czwartek, 1 grudnia 2011

SPRAWA 002/H – JESZCZE O UFO W CZARNOBYLU (2)

Radzieckie składowiska broni jądrowej w Polsce i innych krajach Układu Warszawskiego, wg CIA. Markery niebieskie - magazyny głowic jądrowych, markery czarne - magazyny bomb jądrowych, markery czerwone - składowiska tymczasowe. 

A teraz słowo o polskiej broni jądrowej.

Wikipedia podaje, że Polska podczas zimnej wojny posiadała aktywny program rozwoju broni masowego rażenia, a na potrzeby Ludowego Wojska Polskiego zmagazynowano od 178 do 250 sowieckich ładunków nuklearnych. Od czasu, kiedy podpisano układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT), ograniczono rozrost badań nuklearnych do niewojskowych celów. Polska i Rosja pracują nad wyeliminowaniem zapasów broni chemicznej i biologicznej stworzonej przez państwa Układu Warszawskiego.

Na początku lat 60. na uzbrojeniu Wojska Polskiego znalazły się sowieckie rakiety taktyczno-operacyjne 8K11 (zestaw rakietowy 9K51) i taktyczne 3R10 (zestaw rakietowy Łuna z wyrzutnią 2P16). Z uwagi na ich niewielką celność mogły one być skutecznie użyte jedynie jako nośniki głowic nuklearnych 3N14. Do przenoszenia broni jądrowej przystosowana było także 12 z dostarczonych Polsce samolotów MiG-21PFM. W połowie lat 60. rozpoczęły się rozmowy polsko-sowieckie, których wynikiem był program o kryptonimie "Wisła". W jego ramach strona polska zbudowała na podstawie sowieckich planów trzy składy broni jądrowej. Były one zlokalizowane w okolicach Podborska koło Białogardu (skład kryptonim 3001), Brzeźnicy-Kolonii koło Jastrowia (3002) i Templewa koło Trzemeszna Lubuskiego (3003). Każdy z tych składów wyposażony był w dwa magazyny broni jądrowej. Według początkowych planów miano w nich składować 178 głowic jądrowych, których nosicielami miały być rakiety 8K11 i 3R10. Budowę składów rozpoczęto w 1967 roku, zakończono w styczniu 1970. Następnie składy zostały przekazane Północnej Grupie Wojsk Radzieckich, która miała sprawować opiekę nad ładunkami do momentu przekazania ich Wojsku Polskiemu, co miało nastąpić po wybuchu konfliktu zbrojnego NATO-Układ Warszawski. Każdy ze składów zajmował blisko 300 hektarów i miał obsługę składającą się z 120 żołnierzy i 30 oficerów. Składy mogły pomieścić 192-288 ładunków jądrowych. Według ujawnionych danych w połowie lat 80. zmagazynowano w nich 14 głowic o mocy 500 kT, 83 głowice o mocy 10 kT, dwie bomby o mocy 200 kT, 24 bomby o mocy 15 kT i 10 bomb o mocy 0,5 kT. W połowie lat 70. w każdym składzie zbudowano dodatkowy magazyn broni jądrowej typu Granit. Przyczyna rozbudowy składów nie jest znana. Możliwe, że związana była z pojawieniem się na uzbrojeniu LWP kolejnych nosicieli broni jądrowej takich jak samoloty Su-20 (połowa lat 70.), MiG-23 (1979), MiG-21bis (1980) i Su-22 (1984), armaty samobieżne 2S7 Pion i rakiety 9M714 zestawu Oka.

Poza bronią jądrową przeznaczoną dla WP na terenie Polski znajdował się szereg składów broni jądrowej przeznaczonej dla Północnej Grupy Wojsk Radzieckich. Był to skład w pobliżu Szprotawy tzw. typ Monolit (około 40 bomb jądrowych 244N, a później 8U46, 8U47, RN-28, RN-40, a także głowic dla lotniczych pocisków rakietowych), obiekty typu Granit znajdujące się na lotniskach w Chojnie i Bagiczu (składy pogotowia mieszczące 10-20 bomb przeznaczonych dla sowieckiej 239. Dywizji Lotnictwa Myśliwskiego), oraz Kluczewie (dzielnica Stargardu Szczecińskiego).

