sobota, 21 maja 2016

Katastrofa egipskiego Airbusa: zamach czy megakriometeory?




Światem znów  wstrząsnęła wieść o tajemniczej katastrofie egipskiego samolotu Airbus 320-232 z kompanii EgiptAir z lotu MS804/MSR804 z Paryża (CDG) do Kairu (CAI) o numerze rejestracyjnym SU-GCC, mający na pokładzie 66 osób. Wylot z Paryża nastąpił w dniu 18.V.2016 roku, o godzinie 23:09 CEST (powinien nastąpić o godzinie 22:45 CEST) zaś ETA opiewał na 03:15 EET. Samolot miał do przebycia 3215 km w czasie 3h47m.

Jak podał portal Onet.pl - Samolot linii EgyptAir zniknął z radarów w dniu 19 maja. Maszyna rozbiła się w pobliżu wyspy Karpathos – znajdującej się na N 35°37'33,78” - E 027°08'20,33”, w odległości 270-290 km na północ od Aleksandrii, gdzieś w okolicy punktu opisanego współrzędnymi N 32°58’ – E 029°11’. 

Egipski samolot pasażerski Airbus A320 lecący z Paryża do Kairu, zniknął z radarów po wejściu w przestrzeń powietrzną Egiptu - poinformowały linie EgyptAir. Przedstawiciele władz lotniczych Egiptu potwierdziły, że maszyna rozbiła się. W samolocie leciało 56 pasażerów i 10 członków załogi.

Władze skierowały w rejon zaginięcia samolotu ekipy poszukiwawcze. Do akcji dołączyła się także Grecja. Żadne problemy pogodowe nie wystąpiły w czasie zaginięcia samolotu pasażerskiego egipskich linii EgyptAir ani w okolicach jego ostatniej znanej pozycji - poinformowała z kolei europejska organizacja ds. bezpieczeństwa żeglugi powietrznej Eurocontrol.

Airbus A320, lot MS804, wystartował z lotniska Roissy-Charles de Gaulle w stolicy Francji wczoraj o godzinie 23.09, z blisko 20-minutowym opóźnieniem. Służby naziemne straciły kontakt z pilotami o 2.45 w nocy, gdy samolot był na wysokości 37 tysięcy stóp, czyli ponad 11 kilometrów. Maszynę wyprodukowano w 2003 roku.

Ahmed Abdel z linii EgyptAir poinformował, że na pokładzie Airbusa A320 łącznie było 66 osób - 56 pasażerów, trzech funkcjonariuszy ochrony, dwóch pilotów oraz pięć osób załogi kabinowej. Linie EgyptAir opublikowały listę pasażerów Airbusa A320. Nie ma na nich Polaków. Maszyną podróżowało m.in. 30 obywateli Egiptu oraz 15 Francuzów.

Kapitan maszyny miał na swoim koncie wylatane ponad sześć tysięcy godzin, w tym ponad dwa tysiące na tym typie samolotu. Drugi pilot legitymował się nalotem sięgającym blisko 2800 godzin. Abdel dodał też, że na pokładzie nie było żadnego specjalnego czy niebezpiecznego ładunku.

W mediach pojawia się wiele doniesień na temat zaginięcia, z których wiele jest ze sobą sprzecznych. Według niektórych źródeł egipska armia miała otrzymać sygnał SOS od samolotu dwie godziny po tym, jak zniknął z radarów. Z kolei pasażerowie jednego z greckich statków na Morzu Śródziemnym mieli widzieć na niebie kulę ognia.

