piątek, 20 grudnia 2013

PROJEKT „BABILON”, UFO I NEONAZIŚCI (1)


Czy Irakijczycy mieli Broń Masowego Rażenia? Jeżeli tak, to skąd? 



- Pochlebiasz mi, Ibrahimie, to się da zmniejszyć do takich rozmiarów, by załadować bombę do przedniej części rakiety.
- Gdyby nasi iraccy bracia zaczekali jeszcze trochę...
- Izrael zniknąłby z powierzchni Ziemi, ale Irakijczycy okazali się za głupi i tyle.

Tom Clancy - „Suma wszystkich strachów”, tom 2

Świat po 11 września 2001 roku już nie będzie taki sam...

George W. Bush jr. - „Orędzie do narodu amerykańskiego”
z dn. 16.IX.2001 r.



Znany amerykański pisarz powieści political fiction Tom Clancy pisząc „Sumę wszystkich strachów” (Warszawa 1994) miał na myśli lokalną wojnę termojądrową z Izraelem i atomowy terroryzm uprawiany przez islamistów na terenie USA. Książki tego autora zawierają szereg ciekawych faktów z czasów Zimnej Wojny i bezpośrednio po niej.

Ostatnio wpadła mi w ręce inna książka znanego w Polsce autora i poszukiwacza śladów hitlerowskich tajnych broni i pozaziemskich technologii red. Igora Witkowskiego pt. „Supertajne bronie Islamu” (Warszawa 2000). Od czasu napisania w 1998 roku wraz z dr Milošem Jesenským książki pt. „WUNDERLAND: Pozaziemskie technologie w Trzeciej Rzeszy” (Ústi nad Labem 1998, Warszawa 2001) odnoszę wrażenie, że co chwila spoza wszystkich dziwnych black projects i skunk works - jak to nazywają Anglosasi te wszystkie projekty badawcze nad nowymi tajnymi broniami i super-broniami - wychylają się pomysły uczonych i inżynierów z III Rzeszy...


Haszyici i die Wunderwaffe



Książka Igora Witkowskiego mówi w swej głównej mierze o terroryzmie islamskim i usiłowaniach skonstruowania przez islamistów własnego arsenału broni A, B i C. Terroryzm w wydaniu islamskim jako metoda walki ze światem Zachodu, a od lat 80. także z ZSRR i Rosją (WNP) - że wspomnę wojny w Afganistanie, Czeczenii oraz w Nagorno-Karabachu - jest czymś tradycyjnym na Wschodzie i Arabowie mają swe wielkie tradycje w walkach przeciwko wrogom wewnętrznym i zewnętrznym, że wspomną tylko Asasynów (Haszyitów) i ich groźnego przywódcy - Starca z Gór, rezydującego w niedostępnej Twierdzy Almhut. Sprawował on faktyczna władzę, którą egzekwował przy pomocy fanatycznie oddanych mu wojowników - fedavitów - którzy mieczem, sztyletem, intrygą i trucizną obalali niewygodnych mu władców od Indii po Egipt i jeszcze dalej.

Jak już tu powiedziałem, niektóre pomysły rodem z laboratoriów i biur projektanckich III Rzeszy Niemieckiej, trafiły także nad Eufrat i Tygrys. Nie mówię tutaj o rakietach SCUD, które Husajn Saddam zakupił czy dostał jeszcze od Sowietów w ramach „wspólnej walki z imperializmem amerykańskim”. Te SCUD-y, chociaż leciwe, były w stanie zagrozić bazom USAF, US Navy, RAF i Royal Navy w Arabii Saudyjskiej i Oceanie Indyjskim, a nade wszystko odwiecznemu wrogowi Arabów - państwu Izrael. W planach Saddama to Izrael był i jest celem numer jeden - i tam też poleciały SCUD-y z głowicami konwencjonalnymi w czasie Wojny w Zatoce. Efektywność tych ataków była niewielka, dlatego też Saddam zapragnął mieć coś bardziej:
v taniego,
v celniejszego,
v skuteczniejszego w walce ze swymi sąsiadami, niż wysłużone SCUD-y...

