W nawiązaniu do
poprzedniego materiału o Meteorycie Bawaria i im podobnym dziwnym zjawiskom
astronomicznym przypominam mój artykuł napisany w 2004 roku, a który dotyczy
opadów kolorowych śniegów w Polsce, i tak:
W
dniu 22 lutego 2004 roku, polskie media przyniosły interesującą wiadomość –
otóż nocą 21/22 lutego na znacznej połaci województwa podkarpackiego i części
małopolskiego spadł kolorowy śnieg. Zjawisko obejmowało swym zasięgiem obszar
od Ustrzyk Dolnych do Rzeszowa i Kolbuszowej, zaś w Małopolsce plamy barwnego
śniegu widziano w okolicach Grybowa i Nowego Sącza. A najciekawsze było to, że
ani na Słowacji, ani na Ukrainie takiego zjawiska nie odnotowano, a zatem
wygląda na to, że opad tego rdzawego pyłu ograniczył się tylko i wyłącznie do
wyżej wspomnianego obszaru – patrz mapka.
Poza
tym media podały, że kolorowe, pomarańczowo-rdzawe plamy na śniegu widoczne
były szczególnie w zagłębieniach terenu i śnieg pokryty tym pyłem wydzielał
nieprzyjemny zapach. Analizy wstępnie wykazały, że był to zwyczajny piasek,
który został najprawdopodobniej przyniesiony przez wiatry z Sahary, gdzie kilka
dni wcześniej szalała potężna burza piaskowa. Red. Andrzej Zalewski z
Eko Radio PR-1, w poniedziałek 23 lutego oznajmił dodatkowo, że kolorowy śnieg
spadł także we Włoszech. Tam także miał spaść pył saharyjski, który zabarwił
śniegi na czerwono.
Kolorowe
śniegi nie są czymś nadzwyczajnym, od czasu do czasu odnotowuje się śniegi o
różnych zabarwieniach: czerwonym i rdzawym od piasków i pyłów pustynnych,
żółtym od lessu, czarnym od produktów spalania związków węgla i różnokolorowe
od barwników nieorganicznych, które są wydzielane trakcie produkcji różnych
związków chemicznych. Szare, czarne i czerwonawe plamy na śniegu powodują
również opady tefry i popiołów wulkanicznych. Sam wielokrotnie widziałem
kolorowe plamy na śniegach Tatr i Karkonoszy czy Beskidów, które powodowały
emisje przemysłowe. Ale czy to, co spadło na Małopolskę i Podkarpacie w
niedzielę 22 lutego 2004 roku było pyłem saharyjskim? Nie byłbym tego taki
pewny.
Kolor
pyłu – pomarańczowo-rdzawy i jego konsystencja – piasek - sugerowałyby, że mamy
istotnie do czynienia z pyłem pochodzenia pustynnego. Jednakże jego
nieprzyjemny zapach sugeruje coś innego. Moim zdaniem mógł to być piasek – a
właściwie pył kosmiczny – pochodzący z meteorytu lub małej komety... Spadł on
tylko w ściśle określonym rejonie i nie był obserwowany w krajach sąsiednich, a
zatem zjawisko to miało charakter ściśle lokalny.
Kosmiczny
„gość” wpadł w atmosferę Ziemi i eksplodował na dużej wysokości. Nie ma w tym
nic nadzwyczajnego – Polskie Towarzystwo Meteorytowe dysponuje relacjami o
przypadkach zaobserwowania dużych meteorytów i następującym po ich spadku
opadzie piasku. Nie mógł on być widzialny, bowiem w tym dniu nad obszarem
Polski południowej zalegały gęste chmury, z których padał śnieg i śnieg z
deszczem. Pył zawierający najprostsze związki organiczne: metan, amoniak,
siarkowodór, itd. – które nadawały mu nieprzyjemny zapach – opadł na śniegi
Podkarpacia i Małopolski powodując alarm przeciwchemiczny. (Lekcja Czarnobyla
nie poszła jednak na marne.)
