czwartek, 7 czerwca 2012

Koniec misji kosmicznego szpiega?






W dniu 5 czerwca portal Onet.pl podał następującą informację:





Tajna kosmiczna misja USA





Właśnie kończy się tajna misja kosmiczna. Po prawie roku na orbicie tajemniczy amerykański samolot wkrótce wyląduje na ziemi. Nikt jednak nie wie jednak, co maszyna robiła w tym czasie - czytamy na dailymail.co.uk.

Samolot kosmiczny Boeing X-37B


Kosmiczny samolot należący do sił powietrznych USA to bardzo tajemnicza maszyna, o której niewiele wiadomo. Wkrótce wyląduje on kończąc ponad roczną misję na orbicie. Eksperymentalny Boeing X-37B okrążał Ziemię z prędkością 17 tys. mil na godzinę (27353 km/h) i miał lądować w Kalifornii już w grudniu ubiegłego roku. Wyląduje jednak dopiero teraz - w połowie lub pod koniec czerwca. Samolot jest na orbicie od maja ubiegłego roku. To już drugi lot w kosmos z tego projektu. Pierwszy na orbicie był model OTV-1 (Orbital Test Vehicle 1), który na orbicie był od kwietnia do grudnia 2010 roku.





Podczas przygotowania samolotu do startu obsługa naziemna była ubrana w kombinezony chroniące przed promieniowaniem, stąd spekulacje, że na pokładzie znalazły się jakieś radioaktywne elementy. Płk Nina Armagno z amerykańskich sił powietrznych zapewnia, że specjalna "kosmiczna grupa" w ramach US Air Forces jest gotowa na przyjęcie samolotu na ziemi w każdym momencie.





Samolot z wyglądu przypomina mały prom kosmiczny i jest przystosowany do latania w przestrzeni kosmicznej. Maszyna miała już lądować w marcu, ale misja X-37B została znów wydłużona z nieznanych powodów. Pierwsze planowane lądowanie miało się jednak odbyć w grudniu w bazie sił powietrznych USA Vanderberg w Kalifornii, kiedy to mijało już prawie siedem miesięcy misji. Mierzący prawie dziewięć metrów samolot napędzany energią słoneczną, miał początkowo przebywać na orbicie 270 dni.





Przedstawiciele sił powietrznych USA mówią, że drugi etap misji nie dotyczył już technologii. Główny cel misji jest jednak okryty tajemnicą. W grudniu, jeden z członków projektu Tom McIntyre, mówił w "Los Angeles Times" bardzo ogólnikowo, że misja ma trwać dziewięć miesięcy i ma dostarczyć "dodatkowych szans na różne eksperymenty" i oficjalnie ma służyć do testowania technologii kosmicznych.





Wielu uważa jednak, że prawdziwe cele misji związane są z obronnością lub szpiegostwem. Coraz więcej głosów pojawia się za stwierdzeniem, że misja wydłużała się z powodu obserwacji nowej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong, który na razie jest tylko modułem orbitalnym.





Analitycy uważają, że to może być jednak zasłona dymna, bo przy swojej prędkości samolotowi trudno byłoby dokonywać obserwacji. Brian Weeden z Secure World Foundation mówił w BBC, że jeśli USA rzeczywiście chcą obserwować Tiangong, to mają do tego o wiele lepsze narzędzia niż X-37B.





W maju astronomowie amatorzy zaobserwowali orbitalną trasę lotu samolotu, która przebiegała m.in. nad Koreą Północną, Irakiem, Iranem, Pakistanem i Afganistanem. Stąd pojawiły się głosy, że maszyna wykorzystywana jest do inwigilacji.





Pojawią się też głosy, że samolot jest trzymany w kosmosie tak długo, ponieważ siły powietrzne USA chcą dalej pracować nad projektem i w ten sposób to demonstrują. Obawiają się bowiem, że jeśli maszyna wyląduje, a z całej misji nie będzie żadnych korzyści, to fundusze na nią zostaną obcięte. (Pog)





* * *





Jak widać, program PROJECT 2025 czyli S3 – o którym pisałem tu wcześniej – jest realizowany i powoli nabiera rozmachu, mimo trudności finansowych. NASA zrezygnowała z wahadłowców, bo już pojawiło się coś lepszego – prawdziwa „taksówka kosmiczna” z programu SSTO, która może być wynoszona na orbitę przy pomocy jednostopniowej rakiety nośnej lub po prostu wypuszczana z latającej platformy startowej, jaką jest sterowiec, który powrócił do łask po wieloletniej nieobecności.





Sterowce najnowszej generacji, według poglądów amerykańskich, są w stanie wynieść taki pojazd na wysokość 40 – 100 km nad powierzchnię Ziemi, a zatem ponad najgęstsze warstwy ziemskiej atmosfery, i wypuścić go już w przestrzeń podorbitalną, a z niej na LEO.





Lot X-37B na pewno miał charakter doświadczalny i była to misja stricte wojskowa. Być może – jak sugerują niektórzy – Amerykanie rozmieszczają w Kosmosie ładunki nuklearne, które na sygnał z Ziemi mają spadać na określone miejsca na naszym globie. Inna wersja mówi o kosmicznych minach jądrowych, których eksplozje mają unieszkodliwiać wrogie satelity – przede wszystkim rosyjskie i chińskie.





Tak czy inaczej – jest to kolejny krok do wojny jądrowej prowadzonej w przestrzeni kosmicznej, w ramach wszystkich obłąkańczych programów Wojen Gwiezdnych.