poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Kolski Supergłęboki: Podróż do wnętrza Ziemi


 KSO - widok ogólny
 27 grudnia 1983 roku osiągnięto głębokość 12.000 metrów!


Siergiej Swiderskij


Kolski Supergłęboki Odwiert (KSO) rozpoczęto w 1970 roku, na cześć 100-lecia urodzin W. I. Lenina. Wiercenie trwało 20 lat i zaprzestano go w 1990 roku po kolejnym urwaniu się wiertła.

Swego czasu o tym „utajnionym przedsięwzięciu” nic się nie mówiło. Owszem, kursowały o tym różne plotki, z rodzaju „a jak stąd diabeł wyyyskoczy!” – w które nie wierzyły nawet stare wsiowe rozplotkowane babcie.


Obiekt Specjalnego Przeznaczenia


A przecież jakieś 30-40 lat temu dostać się do pracy choćby byle jakiej na KSO było niemożliwością! Na 100 wysoko wykwalifikowanych robotników dostawało się 2, a na 100 inżynierów – tylko 1! Naczelnika przedsięwzięcia wyznaczył KC KPZR. Każdy przyjęty do pracy otrzymywał oddzielne mieszkanie z umeblowaniem, spec-dodatek i pensję równą dwóm generalskim „na kontynencie”. Wiadomo, że w KSO pracowało jednocześnie 16 instytutów naukowo-badawczych.
Czy zwyczajnie wybrano miejsce do wiercenia najgłębszego otworu wiertniczego na Ziemi? Oczywiście nie! Specjalistom wiadomo, że KSO wierciło się w tzw. Tarczy Fennoskandzkiej (Bałtyckiej), która liczy sobie 3 GA czyli 3.000.000.000 lat. (Czy nawet 3,8 GA – uwaga tłum.)
Wygląd zewnętrzny KSO rozczarowuje każdego. Wieża wiertnicza nie jest podobna do wieży szybu kopalnianego, który rysuje nam wyobraźnia. Nie ma żadnych wind pod ziemię, w ziemię wchodzi jedynie świder o średnicy niewiele ponad 20 cm. Przekrój KSO wygląda jak cieniusieńka igła przebijająca się przez warstwy ziemi. Świder z wieloma czujnikami znajduje się na końcu tej igiełki, którą podnoszą i opuszczają co kilka dni. Szybciej się nie da: kompozytowy korpus wiertła może się urwać pod swoim ciężarem.


Z czego składa się Ziemia?


Na początku XX wieku sądzono, że Ziemia składa się z skorupy ziemskiej, płaszcza i jądra. Do tego nikt dokładnie nie mógł powiedzieć, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Uczeni nie wiedzieli także, z czego składają się poszczególne warstwy. Jeszcze jakieś 40 lat temu oni wierzyli w to, że warstwa granitowa zaczyna się na głębokości 50 m od powierzchni ziemi i ciągnie się do głębokości 3 km, a potem idą bazalty.
Niestety, na Ziemi nie ma twardszego kamienia od granitu. Spróbujcie tylko przekuć się przez płytę granitową o grubości dłoni, a przeklniecie go. A tutaj jest mowa o kilku kilometrach!
Spotkanie ze skałami płaszcza spodziewano się na głębokości 15-18 km. W rzeczywistości wszystko okazało się zupełnie innym. I chociaż w podręcznikach szkolnych wciąż piszą o trzech warstwach Ziemi, uczeni obsługujący KSO mówią, że to nie jest tak. Wiercenie wykazało, że cała nasza wiedza o budowie skorupy ziemskiej jest nieaktualna. Okazało się, ze Ziemia wcale nie przypomina budową cebuli. Według tego, co mówią świadkowie – do czwartego kilometra wszystko zgadzało się z grubsza z teoretycznymi modelami. A potem zaczęło się stawianie wszystkiego do góry nogami. Teoretycy obliczali, że temperatura Tarczy Fennoskandzkiej będzie stosunkowo niską do głębokości – lekko licząc – 15 km, dzięki czemu będzie można dowiercić się do głębokości nawet 20 km – czyli do skał płaszcza.
Ale już na głębokości 5 km temperatura podskoczyła do +700°C, na 7 km było już +1200°C, a na głębokości 12 km panował żar powyżej +2200°C – o 1000°C niż przewidywana temperatura! I tak kolscy wiertacze postawili pod znakiem zapytania teorie o warstwowej budowie skorupy ziemskiej – do głębokości 12.262 m.
W szkole nas uczono: najpierw są młode osady, potem granity, bazalty, płaszcz i wreszcie jądro. Ale granity okazały się trzy kilometry niżej, niż to obliczano. Pod nimi powinny być bazalty. W ogóle ich nie znaleziono. Cały odwiert był w granitowej warstwie. To bardzo ważne odkrycie, bowiem właśnie z teoria o warstwowej budowie Ziemi są związane nasze poglądy na temat rozmieszczenia ważnych dla nas kopalin.
I jeszcze jedna niespodzianka: okazuje się, że życie na naszej planecie pojawiło się o 1,5 GA wcześniej, niż się to zakładało! W głębinach, w których – jak się uważało – nie znajdzie się śladów życia organicznego, znaleziono 14 gatunków skamieniałych mikroorganizmów – a trzeba wiedzieć, że wiek tych warstw wynosił ponad 2,8 GA! Na jeszcze większej głębokości, gdzie nie ma już skał osadowych pojawia się metan (CH4) i to w ogromnych ilościach i koncentracji. A to już poważnie podważa teorię o organicznym pochodzeniu ropy i gazu.
Wynikałoby także z tego, że wiek Ziemi jest starszy od zakładanego teoretycznie, a życie na naszej planecie pojawiło się o wiele wcześniej. Pisał o tym jeszcze w 1961 roku francuski uczony, historyk i pisarz Joseph H. Rosny-starszy – niestety, bez wystarczającej argumentacji. On także wysnuł teorię budowy Ziemi, które potwierdzono dopiero teraz dzięki danym uzyskanym dzięki KSO. Jasnowidz?


