poniedziałek, 1 stycznia 2018

Refleksje na koniec roku



Marcin Kołodziej

Jak co roku, a szczególnie pod jego koniec, wzbiera we mnie ochota na swego  rodzaju refleksje. Ponieważ nikogo nie obchodzą wynurzenia szaraczka, postanowiłem skorzystać życzliwości Pana Roberta i podzielić się tym, co mam do powiedzenia.

Na początku stycznia 2018 roku minie 3 lata, kiedy założyłem konto na Facebooku. Nie ukrywam – długo mocowałem się z tą decyzją, ale chęć odświeżenia starych znajomości zwyciężyła. Odkryłem ponadto, że na FB można należeć do różnych grup tematycznych, a nawet zakładać swoje własne. Jako że jestem człowiekiem o poglądach centro lewicowych i antyklerykalnych, zapisałem się do kilku grup o takowym profilu „ideologicznym”. Jako „rdzenny” mieszkaniec Podkarpacia, który wiele czytał i wiele słyszał o ukraińskich bydlakach, którzy w bestialski sposób mordowali Polaków, zapisałem się i do grup o tematyce ukraińskiego faszyzmu. I tak dalej i tak dalej.

Mija prawie 3 lata i najprawdopodobniej zlikwiduję konto. Czemu? Pomijam fakt, że ugadać się z dawnymi koleżankami i kolegami na piwo czy zwykłe spotkanie jest większą niemożliwością aniżeli podniesienie tonowego głazu przez zwykłego człowieka. Nie dziwota w sumie – mamy swoje lata, swoje życia, priorytety, niektórym doszły obowiązki rodzinne… Normalka, proza życia. Tym, co mnie zdecydowanie odpycha od FB, to nie tylko bezczelna „nachalność” samego portalu. O czym mówię? W mojej poczcie mailowej jest zakładka „społecznościowe”. Wystarczą dwa dni nieobecności na FB, aby ten zasypał „niepokornego” wiadomościami typu: Masz tyle i tyle nowych powiadomień, spójrz, ile cię ominęło… Cóż za idealna manipulacja nastawiona tylko na zbieranie informacji o Tobie. Pan Robert słusznie to zauważył i przestrzegł, bym zlikwidował to ustrojstwo. Bo to jedna wielka wywiadownia. Wiadomo, kogo. Co zaś tyczy się samych członków grup… i tu przechodzę do sedna sprawy.

Mógłbym skwitować krótko: oj, durny narodzie, krótka pamięć, rozumek malutki…

Grupy tematyczne w założeniach i nazwie oparte na antyklerykalizmie stały się trybunami, na których wielbi się PO, a w Tusku wszyscy upatrują mesjasza, który przegoni całe to pisowskie ustrojstwo. Cóż za idiotyzm i totalne odmóżdżeni! Zupełnie, jakby Tusk był śmiałym antyklerykałem, choć wszyscy wiedzą, że jego platforma są nijacy i dla pozostania przy żłobie podłożą się każdemu. Klerowi zwłaszcza.

Grupy tematyczne w założeniach i nazwie oparte na piętnowaniu ukraińskiego nacjonalizmu stały się trybunami, gdzie wielbi się i chwali bydlaków, zwanych eufemistycznie „wyklętymi”. Pomijając chwalebną osobę Rotmistrza Pileckiego, który to moim zdaniem jest źródłem cnót i heroizmu, cały ten chłam z bandytą Łupaszką na czele nie zasługuje na nic innego, niż na potępienie.  Tymczasem prawica wynosi ich na piedestały jako gloria exemplum walczących z komunistami. W porządku. Tylko, czemu prawica obecna na grupach przeciwko ukraińskiemu nacjonalizmowi nie wie, albo nie chce wiedzieć, że taka zbrodnicza formacja jak WiN (Wolność i Niezawisłość) jawnie kolaborowała z OUN/UPA i wspólnie przypuściły atak na placówkę służb bezpieczeństwa w Hrubieszowie? Niewygodna prawda? Zapewne, bo gdy tylko to wspomniałem, wyzywano mnie od lewaków, Żydów itd. Ot, ukropy mają swoich wyklętych z kurwą Banderą  i bydlakiem Szuchewyczem na czele, my mamy swoich wyklętych z Łupaszką i całym tym wyklętym, ułomnym chłamem.

