wtorek, 1 marca 2016

Hyperborea – Raj na Biegunie Północnym





Wadim Ilin


W latach 50., uczeni wyjaśnili, że około 10.000 lat temu przodkowie Inuitów naraz „przejechali” do Grenlandii z Azji Środkowej, Mongolii i Cejlonu. Według legendy, przewiozły ich tam ogromne żelazne ptaki. 

Daleka Północ, Zapolarie. Wieczna zmarzlina, żadnej roślinności, okrutne mrozy w zimie w długie polarne noce, kiedy to przez długie dni Słońce w ogóle nie pojawia się na niebie… Czy w takich niesprzyjających warunkach powstać mogła jakaś cywilizacja, nawet w bardzo dawnych czasach? Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że nie. Ale nie spieszmy się z wywodami i wnioskami.


Mieszkający za Boreą


W mitologii greckiej Hyperborea/Hiperborea, to ziemia na północnym skraju świata, w której zamieszkiwali Hyperborejowie (czy też Hyperborejczycy), naród, który pozostawał pod szczególna opieką i błogosławieństwem boga Apollina – opiekuna i patrona jasnowidztwa, wróżb i sztuk wszelakich, który przybywał do nich w czasie zimy ze swego sanktuarium w Delfach. 

Wiele mitów mówi o prorokach i jasnowidzach z Hyperborei założycielach świątyń i wyroczni Apolla. Spośród nich szczególnie wyróżniał się Abaris, odróżniający się od swoich „kolegów” tym, że nie potrzebował jedzenia i latała magicznej strzale, którą dostał był od samego Apollona. 

A co się zaś tyczy nazwy tego dziwnego narodu – Hyperborejczycy – to w dowolnym przekładzie z greki oznacza to „mieszkający dalej niż Boreasz”, no a Boreasz to w greckiej mitologii był bogiem północnego wiatru. 

Należy zauważyć, że poza mitami Antycznej Grecji, opisy północnej praojczyzny, z charakterystycznymi dla niej zorzami polarnymi, nocą polarną i polarnym dniem – co można znaleźć w takich tekstach, jak indyjska „Rigweda” i irańska „Avesta”, w tybetańskich i chińskich kronikach historycznych, w germańskich eposach i rosyjskich „bylinach”, a także w wielu mitach wszystkich narodów świata.


Ciepła Arktyka


Jednym z pierwszych uczonych, który spróbował dać naukowe uzasadnienie dla polarnej koncepcji powstania cywilizacji i światowych kultur był Jean Sylvain Bailly (1736-1793) znany francuski astronom i działacz społeczny w XVIII wieku. zbadawszy wszystkie dostępne dla niego informacje, doszedł on do wniosku, że podstawą dla wszystkich dawnych cywilizacji była jeszcze dawniejszy, nieznany bliżej (zagubiony) naród o wysokim poziomie cywilizacyjnym. I jeszcze Bailly wyraził pogląd, że te narody, które w jego czasach należały do południowych narodów, pierwotnie zamieszkiwały wyższe północne szerokości geograficzne.

W końcu XIX wieku, poglądy Bailly’ego podzielał rektor Uniwersytetu w Bostonie William Warren. W swej książce „Raj znaleziony na Biegunie Północnym” [“Paradise Found: the Cradle of the Human Race at the North Pole” (1885) – przyp. tłum.] na podstawie analizy obszernego materiału udowadnia, że wszystkie dawne opowieści o Edenie – ziemskim Raju – okazują się być jeno smutnymi wspomnieniami o istniejącej onegdaj błogosławionej ziemi, która znajdowała się na Dalekiej Północy.

[Należy tu wspomnieć także nasze małe polonicum tej dziwnej sprawy, a mianowicie opowiadanie J. J. Sękowskiego (1800-1858) pt. „Podróż uczona na Wyspę Niedźwiedzia” (1833), w którym opisuje on odkrycie istniejącej 11.000 lat temu supercywilizacji, która została starta z powierzchni Ziemi przez… - uwaga! - upadek komety! – który z kolei spowodował Potop Powszechny! Relacja ta była spisana na ścianach zrujnowanej budowli, która znajdować się miała na Wyspie Niedźwiedzia – gdzieś na N 73°03’ – E 126°07’. Analogia do Hyperborei czy nawet Atlantydy nasuwa się od razu… - uwaga tłum.]

