Zofia "Eleonora" Piepiórka
W czasie trzech lat byłam tam ok. 30 razy, a każda wyprawa była niezwykła i można by napisać o tym książkę, ale najważniejsze są wnioski i to co z tą sprawą potem zrobili ludzie „szaraków”
Pewnego razu wybraliśmy się nad jezioro wieczorem, gdyż umówiliśmy się ze znajomymi z Gdyni, którzy mieli przypłynąć po nas żaglówką i planowaliśmy spędzić noc na wyspie. Siedzieliśmy w samochodzie nad brzegiem jeziora, niebo było zasnute ciemnymi chmurami. Patrzyłam na jezioro od strony wschodniej, gdy nagle na tle ciemnego lasu, na wysokości przełęczy, tam gdzie zobaczyłam białego konia pojawiła się biała kula. Wisiała kilka minut i znikła. Po jakimś czasie pojawiła się ponownie i po kilku minutach znikła. Stanisław widział to również. Tego wieczoru nie było księżyca i padał deszcz!
Innym razem wybraliśmy się na wyspę, aby porozmawiać ze starym gospodarzem panem J. Knitter, który mieszkał tam od urodzenia w starym domu wraz z synem, a reszta rodziny przeniosła się na stały ląd. Stanisław mówił po kaszubsku więc szybko nawiązał kontakt z gospodarzem, który opowiedział nam historię swojej rodziny. Zapytałam czy zdarzały się tutaj jakieś dziwne zjawiska? Długo patrzył na mnie, a po chwili chropowatym kaszubskim językiem zapytał – Niby co? Odpowiedziałam - Nooo… jakieś konie, albo kule? Powiedziałam wprost, że widziałam to na własne oczy. Patrzył na mnie dziwnie i po chwili odpowiedział, że on i jego krewny widział wiele razy białe kule, a raz widział koło domu wielkiego czarnego konia. Chciał go złapać, ale on nagle stanął dęba, skłębił się i znikł… Przyznał, że był przerażony i uciekł do domu. Zapytałam czy w tym czasie na wyspie były konie? Odpowiedział, że od lat na wyspie nie ma koni i nie wie skąd się wziął tutaj ten czarny koń. Jego syn nigdy nic takiego nie widział. Jest rybakiem i tylko raz w nocy widział dziwne światła nad jeziorem, ale uciekł, bo był przerażony.
Opowiedziałam o tym zaprzyjaźnionej dziennikarce Marii Gedz, która wybrała się z nami na wyspę i zrobiła wywiad dla „Dziennika Bałtyckiego” z panem Knitter na temat tajemnic jeziora Wdzydze.
Rok później w lecie było kilka kolejnych wypraw na wyspę owocnych w niezwykłe zdarzenia.
Był lipiec i wybrałam się na nocną wyprawę na wyspę z moimi kuzynkami - Małgosią i Moniką oraz sąsiadem Stanisławem. Zawiózł nas samochodem nad jezioro i wypożyczonym czółnem przepłynęliśmy na wyspę. Była godzina 23.00 gdy wyszliśmy z łodzi na wysokości przełęczy i szliśmy w ciemności przez las na druga stronę wyspy. Nie mieliśmy namiotu, bo chcieliśmy obserwować UFO na niebie w okolicy wyspy. W zagajniku znaleźliśmy miejsce na rozłożenie plandeki i koca. Zbliżała się północ i staliśmy w kręgu blisko siebie rozmawiając i jedząc kanapki. Stachu obierał scyzorykiem szklarniowy ogórek, gdy nagle otoczyła nas złociste światło i zrobiło się jasno jak w dzień. W tym świetle zobaczyłam wytrzeszczone oczy Stacha wpatrujące się w swój fosforyzujący ogórek… Popatrzył na nas z przerażeniem w oczach. Tak samo zareagowały