Nasuwa
się tutaj spostrzeżenie, iż jeżeli z takim pyłem mogły spaść na Ziemię
najprostsze aminokwasy, to mogły spaść także i obce, pozaziemskie
drobnoustroje: wirusy grypy ludzkiej i ptasiej, priony BSE/CJD, wirusy HIV,
Ebola czy Lassa, riketsje choroby legionistów, itd. itp. A zatem należy uważać
na stan zdrowia mieszkańców Polski południowej, bowiem istnieje możliwość
pojawienia się tam jakiegoś czynnika chorobotwórczego.
Tyle
było wiadomo do dnia 25 lutego 2004 roku.
W
kilkanaście dni później, już w marcu, przeczytałem na portalu Onet.pl i na
stronie internetowej b. CBZA o pojawieniu się bolidu EN 200204 „Łaskarzew”,
którego zaobserwowano nad Polską w dniu 20 lutego 2004 roku, o godzinie 18:54
GMT, jak leciał z prędkością około 13,4 na początku do 10,0 km/s na końcu
trajektorii pomiędzy miejscowościami Kozienice a Garwolinem. Początkowa
wysokość wynosiła 71 km, zaś końcowa – 36 km nad Ziemią.
Co z
tego wynika? Ano wynika to, że teoria meteorytowa zyskuje solidną poszlakę.
Kolorowe i śmierdzące plamy na śniegu mogły być plamami piachu z resztek
meteorytu EN 200204 „Łaskarzew”, albo innego, który mu towarzyszył, bowiem
takie ciała kosmiczne nie latają solo, a astronomowie twierdzą, że meteor ten
był szczątkiem pozostałym po jakiejś kosmicznej kolizji w Pasie Asteroidów – i
rzecz w tym, że takich szczątków mogło być znacznie więcej.
Mieliśmy
okazję widzieć pozostałości po gościu z Kosmosu, który spadł w dniach 20-21
lutego 2004 roku na Polskę południową. Uważam zatem, że ta zagadka została
rozwiązana.
I
jeszcze jedna sprawa – po tym wydarzeniu w południowej Polsce pojawiła się
dziwna zaraza, na którą zapadały koty. Przypominało to ostrą białaczkę,
zwierzę, które na nią zapadało padało w okresie do 7 dni. Historia zna podobne
wypadki – dr Miloš Jesenský w swej
pracy pt. „Bogowie atomowych wojen” (Ústi nad Labem 1998) przytacza informację
z westfalskich kronik z XVII wieku, kiedy to nad Westfalią zaobserwowano
„kometę”, a potem odnotowano masowy pomór kotów... A zatem istnieje możliwość,
że historia i tym razem się powtórzyła...
*
To było w lutym i marcu 2004 roku, natomiast w
dniu 23.III.2016 roku na portalu Twoja Pogoda pojawiła się następująca
informacja:
Burza
piaskowa, czerwony deszcz i śnieg
(23.03/17:49) - Od Grecji przez Turcję,
Bułgarię i Rumunię po Morze Czarne wiszą niskie chmury, które przysłaniają
niebo nad całym regionem. Nie są to jednak zwyczajne chmury, ponieważ powstały
one w silnym strumieniu bardzo ciepłego i suchego powietrza, które płynie znad
afrykańskiej Sahary po południowo-wschodnią część Europy. W tej formacji chmur
wieje porywisty wiatr osiągający 80-90 km/h, który unosi pomarańczowy piasek
znad Sahary w Libii i Czadzie, a następnie przenosi go daleko aż nad wody Morza
Czarnego. Po drodze piasek łączy się z deszczem i spada na Grecję, zachodnią
Turcję, wschodnią Bułgarię i Rumunię. Brudny deszcz barwi wszystko co napotka.
