czwartek, 31 października 2013

Projekt WI: „Gwiazda” nieznana



Władimir Grakow


Radzieckie satelity z serii Kosmos wystrzeliwano na orbitę od 1962 roku i numerowano je według kolejności startu. Dnia 10.I.1989 roku, wystrzelono na orbitę Kosmos-1989 – tak wypadło. Tego samego dnia zmarł ich główny konstruktor – W. P. Głuszko

Kosmonauci z naszego kraju latali na dwóch typach statków kosmicznych: Wostok (dwa Woschody były modyfikacjami gagarinowskiego Wostoka) i Sojuz. Więcej pomysłów nie było. Jednak opowiem tutaj o jednym niezrealizowanym projekcie.

Projekt WI Zwiezda i...


Tylko dla wojskowych


Wszystko zaczęło się 24.XII.1962 roku. Główny konstruktor z biura konstrukcyjnego OKB-1 – Siergiej Pawłowicz Korolow zdecydował się zaprojektować orbitalny statek kosmiczny do przechwytywania i zwiadu z kosmosu. Ale w OKB-1 były także inne prace i projekty. Prace dla wojska Siergiej Pawłowicz skierował do Filii Nr 3 w Kujbyszewie, a obecnie CSKB Progress w Samarze. Kierował nimi zastępca Korolowa – Dimitrij Ilicz Kozłow.

W Biurze Konstrukcyjnym Kozłowa statek ów nazwali WI – od słów wojenno-issliedowatielnyj – wojskowo-badawczy albo po prostu Zwiezda (czyli Gwiazda). W czasie rady naukowej Filii z udziałem członków AN ZSRR i wojskowych został zatwierdzony projekt. Kujbyszowcy ostro wzięli się do roboty: pojechali do Gwiezdnego Miasteczka, gdzie piloci szykowali się do wojskowych eksperymentów, pogadali o stosunkach i zaprojektowali ćwiczebny statek kosmiczny. W czasie lotów Wostoka-3 i Wostoka-4, kosmonauci Andrian Nikołajew i Paweł Popowicz ocenili możliwości obserwowania Ziemi, zbliżania się do innych kosmicznych aparatów i ich inspekcji – czyli oględzin. Dowódca oddziału kosmonautów, generał Nikołaj Kamanin wspominał: Wykłady wygłosili Bieriegowoj i Nikołajew. Wystąpili Popowicz, Titow. Wymieniali się poglądami, przygotowali plan bojowego zastosowania urządzeń kosmicznych (zwiad, przechwycenie, uderzenie), radiotelemetrii, kosmicznej nawigacji.

...makieta treningowa statku 7K-WI w Filii nr 3 OKB-1 (1967) 


Nowina z Kujbyszewa


W dniu 3.VI.1965 roku, w USA wystrzelono statek Gemini-4. Jego załoga fotografowała Ziemię, obserwowała starty rakiet balistycznych, dokonał zbliżenia w kosmosie imitując inspekcję obcych satelitów. I w dniu 28.XII.1966 roku, wojskowo-przemysłowa komisja przyjęła decyzję: Filia Nr 3 do roku 1967 powinna wykonać statek kosmiczny Zwiezda, o wadze 6,6 tony, dla wizualnego i fotozwiadu, inspekcji satelitów, odbicia ataku przeciwnika i wczesnego ostrzegania o ataku rakietowo-jądrowym. Czas długości lotu – miesiąc.

Biorąc pod uwagę minusy konstrukcji Sojuza, zmieniono konstrukcję WI. Z wierzchu lądownik z kosmonautami i działem – konstrukcji radzieckiego konstruktora A. E. Nudelmana – do strzelania w próżni i obrony Zwiezdy przeciwko wrogim satelitom inspekcyjnym i satelitom przechwytującym. Celowanie działa odbywało się poprzez ruch całego statku i przez specjalny wizjer celowniczy. Pod fotelami znajdował się luk wiodący w dół, do cylindrycznego orbitera, tak dużego jak w Sojuzie. Załoga składała się z dwóch osób. Kosmonauci siedzieli w fotelach zwróceni twarzami do siebie. Panele sterownicze znajdowały się na wszystkich ścianach. Ale czy kosmonauta mógłby wycelować działo ręcznie i nie doprowadzić do koziołkowania Zwiezdy wskutek odrzutu po wystrzale?