Przy okazji Ukrainy chciałbym dorzucić kilka zdań. Chyba tylko idiota, ignorant nie znający historii albo najzwyklejsza podła zdradziecka szuja na usługach, wiadomo kogo, kosztem pamięci bestialsko pomordowanych Kresowiaków oraz embarga na polskie produkty, wprowadzone nie tylko przez Rosję, ale i Ukrainę (o ukraińskich sankcjach ani słowa w mediach głównego ścieku), a przez to i strat, bezkrytycznie wspiera obecną, nielegalną, trzeba dodać, banderowską juntę. I jeno głową kręcę, gdy słyszę, że Ukraina broni Europy przed Rosją. O święta naiwności! Kto czytał o powstaniu Chmielnickiego i jak się ono zakończyło, ten nigdy by nie uwierzył temu fałszywemu narodowi, przed którym i mój dziadek, Piłsudczyk służący w Tarnopolu, przestrzegał. A kto nie wie, spieszę z wyjaśnieniem: otóż Chmielnicki oddał Ukrainę pod protektorat Rosji, skutkiem czego wciąż gorzejące powstanie kozackie przerodziło się bezpośrednio w krwawą wojnę polsko – rosyjską. Do czego zmierzam? Ano do tego, że gdyby Rosja faktycznie ruszyła na Polskę (w sumie nie wiem, po co, embargiem skutecznie i boleśnie kopie naszych przetwórców i rolników), wiem, że Ukraińcy w pierwszym szeregu ruszyliby na Polskę. Mimo miliardów, które wyżebrali, mimo miliardów, które dajemy, mimo studiowania za frajer i mimo otwarcia rynku pracy (a przez to zahamowania płac i problemów w pracy, bo przecież gros z nich ani słowa po polsku nie potrafi powiedzieć). Dziwna to, przy okazji, wojna w Donbasie, skoro wciąż Kijów i Moskwa prowadzą wymianę handlową.

 Jest ich (Ukraińców) obecnie w naszym kraju około 2 milionów. Wystarczająca liczba do tego, by wznieść powstanie. Tym bardziej, że przez naszą granicę szmugluje się broń. O działku przeciwlotniczym było nawet w telewizji. A ilu z „uchodźców” (dobre sobie, uchodźcy z Ukrainy. Zachodniej Ukrainy, gdzie nie ma wojny, a kwitnie banderyzm), spaliło żywcem w maju 2014 roku w Odessie kilkudziesięciu Rosjan? Ilu z nich studiuje dzięki Karcie Polaka?!  Nic to, przecież, zdaniem żyrandolowego Komorowskiego, „Wołyń był dawno temu”. Tak? Idąc tym tokiem myślenia prezydenta – kluchy,  Katyń był jeszcze wcześniej i pomimo tego, że Rosjanie przeprosili, że obraz Wajdy jest emitowany w rosyjskiej telewizji państwowej, to wciąż machamy szabelką przed niedźwiedziem, który jak się wścieknie i trzaśnie łapą, to… wolę nie dokończyć. Ze słowa Ukropów za to nie padło ani razu słowo „przepraszam”. Może tak w końcu zrehabilitować akcję „Wisła”?... Akcję, która wbrew opinii banderofilów pokroju szefa Związku Ukraińców w Polsce Tymy NIE BYŁA ludobójstwem. A jeśli, jak chce tego Tyma i kolejny apologeta banderyzmu, kanalia nazwiskiem, Wiatrowycz, szefujący ichniemu IPNowi, akcja Wisła była ludobójstwem, to ja pójdę dalej i rzeź wołyńską nazwę ukraińskim skurwysyństwem. Bo trudno nazwać walką wyzwoleńczą nabijanie na pal dzieci, gwałty, rozpiłowywanie ciężarnych kobiet, wszywanie im do brzucha żywego kota i masakrowanie płodów. Zwykłe, ukraińskie skurwysyństwo, wcale im obce, o czym donoszą chociażby Amnesty International. Nic, Donbasu bronią uzbrojeni ludzie, więc banderowcy dostają łomot i aby dać upust swej wściekłości, rezają cywili. Typowe dla tej nacji.

