środa, 4 marca 2015

Pleśń: przekleństwo czy błogosławieństwo?

Pleśń


Michaił Juriew


W 1771 roku, w Moskwie zaczęła się epidemia dżumy. Katarzyna II rozkazała bić w dzwony, i epidemia powoli się skończyła. Okazało się, że częstotliwość dźwięku wydawanego przez dzwony zabija mikroby i wpływa dodatnio na odporność człowieka.

Pleśnie.

One pojawiły się na Ziemi 200 MA temu. Od tego czasu one zabijają i… ratują przed śmiercią. Nazywają ją „chlebem diabła” i „plewami Pana Boga”.  Są bajecznie piękne, ale także wywołują uczucie wstrętu. Są one potrzebne i szkodliwe. Towarzyszą człowiekowi od narodzin do śmierci. One chronią życie na Ziemi, ale jednocześnie mogą się stać dżumą XXI wieku, i nawet nie przypuszczamy, jakie jeszcze siły ukrywa ta przeklęta i błogosławiona pleśń – tak mówił zza kadru aktor Siergiej Bezrukow w znanym popularnonaukowym filmie pt. „Pleśnie”, z wielką pompą pokazanym w pierwszym kanale RTV w lutym 2009 roku. Ale mowa będzie nie o plusach i minusach tego filmu, który bardzo przestraszył część rosyjskiego teleaudytorium, lecz będzie o pleśniach i tajemnicach otaczających ten cud Przyrody.


Jesteśmy wszyscy – grzybami?


Wśród ludu pleśń nazywają ludzie grzybkiem. W rzeczywistości są to mikroskopijne grzyby. I należy zauważyć, że wszystkie grzyby w ogóle są bardzo tajemniczymi i mało – w porównaniu z roślinami i zwierzętami - zbadanymi organizmami zamieszkującymi Ziemię.

W latach 30. XVIII wieku, szwedzki uczony i systematyk Karol Linneusz stworzył podstawy systemu klasyfikacji świata roślin i zwierząt, grzyby umieścił w kategorii „chaos” (w przekładzie z greki to „pierwotny mrok, z którego narodził się świat” – przyp. aut.) i w świetle tego, one właśnie były pierwszymi mieszkańcami naszej planety. I wszystkie pierwotne rośliny miały w swych źdźbłach strzępki grzybni. Ponadto istnieje hipoteza, że nitki grzybni stały się pierwowzorem naczyń krwionośnych i komórek nerwowych. Tak więc w większym czy mniejszym stopniu mamy wszyscy jakieś powiązanie z grzybami. I właśnie dlatego Siergiej Kuriechin – muzyk rokowy, kompozytor i w ogóle niezwykła osobowość – na początku lat 90. wiódł intelektualny spór z prowadzącym znane Piąte Koło Siergiejem Szołochowym, i który z najpoważniejszą miną udowadniał, że Lenin to jest grzyb – był bliżej prawdy niż mu się to wydawało…


Sygnały kłopotów


Pleśnie bez zameldowania czy zezwolenia zamieszkują we wszystkich mieszkaniach. Jej ciemne plamy pojawiają się zawsze w ciepłych i wilgotnych miejscach: w kuchni, w łazience, w toalecie. Pojawienie się pleśni, to sygnał alarmowy dla ludzi: znaczy, że w domu pojawiły się kłopoty. I nie bez kozery w dawnych księgach – np. w Koranie – zapisano, że jeżeli w twoim domu pojawiła się czarna pleśń, to powinieneś go spalić ze wszystkim, co zawiera i przenieść się na inne miejsce.

Za młodu, autor tego artykułu zamieszkiwał na ulicy Piotrogradskiej. Pleśń była w tym mieszkaniu największą biedą: ściany i sufit w kuchni i łazience były wręcz pokryte jej plantacjami. I walczyliśmy z nią nie szczędząc sił. Oczywiście nie mogliśmy spalić domu i się zeń wyprowadzić – więc co roku trzeba było robić remont, zrywając tynki do gołej cegły – ponownie tynkując i malując ściany. Nic to nie pomagało – wciąż pleśń zawojowywała przestrzeń życiową. I co najciekawsze: poza miejscami szczególnie optymalnych, ona rosła tylko w pomieszczeniach zajmowanych przez podłe rodziny, których obecność tylko szkodziła wszystkim mieszkańcom. Natomiast w pomieszczeniu, gdzie zamieszkiwała inteligencja czy jakaś dobra, bogobojna staruszka, pleśni nie było. Nie było jej w naszym pokoju, gdzie królowała miłość i zrozumienie. Po pewnym czasie złowroga rodzina opuściła nasze mieszkanie, a na ich miejsce wprowadzili się przyjaźni ludzie i od razu mikroklimat w mieszkaniu się zmienił, nawet lżej się oddychało! Jeszcze raz zrobiliśmy generalny remont i pleśń znikła!



