poniedziałek, 23 lipca 2012

10 wersji przyczyn katastrofy "Titanica"

RMS Titanic - pływający pałac, który poszedł na dno z niejasnych przyczyn (WP.pl)
         
Oleg Gorosow

Milioner Alfred Vanderbilt powinien być jednym z pasażerów Titanica, no ale on jakichś powodów zrezygnował z podróży. W 1915 roku znalazł się on na pokładzie liniowca RMS Lusitania, który zatonął po storpedowaniu go przez Niemców…
14 kwietnia br. upłynęła 100. rocznica katastrofy znanego oceanicznego liniowca RMS Titanic, w czasie której zginęło ponad 1500 osób. W czasie minionego stulecia ukazało się mnóstwo hipotez co do przyczyn tego zdumiewającego zdarzenia: od oczywistych aż do najbardziej niewiarygodnych. Zamierzam przypomnieć Czytelnikowi najbardziej znane z nich, a zatem:

Hipoteza nr 1 – Księżyc winowajcą!

Jak wiadomo, Titanic zatonął dlatego, że wpadł na górę lodową. Ale do dziś dnia pozostaje niejasne, dlaczego na trasie statku znalazło się to skupienie pływającego lodu. Odpowiedź na to pytanie postarali się znaleźć uczeni sejsmolodzy z Teksaskiego Uniwersytetu. Według nich, przyczyna tragedii stał się Księżyc, który 4 stycznia 1912 roku zbliżył się do Ziemi na niewiarygodnie małą odległość. Podobne zbliżenia zdarzają się raz na 1400 lat. W rezultacie tego miały miejsce bardzo wysokie przypływy i prądy, które zmieniają kurs gór lodowych przemieszczających się u brzegów Kanady, i tak w dniu 14 kwietnia mogły one znaleźć się na kursie liniowca.

Hipoteza nr 2 – W pogoni za Błękitną Wstęgą Atlantyku

Pierwsza hipoteza nie wyklucza wcale drugiej możliwości zagłady tego statku. Kapitan TitanicaEdward John Smith wiedział o tym że z przodu ma lody, wszak niejeden raz go ostrzegano o tym niebezpieczeństwie z innych statków, ale on tak czy inaczej kursu nie zmienił. Dlaczego? Jest całkiem możliwe, że chciał zdobyć Błękitną Wstęgę Atlantyku już w pierwszym rejsie – była to nagroda najbardziej prestiżowa jaka mógł uzyskać za najszybsze pokonanie drogi przez Atlantyk.
Statki klasy RMS Olympic, jednym z których był także Titanic były własnością kompanii White Star Line, której konkurentami były statki kompanii Cunard Line. Liniowiec tej ostatniej – RMS Mauretania od 1907 roku utrzymywał rekord prędkości na trasie pomiędzy Europą a Ameryką Północną. Rozwijał on średnią prędkość 26 kts/48,1 km/h, Titanic około 25 kts/46,3 km/h. Tak więc kapitan E. J. Smith miał pewną szansę wydarcia Mauretanii Błękitnej Wstęgi Atlantyku. I być może właśnie dlatego nie bacząc na niebezpieczeństwo poszedł on na takie ryzyko.

Hipoteza nr 3 – Obserwatorzy nie dostrzegli

Ale nawet nie biorąc pod uwagę powyższego, Titanic mógłby uniknąć zderzenia, gdyby obserwatorzy na bocianim gnieździe w porę dostrzegli górę lodową leżącą na ich kursie. A zaobserwować jej po prostu nie mogli, bowiem nie mieli lornetek. Tak wyszło, że przed samym rejsem, kierownictwo White Star Line zdecydowało się na zmianę starszego oficera (Chief Officer), na miejsce którego wszedł Henry Wilde, który miał doświadczenie w nawigowaniu ogromnymi liniowcami. Ale przekazujący obowiązki starszy oficer David Blair zapomniał oddać Wilde’owi klucze od sejfu, w którym trzymano lornetki. (W innej wersji Legendy Titanica lornetek dla obserwatorów z bocianiego gniazda i oka w ogóle nie było na pokładzie i kapitan Smith zdecydował zakupić kilka w Nowym Jorku – uwaga tłum.) Tak zatem obserwatorzy mogli liczyć tylko na swoje oczy…