Airbus z przykrością potwierdza informację, że samolot A320 latający w barwach EgyptAir zniknął z radarów około godz. 2.30 EET lecąc nad basenem Morza Śródziemnego. Samolot odbywał lot rejsowy MS 804 z Paryża do Kairu - pisze w oświadczeniu przesłanym do mediów producent samolotu. Jak czytamy dalej, maszyna, zarejestrowana pod symbolem SU-GCC, była egzemplarzem oznaczonym MSN 2088 (numer seryjny producenta) dostarczonym linii lotniczej EgyptAir z linii produkcyjnej w 2003 r. Samolot miał na koncie około 48 000 godzin lotu. Był napędzany silnikami IAE Engines.
Zgodnie z postanowieniami załącznika 13 do konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym (ICAO), zespół doradców technicznych Airbusa zostanie oddelegowany w celu zapewnienia pełnego wsparcia francuskiej agencji badania wypadków lotniczych BEA oraz organom prowadzącym dochodzenie. Łączymy się w żalu z rodzinami, przyjaciółmi i najbliższymi pasażerów lotu MS 804. Airbus udostępni dalsze informacje po ustaleniu i potwierdzeniu szczegółów, a władze wyrażą zgodę na ich opublikowanie - napisano w oświadczeniu Airbusa.
W marcu samolot tych samych linii lotniczych został porwany w drodze z Aleksandrii do Kairu i zmuszony do lądowania na Cyprze. Porywaczem okazał się niezrównoważony psychicznie mężczyzna, który chciał spotkać się z byłą żoną. Poddał się po 6-godzinnych negocjacjach.
EgyptAir posiada flotę 57 airbusów i boeingów, w tym 15 Airbusów A320. Ostatni tragiczny wypadek z udziałem maszyny tego przewoźnika miał miejsce w maju 2002 roku, gdy Boeing 737 rozbił się na wzgórzu, podchodząc do lądowania na lotnisku w tunezyjskiej Kartaginie. Zginęło 14 osób.
Agencje przypominają, że w 1999 roku samolot EgyptAir rozbił się nad Oceanem Atlantyckim u wschodnich wybrzeży USA, zabijając wszystkie 217 osób na pokładzie. W opublikowanym później raporcie śledczy ustalili, że drugi pilot celowo wyłączył automatyczne sterowanie i skierował samolot w dół, jednak władze egipskie twierdzą, że przyczyną była awaria techniczna. (RZ)

I jeszcze jedno doniesienie z serwisu MSN:

Co się stało z Airbusem A320?

Wstępna analiza zdjęć satelitarnych samolotu egipskich linii lotniczych, który wczoraj zaginął nad Morzem Śródziemnym nie wskazała, aby na pokładzie maszyny doszło do eksplozji - poinformowała agencja Reutera, powołując się na amerykańskie źródła. Airbus A320 leciał z Paryża do Kairu i zniknął z radarów w nocy ze środy na czwartek.
Osoby wypowiadające się dla Reutera, które chciały zachować anonimowość, zaleciły ponadto, aby z rozwagą podchodzić do doniesień medialnych, jakoby Stany Zjednoczone uważały, iż do katastrofy doprowadził wybuch na pokładzie maszyny. Dodały też, iż USA nie wykluczają żadnej możliwej przyczyny tego tragicznego wydarzenia, w tym awarii technicznej, aktu terroru czy zamierzonego działania ze strony pilota lub załogi.
Wcześniej także Departament Obrony USA zaznaczył, że do tej pory nic nie wskazuje na to, aby na pokładzie samolotu linii EgyptAir doszło do eksplozji.
Innego zdania jest minister lotnictwa cywilnego Egiptu, który oświadczył, że bardziej prawdopodobną przyczyną zaginięcia lecącego z Paryża do Kairu samolotu jest atak terrorystyczny, niż awaria techniczna.
Airbus wykonujący lot MS804 wystartował o godz. 23.09 w środę z lotniska Roissy-Charles de Gaulle w Paryżu i zgodnie z planem miał wylądować w Kairze o godz. 3.15. O godz. 2.30 samolot zniknął z radarów.
Na pokładzie airbusa znajdowało się 66 osób: 56 pasażerów, w tym troje dzieci, a także siedmiu członków załogi i trzej przedstawiciele przewoźnika odpowiedzialni za bezpieczeństwo.

Poszukiwania szczątków maszyny trwają. W dniu 20 maja media podały, że w miejscu oddalonym o 290 km na północ od Aleksandrii znaleziono szczątki maszyny i przedmioty należące do załogi i pasażerów. Tym niemniej pozostały pytanie dotyczące ostatnich minut lotu egipskiego Airbusa A320 nad Morzem Śródziemnym. 


Intryguje przede wszystkim fakt, że samolot wykonał ostry skręt o 90° w lewo, a następnie obrót o 360° przy znacznej utracie wysokości. A zatem wyglądało to na to, że pilot wykonał manewr unikowy, a następnie maszyna zaczęła opadać w martwym korkociągu i wpadła do morza. 

Ale dlaczego? 

Przed czym usiłował uciec pilot lotu MS804/MSR804???  