... z którymi doskonale radziły sobie doskonale przeciwrakiety amerykańskiego systemu obrony przeciwbalistycznej Patriot czy Aegis. Arabowie doskonale odrobili lekcje i dlatego do ataku na WTC i Pentagon użyli cywilnych samolotów pasażerskich. Stara hitlerowska metoda użycia pasażerów jako żywych tarcz, którą Polacy pamiętają choćby z Powstania Warszawskiego!... Tym czymś lepszym miała być broń konwencjonalna, ale o gigantycznych rozmiarach i sile rażenia, a którą opracowano w ramach „Projektu Babilon”.

W czasie II Wojny Światowej, hitlerowscy uczeni pracowali nad wielkim, choć tylko o kalibrze 152 mm (6 cali) działem znanym pod kodowym nazwaniem Schnelle Eliske, Hochdrückpumpe czy Tausendfüßler - a który świat zna pod krótkim kryptonimem V-3.

V-3 miało lufę o imponującej długości 127 m i miotało trzymetrowe pociski ze stabilizatorami, (bo miało ono gładką lufę i pocisk nie mógł być stabilizowany przez nadany mu przez pola i bruzdy przewodu lufy ruch obrotowy) na odległość wynoszącą w założeniach 200-250 km. Jak wykazały badania wykonane w 1943 roku na Zalewie Szczecińskim i Przełęczy Krowiarki - V-3 wypluwało pociski na odległość około 50 km, zatem za mało, by zbombardować tym sposobem Londyn z francuskiego brzegu... Dopiero zmiana sposobu przyspieszania pocisku w lufie poprzez dodatkowe ładunki miotające pozwoliły na skonstruowanie Stonogi, która mogła realnie zagrozić Londynowi. Wybudowano już stanowiska ogniowe w Epperleques nad Kanałem La Manche i na szczęście aliancki rajd bombowy unieszkodliwił je na zawsze... V-3 nie dała ognia ani razu - ale idea pozostała, a jej echo wróciło w innej części świata - w Iraku pod rządami Husajna Saddama jako „Projekt Babilon”.


Arabski Asat?


Początkowo „Projekt Babilon” zakładał budowę dwóch super-dział: Małego Babilonu o kalibrze 500 mm i Wielkiego Babilonu o kalibrze 1000 mm! Ich zasięg miał być wystarczający do zasypania pociskami o masie 1500 i 2500 kg celów w Izraelu, Iranie, Kuwejcie, Arabii Saudyjskiej i innych krajów z Irakiem sąsiadujących. Jak wynika to z mapki - w zasięgu Babilonów znalazłyby się m.in.: Ankara, Erewan, Baku, Teheran, Al-Kuwait, Al-Manama, Ad-Dahua i przy okazji pół Zatoki Perskiej, Ar-Rijad, Amman, Bejrut, Nikozja, Damaszek i oczywiście Tel-Aviv, Jaffa i Jerozolima w Izraelu. Czyż nie jest to wspaniały „instrument politycznego nacisku” na sąsiadów???... Celność tych gigantów nie mogła być zbyt wielka na dużych dystansach, ale używając amunicji nuklearnej, biologicznej czy chemicznej, kilometr w prawo czy w lewo, w przód czy w tył nie gra zasadniczej roli...

Gracham Birdsall w jednym ze swych artykułów na temat sztucznych satelitów Ziemi i Nieznanych Obiektów Orbitalnych pisze, że dziwnym mu się wydaje fakt, iż Amerykanie stracili na początku lat 90. kilka swoich spy-satów nad Środkowym Wschodem. Mówiło się o pięciu satelitach, w tym jeden rozpoznania radio-elektronicznego Ferret D i jednego z tzw. Deep Space Platform. Wielu autorów na Zachodzie obarczyło winą za ich zniknięcie Obcych z NOO i w ten sposób „odfajkowało” tą zagadkę.

