sobota, 6 kwietnia 2013

Dysk z Phaistos – kluczem szyfru?


Dysk z Phaistos - awers i rewers


Dysk z Fajstos – gliniany dysk o średnicy około 16 cm i grubości około 1,2 cm, datowany na okres między 1650 a 1600 rokiem p.n.e. Odnaleziony został w 1908 roku w ruinach pałacu z czasów kultury minojskiej w Fajstos przez włoskiego archeologa Luigi Perniera. Obecnie jest eksponowany w Muzeum Archeologicznym w Heraklionie.

Dysk pokryty jest obustronnie ciągiem napisów w postaci ideogramów, spiralnie odchodzących ze środka ku obrzeżu dysku. Spośród 241 odciśniętych stemplem symboli rozróżniono 45 różnych znaków (tworzących 61 „słów”), przedstawiających głowy ludzkie, naczynia, narzędzia, okręty. Symbole te przypominają pismo linearne A. Przypuszcza się, że napisy te są wykonane w języku greckim. (Wikipedia)

Według różnych autorów, dysk z Phaistos mógł być jakimś zapisem handlowym, zapisem nawigacyjnym, astronomicznym, matematycznym, czy nawet muzycznym. Prof. dr hab. Benon Zbigniew Szałek twierdzi, że jest to przykład na to, że kiedyś, za czasów Imperium Atlantydy, na naszej planecie istniało jedno pismo i jeden język. W tym przypadku, biblijna legenda o pomieszaniu języków (Rdz 11,1-9) miałaby swe uzasadnienie. Każde wyjaśnienie ma swoją słabą stronę, podobnie jak w przypadku słynnego „Manuskryptu Voynicha”. Nie próbowałem nigdy rozwiązać tej zagadki, ale… Ale cała ta sprawa skojarzyła mi się z czymś mi familiarnym z dziedziny kryptologii i tym chciałbym podzielić się z Czytelnikami.


Starożytny szyfr?


Wszyscy w szkole podstawowej bawiliśmy się w szyfrowanie naszych sekretów przy pomocy „szkolnego”, najprostszego szyfru świata, gdzie: A = 1, Ą = 2, B = 3, itd., aż do Ż. Co sprytniejsi stosowali szyfr odwrócony, gdzie Ż = 1, Ź = 2, Z = 3… aż do A, a jeszcze cwańsi pisali swe szyfrogramy wspak. Stosowało się kombinacje liter i cyfr – vide szyfr Związku Napoleonów z książki Hanny Ożogowskiej – „Tajemnica zielonej pieczęci” – uroczej powieści sensacyjnej dla młodzieży, albo przestawianki sylabiczne lub szyfry/kody graficzne. Ludzie od zawsze mieli swe sekrety, które chcieli ukryć przed innymi i to od najmłodszych lat. Twierdzenie takie możemy ekstrapolować na całą Ludzkość od zarania jej istnienia.

Wiadomym jest, że Starożytni używali szyfrów, które miały ukryć przed osobami postronnymi treść wiadomości. I tak np. Izraelici używali prostego szyfru mechanicznego, którego trzy przykładowe warianty pokazuję poniżej: 
     
A
B
C
D
E
F
G
H
I
J
K
L
M
N
O
P
Q
R
S
T
U
V
W
X
Y
Z
Z
Y
X
W
V
U
T
S
R
Q
P
O
N
M
L
K
J
I
H
G
F
E
D
C
B
A

Przykład: NIEZNANY SWIAT – MRVAMZMB HDRZG
A
B
C
D
E
F
G
H
I
J
K
L
M
N
O
P
Q
R
S
T
U
V
W
X
Y
Z
Y
X
W
V
U
T
S
R
Q
P
O
N
M
L
K
J
I
H
G
F
E
D
C
B
A
Z

Przykład: NIEZNANY SWIAT – LQUZLYLA GCQYF
A
B
C
D
E
F
G
H
I
J
K
L
M
N
O
P
Q
R
S
T
U
V
W
X
Y
Z
X
W
V
U
T
S
R
Q
P
O
N
M
L
K
J
I
H
G
F
E
D
C
B
A
Z
Y

Przykład: NIEZNANY SWIAT – KPTYKXKZ FBPXE – itd. itp.

Taka przestawianka daje w sumie 26^2 czyli 676 możliwości zaszyfrowania danej wiadomości w alfabecie łacińskim. Izraelici mieli jedynie 22 litery, więc i permutacji było mniej – tylko 22^2 czyli 484 możliwości. W języku polskim jest ich jeszcze więcej, bo kiedy doliczymy litery polskie jak: Ą, Ć, Ę, Ł, Ń, Ó, Ś, Ź i Ż, to ilość permutacji automatycznie wzrośnie właśnie o nie i wyniesie 1225.

Takiego szyfru-przestawianki wzorowanego na izraelskim szyfrze używali także Templariusze. Zresztą byli oni mistrzami w szyfrowaniu swoich wiadomości, co atoli już jest osobną sprawą. Podobny (ale nie taki sam) system szyfrowania użyli Niemcy w swej Enigmie. Myślę więc, że krążek z Phaistos był właśnie kluczem takiego szyfru. Dlatego zresztą dzisiaj nie daje on się odczytać, mimo zastosowania komputerów.

