Charles Q. Choi
Największy
basen księżycowy nie jest astroblemem
Masywna cecha księżycowej
powierzchni, uformowana z księżycowych pęknięć, jak wykazały badania, ku
zdumieniu uczonych zrewidowały one wcześniejsze teorie. Wcześniej uczeni
myśleli, że księżycowy Ocean Burz był okrągłym kraterem pozostałym po
gigantycznym impakcie, ale teraz uczeni odkryli, że jest on określony przez
gigantyczny prostokąt utworzony przez wychłodzona lawę, kiedy Księżyc się
uformował.
- To odkrycie pozwala na stwierdzenie, że wczesny Księżyc był bardziej
dynamiczny niż to pierwotnie sądzono – dodali uczeni.
Ocean Burz albo Oceanus Procellarum jest największym z
księżycowych maria – mórz – wielkich
ciemnych plam widocznych na powierzchni widocznej strony Srebrnego Globu.
Wcześniej astronomowie, myląc je z oceanami, nazwali je maria – po łacinie morza. Jednakże okazało się, że są to wielkie
powierzchnie ciemnych skał bazaltowych.
Burzliwa
historia Oceanu Burz
Uczeni wcześniej sądzili, że
Ocean Burz powstał w wyniku wielkiego kosmicznego impaktu, który pozostawił po
sobie astroblem o średnicy 3200 km, a który wypełniła lawa. Jednakże dane
uzyskane z misji NASA – GRAIL wykazały, że Ocean Burz nie
jest okrągły, ale jest otoczony przez dziwnie wielki, prostokąt na spodzie
powierzchni księżycowej. To sugeruje, że Ocean Burz nie powstał wskutek upadku
meteoroidu na powierzchnię Księżyca. Zamiast tego, naukowcy sugerują, że został
on uformowany, kiedy powierzchnia Księżyca popękała na fragmenty.
- GRAIL
odkrył cechy na Księżycu, które nijak nie pasują do danych, które mieliśmy w
ręku – powiedział prowadzący te badania dr Jeffrey Andrews-Hanna, planetolog z Colorado School of Mines w
Golden, CO. –
Ktoś może być ciekawy tego, co mogłoby
leżeć poniżej powierzchni całej reszty planet Układu Słonecznego.
Dwa bliźniacze statki
kosmiczne NASA z misji GRAIL nazwane Ebb i Flow
orbitują wokół Księżyca i mierzą, jak silne jest przyciąganie w różnych
punktach jego powierzchni. Masa znajdująca się pod powierzchnią przyciąga
silniej, niż podpowierzchniowa pustka. Pomiary dokonywane przez nie pozwalają
na wykrycie i obliczenie koncentracji masy pod powierzchnią. NASA wystrzeliła
te księżycowe próbniki misji GRAIL (co oznacza Gravity
Recovery And Interior Laboratory) we wrześniu 2011 roku. Misja
zakończyła się w grudniu 2012 roku, kiedy to oba orbitery spadły na
powierzchnię Srebrnego Globu.
Ultra-precyzyjna mapa
grawitacji księżycowej z misji GRAIL nieoczekiwanie ukazała zestaw
linearnych struktur ustawionych w kształt regularnego prostokąta szerokiego na
2600 km wokół Oceanu Burz. Regularny kształt granic Oceanu nie został stworzony
przez kosmiczne zderzenie, które pozostawiłoby krater z regularnym, okrągłym
basenem.
- Obserwowany
wzór anomalii grawitacyjnych jest za bardzo dokładny geometrycznie i ma swój
niezwykły kształt, który zmusza nas do myślenia na nowy sposób na temat
procesów mających miejsce na Księżycu i planetach w ogólności –
powiedział dr Andrews-Hanna do Space.com.
Księżycowa
lawa i geometria Srebrnego Globu
Uczeni sugerują, że te
nowoodkryte struktury są pozostałościami dolin wypełnionych „wymrożoną” lawą.
Doliny te powstały, kiedy otworzyły się szczeliny w powierzchni Księżyca.