Do współczesnych uczonych, wierzących w realne istnienie w dalekiej Przeszłości tak samej Hyperborei jak i wysokorozwiniętej cywilizacji w tym kraju, należy nasz rodak zmarły w 2006 roku, badacz Północy, dr Walerij Nikiticz Diemin Ph.D. Wedle jego poglądów, Hyperborea znajdowała się na tych ziemiach, które przyjęto nazywać Rosyjską Północą i być może jeszcze dalej – na Biegunie Północnym. Ponadto uczony ten był przekonanym, że Hyperborea była praojczyzną całej Ludzkości.

Podstawą do tych stwierdzeń były wspomniane tutaj mity i kroniki pisane wszystkich narodów świata, w tym i źródła ruskie.

- Mam podstawę sądzić pisał on – że wcześniej za Kręgiem Polarnym było o wiele cieplej. Rosyjscy oceanografowie ustalili, że 17-30 tys. lat temu klimat Arktyki był łagodny, zaś Północny Ocean Lodowaty był o wiele cieplejszy. Takie także są wnioski uczonych kanadyjskich i amerykańskich. Według nich, w czasie tzw. Zlodowacenia Wisconsin, około 70.000 lat temu, w centrum Północnego Oceanu Lodowatego znajdowała się strefa umiarkowanego klimatu.

Według poglądów Walerija Diemina okres istnienia wysokorozwiniętej cywilizacji Hyperborei był 15-20 tys. lat temu i miała ona aparaty latające. I właśnie dlatego święte księgi wielu narodów opowiadają o kontaktach z „niebieskimi przybyszami”. Tubylcy przyjmowali latających Hyperborejczyków jako bogów czy półbogów. 

 

Nieudane ekspedycje

 

Zrozumiałym jest, że kierując się podanymi wyżej przesłankami, poszukiwanie śladów Hyperborei miało sens na rosyjskiej i amerykańskiej Północy, na wyspach i archipelagach Północnego Oceanu Lodowatego, na szelfie oceanicznym, na dnie niektórych mórz i jezior. Większość takich stref poszukiwań znajduje się na terytorium Rosji. Istnieje założenie, że część lądu (być może ta największa) na której rozpościerała się Hyperborea, poszła pod wodę. Na to właśnie wskazuje następujący fakt:

Na jednej ze swych map, znany flamandzki kartograf Gerald Mercator (1512-1594), pokazał w rejonie Bieguna Północnego ogromny kontynent – archipelag kilku wysp przedzielonych rzekami. Przede wszystkim ów ląd odrysował on z jeszcze dawniejszej mapy, o czym napisał w jednym ze swych listów z 1580 roku.

[Podobnie rzecz się miała ze słynnymi mapami tureckiego admirała Piri – właściwie Piriego Ibn Hadżi Memmeta (1465-1553), który w 1513 roku wydał atlas map, które ponoć były przerysowane z starych map z czasów Aleksandra Macedońskiego – uwaga tłum.]

W Rosji w czasach Michaiła Łomonosowa (1711-1765) i carycy Katarzyny II (1729-1796) zorganizowano dwie ekspedycje na Północ z tajnym zadaniem dotarcia w rejon Bieguna Północnego i znalezienia tam Hyperborei. Obie ekspedycje były zatrzymane przez nieprzebyte lody. 

 




 

„Szpieg” zlikwidowany!

 

W czasach ZSRR, w 1922 roku na poszukiwania śladów Hyperborei w głuchych rejonach Półwyspu Kolskiego poszła ekspedycja pod kierownictwem Aleksandra Wasiliewicza Barczenki – okultysty, badacza telepatii i hipnotyzera, a tak nawiasem mówiąc – współpracownika Szczególnego Oddziału Specjalnego OGPU. 

 

[Losy tej ekspedycji opisano w artykule D. Sokołowa – „Północna Szamballa: ziemia nieznana” – zob. http://wszechocean.blogspot.com/2013/01/ponocna-szamballa-ziemia-nieznana.htm - uwaga tłum.]

Uczestnicy ekspedycji przebadali rejon Siejdoziera – N 67°27’03” – E 034°35’40”, znajdującego się w tundrze Łowozierskiej, pośrodku masywu górskiego na wysokości 189 m n.p.m. Miejsce to nazywa się tradycyjnie Rosyjską Laplandią. 

 

Jezioro to otoczone jest z trzech stron stromymi skałami i wierzchołkami. Jego nazwa w języku Saamów – rdzennych mieszkańców tego regionu – oznacza tyle co „jezioro górskich duchów” i było ono święte dla okolicznych mieszkańców.

 

 No i na brzegu jeziora, członkowie ekspedycji znaleźli naskalny rysunek człowieka z rozkrzyżowanymi rękami. Tam tez znaleziono ociosane granitowe bałwany, a także wybrukowane odcinki brzegu, podobne do dawnej drogi. A jeszcze było tam tajemnicze wejście, prowadzące do wnętrza ziemi, ale tam żaden z badaczy się nie spuścił, bo wszystkich ogarnął jakiś nieuzasadniony niczym strach.

