niedziela, 5 października 2014

Mapa, której nie powinno być…

Admirał Piri Reis


Anastazja Garcia


Pierwszy w świecie puzzel został wykonany przez angielskiego kartografa Johna Speelsbury’ego około 1760 roku. Został on wykonany w konkretnym celu i był on nie podzieloną na państwa mapą Europy.

Źródła historyczne i archeolodzy już od 80 lat prowadzą spór na temat zagadkowej mapy geograficznej Piri Reisa, niezwykle dokładnej jak na XVI wiek. Odpowiedzi, jak dotąd, nie podał nikt…


Drogocenne znalezisko


Hadżi Muhiddin Piri ibn Hadżi Mehmed onże Piri Reis był znakomitym osmańskim żeglarzem, admirałem i kartografem. Całe swe Zycie admirał spędził na bitwach morskich, wziął udział w wielu pirackich wyprawach, zdobywał twierdze i miasta takie jak Aden czy Maskat. Jednakże finał jego życia był żałosny – w te okrutne czasy ścięto go w Kairze.

W XVI wieku Piri Reis dowodził osmańską flotą i opracował wiele map. Jedna z nich znaleziono w 1929 roku w czasie prac konserwatorskich w sułtańskim pałacu Topkapi w Stambule. Jest ona datowana na rok 1513 i podpisana imieniem admirała. Aktualnie ta drogocenna mapa znajduje się w bibliotece pałacu Topkapi i rzadko jest wystawiana na widok publiczny.

Mapa Piri Reisa z 1513 roku (fragment)


Admirał i Antarktyda


Współcześni badacze byli wstrząśnięci, kiedy na dziwnej mapie zobaczyli bardzo dokładne przedstawienie brzegów Ameryki Północnej i Południowej, Antarktydy i innych ziem nieznanych w XVI wieku skąd osmański admirał mógł znać naszą współczesną geografię i kartografię.

Sam adm. Piri Reis twierdził, że opracowując swoją mapę posługiwał się wieloma źródłami, z których niektóre były bardzo stare, pochodzące jeszcze z czasów Aleksandra Macedońskiego (356-323 p.n.e.). Być może były wśród nich materiały ze spalonej przez chrześcijańskich fanatyków Biblioteki Aleksandryjskiej, (Biblioteka Aleksandryjska była w trakcie dziejów pięciokrotnie burzona i palona – przyp. tłum.) a w czasie działalności admirała, Egipt wchodził w skład Imperium Osmańskiego. Przy tym Piri Reis wspomina, że istniały dziwne mapy, którymi posługiwał się Krzysztof Kolumb (1451-1506).


Zagadkowa dokładność


Tajemnicza mapa przyciągnęła uwagę amerykańskiego badacza Arlingtona H. Mallery’ego – znawcę starożytności. W celu zweryfikowania dokładności mapy sporządził on siatkę i nałożył mapę Piri Reisa na współczesna mapę świata. Osmańska mapa okazała się być absolutnie dokładna!

Po swoich eksperymentach uczony oświadczył, że jedynym sposobem uzyskania takiej dokładności mapy jest aerofotografia. A to z kolei świadczyłoby o tym, że autorzy tych map wiedzieli o tym, że Ziemia ma kształt kuli. Amerykański uczony uważa, że do sporządzenia tak dokładnej mapy autor musiał znać geometrię sferyczną – dyscyplina nauki, która powstała dopiero 200 lat po śmierci Piri Reisa. Mallery jest przekonany, że osmańska mapa jest kopią jeszcze starszej mapy, która już nie istnieje.

Hipoteza A. H. Mallery’ego zakłada, że mapa przedstawia stan sprzed 15.000 lat, kiedy – jak on uważa – istniał zaginiony potem naród żeglarzy o wysokiej kulturze, który posiadał umiejętność latania, znający trygonometrię sferyczną i znającą kształt planety. I właśnie działalnością tych dawnych, prehistorycznych kartografów objaśnia się pojawienie się źródeł dla mapy Piri Reisa i innych (średniowiecznych i z Odrodzenia), na których – jak mniema – pokazana jest Antarktyda w różnych stadiach zalodzenia.