- Jak lawa
zostanie schłodzona do ciała stałego, to załamania i uskoki mogą tworzyć
wielokątne płyty – wyjaśnia dr Andrews-Hanna. - Doskonałym przykładem są znalezione płyty zastygłej
lawy na Ziemi, gdzie to lawa zastyga w kształcie sześciokątnych słupów, jak to
możemy zobaczyć na Devil’s Postiple National Monument w Kalifornii. Te
sześciokąty powstają, kiedy trzy szczeliny przecinają się pod kątem 120°, a
jedynym wielokątem, który może powstać w ten sposób jest sześciokąt, co widać
na słupach bazaltowych jak i na wysuszonym mule w Wielkiej Dolinie Ryftowej we
Wschodniej Afryce.–
Na Księżycu te strefy pęknięć
tworzą regularny porządek.
- Geometria
sferyczna jest inna od geometrii płaszczyzny, oto dlaczego trajektoria samolotu
czy satelity wydaje się być linią krzywą, kiedy nałożymy ją na płaską mapę –
mówi dr Andrews-Hanna. – Na tak wielkiej
powierzchni, jaką stanowi Ocean Burz, wielokąt ze 120-stopniowymi kątami na
cztery boki zamiast sześciu - albo,
innymi słowy mówiąc – kwadrat o wielkości Oceanu Burz na powierzchni sferycznej
wielkości Księżyca ma kąty o rozwarciu 120° zamiast 90°, które widzimy na
płaskiej powierzchni.
- Doliny ryftowe
wypełniły się lawą 3,5 mld temu. Lawa ta wypłynęła ze szczelin – twierdzi
dr Andrews-Hanna – pozostaje nieznanym, czy doliny
ryftowe powstały przed czy w czasie okresu wulkanicznego, który wypełnił Ocean
Burz lawą, która wystygła tworząc ciemne skały, które aktualnie dominują na
tych obszarach.
Doliny i strefy ryftowe są
doskonale znane na Ziemi, Wenus i Marsie, ale wcześniej nie znano ich na
Księżycu.
- To oznacza, że dawniej
Księżyc był bardziej dynamicznym ciałem niebieskim, niż to sobie wyobrażaliśmy –
mówi dr Andrews-Hanna. – Sądzę, że dopiero
zaczynamy rozumieć najwcześniejszą historię Srebrnego Globu.
- Nowoodkryte cechy
struktury Księżyca są całkiem podobne do cech lodowego księżyca Saturna –
Enceladusa – który być może ma podobną geologiczną historię – jak twierdzą
naukowcy. Wstępne badania nie przewidywały istnienia takich struktur na
Księżycu czy na Enceladusie, które mówią nam, że mamy jeszcze wiele do
dowiedzenia się i zrozumienia całego spektrum ewolucji planet – powiedział
dr Andrews-Hanna.
Moje 3 grosze
To, co właśnie przeczytaliśmy świadczy o tym, jak jeszcze mało wiemy o naszym kosmicznym sąsiedzie. Dlatego jestem zdania, że Ludzkość powinna powrócić na Księżyc choćby dlatego, by mieć bazę wypadową dla kolonizacji innych planet i kolejne źródło surowców dla coraz bardziej wyeksploatowanej planety Ziemia.
Jeszcze jedna uwaga, co do kształtu Oceanu Procellaryjskiego, a mianowicie – zauważmy, że nie jest on kwadratowy czy prostokątny, ale wpisuje się właśnie w kształt sześciokąta. Co nam to przypomina? Mnie przypomina to dość dokładnie sześciokątną strukturę atmosferyczną nad północnym biegunem Saturna, co spowodowane jest szybkim ruchem obrotowym tej planety. Być może Księżyc też się kiedyś obracał i lawa, która go pokrywała też nabrała kształtów regularnego sześciokąta, który potem – w miarę bombardowania meteoroidami został częściowo zniszczony, a jego kontury zatarte kosmiczną erozją. Wynikałoby z tego jeszcze, że Księżyc się kiedyś obracał a jego biegun znajdował się gdzieś pośrodku Oceanus Procellarum! Ale to już zostawiam przyszłym badaczom Księżyca.