Na próbach w 1967 roku, zbudowano dynamiczną platformę na poduszce powietrznej ze stojącym na niej modelem lądownika. Test pokazał: ręczne kierowanie jest idealne, kosmonauta z małą stratą paliwa naprowadzał broń na dowolny cel, zaś samo działo nie wpływało na orientacje przestrzenną statku kosmicznego, a załoga mogła szybko ją poprawić. Najpierw pojawił się luk w pokładzie lądownika wiodący do orbitera. Ta konstrukcja została wypróbowana. Właz nie zagrażał życiu załogi, spokojnie wytrzymywał lądowanie i nie przepalał się na spoinach. W orbiterze z kolei znajdowały się przyrządy do badań wojskowych, boczny iluminator z optycznym wizjerem i aparatem fotograficznym. Kosmonauta siadał przed wizjerem w siodle, jak dżokej, obserwował powierzchnię Ziemi i fotografował to, co go interesowało. Urządzenie Swiniec (ołów) zostało sporządzone do wykrywania startów rakiet balistycznych (ICBM). Przymocowany do długiego wysięgnika z członu orbitalnego został specjalny detektor do wykrywania zbliżających się satelitów przechwytujących i prowadzenia radiozwiadu. Zupełnie nowe były źródła energii elektrycznej, której orbiter i jego urządzenia potrzebowały bardzo dużo. Zamiast baterii słonecznych były dwa generatory radioizotopowe. One przekształcały ciepło rozpadu plutonu w energię elektryczną. Problem radioaktywnego skażenia – przy powrocie na Ziemię generatory powinny spłonąć – też martwił inżynierów. Dlatego też postanowiono opancerzyć generatory w kapsuły na czas przelotu przez atmosferę i lądowania. Prace nad WI postępowały szybko.

Aleksiej Gubariew - niedoszły pilot Zwiezdy


Dlatego, że jesteśmy pilotami


Projekt uzbrojonego statku kosmicznego miał poparcie kierownictwa Wydziału Kosmicznego MON ZSRR. Dnia 21.VII.1967 została wprowadzona w życie dokumentacja techniczna Zwiezdy. W 1969 roku statek powinien zostać przyjęty na stan. We wrześniu 1966 roku w Gwiezdnym Miasteczku została sformowana grupa kosmonautów do obsługi WI i byli to: Paweł Popowicz, Aleksiej Gubariew, Jurij Artiuchin, Władimir Guljajew, Borys Biełousow i Giennadij Kolesnikow. Popowicz i Gubariew byli pilotami Zwiezdy, pozostali byli inżynierami wojskowymi. Szczególnie interesował się programem WI Paweł Popowicz. W 1967 roku przyjeżdżał on do Kujbyszewa i studiował systemy Zwiezdy, prowadził treningi w makiecie statku imitującej strzelanie w kosmosie. Popowicz pozytywnie ocenił statek.

W dniu 31.VIII.1967 roku, główny konstruktor D. I. Kozłow powiedział: Pierwszy statek będzie gotowy do lotu w drugiej połowie 1968 roku. Mówili o wielkiej wartości statku. WI był włączony do planów MON. Generał Kamanin zapisał w dzienniku: „Prowadził utworzenie grupy roboczej WWS (badania wojskowe). Oddamy statek WI i sformujemy pierwsze kosmiczne jednostki wojskowe. Rozszerzymy próby, starty, łączność, poszukiwanie i przygotowanie kadr.” W ciągu roku Zwiezdę czekała praca w kosmosie. Ale wmieszał się do tego Wasilij Pawłowicz Miszin, główny konstruktor OKB-1 po śmierci Korolowa.