Tak mówi oficjalna wersja. Jednakże jest domniemanie, że Barczenko odważył się zejść pod ziemię i znalazł tam coś bardzo ważnego. Tak czy inaczej, informacje o tej ekspedycji zostały utajnione, a potem zniszczone. Samego Barczenkę zlikwidowano jeszcze wcześniej: w kwietniu 1923 roku rozstrzelano go „za szpiegostwo”…

 

Zagadkowe znaleziska

 

Niejednokrotnie potem organizowano ekspedycje do Hyperborei i w naszych czasach dziewięć z nich prowadził Walerij Diemin. Szczególnie owocna stała się ekspedycja z 2001 roku, która udała się w rejon tegoż Siejdoziera. Pod dnem tego jeziora odkryto tunel zapchany iłem, a w przybrzeżnych górach po obu jego końcach – wewnętrzne pustki. Według poglądów geologów – naturalne powstanie takiej formacji jest niemożliwe. A bita droga znaleziona jeszcze przez Barczenkę okazała się być kamienna kładką, która zanurzała się na półtora metra pod ziemię. Nie jest wykluczone, że było to coś w rodzaju instalacji obronnych. A na dodatek znaleziono tam także kilka piramid, które były podobne do kurhanów, które do tego miały zupełnie płaskie wierzchołki – na których znajdowały się zupełnie płaskie powierzchnie. Znaleziono tam także resztki fundamentów, kamienne bloki o regularnych kształtach i przewrócone kolumny. Badając próbki odbite od bloków oceniono, że obrabiano je co najmniej 12.000 lat temu.

[Do tychże znalezisk należałoby dodać także niezwykły kamienny dysk znajdujący się w głębinach Bałtyku w Zatoce Botnickiej – na N 60°49’33” – E 019°47’45”. zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2015/09/tajemnice-monumentu-z-morza-batyckiego.html. Hipoteza o jego „ziemskim” pochodzeniu jest o wiele bardziej wiarygodna, niż majaczenia co bardziej nawiedzonych „ufologów” i innych mistyków - uwaga tłum.]

Wszystkie te znaleziska pasują do przekazów zawartych w starych tekstach mówiących o takich wydarzeniach, które mają związek z Hyperboreą i potwierdzają hipotezę o tym, że Dalekiej Północy, szczególnie na terytorium Rosji, jakieś 12-14 tys. lat temu, rzeczywiście istniała wysokorozwinięta cywilizacja.

[A czemuż by nie? Rosyjska Północ jest wciąż mało spenetrowana i poszukiwania powinny być prowadzone. A tak nawiasem, to godzi się tu wspomnieć, że Hiperborejczyków poszukiwali także niemieccy pseudonaukowcy z SS, należący do stowarzyszenia Ahnenerbe, którzy współpracowali w tym zakresie także z naukowcami radzieckimi – że wspomnę tylko wspólny lot niemieckim sterowcem LZ-127 nad radziecką Północą. Teraz jest zupełnie zrozumiałe, czego naprawdę szukali Niemcy z Rosjanami w 1931 roku nad radziecką Arktyką… (zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2013/10/fantomy-bieguna-ponocnego.html). Poza tym do radzieckiej Arktyki Niemcy chcieli się dobrać jeszcze w sierpniu 1942 roku w ramach Operacji Wunderland. Jej oficjalnym celem było topienie alianckich konwojów na Morzu Barentsa i Karskim oraz paraliżowanie tam radzieckiej żeglugi. Operacja ta zakończyła się fiaskiem. Zatopiono jedynie radziecki lodołamacz SS Aleksandr Sibiriakow. Niemiecki rajder - krążownik Admirał Scheer został uszkodzony w czasie pojedynku artyleryjskiego z radziecką baterią nabrzeżną (zainkasował kilka pocisków kalibru 152 mm) i uszkodzony musiał przerwać operację. Interesujące jest pytanie, czy Admirał Scheer miał do wykonania tylko to zadanie, czy nie było ono przykrywką dla jeszcze jednego – mającego związek z poszukiwaniem Hiperborejczyków? Samo kodowe nazwanie tej operacji – Wundeland Kraina Cudów sugeruje założoną przeze mnie możliwość, że szukano Hyperborei oraz drogi do Agharty i Hiperborejczyków-Arartyjczyków, którzy pomogliby Hitlerowi wygrać II Wojnę Światową - uwaga tłum.]  

 

Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka”, nr 32/2015, ss. 18-19

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©