piątek, 6 stycznia 2012

Delfiny to byli ludzie…

 Różowy delfin z Amazonasu (foto autorki)
 Delfiny - dzieci morza...
 ...a szkielet ich przednich płetw przypomina ludzką dłoń
 Rusałka z Morza Czarnego z przodu...
 ...i od tyłu (Internet)
 Najsympatyczniejsze syrenki z serialu "H2O - wystarczy kropla wody..." i...

...polonicum w autralijskim kinie - Marzena Godecki jako Dziewczyna z Oceanu... 

Ritta Kozunowa

Uczeni wyjaśnili to, że delfiny mogą widzieć uszami. Używają one do tego zasad echolokacji: wydają one dźwięki, a potem wsłuchują się w ich echa i orientują się według nich…

W największej rzece świata – Amazonce – poszczęściło się mi zobaczyć różowe delfiny. Na dźwięk silników motorówki wyskakiwały one z wody, a czyniły to tak energicznie, że przez całą sekundę można było widzieć ich mocne, smukłe ciała, które wyglądały w promieniach zachodzącego słońca jak ogromne bukiety kwiatów o barwie zorzy. A potem delfiny z pluskiem wpadały z powrotem do ciemnej wody…

„Wszystkie dzieci są nasze…”

Miejscowi mieszkańcy nazywają tych ogromnych – do 2 m długości – mieszkańców rzeki mianem „boto”. Jedna z indiańskich legend głosi, że „boto” śpiewają słodko brzmiącymi głosami i wciągają w głębinę samotnych podróżnych. Inna legenda opowiada, że w księżycowe noce delfiny zmieniają się w piękne kobiety z długimi włosami. Wychodzą one na brzeg, rozczesują swe włosy, a oczarowani ich widokiem indiańscy chłopcy odpływają z nimi na zawsze do podwodnego królestwa.

Legendy te jako żywo przypominają mity greckie o syrenach – pięknościach z rybimi ogonami, które swym pięknym śpiewem gubiły marynarzy. Pośród tych, którzy widzieli prawdziwe Syreny – krowy morskie Stellera[1], czy diugonie (Dugong dugon) krąży taki żart: pierwszy człowiek, który wziął diugonia za półnagą kobietę zapewne był bardzo młody, albo długo nie schodził ze statku…

Interesujące jest to, że niemal identyczne legendy opowiadają narody oddalone od siebie o tysiące kilometrów!

Mówiąc nawiasem, mieszkańcy amazońskiej selvy uważają, że delfiny-samce mogą przekształcać się w urodziwych młodzieńców. Tacy przemienieni chłopcy biorą udział w tańcach na brzegach rzeki, które są urządzane przez Indian w czasie ich licznych świąt. W czasie tych tańców podrywają oni najpiękniejsze dziewczyny. Jeżeli po tych tańcach okazuje się, że jakaś dziewczyna jest brzemienna, to Indianie twierdzą, że winnym tego są delfiny. Na szczęście indiańskie obyczaje nie są surowe im dziewczynę nie czeka kara, ale normalne, spokojne życie rodzinne. „Delfinie dzieci” ludzie kochają tak, jak wszystkie inne – Indianie powiadają – „wszystkie dzieci są nasze”.

W dorzeczu Amazonki krążą opowieści o tym, że w delfina przekształca się nierzadko gospodarz selvyJurupari – pan świata leśnego i rzecznego. Właśnie w tej postaci jest mu łatwiej podglądać mieszkańców nadbrzeżnych wiosek i wybierać obiekty dla swych żartów i kawałów płatanych ludziom.

Potomkowie piratów

Na drugim końcu świata, w Wietnamie, od stuleci zachowała się pewna tradycja: kiedy ludzie znajdą na brzegu martwego delfina, jego opłakują i chowają tak, jakby to był człowiek. Zaś w Japonii znajduje się klasztor, którego mnisi codziennie odprawiają modły w intencji dusz delfinów i wielorybów.

W antycznej Grecji także istniał mit o więzach krwi pomiędzy delfinami a ludźmi. Pewnego razu na boga wina i wesela Dionizosa napadli piraci, którzy wzięli go za zwykłego człowieka. Zakuli go w łańcuchy, ale okowy naraz opadły z rąk boga i przemieniły się w gałęzie winorośli, które opięły maszty i żagle statku, a sam Dionizos wypuścił na nich wściekłego tygrysa. Przerażeni zbóje szukając ratunku przed rozwścieczonym zwierzęciem wyskoczyli za burtę, gdzie syn Zeusa nadał im postać delfinów pozostawiając ludzki rozum. Od tego czasu oni usiłują dobrymi uczynkami zmazać swój grzech, który popełnili w przeszłym życiu.

