poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Czy waszyngtońska konferencja ujawni prawdę o Obcych?




Piotr Cielebiaś

Na przełomie kwietnia i maja br. w Waszyngtonie zorganizowana zostanie konferencja, na której ufolodzy mają przedstawić „twarde dowody” na aktywność obcych na naszej planecie. Wystąpieniom będzie przysłuchiwać się komisja złożona z polityków. Celem ma być złamanie „informacyjnego embarga”, które przed kilkoma dekadami rząd USA nałożył na zagadkę „latających talerzy”.

Od 29 kwietnia do 3 maja br. w siedzibie organizacji National Press Club w Waszyngtonie trwać będzie konferencja, na której ufolodzy zaprezentują swe wnioski przed komisją złożoną z polityków. Transmitowane w kilku językach obrady mają uświadomić ludziom, że kwestia obecności obcych na Ziemi to problem, który nie został do końca wyjaśniony. Sukcesywnie rośnie też grono ludzi, którzy domagają się w tej sprawie większej jawności.

Konferencja, która nosi nazwę „Citizen Hearing on Disclosure” organizowana jest przez fundację, którą kieruje Stephen Bassett - były polityk, dziś aktywista na rzecz ujawnienia przez rząd Stanów Zjednoczonych prawdy o UFO. W przeszłości koordynował on kilka innych projektów mających na celu nagłośnienie problemu „nieproszonych gości” na trzeciej planecie od Słońca.

Embargo na prawdę

Stanowisko rządu USA mówi jasno, że nie ma podstaw do badania zjawiska UFO, gdyż nie da się go ująć w naukowe ramy. Istniejące doniesienia nie wskazują ponadto, by stanowiło ono zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju i obywateli. Wszystkie amerykańskie programy (wojskowe i akademickie), których celem było badanie zagadki „latających spodków” zostały zawieszone wraz z początkiem lat 70.

Ale temat wraca regularnie niczym bumerang. Pod koniec 2011 r., w odpowiedzi na petycje z pytaniami o aktywność obcych, Phil Larson z Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu oświadczył, że „rząd USA nie posiada żadnych dowodów na istnienie inteligentnych istot poza naszą planetą, ani na to, że ludzkość skontaktowała się kiedykolwiek z inną rasą z kosmosu”.

Bassett, podobnie jak setki tysięcy jego rodaków, nie wierzy w „oficjalne” wyjaśnienia, dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Przez lata zorganizował wiele społecznych akcji mających zmusić organy państwowe do ujawnienia informacji o obecności na Ziemi innych ras. Nawet podczas kampanii o fotel w Izbie Reprezentantów jego hasłem było „przełamanie embarga na prawdę” o obcych, które władze nałożyły kilkadziesiąt lat wcześniej.

- Kiedy problem UFO spadł na nasz rząd w latach 40., trwała zimna wojna. […] Był to trudny okres. Przed wydaniem oficjalnych oświadczeń władze starały się zyskać w kwestii „latających talerzy” jakieś rozeznanie czy zdobyć jeden z tych pojazdów (co, jak wiemy, udało się) - mówi Bassett. - Niestety wyjaśnienia przeciągnęły się na dekadę, dwie, trzy, a w końcu sześć. Blokada informacji straciła jednak sens. Czas ją zakończyć.

Kosmiczne Watergate

Bassett uważa, że obcy aktywowali się na Ziemi po II wojnie światowej. Skala konfliktu, liczba ofiar, a szczególnie użycie broni atomowej mogły z jakichś powodów zwrócić ich uwagę. Rzeczywiście, obserwacje „latających talerzy” dosłownie „eksplodowały” po 1945 r., stając się przyczyną konsternacji po obu stronach żelaznej kurtyny. Od 1948 r. Amerykańska Armia i rząd inicjowały programy mające wyjaśnić pochodzenie niezidentyfikowanych pojazdów, których możliwości wykraczały daleko poza ziemskie osiągi.

Zakończony w 1969 r. kilkunastoletni Projekt Blue Book przeanalizował ponad 12,5 tys. doniesień o UFO dochodząc do wniosku, że większość z nich wynikała z błędnego rozpoznania samolotów lub zjawisk naturalnych. Mimo to sześć procent przypadków uznano za niewyjaśnione. To właśnie ten odsetek najbardziej interesuje ufologów, którzy stanowią trzon grupy prelegentów waszyngtońskiej konferencji.

Część z nich to ludzie ze stopniami doktorskimi. Wśród nich jest Stanton Friedman - fizyk jądrowy, który dzięki swym badaniom doszedł do wniosku, że w kręgach polityczno-wojskowych istnieje wąska grupa dysponująca dowodami na to, że nasza planeta jest odwiedzana przez istoty z kosmosu: „Niektóre UFO to pojazdy istot pozaziemskich, a zjawisko ‘latających spodków’ jest niczym kosmiczne Watergate. Mamy do czynienia z najdonioślejszym wydarzeniem tysiąclecia - wizytami pojazdów obcych cywilizacji, po których próbuje się zacierać ślady” - mówił.

UFO to fakt - Istnienia innej cywilizacji, niż ziemska nie da się kwestionować, a większość wydarzeń związanych z UFO - jak chociażby Roswell to niepokojące fakty - takiego zdania jest Stanton Friedman, ceniony amerykański ufolog. O wynikach swojej pracy opowiedział podczas konferencji UFO Forum, która po raz piętnasty odbyła się w Warszawie pod koniec marca 2011 roku. - Onet.pl

Źródło: Onet

* * *


Obawiam się, że będzie to kolejna burza w szklance wody. Już to parę razy przetrenowaliśmy, m.in. w Belgii, Brazylii, UK i co? I nic. Rzucono nam ochłapy, a co najlepsze zostało na dnie sejfów służ specjalnych, więc nie liczę na to, by CIA, FBI, DIA, NSA i inne amerykańskie specsłużby miały ujawniać swe tajemnice. Nie dajmy się zwariować...

Teraz będzie podobnie – ufolodzy powiedzą swoje – a rząd położy na tym czapę, względnie przedstawi ufologów jako nieszkodliwych w sumie maniaków i oszołomów. Z tego wszystkiego ucieszą się media mające żer na parę dni. I jeszcze jedno: zauważmy, że konferencję zwołano w czasie, w którym rząd USA przygotowuje dwie wojny, boryka się z trudnościami gospodarczymi, terroryzmem i przestępczością. Taka konferencja to będzie typowy flash i odskocznia od krzyczącej rzeczywistości. Kit dla mózgów na parę dni czy tygodni. Zasłona dymna dla działań wszelkiego rodzaju „jastrzębi” w gabinetach polityków.

Czy to coś zmieni? Obawiam się, że będzie jak zwykle – czyli nic. Jestem pesymistą jeżeli idzie o tego rodzaju akcje – nie dały niczego w przeszłości, teraz też nie będzie lepiej. Ale może będzie to pierwsza jaskółka jakichś zmian w stosunku do enigmy UFO i innych tajemnic tego świata? Bardzo bym tego chciał i sądzę, że wielu Czytelników też. A zatem czekamy!