zdążą się rozłożyć na proste węglowodory i smołowato-woskowe pokłady ozokerytu. I będą się zastanawiali, jak to też one powstały w czasach, kiedy na Ziemi prężnie rozwinęły się ssaki i rośliny okrytozalążkowe...
I może tak jak my teraz będą poszukiwali jakichś artefaktów w bryłach węgli i innych minerałów i przy pewnej dozie szczęścia znajdą jakiś gwóźdź czy świecę samochodową zatopione w kryształach kwarcu albo kalcytu.
Ta hipoteza tłumaczy niektóre aspekty istnienia ozokerytów. Myślę, że dobrze byłoby zbadać je pod kątem ich ewentualnego sztucznego pochodzenia, aczkolwiek nie sądzę, by można było coś z nich wyciągnąć - wszak od ich powstania upłynęło 300 mln lat, to ogromny szmat czasu...
A przecież ślady eksploatacji innych minerałów znajdują się na świecie, że wspomnę tylko o wydobywaniu miedzi i uranu na pograniczu amerykańsko-kanadyjskim, o śladach wydobywania rud uranu w Gabonie, kopalniach cyny i cynku w Kornwalii czy choćby tajemniczym artefakcie z Koszyc na Słowacji - o którym pisał dr Miloš Jesenský na łamach „Nieznanego Świata” - a który zawierał silnie radioaktywny minerał - właściwie być może nawet czysty i dlatego silnie promieniujący - uran-235 bądź pluton-239 używany w reaktorach jądrowych oraz bombach atomowych i wodorowych... Założę się z każdym o to, że na pewno znaleziono niejednokrotnie ślady jakichś dawnych prac górniczych także i w Polsce, tylko, że nie zwrócono na te ślady uwagi. NB, mój znajomy mgr Andrzej Kotowiecki z Cieszyna twierdzi, że takie ślady przedludzkich robót górniczych odkryto w Górach Sowich - a są to najstarsze góry na kontynencie i liczą sobie one 2 mld lat - a skorzystali z tego Niemcy w czasie II Wojny Światowej przy budowie zespołu bunkrów „Der Riese”... Zatem należałoby poszukać dobrze takich śladów na obszarach starych gór w rodzaju Sudetów i Gór Świętokrzyskich. Czyżby takim śladem mogła być także tatrzańska Księżycowa Jaskinia i beskidzki Tunel pod Babią Górą? Na te pytania dopiero będzie można odpowiedzieć, kiedy się je znajdzie i nie wcześniej.
A zatem postulat poszukiwań śladów prehistorycznego Kontaktu czy zaprzeszłej Supercywilizacji pozostaje wciąż w mocy i - jak uważam - należałoby potraktować go wreszcie na serio także i u nas w Polsce.