Na obecnej polityce jeno tracimy. Mimo to pisdzielcy górują w sondażach. Czemu? Ano dlatego, że lud dostał swoje 500+. Nie obchodzi ludu to, że pisdzielcy zadłużają kraj, izolują go i niszczą fundamenty praworządności. W tym momencie wrócę kilkanaście linijek wyżej i dodam, że gdy wytykałem błędy platformersów, które przyczyniły się do objęcia władzy przez pis, jestem z kolei wyzywany od… pisiorów! Cóż za zidiocenie! A może po prostu efekty rządów po pisu? W sumie po i pis (wszystko celowo piszę z małej litery) to po prostu jedno i to samo gówno. Szambo, ściek, syf, zbieranina postsolidaruchowego ścierwa, które robi dobrze panom w Tel Avivie, Waszyngtonie i Watykanie za pomoc w obaleniu komuny. Bo przecież dali wolność. I co z tej wolności, skoro tylko nieliczni się nachapali. A gros społeczeństwa zapłacił za to wysoką cenę. Zapraszam do Stalowej Woli i okolic, niech wszyscy obaczą, co zrobił solidaruchowy motłoch z Hutą Stalowa Wola, która w okresie zimnej wojny zatrudniała kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Niejednokrotnie przypominałem również niesławne głosowanie, na którym była okazja do postawienia kaczora i ziobrę przed Trybunałem Stanu. Ostatecznie do tego nie doszło. Pytałem nieraz, gdzie była tego dnia największa bodaj płaczka w platformie, czyli kopaczowa? Odpowiedź – NIEOBECNA! Czy przekona to wyznawców Tuska? W życiu. Podrzucam linki ze stron sejmowych, z wyborczej itd. Ale to do motłochu nie dociera. Ot stała się polaryzacja – my bądź oni. Po – pis, pis – po. To, że jest to wybór pomiędzy krowim plackiem, a końskim bobkiem… nieliczni dostrzegają.

Ostatnimi czasy głośno o unijnych sankcjach dla Polski. Przyznam szczerze: nigdy nie byłem zagorzałym euroentuzjastą. Nie jestem też eurosceptykiem. Ot, po prostu neutralny. W 2003 roku nie brałem udziału w referendum w sprawie akcesji do UE. Mimo to potrafię dostrzec zarówno plusy jak i minusy naszej obecności w strukturach unijnych. Między bajki można wsadzić sobie zasadę europejskiej solidarności, którą się wymaga od Polski. Gdzie była ta solidarność, kiedy Bruksela rękami Berlina zakazała ingerować państwom członkowskim w ratowanie rodzimego przemysłu podczas kryzysu w latach 2007 – 2009? Sam rząd w Berlinie wpompował w swoje kluczowe zakłady miliardy. Ten sam Berlin ponad naszymi głowami ciągnie nitkę Nord Stream 2 od Rosji. Gdzie tu solidarność? Zachodnie markety, choć nie płacą w Polsce podatków (złodziejskie strefy ekonomiczne), zasypują nas żywnością gorszej jakości i jednocześnie… droższą. Ot, jaka przewrotność! I gdzie tu sprawiedliwość oraz solidarność? Solidarność występuje tylko wtedy, kiedy każdy kraj, na rozkaz Merkelowej ma przyjąć stado zarobaczonych, zdemoralizowanych, nieprzystosowanych do naszej kultury darmozjadów, pasożytów i nierobów, „skurwysynów z najnowszymi Iphone’ami”, jak to ktoś kiedyś napisał na twisterze. Skąd wzięli kasę na te „najnowsze Iphone’y”, skoro nigdy dłoni nie „zbrukali” pracą, jeno gwałtami na nieletnich albo nieszczęsnych kobietach, które napadli w ciemnych zaułkach Kolonii, Goteborga czy innego Amsterdamu?