W wyniku zmagazynowania na terenie PRL znacznej liczby ładunków jądrowych oraz faktu, iż Polska prowadziła badania nuklearne, NATO zakwalifikowało kraj jako posiadający aktywny program nad badaniem broni nuklearnej. Badania nuklearne rozpoczęły się na początku lat 60., głównym celem było doprowadzenie do reakcji nuklearnej do końca dekady. W późniejszych latach 60. udało się doprowadzić do kontrolowanej reakcji rozszczepienia jądra atomowego. Polska ratyfikowała NPT 12 czerwca 1969 roku. W latach 70. wynikiem późniejszych badań była generacja fuzji neutronowej (Reakcja termojądrowa) przez koncentryczne fale uderzeniowe. W latach 80. badania skupiły się na opracowaniu i analizie mikronuklearnych reakcji przy utylizacji izotopu uranu 235. Po upadku Układu Warszawskiego oraz po upadku komunizmu badania nuklearne zostały przejęte przez Instytut Energii Atomowej. Polska dysponowała dwoma reaktorami nuklearnymi w Instytucie Badań Jądrowych w Otwocku-Świerku (obecnie Instytut Energii Atomowej), o nazwach: Ewa i Maria. W 1995 reaktor Ewa został wyłączony z braku uranu. Badania nuklearne były kontynuowane w reaktorze Maria w celach niewojskowych. Jako część porozumienia między Stanami Zjednoczonymi, a Polską, wywieziono wzbogacony uran do zabezpieczonego składu atomowego w Rosji 10 sierpnia 2006 roku. (Wikipedia)

Broń jądrowa miała posłużyć LWP do przełamywania oporu wojsk NATO na kierunku działań Pomorze Zachodnie – Hamburg – Flensburg – Kopenhaga – Skagen i dalej Norwegia. Mówiąc krótko – w okresie tzw. „komuny” Polska miała status lokalnego mocarstwa nuklearnego, które miało odegrać znaczącą rolę w działaniach III Wojny Światowej: zajęcie północnych Niemiec i Skandynawii. Tak przynajmniej twierdził płk Ryszard Kukliński. Muszę tutaj dodać, że na Polskę tak nas bardzo miłujący Zachód przeznaczył 77 ładunków nuklearnych wymierzonych w ważne centra przemysłowe i ważne węzły komunikacyjne. W rezultacie III Wojny Światowej Polska po prostu zniknęłaby dosłownie i w przenośni z map świata – byłaby tutaj jedna wielka radioaktywna pustynia… Polskę skreślono i zdjęto by jak pionek z szachownicy, bo miała ona tylko rolę pionka w rękach potężnych graczy.  

Mówiąc krótko, by pogrzebać hipotezę o EQLs: NOL-e obserwowane nad elektrowniami atomowymi i innymi instalacjami nuklearnymi nie mogą być EQLs, bo trudno przypuścić, by wszystkie te instalacje stały na aktywnych uskokach tektonicznych czy innych formacjach, które mogłyby być odpowiedzialne za powstanie świateł trzęsienia ziemi. Trudno przypuścić, by w Europie, Ameryce i Japonii stawiano elektrownie na niepewnych sejsmicznie terenach.[1] Coś takiego było możliwe tylko w ZSRR i krajach satelickich, bo tam o lokalizacji decydowała nie nauka, ale chciejstwo i ideologia.[2] A kiedy ktoś negował te dwie rzeczy, to do akcji wkraczało KGB z wiadomym efektem – że wspomnę tylko sprawę dziwnych samobójstw doc. Wołoszyna w Polsce czy dr Legasowa w ZSRR. Po prostu  o n i  zastali ich w domu, jak w ponurym kawale z czasów PRL.[3]