Na czym polegał ten szyfr użyty na Dysku z Phaistos? Każda ze stron Dysku pokryta jest znakami: strona A – 31, strona B – 30. Powinno być 30/30, ale dodatkowy znak jest po prostu np. etykietą tego dysku. Może to być np. jego kolejny numer, znak rozpoznawczy czy kryptonim, albo identyfikator katalogowy lub coś w tym rodzaju. Możemy założyć, że strona A stanowi klucz szyfrujący, strona B – deszyfrujący, albo na odwrót – to nieważne, bo i tak nie wiemy, w jakim języku to napisano, a chodzi mi tutaj tylko o zasadę działania. Zauważmy jedno – żadna sekwencja znaków się nie powtarza. Gdyby to był zapis 61 słów jakiegoś dokumentu (pod tym pojęciem należy rozumieć każdy zapis bez względu na treść), wtedy sekwencja znaków musiałaby się powtórzyć choć jeden raz – tutaj tego nie ma – sekwencje nie powtarzają się. A zatem może to być tzw. gama służąca do kodowania wiadomości. Na dysku znajduje się więc np. 60 dowolnych wielocyfrowych od 2 do 7-cyfrowych liczb – ewentualnie są to 7-cyfrowe liczby zapisane bez użycia cyfry 0, przy czym, zakładam, że znak „,” jest znakiem zakończenia zapisu liczby. W tym przypadku taki ciąg mógł wyglądać następująco, strona A: 0.0.1.2.3.4.5. – 6.7.2.0.0.0.0. – 0.0.0.0.8.9.10. – 8.8.11.0.0.0.0. - … - przy czym używa się cyfr w zakresie od 0 do 44. Ktoś mógłby powiedzieć, że to niemożliwe, bo nie było systemu mającego 45 cyfr! Przypominam, że systemy liczenia w Ameryce Środkowej i Południowej opierały się na liczbie 20, podobnie jak u druidów w Europie Zachodniej, czego ślady widzimy choćby w języku francuskim – zaś systemy na Wschodzie opierały się na liczbie 60, co mamy do dziś dnia np. w trygonometrii. Były systemy dziesiątkowe i dwunastkowe, więc użycie 45 cyfr nie powinno nikogo dziwić. Poza tym nie zapominajmy o tym, że jest to szyfr, a więc narzędzie ex definitio mające utrudnić odczytanie zaszyfrowanej treści kryptogramu!

A skoro jest to gama, to musiała jednocześnie istnieć książka kodowa zawierająca tablicę z symbolami, literami całymi wyrazami, którym przyporządkowano określone wielocyfrowe liczby – co wyglądało mniej więcej tak:

Symbol:
1
2
3
4
5
a
00000
00001
00002
00003
00004
abdykacja
00005
00006
00007
00008
00009
abecadło
00010
00011
00012
00013
00014
abnegacja
00015
00016
00017
00018
00019
abnegat
00020
00021
00022
00023
00024
żyzny
99995
99996
99997
99998
99999
        
Mając taką tablicę kodową i gamę można było sporządzić kodogram składający się z kilku czy kilkudziesięciu pięciocyfrowych grup, które dla kogoś niewtajemniczonego nic nie znaczyły i którego nie dało się odczytać bez tablicy kodowej i gamy. Jak to działało, to opisała dokładnie Barbara Tuchman w swej książce „Telegram Zimmermanna” (Warszawa 1989) i do tej pracy odsyłam zainteresowanych. Kodowanie odbywało się poprzez dodawanie lub odejmowanie liczb z gamy a następnie zapisywaniu rezultatów w odpowiednim porządku, który stanowił drugi stopień zaszyfrowania tekstu. Można było zapisać tekst wspak, czy rozpisać go na macierz jak w kryptogramie Saknussemma z powieści Pana Julesa Verne’a – „Podróż do wnętrza Ziemi”. Odkodowywanie polegało na przeprowadzeniu procedur odwrotnych, po wykonaniu których uzyskiwało się tzw. clair czyli tekst otwarty, niezaszyfrowany.

Co jeszcze świadczy za tym, że Dysk z Fajstos był właśnie taką gamą? Właśnie to, że był to dysk jednorazowy. Każda gama po wykorzystaniu mogła/musiała być niszczona, i dlatego istnieje tylko jeden taki dysk. Oczywiście podobne dyski musiały istnieć także tam, skąd spływały informacje do pałacu królewskiego w Knossos czy do świątyni u stóp góry Ida. Oczywiście mogła to być tablica kodowa – to tylko kwestia praktyki tych, którzy się tym systemem posługiwali. Nawiasem mówiąc, Dysk jest zapisany pismem linearnym A, w najprawdopodobniej języku protogreckim, który sam w sobie mógł być dla nie-Minojczyków szyfrem trudnym do złamania. Prof. Szałek z kolei zakłada, że jest on zapisany jeszcze wcześniejszym językiem z Atlantydy, który był znany i stosowany na całym świecie. (Zob. B. Zb. Szałek – „Korzenie Wyspy Wielkanocnej”, Szczecin 1995) 


Imperialny wywiad Minojczyków?