Z drugiej jednak strony, nie sposób nie dostrzec, że to za pieniądze unijne położono nowe drogi, uzdatniono wodę, wybudowano liczne placówki, słowem – unowocześniono gospodarkę.  Jeśli Polska pójdzie za przykładem Wielkiej Brytanii, wtedy może być naprawdę nieciekawie, wręcz niebezpiecznie. Dla Polski, rzecz jasna, której granice są jednocześnie rubieżami całej Wspólnoty, bo podsycani przez brytyjskich autorów brexitu prawicowcy pragną pójść śladem Zjednoczonego Królestwa, toteż znaleźli sobie nową gwiazdę: niejaką Jaydę Fransen z faszystowskiej Britain First. Ot taki, wyspiarski analog naszego Korwina. Tego samego eurosceptyka, kolejnego, którego mimo to euro srebrniki jakoś w dłonie nie parzą. Owa sztuczna pijawka (tak jest, pijawka) skumała się z polskimi faszystami, czym zyskała sobie ich sympatię. Brawo! Szkoda, że nikt nie bierze pod uwagę tego, że cała ta kampania brexitowa (nota bene, cały ten brexit zaczyna Brytyjczykom wychodzić bokiem, bo unijne agendy, banki wynoszą się znad Tamizy, a żywność idzie w górę) skierowana była GŁÓWNIE przeciwko Polakom! Tak jest. Nie przeciw Hindusom, Pakistańczykom, którzy na Wyspach obecni są od ponad 60 lat jako przyjezdni z byłych kolonii, ale przeciwko Polakom. Sam byłem na Wyspach w czasie referendum i na kilka tygodni przed głosowaniem słyszałem, jak mnie stamtąd wyp..lą, bo jestem Polakiem. I co? Do prawicowych mózgownic to nie dociera. Znaleźli sobie nowego alianta. Fransen, obok May, Farage’a i Johnsona, największa orędowniczka brexitu „przyjaciółką” Polski. Dobre sobie. Historia pokazała, jakimi „przyjaciółmi” byli Brytyjczycy. Jak nas zostawili, jak kazali nam płacić za uszkodzone i zniszczone samoloty, którymi polscy piloci ratowali ich spasione dupska i spasione dupsko królowej. Ale, jak to mawiał ktoś mądry: „Anglicy walczą do ostatniej krwi… sojusznika”. Fałsz i obłudę mają chyba we krwi.

Podsumowując, źle się dzieje i bezsilność jest denerwująca. Bo dzięki postulatom lewicowym kato-faszystowski pis góruje w sondażach, a lewicy, która realizowała program liberalny (plan Hausnera) i wywalała ludzi na bruk (projekt Blidy), o wplątaniu naszego kraju w jankeską wyprawę po ropę do Iraku nie wspominając, w sejmie NIE MA. Trudno mi zrozumieć umizgi Millera do pisu i chciałbym zarazem ujrzeć miny co bardziej zadeklarowanych działaczy SLD, kiedy „żelazny kanclerz” zaproponował kandydaturę obecnej gwiazdeczki pisowskiej TVP, Ogórkowej na prezydenta… Tak, to również wina lewicy, że pis robi sobie co chce. I te jeszcze mizianie się Kwaśniewskich, Kaliszów, Oleksych do kościoła… Czego oni oczekiwali? Że kler przysporzy im głosów? Nigdy! Kler, jak każda dyktatura patrzy tylko na swoje interesy i jak każda dyktatura potrzebuje wroga. Kiedyś byli to albigensi, Żydzi itd. Dziś to komuchy, lewaki, pedały…

