poniedziałek, 3 listopada 2014

Śladami „niemoralnych” miast

Widok na Morze Martwe


Pietr Liumkinson


Niektórzy przybysze przybywając do Jerozolimy zaczynają zachowywać się tak, jak święci albo prorocy. Takie coś nazywa się fachowo syndromem jerozolimskim, i pojawia się u ludzi najróżniejszych wierzeń i religii.
W „Tajnach XX wieku” nr 18/2014, opowiedziałem Czytelnikom o Sodomie i Gomorze i o poszukiwaniach ich śladów przez współczesnych poszukiwaczy i uczonych. Jednakże temat ten tak ważny i ciekawy, że zdecydowałem się na jego kontynuację.


Tam, gdzie było Morze Martwe


Wielu amatorów historii jest przekonanych, że Sodoma, Gomora i dwa inne miasta – zgodnie z Biblią – zniszczonych za moralny rozkład, znajdowały się tam, gdzie dzisiaj rozpościera się Morze Martwe, albo jak go nazywają Żydzi Jam-a-Melech (Jom-a-Melekh), co w dosłownym przekładzie znaczy Słone Morze. Dowód na to widzą oni w tekście synodalnego przekładu Starego Testamentu:


Pojawił się błąd – oto o czym milczy nauka!


Do tego oni nie zwracają uwagi na to, że słowo teraz w tekście przekładu zapisano kursywą z tej prostej przyczyny, ze w biblijnym oryginalnym tekście jego nie ma. Słowo to zostało dodane przez tłumaczy.[2] I od tego to poszło, i wszystkie biblijne legendy i źródła twierdzą, że Morze Martwe powstało na miejscu istniejącej ongi żyznej doliny, na której kwitły „niemoralne” miasta. I tak jak głębia ich upadku była bezdenną, tak Morze Martwe stało się najgłębszym miejscem planety. Znajduje się ono w depresji sięgającej 427 m poniżej poziomu morza.

W tym przypadku zagadka stało się tylko jedno: jakim sposobem dawni mieszkańcy dowiedzieli się co to oznacza – najniższy punkt Ziemi – skoro większa część planety w ogóle nie była znana, nie mówiąc już w ogóle o jakichkolwiek pomiarach?

Z punktu widzenia geologii jest bardzo młode w odróżnieniu od uskoku tektonicznego, w którym się znajduje. Tektoniczna rozpadlina, w której znajduje się Morze Martwe powstała w epoce Miocenu (28,3-5,3 MA temu), zaś samo morze powstało w tej szczelinie po tym, jak silna erupcja wulkaniczna na wzgórzach Golan odwróciła bieg wód Morza Śródziemnego w ten rejon pustyni, co miało miejsce na wiele przed narodzeniem się ludzkiej cywilizacji.

A to oznacza, że odnalezienie na jego dnie jakichś ruin jest skrajnie nieprawdopodobne. Dlatego też Morze Martwe dzisiaj szybko maleje, tak więc gdyby tam jakieś ruiny były, to już by się one dawno pokazały na powierzchni.

I jeszcze jedna okoliczność. Nie patrząc na to, że Morze Martwe znajduje się w tym rejonie, przez który – wg niektórych historyków – przechodziła migracja ludzi pierwotnych z Afryki do Azji i nie ma tutaj żadnych śladów osiedli ludzkich z epoki Paleolitu – 2-2,5 MA – 8000 lat p.n.e. Tak więc znalezione ślady osad z Epoki Brązu – 3400 – 700 r. p.n.e., w rzeczy samej są ruinami biblijnej Sodomy, Gomory, Admy, Sewoji i Sigoru.

