niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdwojony Jowisz: meteor czy UFO?



To wydarzyło się w nocy, 18/19.I.2016 roku. Obudziłem się około północy i spojrzałem w okno. Ku memu zdumieniu, widoczne na niebie był jasny obiekt. Po chwili zrozumiałem, że to jest Jowisz, który w tym czasie znajdował się w północnym sektorze konstelacji Panny, na pozycji RA = 11h36m34s, DEC = +3°58’23”. Jego jasność wynosiła wtedy -2,29 mag.

Naraz pomyślałem, że śnię. Obok jasnej kropki planety naraz, jakby z niebytu, wyskoczyła druga i rozjaśniając się coraz bardziej – co przypominało mi osławione flary satelitów Iridium – ale nią być nie mogło powoli przesuwała się w kierunku SE. Byliśmy w najgłębszym cieniu Ziemi i żaden satelita nie mógł dać takiego odblasku. No chyba że świecił sam, a nie światłem odbitym…

A oto metryczka tej obserwacji:

TYP INCYDENTU: NL
MIEJSCE: Jordanów -  N 49°3857 - E 019°4948
DATA: 18/19.I.2016 r.
CZAS: 00:10 CET/18.I.2016 r. 23:10 GMT
CZAS TRWANIA: ok. 4-5 s
ILOŚĆ OBIEKTÓW: 1
ŚWIADKOWIE: 1
ZDJĘCIA: nie było
PRAWDOPODOBNE WYJAŚNIENIE: prawdopodobnie meteoryt

Warunki pogodowe były następujące:

TEMPERATURA POWIETRZA: -7,6°C
WILGOTNOŚĆ POWIETRZA: 50%
WIATR: słaby z N
CIŚNIENIE ATMOSFERYCZNE: 940/1004 hPa
ZACHMURZENIE: 0,0
WIDZIALNOŚĆ: CAVU, widoczny Księżyc w I kwadrze, planeta Jowisz i najjaśniejsze gwiazdy.

Obiekt powoli odleciał w kierunku południowo-wschodnim i znikł po kilku sekundach. Spojrzałem na zegarek – było dziesięć minut po północy.

Co to być mogło? Chyba jednak nie satelita, bo jak napisałem – byliśmy w najgłębszym cieniu Ziemi, i żaden satelita nie mógłby świecić światłem odbitym. Chyba że ten satelita miał własne źródło światła…

Doszedłem do wniosku, że to mógł być jakiś meteor, który wpadł w atmosferę i spłonął. Jego trajektoria leżała mniej więcej na prostej łączącej moje oko z Jowiszem i dlatego obraz jego upadku przypominał flarę satelity Iridium. Innego racjonalnego wytłumaczenia nie mam, oczywiście poza UFO…