Prawica zaś zatriumfuje, jeśli Polska wystąpi z UE. Zagrożenie konfliktem będzie bardzo duże i jeśli do niego dojdzie, straty będą niepowetowane. NATO nie pomoże, bo w NATO są i Francuzi (mistrzowie prowadzenia wojny na wstecznym biegu) i Amerykanie (im tylko wojna w głowie, ale tylko poza kontynentem północnoamerykańskim), Brytyjczycy (najbardziej fałszywy i obłudny naród na zachodzie Europy). Artykułem 5 paktu, podobnie jak sojuszami zawiązanymi w 1939 roku można się co najwyżej podetrzeć. Prawica więc zatriumfuje, bo jeśli dojdzie do wojny, to kolejnym pokoleniom będzie wciskać bzdety i pierdoły o heroizmie powstańców czy o różnych innych wyklętych pojebach. Cóż z tego, że poleje się morze polskiej krwi? Ważne jest hodowanie mitów, którymi karmić się będzie przyszłe generacje młodych, niedojebanych faszystów ubranych w koszulki z „wyklętymi”. Prawicowcy, zdaje się, uznali, że 70 lat spokoju to aż za długo i potrzebna jest nowa zawierucha. Co ciekawe, najwięcej takiej retoryki słyszałem od prawicowców, którzy wyemigrowali do Anglii. Tych samych, co kupują od ciapatych fajki, bo to zawsze o tego funta taniej. Ot prawaki – cebulaki. Ci sami prawicowcy potrafiliby rodaka za funta sprzedać. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Jeden z nich też. Na swoich zębach…

Aby zamknąć temat, podsumuję: FB to syf. Nie muszę być obecny na portalu, który zbiera informacje od ludzi, którzy – jeśli sami się nie podkładają, pokazując wszystkie sfery swego życia – to czyni to poprzez manipulacje. Mam dosyć czytania wynurzeń „wyznawców” Tuska i ferajny, którzy w imię obalenia tego samego postsolidaruchowego gówna, są w stanie zapomnieć wszystkie afery platformersom, bo przecież „mniej kradli”, jak to napisał jeden z frustratów. Nikt mi nie wmówi, że „wyklęci” to bohaterowie, a ukropy nas chronią przed Rosją. Nikt mi nie wmówi, że UK jest naszym przyjacielem, bo to, jak nieraz napisałem – jeden z najbardziej fałszywych i perfidnych narodów, który na ludzkiej krzywdzie dorobił się kapitału. Kapitału, który, jak widać – wycieka im przez ręce. I dobrze. Życzę Angolom tego, by CHOCIAŻ RAZ ponieśli konsekwencje swojej decyzji, a nie wiecznie ślizgali się po kimś. Nikt mi nie wmówi, że w Unii panuje solidarność. Bo unijna solidarność to taki sam chłam, jak fasadowy twór, który przyczynił się do obalenia komuny. Ale, z drugiej strony, nie nawołuję do wyjścia z Unii, nie nawołuję do jej rozwalenia. UE to dobra koncepcja i struktura, która jednak wymaga GŁĘBOKICH REFORM. Nie dojdzie do nich jednak, póki cugle będzie dzierżyć Berlin. To kolejna wielka pomyłka możnych tego świata, którzy z tego kraju uczynili potęgę. Możnych z Waszyngtonu i Londynu, uwielbianych przez polską prawicę, warto dodać. I jak tu na prawicy szukać mądrych, skoro nie potrafi wyciągnąć wniosków z historii?
                                                                                        
PS. A wszystkie dane, którymi pisiory posiłkują się odnośnie SŁUSZNIE NAM PRZYSŁUGUJĄCYCH  reparacji wojennych pochodzą z… Faktów i mitów! Lewicowego, lewackiego, jak twierdzą prawicowe ćwierćmózgi i antykościelnego pisma.

PS2. Samo określenie „lewackie” czy „lewak”… Tak często szermierzy nim prawica, choć żaden z tych jełopów nie wie, co oznacza to słowo. Ba, sam nie wiem.