Ale jest jeszcze jeden aspekt do którego powracam – uważam za Arthurem C. Clarkiem i legionem innych autorów sci-fi, że Księżyc jest idealnym miejscem do nawiązania kontaktu z Przybyszami, kimkolwiek by Oni nie byli. Począwszy od kontaktu na poziomie robot – robot a skończywszy na kontakcie człowiek – Przybysz. Być może pierwociny tego kontaktu już miały miejsce?
Z drugiej strony Księżyc powinien być nasz – ludzi z planety Ziemia i dlatego będziemy mogli mówić o jego zdobyciu wtedy i tylko wtedy, gdy powstanie tam pierwsza ludzka kolonia – nie jakaś tam basa stała czy półstała, ale normalne, regularne miasto ze stałymi mieszkańcami, całą jego infra- i ultrastrukturą, z dziećmi już tam urodzonymi i starcami, którzy tam zakończą swe życie, itd. itp.
I mimo wszystko mam nadzieję, że prędzej czy później, ale zawsze - tak będzie.
Opinie z KKK
Dziś nieco konkretniej, ale i tak trochę szerzej, ponieważ ten temat to czubek góry lodowej. A zatem...
Powiem: Wow! Craft w tym artykule? Człowiek, który był rzeczywistym przywódcą/dowódcą wielu misji NASA, i którego zdanie było życzeniem Stwórcy? Szkoda, notabene, że nie wybrał zawczasu dwuetapowego startu z wysięgnikiem modułu kosmicznego, a którym to wysięgnikiem był wielki przegrany - koncept dolotu poprzez użycie samolotu, do którego podczepiony byłby właściwy rakietoplan kosmiczny. O ironię zakrawa fakt, że Rosjanie mieli własne pomysły, acz tak byli niepewni swego i przestraszeni obcego, że ich espionaż zdewaluował pomysły, do których niejako powraca NASA i firmy prywatne, czy to jeśli chodzi o skafandry, czy o sposób wynoszenia kosmolotów.
Ab ovo - coś pamiętam o kalendarzu księżycowym z francuskich jaskiń i zideogramowaniu kolejnych faz księżyca na ścianie jaskini, który to ryt był wcześniej uważany za fantasmagorię ludzi prymitywnych, sprzed nastu tysięcy lat, który jednak de facto wymagał systematycznych badań i wielomiesięcznej obserwacji, przeto i osiadłości i dostatecznego potencjału umysłowego, by nazwać ten prehistoryczny ludzki byt równie inteligentnym, jak my (hmm, nawet bardziej, jako że niektórzy chyba w ogóle obecnie żadnych ambicji nie przejawiają). Notabene, ciekawe, jak traktowano tego Kogoś. Względem każdego nieoświeconego społeczeństwa, samo-spełniającym się truizmem bywa: Nie ma prawdziwego geniuszu bez przymieszki szaleństwa. Cierpiał, czy poradził sobie inaczej, choćby wypracowując pozycję? A tak po prawdzie, czy niegdyś ludzie nie zwykli byli myśleć mniej o chlebie, gdy już się najedli? Skądinąd sztuka by powstała, gdyby nie kultura wyrosła z chwilowego dobrostanu dającego abstrakt, i niedolę jednocześnie, znudzenia się? Myślę, że wiele takich księżyców, w najróżniejszych postaciach, strawił czas i pochłonęła niepamięć.
Jeśli chodzi o wyprawy na satelitę i zamrożenie programów Apollo lub rosyjskich programów kosmicznych, bardzo ciekawym powodem zanęcił masy Ingo Swann. W sukurs idzie mu "2010: Odyseja kosmiczna", i jej przekaz: Wszystkie te światy są wasze. Nie wolno wam jedynie lądować na Europie. Korzystajcie z nich mądrze - korzystajcie z nich w pokoju.