Kontynent bez lodowców?


Na mapie Piri Reisa są pokazane np. Amazonka, Andy i Falklandy/Malwiny – które były odkryte o wiele później, Zatoka Wenezuelska, Przylądek Horn i najbardziej intrygujące – Antarktyda, którą oficjalnie odkryto dopiero w 1820 roku. Jeszcze na osmańskiej mapie nie wiadomo dlaczego brakuje niemal tysiąckilometrowej cieśniny pomiędzy Ameryka Pd. a Antarktydą, których wybrzeża się ze sobą łączą. Na dodatek na mapie tej widoczna jest Antarktyda nie pokryta lodami! Taka konfiguracja lądów była możliwa 10.000 lat temu!

Najbardziej interesującym momentem jest to, że na mapie Piri Reisa SA pokazane podlodowe kontury Antarktydy., które pasują do danych uzyskanych dzięki badaniom sejsmograficznym lodowego kontynentu przeprowadzone przez uczonych i wojskowych w latach 50. XX wieku.

Na prośbę badaczy-historyków tej mapy, amerykańscy wojskowi prowadzący sejsmiczny sondaż lodowców Antarktydy odpisali, co następuje:

W dolnej części mapy elementy geograficzne wykazują bardzo dokładną zbieżność z danymi uzyskanymi z sejsmicznego skanowania szwedzko-brytyjskiej antarktycznej ekspedycji w 1959 roku, realnego geologicznego reliefu pod znajdującym się tam lodowcem. To wskazuje na to, ze wybrzeże to było skartografowane zanim pokryło się ono lodem. Lodowiec w tym miejscu ma grubość około mili (1,6 km).
Nie mamy żadnego pomysłu na to, jakim sposobem dane z mapy mogą korelować z domniemanym poziomem wiedzy kartograficznej z 1513 roku.

ppłk US Army Harold Z. Olmeer

- a to oznacza, że wybrzeże Antarktydy bez lodów mogło być skartografowane tylko i wyłącznie w okresie przedlodowcowym. Aktualnie lodowce wystają daleko za brzegi samej Antarktydy i bardzo zmieniają jej kształty. A kontury powierzchni kontynentu nie można zobaczyć inaczej, jak przy pomocy współczesnej aparatury naukowej.


Antyczni kartografowie w latających maszynach?


Po przebadaniu przez Mallery’ego zagadkowa ma pa osmańskiego admirała zainteresowała amerykańskiego historyka prof. Charlesa H. Hapgooda, szeroko znanego dzięki swej książce pt. „Mapy dawnych morskich królów”. Twierdzi on, że by zrobić dobrą mapę, cywilizacja powinna odkryć dla siebie cały świat – od Bieguna do Bieguna – a geografowie powinni władać metodami z głęboką znajomością matematyki i opartymi o nią narzędziami badawczymi.
Te wnioski Hapgood sformułował badając starą chińską mapę, wyryta na kamieniu w 1137 roku i także opartej na materiałach o wiele starszych od niej samej.


Porównanie konturów Ameryki Południowej ze współczesnej mapy z mapą Piri Reisa

Według hipotezy Hapgooda, w okresie 10.000 – 6000 lat temu istniał naród żeglarzy doskonale znających geografię i posiadający umiejętność latania.

Według jego osądu, część mapy Piri Reisa została sporządzona na podstawie o wiele starszych zadziwiająco dokładnych wzorów. Ci, którzy sporządzili te stare mapy znali kształt i rozmiary Ziemi – wedle badań Hapgooda – oni posługiwali się metodami trygonometrii sferycznej, zmierzyli długość Równika z dokładnością ok. 100 km. Piri Reis kopiując te stare wzorce popełnił rząd błędów, bowiem nie posiadał on wiedzy swych poprzedników, ale prof. Hapgood ze swymi studentami znalazł metodę poprawienia błędów osmańskiego admirała i doprowadzenia mapy do poziomu starodawnych źródeł.