Kropidlak czarny - Aspergillus niger


Czarna śmierć

Najbardziej rozpowszechnione w naszych siedzibach są grzyby pleśniowe z rodzaju Aspergillus – kropidlaki. Niektóre jego gatunki są bardzo niebezpieczne dla człowieka. Mogą one być przyczyną takich chorób, jak: zapalenie krtani, alergie, zapalenie płuc, bronchit i zapalenie gardła, astma odoskrzelowa, zapalenie jamy ustnej, zapalenie skóry, zapalenie spojówek, białaczka, egzema, schorzenia stawów i kości. Pleśnie wywołują także bóle głowy, rwy, duszności, zawroty głowy, nienaturalne zmęczenie… One powoli, ale nieuchronnie podkopują zdrowie człowieka i organizm, w który przenikły jej spory. I trudno policzyć, ile milionów ludzi posłały na tamten świat te niepozorne i niemal niewidoczne grzybki!

…To się zdarzyło w 1923 roku, w egipskiej Dolinie Królów, gdzie archeolog Howard Carter prowadził wykopaliska. Badania te finansował ekscentryczny bogacz, lord George Edward Carnarvon. W najbardziej krytycznym momencie, w którym sponsor już miał zamiar przerwać finansowanie, Carterowi udało się odkryć pewien grobowiec. Było to miejsce pochówku faraona Tutenchamona. Wezwany telegramem od Cartera, sir George przybył natychmiast do Egiptu wraz z córką Evelyn i jako jeden z pierwszych wszedł go grobowca. Wkrótce zachorował on na ciężką odmianę pneumonii (zapalenia płuc) i wkrótce zmarł. Ktoś dopatrzył się w tym „palca losu” – zemsty faraona za naruszanie spokoju miejsca jego ostatniego spoczynku. W rzeczywistości zaś lorda zabiła pleśń: w grobowcu znajdował się jej najniebezpieczniejszy gatunek – Aspergillus niger – kropidlak czarny.


Wnętrze grobowca w Dolinie Królów - czarne kropki na ścianach to kolonie zabójczej pleśni...

[Kilka lat temu Wiktoria Leśniakiewicz postawiła hipotezę, że egipscy kapłani celowo doprowadzali do skażenia komór grobowych różnymi zjadliwymi, toksycznymi pleśniami w celu zainfekowania i ukarania śmiercią w ten sposób rozmaitych hien cmentarnych, które włamywały się do grobów i je eksploatowały. Pomysł ten uważam za bardzo obiecujący, jako że kapłani egipscy mieli dużą wiedzę o roślinach i grzybach - szczególnie toksycznych, co wykorzystywali w swych praktykach magicznych i leczniczych, i nie tylko…- sic! - uwaga tłum.]

Letalnemu zejściu pomogło to, że system immunologiczny organizmu Carnarvona był osłabiony wskutek tego, że uprawiał on sport samochodowy i miał wypadek, w skutek którego złamał kilka żeber i uszkodził płuca. No i uszkodzone płuca uległy atakowi zarodników grzyba.

[To przypomina także sprawę tzw. klątwy Jagiellonów, którą opisał swego czasu Zbigniew Święch w swych książkach z cyklu „Klątwy, mikroby, uczeni”, w których opisuje dzieje badań nad doczesnymi szczątkami królów polskich. W przypadku polskiej „klątwy” królewskiej chodziło o zatrucie sporami kropidlaka złocistego – Aspergillus flavus, który porastał wnętrza królewskich trumien na Wawelu – uwaga tłum.]

Najbardziej grzyby szkodzą ludziom, którzy są osłabieni przez operację lub przewlekłą chorobę. Także ukąszenia mogą stać się naruszeniem immunologicznej równowagi i otwierają drogę dla infekcji pleśniowej. Tak więc nie grzeszcie ludzie kochani i pamiętajcie, że strzeżonego Pan Bóg strzeże! Nie żałujcie i wyrzucajcie przedmioty pokryte warstwą pleśni, pokryte pleśnią z jednego boku owoce – bowiem pleśń zaatakowała cały owoc.


Cudowne lekarstwo


Jednakże pleśń nie tylko zabija, ale także leczy. W czasach I Wojny Światowej i wszystkich innych wojen ją poprzedzających biczem bożym wszystkich lazaretów był mikrob zwany stafilokokiem (Staphylococus epidermidis czyli gronkowiec złocisty – przyp. tłum.), który zwykłe, nieduże ranki potrafił zmienić w śmiertelne. Od zgorzeli gazowej (gangreny) zmarło więcej żołnierzy niż od kuli wroga. Jeszcze więcej stało się inwalidami z powodu amputacji kończyn. Przez wiele lat uczeni z całego świata poszukiwali środków walki z tym niewidzialnym wrogiem, Az wreszcie angielski bakteriolog Alexander Flemming w 1928 roku odkrył, że kolonie stafilokoków niszczy pleśń grzyba Penicillinum notatum.