Obecnie widzę nasz świat tak:
Wysypujemy piasek z piaskownicy i łamiemy sobie łopatki - zabawy ze starszymi dziećmi nie będzie. W sferze prostych dociekań - jak najbardziej możliwe. Mówienie: Nie, bo to wymysły i czcze gadanie, jest niczym obrona geocentryzmu z racji naocznych faktów. Prawdy nie znamy, ale zaprzeczyć nieznanemu lub obcemu to już pomyłka w temacie, zatem nie warto - dwója i poprawka we wrześniu nie warta jest upartości w poglądach. Notabene, czy warto dojrzewać w każdym aspekcie? Może o tym mówił Chrystus, gdy nawiązywał do bycia jak dziecko? Czy to, czyli ciągły pęd do poznania, powiązany z otwartością na nowe, jak u dziecka ufającego światu-nauczycielowi, i wiedzącego, że niewiele wie, jest bardzo starą podpowiedzią?
Craft... musiałbym dotrzeć do źródła, by potwierdzić jego sensacje, ale póki co zaufam temu, co przedstawia artykuł, to jest że formalna część rozmowy miała dalszy ciąg. Sam księżyc zaś niektórzy uważają za obiekt w podwójnym układzie dwóch planet z racji jego wielkości, nie zaś za satelitę, tym bardziej naturalnego, z którego dobywają się sygnały, dzwoni niczym pancerz, i na którym regolit jest nowszy (tudzież starszy), niż inne skały, ponoć sięgające 5.7 miliarda lat (NASA bało się lądować w regolicie z uwagi na obliczeniową jego grubość, co okazało się nieprawdą, a co z kolei wytłumaczono bombardowaniem mikrometeorytami i meteorytami, które wydmuchiwały ów glebę podczas uderzeń, czemu też w sukurs przychodził wiatr słoneczny... hmm).
Zjawiska opisane w paru książkach, traktujących o historii obserwacji Księżyca, o ile wiarygodne, przedstawiają bardzo szeroki wachlarz bardzo impresywnych poszlak pozwalających uznać, że nasz łysy jest nasz na tyle, na ile nasze są poglądy po obejrzeniu steku reklam co wieczór. Na własny użytek nazywam to kiełbasą kosmiczną. Za klasykiem rzeczę zatem: Głupota ma pewien urok, ignorancja nie. Dodam po swojemu: Porta angusta est asperum. Lapsus noster est magnum.
Nie mogę winić nikogo o chęć przetrwania, ani o chęć walki o prawdę, ale równowaga pewnych prawd wydaje się zarówno domagać świadomości, jak i radzenia sobie z tą świadomością. Szala tej wagi spada zarówno, gdy nikt nie chce wiedzieć, jak i wtedy, gdy wie za dużo. Dopowiadam - mam bardzo silne wrażenie, że dodaje się do prawdziwych historii tyle, by zniechęcić tych rozsądnych, pozostawić w kręgu nierozsądnych, pozwolić na multum konfrontacji, i tylko czekać, aż zadziała instynkt samozachowawczy ogółu - odrzucenie bezużytecznych bredni, którymi stanie się wszystko tak naprawdę, co było wspólnie wymienione.
Pytanie zatem, czy TO jest możliwe (a nie czy jest prawdą), jest bardzo mądrym zabiegiem. Pytanie umożliwia wszelkie odpowiedzi, zaś pytanie bipolarne sugerujące odpowiedzi albo/albo już tylko zajęcie stanowiska w sytuacji, gdy komuś żadne skrajne nie pasuje.
Wracając do Apollo i ich zdjęć, obecnie tajemnicą poliszynela jest fakt retuszowania i gubienia zdjęć przez NASA. Oni są pod wpływem Tego-O-Którym-Się-Nie-Mówi, i nawet nie chcę wchodzić na temat o Ojcach Założycielach i herbatce bostońskiej, tudzież uzyskaniu niepodległości Stanów przez prywaciarzy. (Oj, tak, ten kraj od samego zamysłu był prywatnym folwarkiem - umiem pewnie nawet obronić ten pogląd wobec tego, kto rozumie proste fakty). Ten stan przerwany być nie może (mój pogląd), i takie tuszowania są czymś naturalnym, zupełnie tak samo, jak pewne przecieki. Ale uwaga - pomijamy fakt ważniejszy na korzyść walki z systemem. Otóż zapominamy, że jest coś, co albo warto ukryć, albo służy jako trebuchet uwagi - odciąga ją od czegoś ważniejszego. Samo UFO może odciągać uwagę od projektów US Army, a w sumie jej trzech/ czterech (z NASA lub Black Projects) ramion. Taki pryszcz, jak zatrzymanie programów kosmicznych, łyknie każdy ignorant lub niewiedzący z nie własnej woli - ogląda telewizję i wie, jaki jest świat (toż to Przenicowany Świat zaiste). Najpierw się robi, a potem ktoś wymyśla bajkę. Ważny, by tylko ją puścili w wiadomościach at 8 p.m.