Sigor – w oryginalnym tekście nazywa się ono Tsoar lub Soar – czyli „ciasny” – było najmniejszym ze wszystkich pięciu miast – jak wiadomo ocalało z tej katastrofy. I do tego miasta uciekał wraz ze swymi córkami współplemieniec AwraamaLot. Pozostałe cztery miasta, zgodnie z przekazem Biblii, zostały zniszczone przez Boga za swe grzechy:
A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana <z nieba>. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność. (Rdz 19,24-25)

Przeprowadzone w rejonie Morza Martwego wykopaliska miast świadczą jednoznacznie o tym, że zostały one zdewastowane albo przez wielki pożar, albo przez jakiś naturalny kataklizm – ich ruiny są zasypane grubą warstwą popiołu. I znów opowieść biblijna znalazła swe potwierdzenie, ale teolodzy twierdzą, że Bóg zazwyczaj tworzy coś z niczego – co właśnie stanowi clou każdego cudu, ale każdy cud ma swe przesłanki. Co było taką przesłanką dla zagłady Sodomy i Gomory?

Morze Martwe i pustynia Negev


Deszcz siarki i ognia


Żeby dać odpowiedź na to pytanie, należy wspomnieć, że dawni Grecy i Rzymianie, a w ślad za nimi i Arabowie nazywali Morze Martwe - Morzem Asfaltowym – z tego powodu, że jest ono nasycone gorącymi asfaltowymi glebami.

Jeszcze starogrecki historyk Strabon (64 r. p.n.e. - 24 r. n.e.) opisując ten unikalny zbiornik wodny zaznaczył, że:
Jezioro jest pełne asfaltu. Od czasu do czasu asfalt wydostaje się na powierzchnię, z samej głębiny bąblami, co wygląda jakby woda kipiała. Powierzchnia wody się wybrzusza i ma wtedy wygląd wzgórza.

Dawni mieszkańcy tych miejsc zazwyczaj zbierali walające się na brzegu plastry asfaltu i składowali je na sterty, które potem zabierali w celu ocieplania swych domów.

Dodajcie do tego fakt, że Morze Martwe położone jest na wielkim rowie tektonicznym, co daje znać o sobie przez silne trzęsienia ziemi w tym rejonie. Poza tym znajdują się tam niemałe zasoby ropy naftowej i gazu, ale z powodu wysokiej aktywności sejsmicznej rozlały się one w szczeliny ziemi, i zamiast jednego wielkiego złoża mamy tysiące małych.

I wszyscy się zgadzają co do tego, że zbieżność tych wszystkich czynników była wystarczająca do spowodowania dużej katastrofy. Do jej spowodowania musiało zajść coś nadzwyczajnego. To, co w rzeczy samej było cudem lub nim być mogło, przedstawiało się ówczesnym ludziom jako cud, kara z Niebios.

Według poglądów znanego izraelskiego geofizyka – prof. Lwa Applebauma – zagłada Sodomy i Gomory mogła być następstwem… zwykłego uderzenia pioruna. Piorun uderzył w jeden z ulotów gazu na powierzchnię ziemi, wraz z plastrami asfaltu, po którym to uderzeniu wokół niego pojawiły się płomienie. Płonęła ziemia, płomienie dostawały się do wnętrza domów, tak że ludzie nie mieli szans na ratunek. Zgodnie z Biblią, Lot uratował się dzięki temu, że archaniołowie Michał (Michael) i Gabriel wyprowadzili go z domu wraz z domownikami za granice Sodomy i dali im możliwość dostania się do Sigoru/Tsigoru/Soaru, który ocalał na prośbę Lota.

Według drugiej wersji, „deszcz ognia i siarki” był bardzo gęstym deszczem meteorytowym, który spadł na region Morza Martwego, co mogło spowodować zapłon gazu ziemnego i asfaltu (naturalny asfalt jest mieszaniną ropy naftowej i piasku – przyp. tłum.) Jak bardzo niszczącym jest spadek meteorytu, łatwo zrozumieć przypominając sobie wydarzenia z lutego 2013 roku w Czelabińsku. Tam w rezultacie upadku meteoru zostało poszkodowanych ponad 1500 osób, ale przecież ofiar mogło być o wiele więcej, gdyby odłamki bolidu spadły na miasto.