moje kuzynki, a ja ryknęłam śmiechem! Patrzyli na mnie nic nie rozumiejąc i nagle wszyscy chcieli się za mnie schować. Ogarnęła ich histeria tak wielka, że z trudem ich uspokoiłam. Zapytałam - co widzicie? No światło… A jaki to kolor? Hmmm… nie potrafili tego określić. Wyjaśniłam, że to jest złote światło, albo inaczej kolor sepi. Takie samo światło widziałam wiosną o północy w 1991 roku przy Świętej Górze w Gdyni, ale tamto było rozległe w promieniu co najmniej 100 od Świętej Góry. Opisałam to w różnych artykułach, a potem również w książce. Uspokoili się trochę wiec zapytałam - A jaki zasięg ma to złociste światło? Miało zasięg 2-3 metrów, gdyż otaczało tylko naszą małą grupkę! Spojrzeliśmy w niebo. Wokoło panowały ciemności i tylko kilka metrów nad nami jak z reflektora padał snop złocistego światła. Nie było widać źródła światła, żadnego zarysu obiektu, żadnego dźwięku. Gdy się uspokoili mogliśmy spokojnie rozmawiać o swoich odczuciach. Światło trwało ok. 20 min. potem powoli zanikało, aż zrobiło się wokół nas zupełnie ciemno. Chcieliśmy obserwować UFO, a oni dokładnie nas namierzyli i pilnowali… Biały Koń był z nami…. Usiedzieliśmy na rozłożonej plandece i kocu rozmawiając, ale w końcu zmógł nas sen i wszyscy spaliśmy pod gołym niebem zakryci kocem. O świcie obudził nas Stachu, gdyż musiał wracać do domu. Ustaliliśmy, że wraca z Moniką, a ja z Małgosią zostanę jeszcze jedną noc, a następnego dnia po południu po nas przyjedzie. No… i dwie kobiety zostały na wyspie, bez śpiworów i namiotu z zapasem jedzenia na jeden dzień. Jak sobie poradzą?
W czasie dnia analizowałam nocne światło na wyspie i doszłam do wniosku, że musi to mieć związek ze Świętą Górą w Gdyni i Małymi Stawiskami. Ale jaki? Wskazówką był zasięg złotego światła. Tutaj na wyspie był ułamek tego co jest w Gdyni i Małych Stawiskach. Ale o co chodzi jeszcze nie wiedziałam. Teraz po latach już wiem i wielokrotnie pisałam w różnych artykułach na temat STREFY 3c 123 na Kaszubach. Tam jest wielki Dysk Króla Jahwe o śr. 1 km. A co jest w Gdyni? Wyjaśniam to w książce pt. „Święta tajemnica Gdyni”. W legendarnej Świętej Górze jest grobowiec króla Jahwe czyli Arka Przymierza. Ale co ta wyspa ma wspólnego z grobowcem Króla Jahwe i jego Dyskiem w Małych Stawiskach? Odpowiedź jest w kamiennych kręgach w Odrach, które są Planem Baz Kosmicznych Hiad na terenie Polski. Ale gdzie one są? Wiedziałam, że w Gdyni jest Baza Kosmiczna Hiad. Znając choćby dwa miejsc Baz Kosmicznych można znaleźć pozostałe Bazy Kosmiczne wg Planu w kamiennych kręgach w Odrach. Wielkie odwzorowanie gwiazdozbioru Byka w Odrach - Hiad a w Węsiorach - Plejad na Kaszubach wskazało miejsce „Radioźródła 3c 123 pozornie w tym gwiazdozbiorze. Tam „płonęły drzew” jako wskazówka mistyczna, astronomiczna, fizyczna i techniczna. W Odrach kamienny krąg 33-niebieski ze znakiem płomienia na kamieniu centralnym jest kluczowy dla pozostałych Baz Kosmicznych Hiad w Polsce. Ale gdzie jest ta Baza Kosmiczna? Odpowiedź na to pytanie otrzymałam tego samego dnia.