Kształt orbity Księżyca, jego wyjątkowa lekkość, wielkość, oraz inne parametry skłaniają niektórych do stwierdzenia, że go tam w ogóle nie powinno być. Nie sądzę, by bez uwzględnienia rewolty, tudzież zaniku kultury konstruktorów Księżyca, można było mówić o jego dryfcie w tym kontekście. Bardziej uwierzę, że jest to zmetamorfizowany twór, będący obecnie quasi-satelitą, autentycznym mechano-księżycem/planetą w roli księżyca, która mogła być sprowadzona, acz nie musiała, ale której elementy mogły zostać poskładane z różnych wiekowo skał, warstw, pyłów i struktur.
Jeśli ten obiekt był początkowo nieobecny wokół Ziemi, i nie wchodzę na temat jego genezy w powiązaniu z Tiamat, Teą, czy innymi protoplastami obecnego układu ciał i ich samych, mógł zostać sprowadzony w celu stabilizacji naszej Ziemi (naszej?!), wywołania zamierzonych efektów geofizycznych, np. w celu wspomożenia ewolucji planety do wytworzenia i habituacji form żywych, a przy okazji jest praktycznie wszystkim, o czym możemy powiedzieć, a nawet czymś więcej, lecz mamy zbyt słabo rozwiniętą wyobraźnię, by na to obecnie wpaść. Jego rzekomy zanik natomiast, bądź też nieobecność w pewnych okresach dziejów Ziemi, stoi nieco w sprzeczności z tym, jak naukowcy upierają się przy tym, iż bez satelity nasz glob byłby wtrącony w wir chaosu (co z kolei odpowiadałoby niektórym legendarnym kataklizmom). Założywszy jednak, że Łysy dał dyla, mógł to zrobić np. w wyniku operacji na nim, choćby takiej, jak opisał to Alec Newald w Koewolucji (eksperyment termporalny). Rozbieżność wiekowa składowych Ziemi i Księżyca tłumaczyłaby się wobec tego sama. Co zrobić jednak jeszcze z tymi 7,3 miliarda lat? Czyżby to była odwieczna forma planeto-statku, spełniającego rolę bazy w poszczególnych systemach gwiezdnych?
Napotykamy na ślady budowy struktur dla nas niepojętych, na ślady bogów, i walimy prosto do przodu trafiając głową w mur. Wydaje mi się, że to nie tyle mur, co pierwszy stopień, po którym kroczą owi bogowie. I pierwsza wieża naszego poznania. (Smok Ogniotrwały)
Dziękuję Smoku Ogniotrwały za tak obszerną wypowiedź. Ze swej strony dodam tylko jeszcze jedno źródło ciekawych obserwacji: Soł Szulman - "Innopłanietianie nad Rossijej" rozdział 8 "Księżyc - stacja pośrednia?" zob. - http://hyboriana.blogspot.com/2013/10/kosmici-nad-rosja-7.html.
I jeszcze jedna uwaga, co do orbity Księżyca: otóż Srebrny Glob powoli oddala się od Ziemi - jakieś 3,5 cm/rok. A to oznacza, że za jakiś milion lat pożegna się z Ziemią i odleci w przestrzeń międzyplanetarną... (Arystokles)
Księżyc to wielka i pociągająca tajemnica, intrygująca tym, że niby tak bliska jednak tak daleka . Pomimo iż byliśmy -ponoć - tam to jednak pytań przybyło. Tajemnicze wycofanie się Ameryki z lotów pomimo iż kolejne misje były już gotowe wzbudzą tylko podejrzenia co do samego Księżyca jak i jego tajemnic.