Słynny rzymski historyk i filozof Pliniusz Starszy (23-79) twierdził, że: „Głos delfinów wielce podobnym jest do człowieczego, bowiem nie zapominają one tego, że byli onegdaj ludźmi…”

Bracia w Rozumie obok nas

Czy to bajka czy nie bajka…?  Już w naszych czasach uczeni znaleźli nieoczekiwane potwierdzenia informacji zawartych w dawnych mitach, które dosłownie wywróciły do góry nogami utarte poglądy na temat naszych współmieszkańców Ziemi. Najpierw okazało się, że krew człowieka jest podobna w swym składzie do krwi morskich ssaków – wielorybów i delfinów. A potem jak grom z jasnego nieba spadło na ludzi odkrycie Christophera Moore’a z Instytutu Badań Mózgu im. Mc Governa należącego do Massachusetts Institute of Technology w Cambridge, MA. Moore oświadczył, że krew transportuje po organizmie nie tylko tlen i środki odżywcze, ale także… wpływa na procesy myślowe!  „Według naszej hipotezy krew aktywnie reguluje procesy obróbki informacji, której dokonują komórki nerwowe” – wyjaśnia badacz. Jeżeli ta hipoteza jest prawdziwa, to oznacza jedno, a mianowicie to, że ludzie i delfiny myślą jednakowo!

W 1949 roku, amerykański psychoanalityk John Lilly (1915-2001) znany ze swych prac z zakresu neurofizjologii i psychiatrii, dowiedział się od swych kolegów zoologów, że waleniowate posiadają mózgi, których masa absolutna przewyższa mózg człowieka. Fakt ten stanowił wstrząs dla Lilly’ego, który na długie lata poświęcił się badaniom delfinów. Po 12 latach uczony ten wyraził doniosłą myśl, że na naszej planecie istnieją jeszcze inne równe nam intelektem humanoidalne istoty, które dorównują nam poziomem rozwoju umysłowego. A w roku 1967 wyszła jego najbardziej znana książka pt. „Rozum delfina. Intelekt obok człowieka”. Uczony nie bał się powiedzieć głośno i na cały świat tego, że ludziom przyjdzie się uwolnić się od zwyczajowych stereotypów o „człowieku rozumnym” jako koronie stworzenia.

One powróciły do „kolebki życia”

Oliwy do ognia dolali antropolodzy, którzy wyjaśnili, że w czasie wystąpienia globalnego ochłodzenia znanego jako Epoka Lodowcowa, przodkowie ludzi z wybrzeży Oceanu Indyjskiego wiedli półwodny sposób życia. Większą część dnia spędzali oni na poszukiwaniu żywności w jego płytkich wodach. A od tego tylko rzut beretem do takiego obrazu: dawni ludzie coraz bardziej odchodzili od niegościnnej ziemi do szczodrze i hojnie dzielącego się swym bogactwem morza. Długotrwałe pływanie i w ogóle przebywanie w wodzie spowodowało wreszcie serię adaptacji organizmu do środowiska wodnego: wytworzenia się wodoodpornej skóry i izolującej termicznie warstwy podskórnego tłuszczu. Człowiek nauczył się kontrolować oddech, by mógł nurkować za małżami i wodorostami, i coraz rzadziej powracał na ląd.

I tutaj ponownie odżywa w pamięci obraz Ichtiandera – młodzieńca, którego nowym domem na zawsze stały się morskie głębiny.

Od dawna wiadomo, że miliony lat temu przodkowie dzisiejszych delfinów właśnie tak postąpili – porzucili ląd i weszli w morskie wody, czego dowodzą wykopaliska i badania przednich płetw delfinów. Pod skórą płetw tych waleniowatych znajdują się kości całkowicie przypominające kości ludzkiej dłoni.

Także takie autorytety antycznego świata, jak Herodot (484-426 p.n.e.) czy Platon (427-347 p.n.e.) twierdzili, że po katastrofie Atlantydy część jej mieszkańców przekształciła się w „wodnych ludzi”, którzy założyli podwodne państwo na pozostałościach swego zalanego wodą kontynentu. A inne antyczne teksty mówią o podwodnym narodzie Danawów.[2]

Średniowiecznych księgach można znaleźć niejednokrotnie wzmianki o tym, że w rozlicznych akwenach – od brzegów Hiszpanii do armeńskiego[3] jeziora Van (Wan) – zamieszkują dziwne stworzenia mające wygląd człowieka.