Informacje o obserwacjach NOL-i w sąsiedztwie CzEJ pojawiły się w czerwcu 1986 roku – na miesiąc przed wdrożeniem listy utajnionych informacji o CzEJ sporządzonej na Łubiance na polecenie KC KPZR – czyli samego sekretarza generalnego Michaiła Siergiejewicza Gorbaczowa, i na dwa miesiące przed opublikowaniem w wiedeńskiej centrali MAEA raportu komisji Legasowa. Czy już wtedy – w czerwcu 1986 roku – radzieckie KGB prowadziło działania „zaciemniające” prawdziwą postać rzeczy? Być może, ale tego dowiemy się (chyba) jak zostaną otwarte archiwa na Łubiance i Chodynce – czyli raczej nigdy. Niewygodne dokumenty są szybko niszczone w ich krematoriach, a te na pewno zostały zniszczone na rozkaz Gorbaczowa w czasie przedziwnego i spektakularnego puczu Janajewa w pamiętnych dniach 19 – 21 sierpnia 1991 roku. Mówi się, że była to próba wprowadzenia stanu wyjątkowego przez… samego Gorbaczowa![4] Być może to właśnie Gorbaczow zainspirował ów dziwny coup d’etat po to, by można było pozbyć się starych aparatczyków z rządu ZSRR, a przy okazji posprzątać po nich – m.in. niszcząc niewygodne dokumenty. Historia Rosji zna takie przypadki – że wspomnę choćby okres Dymitriad czy Wielkiej Smuty.

Jednakże na korzyść tego przemawia fakt, że UFO obserwowano właściwie nad każdą elektrownią jądrową, a więc takie obserwacje są regułą, a nie wyjątkiem.

Ciekawe są relacje dozymetrystów, którzy zauważyli wyraźny spadek promieniowania – aż o 2,2 R/h w czasie przelotu NOL-a nad płonącym reaktorem. Interesującym jest to, że zazwyczaj obserwuje się zjawisko odwrotne – w czasie przelotów i na miejscach lądowań NOL-i odnotowywano skok radiacji w górę.

Wymieniłem tutaj Nord IV EJ w Lubminie k./Greifswaldu. Także z tą elektrownią wiąże się dziwna – moim zdaniem – historia. Nord IV była prezentem od bratniego narodu radzieckiego dla bratniego narodu niemieckiego i posiadała identyczne z czarnobylskimi reaktory RBMK-1000. Jej zawodność była ponoć ogromna – 1191 awarii – w tym 7 „bardzo poważnych” w ciągu 2 lat, co wiadomo od polskich techników tam pracujących.[5] Radioaktywne odpady i tzw. popioły przewożono przez nasz kraj ze Szczecina-Gumienic lub Kostrzynia n./Odrą poprzez  Żeleznodorożnyj do Kłajpedy. W latach 1980 – 1985 transportowano je linią promową z Bad Mukran do Kłajpedy, ale po interwencji rządu USA – który został powiadomiony o tym procederze przez CIA i NSA, które ustaliły to dzięki szpiegostwu satelitarnemu, któremu nie uszły uwagi pociągi świecące niebieskawą poświatą…

Z Lubmina do Świnoujścia jest mniej więcej 50 km i być może właśnie dlatego w Świnoujściu i na akwenach Zatoki Pomorskiej i Zalewu Szczecińskiego obserwowano różne dziwne zjawiska, które przypisuje się tradycyjnie Ufiastym, że wspomnę tylko dziwne błyski zauważone na Zalewie, trójkątne NOL-e wiszące nad Świnoujściem, ciemne trójkąty polśniewające światełkami sygnałowymi nad ciemnymi wodami Zatoki Pomorskiej i Greifswalder Bodden – które filmowali na video Niemcy, Polacy, Rosjanie i wszędobylscy Japończycy – czy wreszcie „parada lotnicza” UFO nad Dziwnowem. Szczyt fali tych obserwacji przypada na lata 1991 – 1993. Czyżby Ufici nie wierzyli Niemcom i nadzorowali ich prace rozbiórkowe?...