Oczywiście to, co napisałem powyżej, jest tylko przykład zastosowania Dysku z Phaistos. Ktoś powie, że to nie możliwe, by w 1600 r. p.n.e. byli ludzi, którzy posługiwaliby się tak skomplikowanymi metodami kryptażu i dekryptażu. Nie zapominajmy wszakże o jednym drobiazgu: ci ludzie byli wtedy niekwestionowanymi władcami Morza Śródziemnego. Kreta (Keftiu) była imperium, z którym wszyscy musieli się liczyć. A skoro tak, to musiała istnieć dyplomacja i służby specjalne, które stały na straży jego interesów. Inaczej być nie mogło. Kultura minojska sięgała od brzegów Sycylii, południe Grecji, po wybrzeża Azji Mniejszej wraz ze wszystkimi wyspami na wschodnich akwenach Morza Śródziemnego. Agenci Krety musieli działać na dworach wszystkich okolicznych państw, a przede wszystkim Egiptu, Ugaritu i Byblos. Na ten temat pisał m.in. Mika Waltari – „Egipcjanin Sinuhe”, a w Polsce Joe Alex vel Maciej Słomczyński – „Czarne okręty”.

Cywilizacja minojska nie skończyła się bynajmniej po katastrofie na Therze/Santorynie w 1627 r. p.n.e., która była silniejsza od wybuchu Krakatau w 1883 roku! A zatem można spokojnie założyć, że Dysk powstał w czasie największego rozkwitu kultury minojskiej – przed 1627 rokiem p.n.e. co całkowicie się zgadza z hipotezą o zastosowaniu dysku do szyfrowania wiadomości handlowych, wywiadowczych, militarnych…

Czy możliwe było stosowanie tak skomplikowanego szyfru/kodu 3600 lat temu? Oczywiście. Zazwyczaj wyobrażamy sobie tych ludzi jako prymitywne typy, nie potrafiących niczego poza zabijaniem się nawzajem (jakby nie było dwóch wojen i kilkuset konfliktów zbrojnych w XX wieku) i polowaniem, prymitywną uprawą roli, mieszkających w jaskiniach czy chatkach z mułowej cegły, itd. itp. – tylko, że te typy zbudowały pałace Knossos, Fajstos, piramidy egipskie i inne monumentalne budowle Starożytności. Ci ludzie mieli wykształconą matematykę – bez której nie byliby w stanie wznieść tych budowli, uprawiać astronomii, przewidywać wylewy Nilu, itd. – i inne nauki stosowane. A do tego należy dodać także sztukę dyplomacji i sztukę wojenną, która jest tylko przedłużeniem dyplomacji. A zatem potrzeba stworzenia i posługiwania się szyframi istniała i nie widzę powodów, dla których Dysk z Phaistos nie miałby być takim kluczem…


Starożytny cedek?


I jeszcze jedna ciekawa właściwość Dysku z Phaistos – a mianowicie: zapis jest przeprowadzony od środka dysku do jego brzegu. Co nam to przypomina? Oczywiście zapis na płytach CD. Rzecz jasna starożytni Minojczycy nie mieli urządzeń do produkcji płyt CD czy DVD oraz urządzeń do zapisu/odtwarzania. Ale ta idea mogła być im znana – to znaczy wiedzieli, że coś takiego było robione i po prostu odtwarzali to na swoją modłę i zapisywali zamiast na winylu czy plastyku, na glinie z spiralnymi ścieżkami tłocząc znaki przy pomocy ruchomych czcionek od środka do brzegów dysku – jak to ma miejsce teraz.

Oczywiście może to być czysty przypadek, ale czy na pewno? Ktoś kiedyś mógł to zastosować i to powszechnie – tak jak dzisiaj, a twórcy Dysku z Phaistos mogli po prostu wykorzystać dawne legendy do stworzenia oryginalnego systemu zapisywania danych… - jak to się robiło na Atlantydzie czy Mu. Wiedza Starożytnych jest zdumiewająca, ale jak się temu bliżej przyjrzeć, to nihil novi sub Sole. Wszystko już było, i to od dobrych kilkudziesięciu tysięcy lat. Atlantyda i jej imperium istniało w przedziale czasu 50.000-12.000 r. p.n.e., czyli jakieś 38.000 lat (jak podaje to m.in. sir Brinsley le Poer-Trench w swoich pracach) – nasza cywilizacja liczy sobie dopiero jakieś 5000-6000 lat. Niewiele po niej pozostało, bo pozostać nie mogło, jeżeli padła ona ofiarą wszechpochłaniającego konfliktu z użyciem BMR, o czym pisze Aleksander Mora czy dr Miloš Jesenský w pracy „Bogowie atomowych wojen”, której przekład jest dostępny na stronie - http://hyboriana.blogspot.com/2012/07/bogowie-atomowych-wojen-1.html  i dalszych.

Ale to już jest temat z innej ballady.