Hipoteza nr 4 – „Czarna” góra lodowa

Zasadniczo przyczyną katastrofy mogła być taka góra lodowa, której nie można by było wypatrzyć nawet przez najsilniejszą lornetę. Jak wiadomo, lód jest biały i doskonale widoczny na duże odległości. Jednakże ta góra lodowa mogła być tzw. „czarną” górą lodową – przewróconą, dzięki czemu na powierzchni widoczna była jej ciemna, podwodna część. Noc była bezksiężycowa, co jeszcze bardziej zmniejszało widoczność i pogoda była bezwietrzna, tak więc marynarze nie mogli zaobserwować fal rozbijających się o górę lodową, które widać byłoby z większej odległości umożliwiającej wykonanie manewru unikowego, czy zatrzymania statku.


RMS Titanic w całej swej krasie - kadr z filmu "Titanic" Jamesa Camerona (1999)


Hipoteza nr 5 – „W lewo” znaczy „w prawo”

I tak czy owak, kiedy obserwator na bocianim gnieździe marynarz Frederick Fleet zauważył w odległości 450 m górę lodową, Titanic miał jeszcze szansę uniknięcia zderzenia. (Górę lodową dostrzeżono z bocianiego gniazda Titanica z odległości ok. 400 m., zaś droga hamowania statku wynosiła 777 m, co zmierzono w czasie prób morskich – tych szans raczej nie było... – uwaga tłum.) Fleet od razu zameldował o niebezpieczeństwie na mostek. Rozległa się komenda – „Ster PRAWO na burtę!”, ale statek skręcił w przeciwną – LEWĄ stronę (i w rezultacie czego uderzył w lodową ostrogę PRAWĄ burtą – uwaga tłum.). Rozległo się uderzenie i odgłos rozrywanego poszycia. Jak wspominał potem II oficer Charles Lightoller, sternik obrócił kołem nie w tym kierunku, w którym powinien. Rzecz w tym, że komenda „prawo na burtę” w rzeczywistości oznacza zwrot statku w lewo: statek obraca się prawą burtą do przodu, a dziób idzie w lewo. Najwidoczniej spanikowany sternik zinterpretował komendę dosłownie…

Hipoteza nr 6 – Błąd konstruktora

Statystycznie rzecz ujmując, przez 20 lat do katastrofy Titanica zderzenia z górami lodowymi zdarzały się nieraz, ale na dno poszedł tylko jeden statek, a i w tym jednym przypadku obeszło się bez ofiar. Dlaczego więc Titanic, który był reklamowany jako niezatapialny nie przeżył podobnej kolizji? Możliwym jest, że pełną winę ponosi za to jego konstruktor. W 1994 roku podniesiono z dna oceanu fragment poszycia statku i poddano go analizie laboratoryjnej. Okazało się, ze do budowy statku użyto stali z dużą domieszką fosforu, dzięki czemu stawała się ona bardzo krucha w niskich temperaturach. Gdyby kadłub wykonano ze stali o wysokiej jakości, on by się wygiął przy uderzeniu o lód, ale nie puścił. A zatem uszkodzenie okazałoby się minimalnym.

Hipoteza nr 7 – Zatonął inny statek

A może Titanica celowo wyprawiono na spotkanie z górą lodową? Okazuje się, że jest i taka hipoteza! Rzecz w tym, że 20 września 1911 roku, RMS Olympic zderzył się z krążownikiem USS Hawke (wg innych źródeł [Wikipedia] był to HMS Hawke – przyp. tłum.) Znajdująca się w tym momencie w finansowych tarapatach kompania White Star Line postanowiła poprawić swe położenie za pomocą ubezpieczenia. Ale liniowiec w tym zderzeniu nie odniósł szwanku i odszkodowania nie wypłacono. A zatem kompania zdecydowała się na oszustwo: załatany naprędce Olympic został przemianowany na Titanica i vice-versa i jako Titanic popłynął w strefę pól lodowych, żeby tam uzyskać takie uszkodzenia, za które towarzystwa asekuracyjne wypłaciłyby godziwe odszkodowania. Oczywistym jest, że kierownictwo White Star Line nie wzięło pod uwagę tego, że lodowa góra spuści Titanica na dno…