Osobiście uważam go za stację dla "swojskich obcych" którzy towarzyszą nam już od naszego zarania .
Nasz 'naturalny" satelita jest na tyle tajemniczy że dziwić się jedynie można że porzucono jego kolonizację a wizje z lat gdy człowiek stanął na jego powierzchni były takie piękne. Mam nadzieję że jednak tam wrócimy. (Dingir)
Dziś nieco konkretniej, ale i tak trochę szerzej, ponieważ ten temat to czubek góry lodowej. A zatem...
Powiem: Wow! Craft w tym artykule? Człowiek, który był rzeczywistym przywódcą/dowódcą wielu misji NASA, i którego zdanie było życzeniem Stwórcy? Szkoda, notabene, że nie wybrał zawczasu dwuetapowego startu z wysięgnikiem modułu kosmicznego, a którym to wysięgnikiem był wielki przegrany - koncept dolotu poprzez użycie samolotu, do którego podczepiony byłby właściwy rakietoplan kosmiczny. O ironię zakrawa fakt, że Rosjanie mieli własne pomysły, acz tak byli niepewni swego i przestraszeni obcego, że ich espionaż zdewaluował pomysły, do których niejako powraca NASA i firmy prywatne, czy to jeśli chodzi o skafandry, czy o sposób wynoszenia kosmolotów.
Ab ovo - coś pamiętam o kalendarzu księżycowym z francuskich jaskiń i zideogramowaniu kolejnych faz księżyca na ścianie jaskini, który to ryt był wcześniej uważany za fantasmagorię ludzi prymitywnych, sprzed nastu tysięcy lat, który jednak de facto wymagał systematycznych badań i wielomiesięcznej obserwacji, przeto i osiadłości i dostatecznego potencjału umysłowego, by nazwać ten prehistoryczny ludzki byt równie inteligentnym, jak my (hmm, nawet bardziej, jako że niektórzy chyba w ogóle obecnie żadnych ambicji nie przejawiają). Notabene, ciekawe, jak traktowano tego Kogoś. Względem każdego nieoświeconego społeczeństwa, samo-spełniającym się truizmem bywa: Nie ma prawdziwego geniuszu bez przymieszki szaleństwa. Cierpiał, czy poradził sobie inaczej, choćby wypracowując pozycję? A tak po prawdzie, czy niegdyś ludzie nie zwykli byli myśleć mniej o chlebie, gdy już się najedli? Skądinąd sztuka by powstała, gdyby nie kultura wyrosła z chwilowego dobrostanu dającego abstrakt, i niedolę jednocześnie, znudzenia się? Myślę, że wiele takich księżyców, w najróżniejszych postaciach, strawił czas i pochłonęła niepamięć.
Jeśli chodzi o wyprawy na satelitę i zamrożenie programów Apollo lub rosyjskich programów kosmicznych, bardzo ciekawym powodem zanęcił masy Ingo Swann. W sukurs idzie mu "2010: Odyseja kosmiczna", i jej przekaz: Wszystkie te światy są wasze. Nie wolno wam jedynie lądować na Europie. Korzystajcie z nich mądrze - korzystajcie z nich w pokoju.
Obecnie widzę nasz świat tak:
Wysypujemy piasek z piaskownicy i łamiemy sobie łopatki - zabawy ze starszymi dziećmi nie będzie. W sferze prostych dociekań - jak najbardziej możliwe. Mówienie: Nie, bo to wymysły i czcze gadanie, jest niczym obrona geocentryzmu z racji naocznych faktów. Prawdy nie znamy, ale zaprzeczyć nieznanemu lub obcemu to już pomyłka w temacie, zatem nie warto - dwója i poprawka we wrześniu nie warta jest upartości w poglądach. Notabene, czy warto dojrzewać w każdym aspekcie? Może o tym mówił Chrystus, gdy nawiązywał do bycia jak dziecko? Czy to, czyli ciągły pęd do poznania, powiązany z otwartością na nowe, jak u dziecka ufającego światu-nauczycielowi, i wiedzącego, że niewiele wie, jest bardzo starą podpowiedzią?