Przypomina mi się inna katastrofa, też z udziałem egipskiego samolotu. Pisze o niej Stanisław Bednarz:
31 października 1999 r., w USA samolot Boeing-767 linii Egypt Air uległ katastrofie. Zginęło 217 osób.  Samolot leciał z Los Angeles do Kairu z międzylądowaniem w Nowym Jorku. Samolot osiągnął wysokość przelotową 10 600 i znikł z radarów. Wysłano myśliwiec. Okazało się że samolot wpadł do Atlantyku na wysokości Nantucket w stanie Massachusets. Po zbadaniu czarnej skrzynki okazało się że drugi pilot w odruchu złości na pierwszego pilota, który zarzucił mu molestowanie pokojówek w hotelu i zapowiedział że więcej już nie poleci skierował samolot ku ziemi w celach samobójczych. Wśród ofiar było 54 w podeszłym wieku Amerykanów jadących na  wycieczkę do Egiptu, grupa wyższych oficerów egipskich w tym 2 generałów, pułkownik. Major i 4 oficerów lotnictwa wracających ze szkolenia.. Amerykanie i Egipcjanie stanowili większość 175 osób. Kanadyjczyków było 21, oprócz tego obywatele 4 państw:  Syrii 4, Niemiec 1, Zimbabwe1, Sudanu 2. (St. Bednarz - "Katastrofy lotnicze 1945-2016" - w opracowaniu)

Tak brzmi oficjalna wersja, którą wykorzystano także w serialu dokumentalnym „Katastrofy w przestworzach” emitowanym przez National Geographic Channel. Czy jednak jest to wiarygodne wyjaśnienie – pozwalam sobie wątpić. W jednym z moich artykułów na temat katastrof lotniczych zamieściłem moją hipotezę dotyczącą spadku lodowych kul – megakriometeorów – które mogłyby być odpowiedzialne za tą katastrofę. (Zob. http://wszechocean.blogspot.com/2012/12/sprawa-nr-021x-katastrofy-lotnicze.html). Wyobraźmy sobie, że samolot lecący na wysokości 11-12 km nad Ziemią dostaje się w obszar elipsy rozlotu odłamków jakiejś mikrokomety, która rozpada się na kilkanaście lodowych brył – właśnie megakriometeorów. Co pilot czy kopilot mógł zrobić poza westchnieniem do Boga czy Allacha? Nic. Mógł uciekać tylko w dół licząc na to, że te bodowe pociski same się rozpadną, stopią lub odparują. Niestety – wielotonowa maszyna, jaką jest stratoliner to nie awionetka do kręcenia akrobacji… Próba ucieczki z elipsy rozrzutu megakriometeorów mogła się skończyć tylko w jeden sposób – katastrofą.

Podejrzewam, że mogło być podobnie w przypadku lotu MS804/MSR804. Pilot zauważył błysk na niebie, kiedy kometa weszła w atmosferę i eksplodowała na wysokości 40-50 km nad powierzchnią Ziemi. w kierunku samolotu poleciały lodowe bryły, które pilot chciał wymanewrować – stąd pierwszy skręt o 90°. Niestety – Airbus to nie awionetka i wpadł w martwy korkociąg, a następnie w morze… Być może został on trafiony przez lodowy pocisk/pociski i to dokończyło tragedię…

Oczywiście nie ma dowodów, boż lód się topi i nie zostawia śladów po sobie. Takich przypadków tajemniczych katastrof mogło być więcej, ale że nie znaleziono śladów, więc wymyślono bajeczki o pilocie molestującym panienki w hotelu… 

Problem polega na tym, że w takich przypadkach akcja toczy się błyskawicznie i pilot czy kopilot nie ma czasu na zameldowaniu kontrolerom lotów o sytuacji. No i jako że zagrożenie przybywa z Kosmosu, to nie da się go przewidzieć czy w jakiś sposób wykryć, bo stacje radiolokacyjne obejmują tylko przestrzeń podorbitalną, w której poruszają się samoloty. 