Na ulicach wielu miast pojawiły się czerwone kałuże. Mieszkańcy skarżą się na
zabrudzone pranie, białe ściany budynków i karoserie samochodów. W górach
saharyjski piasek zabarwił na czerwono śnieg, co sprawia, że krajobrazy
przypominają te znane nam z planety Mars. Na greckiej Krecie podczas zamieci
piaskowej temperatura pierwszy raz w tym roku sięgnęła aż 31 stopni. Zjawisko
burzy piaskowej na południu Europy nie jest niczym niezwykłym. O tej porze roku
zdarza się, że na region spada kolorowy deszcz, ale ze względu na swoją postać
zjawisko to zawsze wywołuje spore zamieszanie. Wystarczy jednak tylko jedno spoglądnięcie
na zdjęcie satelitarne, aby wszystko się wyjaśniło. Zdarza się czasem, że
piasek trafia aż nad południe Polski. 8 lutego 2004 roku saharyjski piasek z
deszczem opadł na Podkarpacie, Kiedy indziej z kolei rdzawy piasek spadł na
południowo-wschodnią część naszego kraju ze śniegiem i został mylnie uznany za
groźne skażenie chemiczne. Pomarańczowy piasek ściągany dzisiaj znad Afryki nad
południową Europę jest bardzo dobrze widoczny na pierwszym zdjęciu, które
zamieszczamy pod artykułem. Na drugim zdjęciu satelitarnym zobaczyć możemy
omawianą formację chmur, która wyróżnia się spośród innych chmur nad naszym
kontynentem swoją bardzo jasną barwą, co jest ewenementem. (Twoja Pogoda, 23.III.2016 r.)
Natomiast w dniu wczorajszym, tj. 24.III.2016
r., polskie media podały następujące ostrzeżenie:
W Wielki
Piątek na Polskę spadnie "krwawy deszcz"
Silne wiatry nad Saharą porywają w powietrze
tumany piasku, niosąc je często przez setki, a nawet tysiące kilometrów. Tak
jest i tym razem, gdyż podmuchy wiatru osiągające w porywach 60-70 km dotarły
wczoraj do Sycylii, którą pokryły pyłem. Dzisiaj z kolei podobnego zjawiska
mogą spodziewać się Grecy, Hiszpanie, Włosi i Turcy. Dotrze ono również do
Polski.
W Wielki Piątek na Polskę spadnie
"krwawy deszcz" W Wielki Piątek na Polskę spadnie "krwawy
deszcz."
Nad Morzem Tyrreńskim rozwinął się niż
"Gaby", który jest odpowiedzialny za ten rzadki przypadek. Powstający
suchy i ciepły wiatr, tzw. sirocco, będzie kierował kłęby piasku w głąb Europy.
Mieszkańcy Podkarpacia mogą już jutro spodziewać się krwawych opadów. Ulice,
samochody i okna pokryją się pomarańczowo-brązowym pyłem. (Onet.pl,
24.III.2016 r.)
*
Czekaliśmy nań przez cały dzień. Pogoda w
Beskidzie Średnim, gdzie mieszkam, była typowo wiosenna – do południa stosunkowo
słoneczna, po południu zachmurzenie zwiększające się w miarę upływu dnia. Wiatr
początkowo wiejący z kierunku N i NW wykręcił się na zachodni i zaczął nawiewać
deszczowe chmury. W nocy spadł deszcz – 1,56 dm3/m2 –
deszczówka była przeźroczysta, bez zmętnienia.
Od kolegów z Darz Grzyba dowiedziałem się, że
na Podkarpaciu nie było żadnego opadu, ale Księżyc miał dziwny kolor – jakby
miedziany, być może właśnie od tego pyłu. Ale nie było żadnych opadów, więc
trzeba na nie poczekać…
- 26.III – Wielka Sobota - przedpołudnie. Wiatr zmienił kierunek na SW, ale jak na razie nic podejrzanego nie pada z nieba, zresztą z ciężkich chmur pada upierdliwa mżawka – spadło jej 3,64 mm. Temperatura podniosła się do +4°C. Czerwonego deszczu nie ma. Podobny fakt sygnalizują mi darzgrzybowcy z Olsztyna, Rzeszowa i Chełma.