Craft... musiałbym dotrzeć do źródła, by potwierdzić jego sensacje, ale póki co zaufam temu, co przedstawia artykuł, to jest że formalna część rozmowy miała dalszy ciąg. Sam księżyc zaś niektórzy uważają za obiekt w podwójnym układzie dwóch planet z racji jego wielkości, nie zaś za satelitę, tym bardziej naturalnego, z którego dobywają się sygnały, dzwoni niczym pancerz, i na którym regolit jest nowszy (tudzież starszy), niż inne skały, ponoć sięgające 5.7 miliarda lat (NASA bało się lądować w regolicie z uwagi na obliczeniową jego grubość, co okazało się nieprawdą, a co z kolei wytłumaczono bombardowaniem mikrometeorytami i meteorytami, które wydmuchiwały ów glebę podczas uderzeń, czemu też w sukurs przychodził wiatr słoneczny... hmm).
Zjawiska opisane w paru książkach, traktujących o historii obserwacji Księżyca, o ile wiarygodne, przedstawiają bardzo szeroki wachlarz bardzo impresywnych poszlak pozwalających uznać, że nasz łysy jest nasz na tyle, na ile nasze są poglądy po obejrzeniu steku reklam co wieczór. Na własny użytek nazywam to kiełbasą kosmiczną. Za klasykiem rzeczę zatem: Głupota ma pewien urok, ignorancja nie. Dodam po swojemu: Porta angusta est asperum. Lapsus noster est magnum.
Nie mogę winić nikogo o chęć przetrwania, ani o chęć walki o prawdę, ale równowaga pewnych prawd wydaje się zarówno domagać świadomości, jak i radzenia sobie z tą świadomością. Szala tej wagi spada zarówno, gdy nikt nie chce wiedzieć, jak i wtedy, gdy wie za dużo. Dopowiadam - mam bardzo silne wrażenie, że dodaje się do prawdziwych historii tyle, by zniechęcić tych rozsądnych, pozostawić w kręgu nierozsądnych, pozwolić na multum konfrontacji, i tylko czekać, aż zadziała instynkt samozachowawczy ogółu - odrzucenie bezużytecznych bredni, którymi stanie się wszystko tak naprawdę, co było wspólnie wymienione.
Pytanie zatem, czy TO jest możliwe (a nie czy jest prawdą), jest bardzo mądrym zabiegiem. Pytanie umożliwia wszelkie odpowiedzi, zaś pytanie bipolarne sugerujące odpowiedzi albo/albo już tylko zajęcie stanowiska w sytuacji, gdy komuś żadne skrajne nie pasuje.
Wracając do Apollo i ich zdjęć, obecnie tajemnicą poliszynela jest fakt retuszowania i gubienia zdjęć przez NASA. Oni są pod wpływem Tego-O-Którym-Się-Nie-Mówi, i nawet nie chcę wchodzić na temat o Ojcach Założycielach i herbatce bostońskiej, tudzież uzyskaniu niepodległości Stanów przez prywaciarzy. (Oj, tak, ten kraj od samego zamysłu był prywatnym folwarkiem - umiem pewnie nawet obronić ten pogląd wobec tego, kto rozumie proste fakty). Ten stan przerwany być nie może (mój pogląd), i takie tuszowania są czymś naturalnym, zupełnie tak samo, jak pewne przecieki. Ale uwaga - pomijamy fakt ważniejszy na korzyść walki z systemem. Otóż zapominamy, że jest coś, co albo warto ukryć, albo służy jako trebuchet uwagi - odciąga ją od czegoś ważniejszego. Samo UFO może odciągać uwagę od projektów US Army, a w sumie jej trzech/ czterech (z NASA lub Black Projects) ramion. Taki pryszcz, jak zatrzymanie programów kosmicznych, łyknie każdy ignorant lub niewiedzący z nie własnej woli - ogląda telewizję i wie, jaki jest świat (toż to Przenicowany Świat zaiste). Najpierw się robi, a potem ktoś wymyśla bajkę. Ważny, by tylko ją puścili w wiadomościach at 8 p.m.