Ichtiandry z Wenezueli

Tą pełną tragizmu historię opisał hiszpański mnich i humanista Bartholomé de Las Casas (1484-1566). Na terytorium dzisiejszej Wenezueli zamieszkiwało plemię doskonałych pływaków i nurków. Hiszpańscy najeźdźcy oczywiście zrobili z nich niewolników do wydobywania pereł, co polegało na tym, że musieli oni nurkować na duże głębokości od rana do nocy. „Ich czarne z natury włosy wypłowiały i stały się podobne do sierści lwów morskich[4]” – pisał Las Casas – „na ich plecach pojawiają się solne wykwity, i ludzie przestają wyglądać jak ludzie, a przypominają jakieś potwory”. W nocy członków plemienia skuwano łańcuchami na morskim brzegu, aby nie mogli zbiec. W rezultacie tak okrutnego postępowania z nimi było to, że owo niezwykłe plemię znikło z powierzchni Ziemi. Czyżby niedobitki tego plemienia zbiegły w morskie głębiny?

Być może rozumni „Ludzie Morza” do dnia dzisiejszego obawiają się człowieka, który od stuleci polował na morskie ssaki, bezlitośnie zabijając wieloryby dla mięsa i olbrotu, a delfiny dla tłuszczu i … także mięsa, z którego robiono kiełbasy. Przemysłowy odłów delfinów w Morzu Czarnym został zabroniony dopiero w roku 1967!

Krymskie Rusałki

„Gospodarze wód” wcale nie spieszą się z nawiązywaniem kontaktów, które oni podtrzymywali z naszymi przodkami w dalekiej przeszłości. I dlatego dzisiaj jedynym, nieodpartym, materialnym świadectwem istnienia „Ludzi Morza”, to Rusałka z brązu u brzegów Miszoru na Krymie. Opuściwszy w wodę swój gibki, delfini ogon, ona trzyma w rękach dziecko – jeszcze jeden dowód na kontakty ludzi z morskimi humanoidami, chociaż te kontakty są tylko legendą.

A jednak… - a jednak mówi się wciąż, że spotkania pomiędzy ludźmi i Syrenami na Krymie mają miejsce do dnia dzisiejszego. Ponad dziesięć świadectw o takich kontaktach zebrał w swojej ostatniej książce Anatolij Tawriczieskij – doświadczony nurek i autor mapy podwodnych skarbów Krymu. Wszyscy świadkowie twierdzą, że Rusałki krymskie mają duże oczy, splątane, długie włosy i nieprzyjazny stosunek do ludzi. Pierwszym odczuciem, które przeżywają ludzie przy spotkaniu z nimi to paniczny strach. Być może istoty te, jak delfiny, potrafią wydawać dźwięki niesłyszalne dla naszych uszu.[5] Dźwięki te potrafią wpływać na psychikę człowieka, wywołując u niego nieoczekiwany strach.

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 31/2011, ss.26-27

Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©         


[1] †Hydrodamalis gigas – gatunek wymordowany przez człowieka w ciągu zaledwie 27 lat!!!
[2]Danawowie byli plemieniem Asurów i synami Danu, która była córką Dakszy. Powstali oni przeciwko bogom pod przywództwem Bali i innych, ale zostali rozgromieni. W „Rygwedzie” prawie wszystkie demony opisywane jako rozgromione przez Dewy to Danawowie. Po swej porażce Danawowie zostali wciągnięci do najgłębszych oceanów i zamknięci tam na zawsze przez Indrę, a czasem wymienia się Rudrę. Niektórzy spierają się na bazie wedyjskich historii, że Danawowie i inne pokonane byty (Rakszasowie, Gandharwowie, Nagowie etc.) byli plemionami niearyjskimi. Jest to wspierane przez niewedyjskie legendy i mitologie, tak jak na przykład legenda o Nagach. Danawowie w „Mahabharacie” byli identyfikowani z cywilizacją Doliny Indusu, budowniczymi Harappy i Mohendźo Daro. (Wikipedia)
[3] Leżącego na terytorium Turcji.
[4] Uchatka kalifornijska (Zalophus californianus).
[5] Delfiny mogą emitować i słyszeć dźwięki o częstotliwości do 153 kHz – człowiek słyszy jedynie w przedziale od 16 do 16.000 Hz, pies w zakresie 15 – 30.000 Hz.