Podejrzewam, że ostatnia fala obserwacji UFO nad Europą Zachodnią ma związek z energetyką jądrową w krajach Unii Europejskiej. Wprawdzie nie odnotowano tam tak spektakularnych katastrof jak w Czarnobylu czy choćby w Harrisburgu, ale…

Ale właśnie tam zdarzają się takie wypadki, jak np. awaria w Le Hauge EJ nad Kanałem La Manche, której obsługa dopuściła do skażenia przydennych wód Kanału trytem (H-3 albo T) w wysokości 155 MBq/l wody! Kilkanaścioro dzieci zapadło na białaczkę, a kilkoro zmarło. Sprawa ta wyszła na jaw dzięki działalności Greenpeace. Gdyby posłuchano ufologów, wyszłaby ona jeszcze wcześniej!

Inny „prezent” pozostawili atomiści brytyjscy naszym potomnym na dnie Morza Irlandzkiego, gdzie zatopiono ponad 2 tony „wypalonych” prętów paliwowych z jednej ze szkockich elektrowni jądrowych. Gdybyż to tylko były te pręty! – dołączono do nich BŚT w rodzaju sarinu i przedatowaną amunicję![6] Gdyby to wszystko eksplodowało, to katastrofa ekologiczna ogarnęła by Anglię i Irlandię, a radioaktywne obłoki sięgnęły by także nas. Dlatego też nie dziwi mnie to, ze conocnie nad Anglią pojawiają się czarne trójkąty z kolorowymi światełkami.[7] Wynikałoby z tego, że owe trójkątne UFO są niczym innym, jak monitorami naszego środowiska naturalnego. A jest ono przez nas coraz bardziej skażone, i nie jest już tajemnicą, że we wszystkich elektrowniach jądrowych w byłym ZSRR i obecnym WNP produkuje się pluton na potrzeby zbrojeniowe, o czym mówił na swych wykładach fizyk-atomista prof. Kazimierz Jeleń z krakowskiej AGH.[8] U nas nie mamy właściwie żadnych reaktorów jądrowych i dlatego nie zaobserwowano czarnych trójkątów w polskiej przestrzeni powietrznej. Natomiast tam tak – czyli oznacza to, że do takowych jednak doszło?...

CDN.


[1] Niestety – w przypadku Japonii ta reguła została złamana – 20 elektrowni jądrowych postawiono na brzegu morza, co automatycznie wystawia je na wpływ trzęsień ziemi i wywołanych przez nie fal tsunami. Złamanie tej zasady srodze zemściło się na Japończykach po trzęsieniu ziemi pod dnem oceanicznym w dniu 11.III.2011 roku, kiedy to zniszczeniu uległa Fukushima I EJ z jej 6 reaktorami jądrowymi.
[2] Identyczny mechanizm działa w Japonii, która ma na swym terytorium 20 elektrowni jądrowych, których budowę wmusili im Amerykanie, choć – podobnie jak Islandia – wyspy japońskie stoją na kotle pełnym pary i gorących wód podziemnych, które można by wykorzystać do produkcji energii elektrycznej. Tutaj także znaczną rolę odegrała przede wszystkim polityka i interesy atomowego lobby USA.
[3] Okazuje się, że podobne mechanizmy zadziałały także w zależnej od USA Japonii, gdzie do wiadomości publicznej nie podawało się (i nadal się nie podaje) wyników skażeń po katastrofie Fukushima I EJ.
[4] Zob. Bogusław Wołoszański – „Sensacje XX wieku”, TVP-1, 1999 r.
[5] R. Leśniakiewicz – „UFO nad granicą”, Kraków 2000.
[6] R. Leśniakiewicz – „Uwaga: promieniowanie i trucizny” w „Eko Raj” nr 2/1998.
[7] Raporty QUEST International opublikowane na łamach „UFO Magazine” w 1998 roku.
[8] Prof. dr hab. Kazimierz Jeleń (AGH) – „Ekologiczne skutki awarii reaktora jądrowego w Czarnobylu”, Maków Podhalański, 15.V.1996 r. – wykład.