Kształt orbity Księżyca, jego wyjątkowa lekkość, wielkość, oraz inne parametry skłaniają niektórych do stwierdzenia, że go tam w ogóle nie powinno być. Nie sądzę, by bez uwzględnienia rewolty, tudzież zaniku kultury konstruktorów Księżyca, można było mówić o jego dryfcie w tym kontekście. Bardziej uwierzę, że jest to zmetamorfizowany twór, będący obecnie quasi-satelitą, autentycznym mechano-księżycem/planetą w roli księżyca, która mogła być sprowadzona, acz nie musiała, ale której elementy mogły zostać poskładane z różnych wiekowo skał, warstw, pyłów i struktur.
Jeśli ten obiekt był początkowo nieobecny wokół Ziemi, i nie wchodzę na temat jego genezy w powiązaniu z Tiamat, Teą, czy innymi protoplastami obecnego układu ciał i ich samych, mógł zostać sprowadzony w celu stabilizacji naszej Ziemi (naszej?!), wywołania zamierzonych efektów geofizycznych, np. w celu wspomożenia ewolucji planety do wytworzenia i habituacji form żywych, a przy okazji jest praktycznie wszystkim, o czym możemy powiedzieć, a nawet czymś więcej, lecz mamy zbyt słabo rozwiniętą wyobraźnię, by na to obecnie wpaść. Jego rzekomy zanik natomiast, bądź też nieobecność w pewnych okresach dziejów Ziemi, stoi nieco w sprzeczności z tym, jak naukowcy upierają się przy tym, iż bez satelity nasz glob byłby wtrącony w wir chaosu (co z kolei odpowiadałoby niektórym legendarnym kataklizmom). Założywszy jednak, że Łysy dał dyla, mógł to zrobić np. w wyniku operacji na nim, choćby takiej, jak opisał to Alec Newald w Koewolucji (eksperyment termporalny). Rozbieżność wiekowa składowych Ziemi i Księżyca tłumaczyłaby się wobec tego sama. Co zrobić jednak jeszcze z tymi 7,3 miliarda lat? Czyżby to była odwieczna forma planeto-statku, spełniającego rolę bazy w poszczególnych systemach gwiezdnych?
Napotykamy na ślady budowy struktur dla nas niepojętych, na ślady bogów, i walimy prosto do przodu trafiając głową w mur. Wydaje mi się, że to nie tyle mur, co pierwszy stopień, po którym kroczą owi bogowie. I pierwsza wieża naszego poznania. (Smok Ogniotrwały)
*
Dziękuję Smoku Ogniotrwały za tak obszerną wypowiedź. Ze swej strony dodam tylko jeszcze jedno źródło ciekawych obserwacji: Soł Szulman - "Innopłanietianie nad Rossijej" rozdział 8 "Księżyc - stacja pośrednia?" zob. - http://hyboriana.blogspot.com/2013/10/kosmici-nad-rosja-7.html.
I jeszcze jedna uwaga, co do orbity Księżyca: otóż Srebrny Glob powoli oddala się od Ziemi - jakieś 3,5 cm/rok. A to oznacza, że za jakiś milion lat pożegna się z Ziemią i odleci w przestrzeń międzyplanetarną... (Arystokles)
*
Księżyc to wielka i pociągająca tajemnica, intrygująca tym, że niby tak bliska jednak tak daleka . Pomimo iż byliśmy -ponoć - tam to jednak pytań przybyło. Tajemnicze wycofanie się Ameryki z lotów pomimo iż kolejne misje były już gotowe wzbudzą tylko podejrzenia co do samego Księżyca jak i jego tajemnic.
Osobiście uważam go za stację dla "swojskich obcych" którzy towarzyszą nam już od naszego zarania .
Nasz 'naturalny" satelita jest na tyle tajemniczy że dziwić się jedynie można że porzucono jego kolonizację a wizje z lat gdy człowiek stanął na jego powierzchni były takie piękne. Mam nadzieję że jednak tam wrócimy. (Dingir)
Przekład z j. angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©