Rezultat był nieoczekiwany: na starych mapach dostatecznie wiernie odwzorowany jest poziom szerokości geograficznej, którą można zmierzyć przy pomocy kątomierzy według gwiazd, ale tradycyjnie niedokładnie jest odwzorowana długość geograficzna, do której obliczenia jest niezbędnym współczesny przyrząd – chronometr. Na mapie Piri Reida poprawnie jest ukazana zarówno szerokość jak i długość geograficzna! Poza tym nie można inaczej objaśnić dokładności wyrysowania konturów kontynentów, jak nie przy pomocy „spojrzenia z nieba” – tzn. z aparatu latającego.

[Słynny Erich von Däniken założył nawet, że mapę tą wykonano ze zdjęcia wykonanego przez satelitę wiszącego nad Kairem, co jest niemożliwe, bowiem satelita wiszący nad 30°N nie jest w stanie objąć swymi kamerami Ameryki Południowej, a tym bardziej Antarktydy, którą zasłania krzywizna planety – uwaga tłum.]

Przypominają się w tym kontekście zagadkowe linie na płaskowyżu Nazca, które widać tylko z wysokości. Mapy o takim stopniu dokładności zaczęto sporządzać dopiero 250-300 lat po śmierci osmańskiego admirała.

Jakimi przyrządami pomiarowymi dysponowali dawni rysownicy map? Czy odkryliśmy (kolejny) ślad zaginionej wysokiej cywilizacji? Czy była to legendarna, platońska Atlantyda? Jak to się stało, że ta potężna cywilizacja nie pozostawiła nam swych materialnych śladów?

Jak widzimy, mapa Piri Reisa jest pełna zagadek, które tworzą ogromne pole badań dla uczonych.


Moje 3 grosze


Jest oczywistym, że mapa ta stanowi kolejne ogniwo z długiego łańcucha dowodów na to, że dawno, dawno temu na Ziemi istniała wysokorozwinięta cywilizacja, która pozostawiła po sobie materialne ślady, które odkrywamy dopiero teraz, kiedy osiągnęliśmy podobny poziom rozwoju naukowo-technicznego.

Osobiście nie wierzę w zbyt częste wizyty Kosmitów, którymi epatują nas E. von Däniken i jego stronnicy. Rozmiary Wszechświata, czy tylko naszej Galaktyki, peryferyjne położenie Układu Słonecznego, młodość naszego Słońca – wszystko to nie sprzyja częstym odwiedzinom naszego „galaktycznego zadupia” przez Inne Istoty. Takie są realia i inne nie będą, póki nie pokona się barier narzuconych nam przez właściwości czasoprzestrzeni, w której istniejemy.

Natomiast coraz bardziej jestem przekonany, że w otchłaniach Czasu istniały wielkie cywilizacje, które powstawały, rozwijały się, osiągały szczyty swego rozwoju i upadały, a na ich gruzach powstawały nowe. W przeciwieństwie do enuncjacji daenikenistów o Przybyszach z Kosmosu, mamy dowody na istnienie tych odległych w Czasie cywilizacji. Jest możliwość, że one wcale nie znikły, ale po prostu… - odeszły pomiędzy gwiazdy kolonizując sąsiednie systemy gwiezdne i to one teraz od czasu do czasu odwiedzają Matkę Ziemię i obserwują nasz rozwój – kolejnej cywilizacji dojrzewającej do wyjścia w ocean Kosmosu, o ile nie przeszkodzi nam w tym jakieś przeklęte błazeństwo kolejnej wojny czy naturalnego kataklizmu…       



Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 16/2014, ss. 30-31
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©