Chciałbym jeszcze dodać, że kilka dni temu nad USA zaobserwowano ogromną kulę ognia, która mogła być takim meteorem – zob. http://innemedium.pl/wiadomosc/wielka-kula-ognia-ktora-eksplodowala-nad-usa-mogla-zostac-zestrzelona-przez-ufo#comment-162228 – oczywiście o żadnym UFO nie ma mowy, ale takie meteory się zdarzają i to dość często…  Pisze publicysta z Innemedium:
…Przez kilka ostatnich dni na całym świecie dochodziło do wielu przypadków obserwacji dużych kul ognistych. Wywołują je przeważnie meteory lub deorbitujące szczątki satelitów. Ale od czasu do czasu dochodzi do wejścia w atmosferę większych obiektów i właśnie z czymś takim mieliśmy do czynienia nad USA, 17 maja bieżącego roku…

Od siebie dodam, że mogły to być meteoroidy z rojów takich, jak:
·        Mi-Virginidy, 1.IV – 12.V, Vg = 29 km/s
·        Alfa-Skorpidy, 11.IV – 12.V, Vg = 35 km/s
·        Alfa-Bootydy, 14.IV – 12.V, Vg = 20 km/s
·        Fi-Bootydy, 16.IV – 12.V, Vg = 12 km/s
·        Eta Akwarydy, 21.IV – 12.V, Vg = 65,5 km/s, 30 błysków/h
·        Tau-Herkulidy, 19.V – 14.VI, Vg = 15 km/s

Mógł to być jakiś zapóźniony meteoroid z w/w rojów, jako że następny rój Chi-Skorpidów promieniuje dopiero 27.V, albo jakaś mikrokometa, która przypadkiem weszła w ziemską atmosferę, eksplodowała i zasypała egipski samolot rojem lodowych odłamków z wiadomym skutkiem… 

Reasumując – póki nie wydobędzie się czarnych skrzynek Airbusa, to nie będziemy wiedzieli, co tam się działo w ciągu ostatnich minut przed katastrofą. Czekamy zatem na wyniki ich badań. Mam nadzieję, że nie będą tak ślamazarne, jak w przypadku prezydenckiego Tupolewa po katastrofie w Smoleńsku…?   
  

Komentarz z KKK



Odpisując na tekst o katastrofie - wyobraźmy sobie daną sytuację, wcielmy się w rolę pilota.

Otóż lecimy kolosem, który nie uniknie niczego szybszego od siebie, szybszego względnie w odpowiednim układzie odniesienia, a mam wrażenie, że takimi pociskami są meteory/kriometeory, ipt. Widząc jedynie największy odłamek, pilot mógł próbować coś ugrać, ale czy na pewno sądziłby, że:
a) ma w rękach maszynę, która zdoła uciec takim obiektom;
b) zdoła wykonać manewr bezpiecznie (!);
c) jego działania (versus ich brak) zapewnią bezpieczeństwo;
d) obliczył dobrze trajektorię ów bolidu/obiektów?

Moim zdaniem, manewry powietrzne wykonuje sie w konkretnym celu, nie dla zabawy, jak ma to miejsce w przypadku samolotów innych typów. Jest pewna doza dowolności, ale są również procedury, a także rozsądek i świadomość odpowiedzialności. 

Wszelkie manewry takich maszyn mają parę głównych przyczyn zatem:
- plan lotu;
- wola pilota;
- usterka (także sabotaż);
- warunki środowiskowe (prąd stępujący, turbulencje, itp.);
- brak paliwa;
- decyzja o ucieczce/ manewry testowe i naprawcze,
- porzucenie kontroli (symulacja braku kontroli) nad awioniką w sytuacji np. braku pilota, zagrożenia zamachem, przejęcia sterów przez osobę niepowołaną, akt samobójczy, itp.)

A teraz, mając tych opcji tyle, a zapewne i więcej, a także ich permutacje, co należy zrobić? Skupić się na faktach, tylko i wyłącznie. Dlatego odpowiedni śledczy tylko to robią. Nieraz wracają do początku, choć i teorie są dla nich bardzo ważne - to jednak tylko etap burzy mózgów. Dlatego trwa to latami. C'est la vie.

Według mnie, manewry uchyleniowe, o ile skoordynowane, są wynikiem świadomego działania (dwa założenia naraz), co, jeśli prawdziwe, mogłoby stanowić dopiero teraz punkt wyjścia do dalszych teorii, np. o meteorytach, a nawet... czemu by i nie o obiektach sterowanych, lub o zjawiskach przyrodniczych innego/nowego typu? 

Zbyt dużo tu dywagacji, dlatego poczekam na dalsze ustalenia.

Pozdrawiam (Smok Ogniotrwały)