Następca Korolowa


Wasilij Pawłowicz pracował pod kierownictwem S. P. Korolowa. Ale jak tylko Miszin zajął miejsce Siergieja Pawłowicza, zaczęły się problemy. Wasilij Pawłowicz był zapalczywym cholerykiem. Jego obwiniają za zawalenie się radzieckiego programu księżycowego, śmierć Władimira Komarowa, Gieorgija Dobrowolskiego, Władysława Wołkowa i Wiktora Pacajewa – oczywiście złośliwie i niesłusznie. Kozłow, który od 1966 roku był zastępcą Miszina mówił: Z Korolowem miałem doskonałe stosunki. Z Miszinem nic się nam nie kleiło.

Z dziennika gen. Kamanina:
Miszin popełnia głupstwa – nakazał zamknąć program WI i wykonać jeszcze w 1968 roku aż 8 Sojuzów. Na temat WI jest decyzja KC KPZR i rządu, by skrócić okresy przygotowań. Prace trwają. Miszkin nie był przeciwko WI myśląc, że ten statek będzie czymś w rodzaju Sojuza. Kiedy zrozumiał, że Kozłow zaprojektował o wiele lepszy statek, zmienił swój stosunek do Kozłowa i do statku. Rozmawiałem z dowództwem Wojsk Rakietowych i Lotnictwa i nie damy Miszinowi wykończyć programu WI.

Tak sobie po prostu zamknąć projektu WI on nie mógł. Potrzebne było uzasadnienie. I tak z OKB-1 poszła krytyka usprawnień i nowinek technicznych, które odróżniały WI od Sojuza. Konstruktorów nie zadowoliły atomowe termogeneratory – a to ze względu na niebezpieczeństwo skażenia radioaktywnego załogi Zwiezdy. Potrzebna była ochrona w czasie lotu w razie awarii. Wątpliwości budził także luk podłogowy. W 1967 roku, w czasie bezpilotowego lotu Sojuza przepaliły się zabezpieczenia przejścia do przedziału załogowego aparatu. Sojuz zatonął w Jeziorze Aralskim. Zrobienie w pokładzie większego luku – na 80 cm! – było według niektórych konstruktorów wprost bezrozumne.

Załamać swego zastępcę Miszinowi nie było trudno. Dyscyplina pracy, przestrzeganie subordynacji i szykany kierownika dopięły swego. Z dziennika gen. Kamanina:
7.XII.1967 roku. Przewodniczący Komisji Państwowej uzgodnił z Siłami Powietrznymi wsparcie Miszina – nie budować statku WI i zamienić go na Sojuza. Broniąc Zwiezdy, dokument przeciwko przeróbce WI podpisali przedstawiciele WOPK, Marynarki Wojennej i ja. Miszin zapomina o decyzji KC i zasłania się interesami obrony narodowej, jednocześnie popierając rozwój załogowej kosmonautyki. Drogo się Miszin przysłużył krajowi!

Lądownik statku kosmicznego Gemini-4 w muzeum


Katastrofa wszelkich nadziei


8 grudnia, w OKB-1 trwało spotkanie inżynierów i wojskowych. Byli tam zastępcy Miszina – Buszujew, Czertok, naczelnicy wydziałów i konstruktorzy. Kierownictwo OKB-1 sugerowali wojskowym odstąpienie od Zwiezdy. Za wnioskiem Miszina głosowali jego zastępcy, przeciwko - wszyscy wojskowi. Rozmowy do niczego nie doprowadziły. Gen. Kamanin pisał tak w swym pamiętniku:
OKB-1 wodzi nas za nos. Dużo obiecywało, mało dawało. Przed każdym lotem wychodzi na to, ze dla wojskowych eksperymentów nie ma payloadu i miejsca w przedziałach. My dobijaliśmy się decyzji KC i rządu o budowie wojennych okrętów kosmicznych. Kozłowowi polecili zbudować WI i my byliśmy zadowoleni. Ale Miszin zamyka prace nad Zwiezdą. To na długo zamknie drogę do wojskowych eksperymentów w kosmosie i przyniesie szkodę obronności kraju.