W czasie dnia włóczyłyśmy się po całej wyspie, ponieważ chciałam poznać ją możliwie dokładnie, tak żeby nawet w nocy trafić do właściwego miejsca. Po południu przespałyśmy się wiedząc, że może trzeba będzie czuwać całą noc. Leżałam na kocu patrząc na pobliski las sosnowy, gdy nagle na ten obraz nałożył mi się inny obraz jak slajd… obraz kręgu 33-niebieski, który jest kluczowy. Niedaleko mnie stał kamień centralny w kręgu 33- niebieski. Podniosłam głowę patrząc z niedowierzeniem, ale obraz nie znikał. Co to znaczy? Gdy zrozumiałam co to znaczy wszystko znikło. Wiedziałam, że ten krąg który mi się tutaj pojawił wskazał centrum tej Bazy Kosmicznej na wyspie… pod wyspą! Symboliczny kamień centralny ze znakiem ISKRY to główna BAZA KOSMICZNA HIAD w gwiazdozbiorze BYKA, która jest na wyspie Ostrów na jeziorze Wdzydze. Tutaj na wyspie jest klucz do tajemnicy kamiennych kręgów i tajemnicy jeziora Wdzydze oraz tajemnicy przyjścia Jezusa Chrystusa z nieba wg przepowiedni św. Faustyny Kowalskiej. Skąd powróci Jezus Chrystus? Z Hiad w gwiazdozbiorze BYKA. Ale ja byłam na terenie ich Bazy Kosmicznej! Dlatego otoczył nas złocistym światłem, takim samym jaki zobaczyłam o północy w 1991 roku w Gdyni.
Aby to wszystko zrozumieć musiałam spędzić ten dzień i kolejną noc na wyspie.
Innym razem Stanisław z panem Edwardem z Grudziądza (emerytowany policjant) wybrali się na nocną wyprawę na wyspę Ostrów. Opowiadali, że siedzieli o północy w łodzi paląc papierosy, gdy nagle z jeziora w odległości ok. 50 m dalej wystrzelił biały słup światła w niebo. Miał szerokość ok 10 - 20 m może więcej. Trwało to ok. 5 minut w ciszy i nagle wszystko znikło. Nic więcej tej nocy się nie działo.
Kiedyś w lecie ze znajomym z Gdyni opływałam żaglówką wyspę z włączonym silnikiem. Co jakiś czas czułam silne wibracje, ale tłumaczyłam to sobie, że to od silnika. Gdy znajomy wyłączył silnik i płynęliśmy na żaglach poczułam te same wibracje. Co to jest?! Okrążyliśmy ponownie wyspę na żaglach i naliczyłam 8 takich miejsc wokół wyspy. Miały średnice ok. 100 m. Co to może być? No oczywiście dyski kosmiczne na dnie jeziora. Od okolicznych rybaków dowiedziałam się, że jezioro ma podwójne dno.
Opowiem jeszcze o historii „wzięcia” lub porwania przez UFO na wyspie czego świadkiem był sąsiad Stanisław U. Pewnego jesiennego dnia 1995 roku wybrał się na wyspę z naszą znajomą M., pensjonariuszką OPS w Stawiskach, która interesowała się naszymi wyprawami i bardzo chciała zobaczyć wyspę. Chodziła o kulach i z szyną na nodze, gdyż była po kilku wylewach i taka wyprawa dla niej była męcząca, ale bardzo chciała tam być i w końcu uprosiła Stacha, który na własną odpowiedzialność zabrał ją na wyspę. Przyjechał po nią samochodem do Ośrodka w Stawiskach i zawiózł nad jezioro Wdzydze, a tam wsadził ją do łodzi i popłynął do przełęczy, gdzie było łagodne wejście na wyspę. Pomógł jej wspiąć się na wzniesienie skąd był rozległy widok na jezioro. Pozostawił ją na chwilę i poszedł w krzaki, a gdy po chwili wrócił nigdzie jej nie było. W tym miejscu las sosnowy był rzadki i ona w tym stanie nie mogła przejść dalej niż 10-20 m. Przeczesał całą okolicę bez przerwy ją wołając, ale nigdzie jej nie było. Po kilku godzinach poszukiwań był już załamany, bliski obłędu i myśli samobójczych, bo co zrobi jak jej nie znajdzie? Opowiadał, że płakał i modlił się, żeby ona się znalazła. Krążył do wieczora po okolicy wciąż ją wołając, nagle usłyszał jej śpiew gdzieś na dole w gęstych szuwarach po przeciwnej stronie wyspy. Nie było jej widać, tylko słychać. Gdy tam doszedł stała w podmokłym terenie w wysokich szuwarach oparta na kuli niezdolna do wyjścia o własnych siłach. Był wściekły, ale najpierw ją uściskał dziękując Bogu że ją odnalazł, a potem wyniósł na suchy brzeg i powoli szli kilkaset metrów do łodzi i czym prędzej odpłynęli, bo zapadał zmrok i już dawno mieli być w ośrodku, a on w domu. Po drodze opowiadała jemu, że gdy on odszedł ona nagle poczuła dziwną energię, była szczęśliwa, śpiewała i widziała jak się unosi ponad czubki drzew sosnowych. Widziała Stacha który ją wołał i szukał… ale nie pamięta co było dalej, ani jak się znalazła w gęstych szuwarach kilkaset metrów dalej. Nie miała pojęcia ile czasu to trwało, ale usiłowała wyjść z tych szuwarów lecz nie wiedziała w którą ma iść stronę w grząskim terenie. Przedzierała się idąc przed siebie, ale okazało się, że tam jest jezioro. Wołała Stacha, a w końcu zaczęła płakać, modlić się i śpiewać i dzięki temu ja znalazł.
