Port lotniczy Yundum z Gambii
Widok na zachodnią część Gambii i jej stolicę Bandżul z kosmosu (Foto: NASA)
Valdis Pejpinš
Ostatnio niemało mówi się o zagadkowym porcie lotniczym Yundum, który znaleziono na terytorium małego afrykańskiego kraiku Gambii. Lotnisko to jest jakby pozostałością po dawnych cywilizacji czy cywilizacjach, które – według niektórych świadectw – posiadały aparaty latające. W każdym przypadku, nikt nie wie dokładnie, kiedy i kto zbudował Yundum.
Gambia – jaką ona jest
Ta była kolonia brytyjska znajduje się na atlantyckim wybrzeżu tropikalnej Afryki i zalicza się do najbardziej ubogich krajów kontynentu i świata. Terytorium kraju jest silnie rozciągnięte równoleżnikowo. Gambia wcina się na 350 km w głąb kontynentu afrykańskiego ze wschodu na zachód, jest ona rozciągnięta wzdłuż koryta ogromnej rzeki. Szerokość kraju z północy na południe nie przekracza 50 km. W tym kraju mieszka około 1,5 mln ludzi, w tym 75% rdzennych Afrykańczyków. Przemysł praktycznie nie istnieje, znajdują się tam zakłady wytwórcze oleju arachidowego, napoi bezalkoholowych i zakłady odzieżowe. Eksport arachidów daje krajowi połowę jego rezerw walutowych.
O biedzie w Gambii może świadczyć ten fakt, że do niedawna Gambijczycy mogli zarabiać lepiej tylko za granicą: w Senegalu, USA czy krajach UE. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1999 roku, kiedy to w stolicy kraju - Bandżulu został otwarty Uniwersytet Gambii. W kraju tym istnieje jedna, jedyna biblioteka, i nie tak dawno temu otworzono pierwsze muzeum – a prawdę powiedziawszy, to dzisiaj jest ich już pięć. Pod koniec ubiegłego wieku Gambijczycy dopiero przeszli z obrabiania ziemi motykami na pługi ciągnięte przez woły, konie czy osły. Wyposażenie łodzi rybackich w silniki spalinowe stanowi także wykładnik procesu przybliżania Gambii do reszty świata.
A jednaj ten mały kraik ma swe mocne strony. Należy on do tych niewielu krajów na Czarnym Kontynencie, gdzie istnieje i funkcjonuje wielopartyjny i politeiczny system polityczny. W okolicy stolicy znajduje się kilka wielkich kurortów z przestrzennymi i bardzo czystymi morskimi plażami, gdzie tak bardzo lubią odpoczywać turyści z Wielkiej Brytanii. Poza tym Gambia posiada ogromne stada bydła rogatego, które szacuje się na 400.000 sztuk.
Zaasfaltowali, pozamiatali i odlecieli
Za to w Gambii znajduje się wielki międzynarodowy port lotniczy Bandżul – Yundum (BJL/GBYD). Jest on oddalony o 27 km od stolicy. Długość jego pasa startowego wynosi 3600 m, tak że lotnisko to może przyjmować nawet największe samoloty. Gambijczycy nie budowali tego pasa, oni tylko lali asfalt już na oczyszczone z ziemi i osadzone w niej oszlifowane kamienne płyty i zrobili całą wykończeniówkę.
Gambii pomagała NASA, bowiem ta agencja kosmiczna była zainteresowana w budowie zapasowego lądowiska dla promów kosmicznych. (Podobna budowla znajduje się na Wyspie Wielkanocnej – tamtejszy pas startowy portu lotniczego Mataveri [IPC/SCIP] ma 3318 m długości – przyp. tłum.) Początkowo USA zainteresowały się portem lotniczym senegalskiej stolicy Dakkaru, ale jego pasy startowe mają zupełnie inny kąt od kąta podejścia do lądowania wahadłowców. Dlatego też we wrześniu 1987 roku, Amerykanie porozumieli się z Gambijczykami o używanie do swoich celów lotniska w Yundum. Pas startowy został zniwelowany, a jego szerokość poszerzono z 29 do 45 m. Amerykanie zamontowali także najnowocześniejsze elektroniczne przyrządy nawigacyjne i naprowadzania, a w 1996 roku został wprowadzony do eksploatacji budynek międzynarodowego portu lotniczego, zbudowanego wedle wspólnego gambijsko-amerykańskiego projektu.