PS3. Skoro o Niemcach mowa, trudno to nazwać inaczej niż skurwysyństwem, że w ich mediach często pada określenie „polskie obozy”. Zwykłe draństwo i niemieckie skurwysyństwo.


PS4. A wszystkim amerykańskim i izraelskim półinteligentnym żurnalistom warto przypomnieć odpowiednio o operacji Paperclip i o takich gnidach, jak Tewje Bjelski, Abraham Gancwajch, Mosze Merin i wielu innych żydowskich kolaborantach. Nie jesteśmy święci, my, Polacy. I nie ma na świecie „świętego narodu”. 




Komentarze


Taki jest bilans 27-letnich rządów prawicy w Polsce. Przeraża bierność narodu, który tyle przeżył i tyle wycierpiał, a który niemalże bezrefleksyjnie, bezkrytycznie i bezmyślnie pakuje sobie znowu kark w chomąto - tym razem czarno-brunatne katolickiego hitleryzmu. No i spełniło się życzenie pewnego idioty z ZChN-u: mamy Polskę biedną, ale za to katolicką i biedny, zbydlony naród, który staje się powoli najemnym wyrobnikiem narodów Europy. Do tego doprowadziła nas "przemiana ustrojowa" na modłę sprzedajnych półgłówków z "etosu" i "styropianu". Dziwi mnie tylko to, że na ten badziew poszła nasza "ętelegęcja" i "elyty", które teraz się opamiętały i stawiają śmieszny opór tam, gdzie trzeba walnąć pięścią w stół i powiedzieć DOŚĆ!!! Tyle, że do tego trzeba mieć jaja.
A jak do tego doszło? - na to odpowiada pewien użytkownik FB:


„W latach 80-tych Europa nie tylko nałożyła na nas sankcje gospodarcze, ale tzw. klub paryski, domagał się spłaty zadłużenia 18 miliardów dolarów a razem z odsetkami 23 mld dolarów. To początek - Zachód zażądał spłaty zadłużenia w żywności, której oni nie potrzebowali, a której u nas permanentnie brakowało. Pamiętajmy, że przelicznik dolara w roku 1980 był 120 złotych za dolara i rósł. Na spłatę 1 dolara potrzeba było dać im 3 kg schabu! Może ten fakt uświadomi domorosłym politykom jak to drzewiej bywało. Zarabialiśmy od 10 - 30 dolarów miesięcznie, to było od 1200 do 3600 złotych. W każdym razie za 20 dolarów mogliśmy kupić więcej niż dziś za 600 dolarów. 1 dolar to 30 paczek papierosów, to 3 kg kiełbasy, to 2 litry żytniej wódki. Ten przelicznik nas nie dotyczył w rozliczeniach w kraju, natomiast w rozliczeni z za granicą był dla nich fantastyczny. 2 dolary płacili nam za tonę węgla! Te rozliczenia w dolarach wykluczały zakup owoców cytrusowych. Kto by kupił kilo pomarańczy za 200 złotych? Sankcje gospodarcze i spłata długu żywnością były gwoździem do trumny PRL. Nie słyszałem o żadnym gazie ZSRR eksportowanym rurą poza granice państw socjalistycznych. To tak najkrócej. Rozwaliła nas doktryna Reagana stosowana nadal we wszystkich krajach w których USA wywołuje wojny. Byliśmy pierwszą ofiarą tej doktryny. Fachowcy z CIA wspomagali finansowo przeciwników władzy, przy naszych zarobkach datki CIA 100 dolarów na łeb zdrajcy, to była królewska zaplata. To się zaczęło tuż po strajkach w Radomiu i Ursusie. O zwerbowanych zdrajcach jako bohaterach naszego narodu bezustannie mówiła wolna Europa, Głos Ameryki i piały z zachwytu i grozy ich media. To od nich dowiedzieliśmy się o bohaterach Kuroniu, Modzelewskim, Moczulskim, Lityńskim etc, etc, etc. (wszyscy Żydzi) To wokół tych bohaterów gromadzili się przeciwnicy PRL, głównie element przestępczy. Do wojny z PRL został wciągnięty śmiertelny wróg socjalizmu kosmopolityczny kler katolicki. Nawet prymasa władza mogła zamknąć, zabić, unieszkodliwić. Więc po rozmowie z fachowcami z CIA, Wojtyła zgodził się na wojnę kleru z władzą, pod jego wodza jako papieża. Funkcjonariusze z CIA zamordowali Jan Pawła I i wybory "wygrał" polecany przez CIA Karol Wojtyła z Polski. A resztę już wiesz.” (Daniel Laskowski)