Amerykańskie spy-saty latają nad Irakiem w celu nadzorowania Saddama i jego wojsk, a ostatnio w poszukiwaniu terrorystów z al-Quaedy i afgańskich talibów. Poza tym podsłuchiwane są wszystkie rozmowy prowadzone przy użyciu radiowych środków łączności i wystarczy w czasie rozmowy wypowiedzieć słowo-klucz, np. „wojna”, „broń” czy „wojsko”, by satelita natychmiast włączył system monitoringu i przekazał dane tam, gdzie trzeba... Dlatego te spy-saty są tak niewygodne dla Saddama i jego generałów... Nie mają oni broni kosmicznych w postaci pocisków rakietowych klasy Asat  ziemia-przestrzeń kosmiczna czy powietrze-przestrzeń kosmiczna, albo wreszcie głębina wodna-przestrzeń kosmiczna, które byłyby w stanie zestrzelić szpiegowskiego satelitę lecącego na LEO - czyli niskiej orbicie wokółziemskiej. Zamiast tego mają oni swe Babilony, które mogą być bardzo groźną i skuteczną bronią anty-satelitarną!...

Rzecz leży nie w samych działach, które mogłyby nadać pociskom prędkość taką, jaką mogą im nadać gazy prochowe, czyli gdzieś 2,80-2,81 km/s, zaś pociski mogą w swym locie dosięgnąć jonosfery, ale nie wyżej, bowiem do tego potrzebna jest już Pierwsza Prędkość Kosmiczna czyli VI = 7,9 km/s. aby ja osiągnąć i trafić w cel należy strzelać pociskami hybrydowymi: pocisk artyleryjski + pocisk rakietowy na paliwo stałe z aktywnym lub pół-aktywnym naprowadzaniem na cel. Wielki Babilon wystrzeliwuje taki pocisk na wysokość 50 km nad powierzchnię Ziemi, a kiedy altimetr wskaże maksymalną wysokość, włącza się silnik rakietowy na paliwo stałe i układ naprowadzania, który znajduje cel i goni go po krzywej pościgu. Inny wariant zakłada wystrzelenie hybrydy po prostej wyprzedzania - ale tak czy owak efekt jest jeden - zniszczony satelita i Pentagon traci na pewien czas swe oczy i uszy... Rzecz jest całkowicie realna!


Kryptonim „Red Mercury”



Wprawdzie Igor Witkowski oponuje, że Irakijczycy nie mogliby wyprodukować takiej wyrafinowanej i finezyjnej technicznie broni, ale sadzę, że jest właśnie na odwrót. Oni są w stanie wyprodukować coś takiego i użyć przeciwko całemu cywilizowanemu światu, bowiem szeregi ich uczonych zasilili sfrustrowani naukowcy z byłego Związku Radzieckiego, Niemieckiej Republiki Demokratycznej i innych krajów tzw. „demokracji ludowej”.

W latach 1990-1994 i później, na terenie Polski, Słowacji, Rumunii i Węgier dochodziło do spotkań emisariuszy Saddama podróżujących na paszportach wydanych w krajach byłej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii z rosyjskimi i wschodnioniemieckimi naukowcami - głównie atomistami i specjalistami od BMR, a także pracownikami chińskich służb specjalnych - co szczególnie dotyczy Rumunii i Albanii, w których Pekin miał szczególnie silne rezydentury wywiadu wojskowego i cywilnego. Kontakty te były śledzone przez polskie służby specjalne, słowacki FBIS i BIS, amerykańską CIA i izraelski MOSSAD. Szczególnie intensywna było działalność MOSSAD-u ze zrozumiałych względów - najbardziej zagrożonym wciąż był i jest Izrael. Nie uchroniło to Amerykanów przed haniebną wpadką z mini-bombą wodorową W-88, którą Chińczycy gwizdnęli im z supertajnego laboratorium.

Tymczasem służby graniczne i celne wszystkich krajów Europy Zachodniej i Środkowej polowały na komponent konstrukcyjny właśnie takich mini-ładunków jądrowych i termojądrowych znanych pod nazwą „Red Mercury” - „czerwona rtęć”, znanego pod handlowym znakiem RM-20/20, który umożliwia skonstruowanie bomby nuklearnej o niewielkiej mocy ok. 0,1 kt TNT o elemencie paliwowym rozmiarów piłki golfowej lub tenisowej - sic!

RM-20/20 to siedmiotlenek dwuantymonu dwurtęciowego - Hg2Sb2O7 - i jest on silnie radioaktywny, bowiem zawiera radioizotopy rtęci i antymonu 194Hg i 124Sb oraz 125Sb, a to dlatego, że mają one długi okres półzaniku... Saddam powtórzył po prostu amerykańską „Operation Paperclip” z końca II Wojny Światowej i to z niezłym skutkiem.


CDN.