Jeżeli dokładnie się przyjrzeć zdjęciom z orbity to można zobaczyć, że centralna część pasa startowego portu lotniczego Yundum są intensywnie eksploatowane, zaś boczne części nie. Wyłożone są one dziwnymi płytami o kolorze piaskowcowo-korzennym. Poza tym znajduje się tam jeszcze nieczyszczone z ziemi przedłużenie pasa. A drzewa na przedłużeniu rosną bardzo dziwnie – wzdłuż jakichś rozłamów czy uskoków w ziemi…
Hipotezy, hipotezy, hipotezy…
Skąd więc wzięły się te pasy startowe? Najbardziej sensacyjnie brzmi hipoteza, że pasy te zbudowano jeszcze w czasie istnienia Pracywilizacji, i że to właśnie stąd startowały dawne indyjskie lub atlantydzkie aparaty latające – Vimany. Stronnicy wersji kosmicznego pochodzenia tych pasów mają także drugą hipotezę, a mianowicie taką, że to lotnisko zostało zbudowane potajemnie przez Niemców w czasie II Wojny Światowej. A nawet podają dokładniejszą datę – 1944 rok. Na pierwszy rzut oka, hipoteza ta brzmi co najmniej nieprawdopodobnie. W rzeczywistości jednak, w tych latach Niemcy przejawiali duże zainteresowanie pokładami afrykańskich rud uranowych i jakoby wywozili je z Kongo samolotami robiącymi po drodze kilka międzylądowań.
Mówiąc o tym, należy wspomnieć o kilku niemieckich lotniskach za kręgiem polarnym, na tyłach wojsk radzieckich. Ale to dotyczy akurat Gambii i jest kilka poważnych „ale”. Po pierwsze – Niemcy używali do budowy ich nie ciężkich, kamiennych płyt, ale lekkich bloków żelbetowych, mających otwory dla zmniejszenia wagi. (Możemy takie jeszcze zobaczyć na autostradzie A-4 za Wrocławiem jadąc w kierunku Zgorzelca – przyp. tłum.) Po drugie – Gambijczycy twierdzą, że takie ciężkie, masywne, kamienne płyty pokryte ziemią leżały tam właściwie od zawsze, a nie pojawiły się w środku XX wieku. I wreszcie po trzecie – w styczniu roku 1943, w Bandżulu przebywał przejazdem prezydent USA – Franklin Delano Roosevelt. Związane to było z jego uczestnictwem w konferencji w marokańskiej Casablance. W trakcie spotkania Roosevelt i Winston Churchill wraz z członkami Połączonego Komitetu Szefów Sztabów USA i Zjednoczonego Królestwa ocenili perspektywy otworzenia Drugiego Frontu i strategie walki z niemieckimi U-bootami na Atlantyku. Port w Bandżulu w tym czasie był wykorzystywany do obsługi konwojów, a tajemnicze lotnisko było wykorzystywane przez powietrzny korpus armijny USA. Tak więc żadnych sekretnych baz lotniczych hitlerowców w pobliżu strategicznych sił Aliantów po prostu być nie mogło. (Gambia do roku 1963 była kolonią brytyjską, a zatem niemiecka obecność w tym kraju jest raczej niemożliwa. Już prędzej coś takiego mogłoby powstać w Namibii czy Kamerunie będących koloniami niemieckimi – uwaga tłum.)
Sojusznicy się postarali?
Na niektórych stronach internetowych można przeczytać, że lotnisko to wybudowali sami Alianci. Czyli nie ma żadnej zagadki dawnego lotniska? A gdzie tam! Długość pasów jest zbyt wielka dla samolotów z tamtych czasów. Jak już wiemy, miejscowi wiedzieli o tych płytach na długo przed wojną. Poza tym kolor płyt ostro odróżnia się od betonu. Istnieje zdjęcie jedynego samolotu gambijskiej armii zakupionego w roku 2008 w Gruzji, szturmowca Su-25, który stoi na przylegającym do pasa startowego placyku z betonowych płyt. Mają one całkiem inny – szary kolor, który dokładnie jest naturalnym kolorem betonu. Poza tym te piaskowcowe płyty mają rozmiary, których nie mają żadne płyty z betonu zrobione w XX i XXI wieku.
A zatem zagadka afrykańskiego lotniska w Yundumie cały czas istnieje i jak dotąd czeka na swe rozwiązanie…
Źródło – „Tajny XX wieka” nr 43/2011, ss.28-29
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©