Daniel Laskowski pisze: "Do wojny z PRL został wciągnięty śmiertelny wróg socjalizmu kosmopolityczny kler katolicki". Brzmi to w sposób, jakby kler chciał zachować neutralność. Mnie to zdanie brzmi w taki sposób, jakoby kler był niechętny zmianom. Fakt, ojciec opowiadał, że źle im nie było i za podłej komuny. Znając jednak historię tej mafii, naiwnością byłoby sądzić, że został wciągnięty. Chcąc urosnąć w oczach Polaków, zapragnął pokazać się jako strona w walce ze złą komuną. Prymasom, kardynałom, biskupom, jak i samemu Wojtyle na pewno nie zależałoby na tym, by ideologia socjalistyczna pokazała w końcu Polakom prawdę o potępieniu przez papieża zwycięzców spod Grunwaldu, o potępieniu powstań, uznaniu rozbiorów, jawnej agenturze na rzecz Cesarstwa i Habsburgów, sojuszu z Hitlerem, a nawet cichych układach z carem! Prawosławnym carem! Historia Kościoła pokazuje, że prócz takich zdradzieckich kanalii i jawnych agentów niemieckich, jak spoczywający na Wawelu bydlak biskup Stanisław, czy uczestników targowickiego spisku, hierarchia w realizacji celów nie cofnie się przed niczym. Annały dziejów zapełniają wcale odosobnione przypadki, jakoby kawa na śniadanie zaszkodziła temu czy owemu papieżowi. Mówimy o głowach Krk. Cóż więc stanęło na przeszkodzie, by poświęcić takiego Popiełuszkę? Zwykły ksiądz - wichrzyciel, którego można było poświęcić, pichcąc dwie pieczenie na jednym ogniu: gotowy męczennik i pretekst do wsparcia "przemian".
Chciałbym jeszcze, przy tej okazji, wspomnieć o syndromie sztokholmskim, na jaki cierpi gros polskiego społeczeństwa. Wieki zdrad, antypolskiej polityki, intryg, sojuszy z wrogiem naszego kraju, wspieranie zdrajców na tronie... Naród polski jest tak ciemny, tak uparty i tak zawzięty w lojalności wobec instytucji Krk, że ta głupota, choć jestem od niej z daleka, to jednak ma wpływ i na mnie. Bowiem, czy tego chcę czy nie, jako antyklerykał ze swoich podatków sponsoruję wszelkie fanaberie ze świątynią "opatrzności" bożej, a raczej bezczelności. Co to za opatrzność, która doprowadziła do utraty na 123 lata niepodległości? Co to za królowa Polski, skoro od momentu jej "nominacji" (a raczej degradacji, bo wcześniej była królową całego świata), na nasz kraj spadły same nieszczęścia? Może z powodu tej degradacji? Może stąd Jezus (który wedle papieża Leona X był bajką, jak sam wyznał) zesłał na nas karę w postaci nikczemnych rozmiarów drabinowego dyktatora, bo wcześniej jako król Wszechświata  został nominowany, a raczej zdegradowany do roli króla Polski. Do tego prowadzi nadgorliwość religijna, ciemnota i wyraźne upośledzenie.

Płacą za to, nie tylko wierzący, ale i antyklerykałowie, którzy wyrośli z tych średniowiecznych bzdur, utrzymując spasionych knurów w purpurze i sutannie. Jak długo jeszcze?! (M.K.)