- 27.III – Niedziela Wielkanocna. Pogoda nieco pochmurna, ale jest cieplej – do +11,7°C. Rano mgła, potem wypogodziło się. Czerwonego deszczu ani śladu.
- 28.III – Poniedziałek Wielkanocny – pogoda wiosenna, temperatura do +14,2°C, piękne słońce i wiatr w kierunku S i S-SW. Czerwonego pyłu nie widać. Wprawdzie spodziewamy się opadów, ale nadejdą do nas z kierunku NW, więc nie ma szansy, by saharyjski pył dotarł do nas…
Jest już po Świętach, a czerwony pył nie spadł
z nieba. A zatem, znów medialne wydarzenie i wiele hałasu o nic, bo jednak
czerwonego opadu nie było… Ale to nie znaczy, że nie będzie. Wystarczy taki
układ pola barycznego, że wyż zawiśnie nad Morzem Śródziemnym, a niż nad
Bałtykiem i wiatr zamiecie pył z Sahary i zrzuci w Europie. Przy potęgującym
się EGO takie rzeczy będą całkowicie możliwe.
Natomiast strach pomyśleć,
co to będzie, jak dojdzie do erupcji superwulkanu pod Polami Flegrejskimi, a
jego popioły zasypią nas jak szaroczarny śnieg. I tego należy się obawiać. Jak
na razie nic nie sygnalizuje superwybuchu, ale strzeżonego warta strzeże.
Od Czytelników:
Szanowny Panie,
- jestem właśnie po lekturze artykułu traktującego o czerwonym deszczu, który miał pojawić sie nad Podkarpaciem w wielki piątek. Fakt - rdzawych opadów żadnych w tym dniu nie było, ale za to w Rzeszowie zaobserwowałem coś innego - po wieczornym spacerze (w tym właśnie dniu) moja kurtka i telefon pokryte były drobniutkim pyłem, miedzianego koloru. Przypominał on nieco brokat. Szczególnie wyraźnie zobaczyć można było na telefonie koloru czarnego (kilkakrotnie wyjmowałem go podczas spaceru). Może zjawisko to ma związek z wymienionymi w Pańskim artykule okolicznościami?
Jest jeszcze jedna sprawa - rozmawiałem parę chwil temu z ojcem, wspominał że ok. dwa tygodnie temu miał samochód "oblepiony" dziwnym pyłem - być może tego samego pochodzenie.
Z poważaniem - D. P.
Z tego wynika, że jednak był jakiś niewielki opad pyłu z Sahary nad Podkarpaciem. Dziękuję Panu D. P. za sygnał! (Robert Leśniakiewicz)
- jestem właśnie po lekturze artykułu traktującego o czerwonym deszczu, który miał pojawić sie nad Podkarpaciem w wielki piątek. Fakt - rdzawych opadów żadnych w tym dniu nie było, ale za to w Rzeszowie zaobserwowałem coś innego - po wieczornym spacerze (w tym właśnie dniu) moja kurtka i telefon pokryte były drobniutkim pyłem, miedzianego koloru. Przypominał on nieco brokat. Szczególnie wyraźnie zobaczyć można było na telefonie koloru czarnego (kilkakrotnie wyjmowałem go podczas spaceru). Może zjawisko to ma związek z wymienionymi w Pańskim artykule okolicznościami?
Jest jeszcze jedna sprawa - rozmawiałem parę chwil temu z ojcem, wspominał że ok. dwa tygodnie temu miał samochód "oblepiony" dziwnym pyłem - być może tego samego pochodzenie.
Z poważaniem - D. P.
Z tego wynika, że jednak był jakiś niewielki opad pyłu z Sahary nad Podkarpaciem. Dziękuję Panu D. P. za sygnał! (Robert Leśniakiewicz)