9.I.1968 roku, D. Kozłow podpisał polecenie do zakończenia wszystkich prac nad Zwiezdą. Projekt zabezpieczali wojskowi kosmonauci. 27.I.1968 roku, gen. Kamanin wraz z Pawłem Popowiczem poszli do marszałka Iwana Jakubowskiego. Rozmawiali przez godzinę. Marszałek obiecał pomóc kosmonautom. Ale 17.II.1968 roku, na Zwiezdie definitywnie postawiono krzyżyk. W Sztabie Generalnym zebrała się rada naukowo techniczna na temat tego statku. Gen. Kamanin wspominał:
Przeforsowali stanowisko Miszina: zamiast WI budować statek na bazie Sojuza. To podpisał Miszin i za jego namową Kozłow. Doszło do polaryzacji stanowisk – „za” byli wojskowi, „przeciwko” – główny konstruktor. I właściwie poza negatywnym stanowiskiem Miszina, ze strony KC KPZR niczego nie było. Popowicz rozmawiał z Kozłowem, a ten powiedział:
- Gdyby nam dali pracować, to zrobiłbym WI. Sam wystąpić nie mogę, wezwał mnie minister S. A. Afanasjew i przykazał nie sprzeciwiać się Miszinowi.

Śmierć projektu Zwiezda była szybka. Bez wsparcia ze strony MON i KC KPZR prace zamknięto, a doświadczenia zdobyte w czasie prac nad WI zostały wykorzystane w innych pracach i projektach.


Moje 3 grosze


Zwiezda nie wystartowała – może to i lepiej dla Ludzkości i historii świata. Gdyby tak się stało, to „gwiezdne wojny” i militaryzacja kosmosu zaczęłaby się nie w latach 80. ale już w połowie lat 60. XX wieku. Zresztą jak widać to z poprzednich materiałów tu zamieszczonych – projekty wojen w kosmosie narodziły się wraz z powstaniem środka pozwalającego na oderwanie się od Ziemi i wyjścia w przestrzeń kosmiczną – rakiet. Początkowo według konstrukcji SS-Strurmbannführera dr Wernhera von Brauna, gen. Waltera Dornbergera i ich zespołu naukowców oraz konstruktorów z HRVA Peenemünde, a także ośrodków badań rakietowych SS w Łebie czy Władysławowie na polskim wybrzeżu Bałtyku.

Co byłoby gdyby WI został wprowadzony na uzbrojenie Wojsk Kosmicznych ZSRR? Oczywiście nastąpiłaby adekwatna odpowiedź ze strony USA i program kosmicznych zbrojeń tego kraju uległby znacznemu przyspieszeniu, a wyścig zbrojeń – jaki miał miejsce w latach 60. ubiegłego wieku zostałby przeniesiony w kosmos z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Mogłyby się spełnić ponure wizje Krzysztofa Borunia i Andrzeja Trepki zawarte w powieści „Zagubiona przyszłość” (1953) czy Stanisława Lema – „Obłok Magellana” (1955). Na szczęście do tego nie doszło i Ludzkości – przynajmniej na razie – oszczędzono kolejnego koszmaru. Koszmaru nad którym jednak niestety pracuje się cały czas. Wojska kosmiczne są faktem i wojskowe statki kosmiczne lecą w kosmos – na razie na orbitę wokółziemską, a Zimna Wojna przeniosła się w kosmos. Na razie, bo co to będzie, kiedy przekształci się w wojnę „gorącą”? A zauważmy, że w tej chwili mamy coraz więcej możliwych uczestników możliwych starć na Orbitalnym Teatrze Działań Wojennych i w przypadku wybuchu konfliktu pomiędzy Supermocarstwami oni także kogą się weń włączyć w każdej chwili…


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 26/2013, ss. 4-5

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©