Następnego dnia Stachu przyjechał do mnie i pojechaliśmy do niej do Ośrodka w Stawiskach. Czuła się dobrze i opowiedziała szczegółowo co się działo. Zapytali się co to było? Wracając do domu powiedziałam Stanisławowi, że była porwana przez UFO. Ale które? Czy Biali z Hiad czy Czarni czyli „szaraki” ją porwali? „Po owocach ich poznacie”.
To było perfidne… Zabrali ją, gdy się tego nie spodziewał, a potem szukał jej kilka godzin do wieczora, bliski obłędu i myśli samobójczych. Gdyby wówczas wrócił do domu, a ona tam została nigdy by nie wyszła o własnych siłach z trzęsawiska i nikt by jej tam nie znalazł, bo to jest duży obszar szuwarów, a on zostałby oskarżony o morderstwo. „Szatański Czarny koń”… Tak działają Kosmiczne Bazy „szaraków” nie tylko w Polsce! To już nie były żarty! Ta historia zaważyła na dalszych wyprawach na wyspę.
A jak jest z innymi wielkimi jeziorami w Polsce i na świecie oraz ich badaniami? Czy ufolodzy wiedzą czyje Bazy Kosmiczne tam stacjonują i co tam się dzieje? Jak do tej pory nic nie wiedzą o OBCYCH Bazach Kosmicznych oprócz tego, że różnego rodzaju NOL pojawiają się nad jeziorami.
Jeżeli ktokolwiek zrozumie tajemnicę kamiennych kręgów w Odrach to odkryje tajemnicę Baz Kosmicznych jeziora Wdzydze. Nikt z OBCYCH nie powiedział mi o tym. Zastanawiałam się dlaczego ja to zrozumiałam? Wskazówką były wizje oraz kamienne kręgi w Odrach, które w tym czasie badałam. Wizje są dla mnie inspiracją do myślenia zupełnie innymi kategoriami niż chce to widzieć większości ufologów oraz naukowców, a nawet psychotroników.
Czarni czyli „szaraki” mają swoich ludzi wszędzie i manipulują nimi dla własnych celów i korzyści. Naukowcy wymyślili teorię o pochodzeniu człowieka od małp. Czyżby inspiracja wyszła od ludzi „szaraków” i dlatego teoretycznie jesteśmy stworzeni na ich wzór i podobieństwo? Czy jesteśmy podobni do cywilizacji „szaraków”? Ja nie widzę takiego podobieństwa, no chyba w tym do czego są zdolni ich ludzie, aby ukryć prawdę i perfidnie zniszczyć człowieka…
„Po owocach ich poznacie”! Na tym opiera się tajemnica wiary, religii i naszej cywilizacji, a za tym kryje się potęga techniczna cywilizacji kosmicznych, których jesteśmy potomkami. Wiedza o Bazach Kosmicznych w jeziorach oraz górach i w morzach pozwala zrozumieć, kim jesteśmy i co tutaj się dzieje. Co ja w tej sytuacji robię? Co Ty w tej sytuacji zrobisz? Co wy zrobicie?
Myślcie… myślenie nie boli.
Gdynia, 21.02.2012 r.