Hipoteza nr 8 – Pożar na pokładzie

Niejednokrotnie ukazywała się wersja, że góra lodowa nie była przyczyną zatonięcia tego transatlantyku. I tak np. brytyjski badacz Ray Boston, który bada katastrofy od 20 lat doszedł do wniosku, że prawdziwą przyczyną zatonięcia statku był pożar. Na 12 dni przed katastrofą w jego bunkrze węglowym (skład węgla na statku stanowiący zapas paliwa do kotłów – przyp. tłum.) doszło do samozapłonu węgla. Pożaru tego w pełni nie udało się ugasić. Ale kierownictwo White Star Line nie chciało przerywać przynoszącego znaczny zysk dziewiczego rejsu, mając nadzieję na to, że pożar ugasi się sam z powodu braku tlenu. W przeciwnym przypadku trzeba by było rozładować bunkry węglowe w Nowym Jorku i ugasić węgiel przy pomocy straży pożarnej. Poza tym istniało niebezpieczeństwo, że statek eksploduje na środku oceanu.
Być może właśnie z tego powodu jeszcze na początku podróży, kiedy Titanic zrobił przystanek w irlandzkim porcie Queenstown, ze statku zdezerterował członek załogi niejaki John Coffie - palacz. O możliwości eksplozji na pokładzie statku wiedział także i właściciel White Star Line John P. Morgan, który znajdował się na liście pasażerów, ale na 24 godziny przed wyjściem z portu zrezygnował on z podróży tłumacząc się złym samopoczuciem. To wyjaśniałoby dlaczego kapitan Smith starał się jak najszybciej dopłynąć do Nowego Jorku, ignorując doniesienia o górach lodowych. Według poglądów Raya Bostona, Titanic rozpadł się na dwie części akurat w tym miejscu, gdzie miał miejsce pożar – to właśnie tam doszło do eksplozji kotła. A zderzenie z górą lodową tylko było przypadkowym incydentem.

Hipoteza nr 9 – Niemiecka torpeda

Wielu ocalałych z katastrofy pasażerów Titanica twierdziło, że po uderzeniu Titanica w górę lodową usłyszało wybuch. Dało to asumpt przypuszczeniom, że nie była to eksplozja kotła, ale że w statek trafiła niemiecka torpeda! Do rozpoczęcia I Wojny Światowej zostały niecałe dwa lata. W tym czasie, dowódca niemieckiej floty wojennej adm. Alfred von Tirpitz ostro rozbudowywał flotę, kładąc szczególny nacisk na budowę okrętów podwodnych kalkulując, że to właśnie one będą głównym orężem w walce przeciwko Imperium Brytyjskiemu. A zatem Titanic mógł się stać tarczą dla niemieckiego okrętu podwodnego. Po pierwsze dlatego, że na tym liniowcu von Tirpitz mógł wypróbować sprawność swoich okrętów, a po drugie – torpedując Titanica zdefiniował ostatecznie swego potencjalnego wroga. W czasie wojny Brytyjczycy wszystkie statki pasażerskie przekształcili w transportowce wojenne czy statki szpitalne. I tak np. wspomniana tutaj Mauretania została wykorzystana w charakterze transportowca wojennego.  

Hipoteza nr 10 – Klątwa faraona

No i jeszcze jedna, niestety, zupełnie nieracjonalna wersja katastrofy: Titanica zatopiła egipska mumia! W latach 80. XIX wieku, w czasach wykopalisk w okolicach Kairu została znaleziona mumia kapłanki Amen-Otu żyjącej w czasach panowania faraona Amenhotepa IV Echnatona. Do roku 1912 była ona wystawiona w British Museum, ale kupił ja jakiś amerykański kolekcjoner. Bezcenny artefakt nie przewożono w ładowni, ale umieszczono wprost na mostku kapitańskim. Opowiadano, że nad głową mumii znajdowała się statuetka boga Ozyrysa z napisem: Powstań z prochu i zniszcz każdego, kto stanie na twej drodze. Być może to starożytne proroctwo napytało Titanicowi biedy?...

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 15/2012, ss.22-23
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©