No i na początku II Wojny Światowej angielscy mikrobiologowie Erist Chain i Howard Florey emigranci do USA byli w stanie zsyntetyzować penicylinę i opracować jej produkcje przemysłową. I tak np. w 1943 roku na każdych 1000 ranionych Niemców, 150 umierało na gangrenę, natomiast u Amerykanów i Anglików leczonych penicyliną takich przypadków nie było.

Dla zwycięstwa w II Wojnie Światowej oni zrobili więcej, niż 25 dywizji – tak powiedziano o nich w 1945 roku w czasie wręczania Flemmingowi, Chainowi i Florey’owi Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i biologii.

Kiedy w ZSRR dowiedziano się o pracach Anglików – Minzdraw (Ministerstwo Zdrowia – przyp. tłum.) zamówił u sojuszników próbkę pleśni, którą rozpracowywał Flemming. Odpowiedzią było milczenie. (Co było i jest normalną reakcją zachodnich „sojuszników” – przyp. tłum.) Zatem profesor Wszechzwiązkowego Instytutu Medycyny Eksperymentalnej  dr Zinajda Wissarionowa Jermoliewa zwróciła się wprost do Stalina z prośbą o pozwolenie jej rozpoczęcia prac nad sporządzeniem radzieckiej penicyliny. I jej się udało na bazie grzybka Penicillinum crustosum otrzymała preparat Crustosinę. Kiedy do Moskwy przyjechał prof. Florey i wykonał badania porównawcze, to okazało się że nasz preparat jest efektywniejszy od Penicillinum. A kiedy Florey poprosił o próbkę Crustoisiny, jemu nie tylko nie odmówiono, ale po prostu… pracownicy NKWD w ostatnim momencie podmienili radziecki preparat na ten, który przywieźli sami Amerykanie. Tak podziękowano „sojusznikom” za ich odmowę na początku wojny. Po powrocie do domu, Florey był bardzo rozczarowany.

Tak, Penicillinum okazała się bardzo efektywna do leczenia ran w czasie II Wojny Światowej. Ale szybko się wyjaśniło, że stafilokoki, a w ślad za nimi inne bakterie, zaczęły mutować i uodparniać się na ten antybiotyk. Potem, jak antybiotyki pojawiły się w normalnej sprzedaży, ich nieumiejętne i nieograniczone stosowanie spowodowało pojawienie się nowego, bardziej odpornego na nie pokolenia mikrobów (tzw. superbakterii – przyp. tłum.) Do ich pokonania trzeba było zsyntetyzować nową generację antybiotyków, na co wkrótce nadeszła symetryczna odpowiedź ze strony mikrobów. I ten wyścig zbrojeń wydaje się być bez końca.


Władcy świata


Pleśnie są zadziwiająco żywotne. Ich wielkie ilości odkryto na miejscu wybuchu reaktora w Czarnobylskiej EJ. Promieniowanie doskonale wpływa na jej rozrost. Pleśnie znaleziono w lodach Antarktydy. Kiedy w toku eksperymentów kapsuły z próbkami grzybów Penicillinum, Aspergillus i Cladosporium przymocowano do poszycia stacji orbitalnej, to okazało się, że pleść nie tylko przeżyła po pobycie 1,5 roku w kosmosie, ale także stała się jeszcze silniejsza, żywotna i agresywniejsza. A to oznacza, że jeżeli nasza planeta przekształci się w martwą pustynię w rezultacie wojny atomowej bądź innego kataklizmu, to jej jedynym żywym i rozrastającym się gospodarzem pozostanie pleśń…

[Obawiam się, że autor wyciągnął zbyt daleko idący wniosek, jako że grzyby niestety nie rosną w lasach otaczających Czarnobylską EJ i co za tym idzie, nie zachodzi tam proces rozkładu ścioły leśnej i nie ma wzbogacania gleby przez rozkład materii organicznej. Lasy w okolicy CzEJ umierają m.in. właśnie wskutek braku rozkładu i przemiany martwej materii organicznej przez grzyby. Ogólnie rzecz biorąc, grzyby są kołem zamachowym życia na Ziemi i gdyby one wyginęły, to wyginęłoby również wszelkie organiczne życie jakie znamy na Ziemi – uwaga tłum.]


Źródło: „Tajny XX wieka” nr 37/2014, ss. 20-21
Ilustracje – Internet

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©