Paranormalność czy zbieg okoliczności?


Co się dzieje w tych głębinach właściwie nie wiadomo. Temperatury otaczającego środowiska, szumy i inne parametry przychodzą na górę z opóźnieniem około minuty. Tym niemniej wiertacze opowiadają, że nawet taki kontakt z podziemiem może na serio wystraszyć. Dźwięki, które dochodzą z dołu, podobne są do jęków i wycia. Do tego można dodać długalachny spis awarii KSO, kiedy wiertło dosięgło 10 km.
Dwukrotnie świder został roztopiony chociaż temperatura, które mogłyby go stopić są takie same, jak na powierzchni Słońca (czyli 5-6 tys. stopni Celsjusza – uwaga tłum.) Pewnego razu świder został uderzony przez coś od dołu i złamany. Czym były spowodowane te i jeszcze inne awarie – tego do dziś dnia nie wiadomo.
Były jeszcze bardziej głośne sensacje. Kiedy pod koniec lat 70. Radziecka automatyczna stacja przywiozła na Ziemię 124 g księżycowego gruntu, to specjaliści z KSO orzekli, że jest on identyczny z próbkami ziemi pobranymi z 3 km! I od ręki powstała hipoteza: Księżyc oderwał się od Półwyspu Kola! Teraz szukają, gdzie to było. Zamknęli próbki w szczelnych kontenerach dla przyszłych badaczy.
W historii KSO nie obeszło się także bez mistyki. Oficjalnie wiercenie przerwano z powodu braku środków. Przypadkowo czy nie – w tym samym 1995 roku w otworze wiertniczym doszło do potężnego wybuchu nieustalonego pochodzenia. Do mieszkańców Zapolarnego dostali się dziennikarze jakiejś fińskiej gazety – i w świat poszła historia o demonie, który wyleciał z otworu… No i od razu znaleźli się naoczni świadkowie tego wydarzenia, a cieszyli się z tego wszelkiej maści anomalszczycy, ezoterycy i inni łowcy sensacji. Takich bzdur nie opisywały nawet wszelkiego rodzaju ufologiczne czasopisma!
Całkowicie nieoczekiwanie potwierdziły się prognozy Aleksego Tołstoja z jego powieści „Hiperboloida inżyniera Garina”. Na głębokości 9,5 km odkryto pokłady wszystkich możliwych kopalin – a przede wszystkim złota. Prawdziwa warstwa oliwinowa - (Mg,Fe)2SiO4 – w genialny sposób przewidziana przez pisarza, w niej 78 gramów złota na tonę. Opłacalna ilość wydobywcza wynosi 34 g Au/tonę. Być może w niedalekiej przyszłości, Ludzkość będzie w stanie wydobywać te bogactwa. Ale póki co, stacja jest zamknięta…
„Boją się wiercić!”, „Ziemia do siebie nie dopuszcza!” – mówią żartownisie. Ale czy to tylko żarty? I można przypuszczać, że w w niedalekiej przyszłości (a może i dalekiej) dowiemy się, co naprawdę dzieje się w głębinach Ziemi?

Źródło – „Tajny XX wieka”, nr 17/2012, ss. 26-27
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©