Dalszy bieg wypadków rozgrywa się według następującego scenariusza: płomienisty deszcz podpala uchodzący gaz, który zamienia kwitnące miasta w pochodnie i w rezultacie śmiertelne pułapki dla ich mieszkańców. Ta wersja wydaje się być bardziej wiarygodną, tak jak wskazują na to ostatnie poszukiwania, wraz z miastami znikło kilka miejscowych rzeczułek wpadających do Morza Martwego. Najwidoczniej te rzeczki zabezpieczały zapotrzebowanie na wodę mieszkańców Sodomy i Gomory, a także zabezpieczały nawodnienie sadów i ogrodów.

Tak więc, cały szereg badaczy Biblii twierdzi, że pod pojęciem „siarki” w tej części Księgi Rodzaju należy rozumieć „asfalt”. Tak – mówią oni – we współczesnym hebrajskim słowo „gofrit” (gofrit) oznacza właśnie „siarkę”. Jednakże w głębokiej Przeszłości pod pojęciem „gofrit” rozumiano każdy, dowolny materiał palny. A dla mieszkańców okolic Morza Martwego takim „gofritem” bez wątpienia był asfalt. Jednakże musimy dodać, że siarka jest czwartym z kolei pierwiastkiem w składzie chemicznym asteroidów i meteorytów. Tak więc, jest możliwe, że z nieba spadała samorodna siarka, która paląc się w wysokiej temperaturze reagowała na jej dwutlenek – SO2.

Jakby to więc nie było, po zagładzie miast, nie odkryto przez archeologów w tym rejonie żadnych dużych zamieszkałych punktów, co oznacza że ludzie zapamiętali udzieloną im lekcję.

Artemisia Gentileschi - "Lot z córkami" (1635-1638)


Jutro będzie lepiej, niż wczoraj…


Ciekawe, że historię zguby Sodomy i Gomory, biblijne opowiadanie o losach Morza Martwego nie ogranicza się do tego. W słynnym widzeniu proroka Ezechiela (Ezekhiela) twierdzi się, że w Przyszłości, po przybyciu Mesjasza, w rezultacie jakiejś globalnej zmiany krajobrazu Morza Martwego, znowu zamieni się ono w wielkie, kipiące życiem jezioro:
A On rzekł do mnie: «Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego1 stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione. Będą nad nimi stać rybacy począwszy od Engaddi aż do En-Eglaim, będzie to miejsce na zakładanie sieci i będą tam ryby równe rybom z wielkiego morza, w niezliczonej ilości. Ale jego błota i zalewy nie zostaną uzdrowione, one są pozostawione dla soli. A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo. (Ez 47,8-12)

W naszych czasach Morze Martwe szybko umiera i na jego ratowanie w grudniu 2013 roku Bank Światowy wraz z Izraelem i Jordanią wydzieliły środki na realizacje projektu  wykopania kanału pomiędzy Morzem Martwym a Czerwonym.

Ekolodzy są podzieleni co do tego, jakie efekty wprowadzenia tego projektu. Jedni są przekonani, że może to spowodować taką katastrofę ekologiczną, jakie spowodował projekt zawracania nurtu rzek w Rosji. Inny zaś są przekonani, że woda w morzu stanie się bardziej słodka i ryby oraz inne zwierzęta morskie będą migrowały do Morza Martwego.

Żona Lota

W takim przypadku spełni się proroctwo Ezechiela – potok wody z Morza Czerwonego – przeciągnie się od stojącego nad jego brzegiem portu Ejlat (biblijnego Eglaimu, Elat, Elot, Ajla, El-Paran, Berenika) do rozmieszczonej nieopodal Morza Martwego oazy Ein-Gedi (Ein-Gadi, En-Gadi). I tam, gdzie dzisiaj znajduje się pustynia Negev z jej księżycowymi pejzażami na brzegach kanału będą siedzieli wędkarze z wędkami.

Do tego można dodać, że nie jest to jedyne proroctwo Ezechiela, które już powstaje lub może powstać w najbliższym czasie.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 20/2014, ss. 14-15
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©                




[1] Tu i dalej tekst wg Biblii Tysiąclecia, Pallotinum, Poznań – Warszawa 1980.
[2] W tekście Biblii Tysiąclecia też nie ma tego słowa, dlatego zamieściłem je w nawiasie na tej pozycji, o której pisze autor.