poniedziałek, 2 kwietnia 2018

„Lange Max”


Der Lange Max

Mój kalendarz –  100 lat temu 29 marca 1918 był Wielki Piątek. Ludzie w Paryżu gromadzili się w kościołach. Tymczasem 130 km od Paryża zaczęło strzelać największe dalekosiężne działo I wojny światowej. Było to tzw. działo paryskie - długolufowe (kalibru 210 milimetrów na kolejowej platformie strzeleckiej), z którego Niemcy ostrzeliwali Paryż w czasie I wojny światowej od marca do sierpnia 1918. Była to największa armata I wojny światowej.

W czasie II wojny światowej powstały tylko dwa większe obiekty: Schwerer Gustav i V3 Tausendfüssler/Schnelle Eliske/Hochdrückpumpe. Właśnie pocisk z działa paryskiego ugodził o godzinie 16:30 w trakcie mszy w kościół św. Gerwazego i Protazego położony w centrum, powodując zawalenie sklepienia, w wyniku czego zginęło 88 osób, a 68 zostało rannych. Smutny był to Wielki Piątek...

Licha celność tego działa pozwalała co najwyżej na ostrzeliwanie obiektów o dużych rozmiarach czy na przykład miast. Prawdopodobieństwo trafienia w centrum nie różniło się od możliwości trafienia w przedmieścia. Czyli na kogo popadnie na tego bęc. Popadło na kościół św. Gerwazego i Protazego. Całe działo ważyło 256 ton, lufa miała 28 metrów długości oraz wyposażona była w dodatkowe sześciometrowe przedłużenie. Miała specjalny naciągowy mechanizm do jej prostowania (żeby zniwelować jej ugięcie pod własnym ciężarem).




Pocisk z tej broni o masie 94 kilogramów opuszczał lufę z prędkością 1600 m/s. W najwyższym punkcie trajektorii pocisk osiągał wysokość 40 kilometrów i był pierwszym obiektem, który dotarł do stratosfery. Osiągał prędkości ponaddźwiękowe i niespotykany wtedy zasięg 130 kilometrów. Działo to obsługiwało 80 osób. Przy tak dużym dystansie na miejsce lądowania pocisku miał wpływ efekt Coriolisa, wynikający z ruchu obrotowego Ziemi. Wystrzelono od 320 do 367 pocisków, około 180 trafiło w obręb miasta, zabijając 250 i raniąc 620 osób.

A teraz o owych Gerwazym i Protazym O ich życiu niewiele wiadomo. Gerwazy i Protazy byli braćmi bliźniakami. Żyli prawdopodobnie w I wieku w czasach prześladowań chrześcijan przez Nerona. Według niektórych źródeł były to czasy Dioklecjana, na przełomie wieków III i IV. Ponieśli śmierć męczeńską. Gerwazy został zatłuczony ołowianymi prętami, Protazy - ścięty mieczem.



Według najnowszych badań w ogóle ich nie było. Jeśli chodzi o ślady Polskie to Leszek Biały, dla upamiętnienia zwycięstwa pod Zawichostem z księciem halickim w 1205 roku ufundował w romańskiej katedrze wawelskiej - ołtarz św. Gerwazego i Protazego. Po zburzeniu romańskiej katedry ołtarz ten został przeniesiony do kaplicy Mansjonarskiej zwanej też Mariacka. Nie zachował się...


Moje 3 grosze


Bardzo ciekawie na ten temat pisze dr Leszek Szuman w swej książce „Tajemnice astrologii” (Warszawa 1992, ss. 29-30). O Lange Maxie pisze on tak:


Od czasów Nostradamusa do dziś ukazało się sześćdziesiąt wydań jego przepowiedni wraz z komentarzami; wyjaśnia się w nich liczne, ukryte znaczenia słów, ale tylko w kilku przypadkach udało się badaczom z góry wyjaśnić jakiś historyczny fakt. Można to tłumaczyć tym, że przepowiednie omawiające przyszłe wynalazki dla ówczesnych ludzi były niezrozumiałe. Na przykład wiersz 62 II Centurii mówi:

Dalekonośne działo miota w Burgundii błyskawice
Maszyną nie można by tego dokonać…

A wiersz 80 I Centurii dalej:

Wynaleziono potwora powodującego w Burgundii straszny grzmot
Okulawiony ksiądz zdradza tajemnicę…

Cóż takiego i kiedy wydarzyło się w Burgundii? Otóż w lasach pod Saint Gobain (w dawniejszej Burgundii) Niemcy umieścili w roku 1918 pięć dalekonośnych dział konstrukcji inż. Rausenberga. Tylko jedno z tych dział było prawdziwe. Resztę stanowiły atrapy, postawione dla zmylenia przeciwnika, w razie wykrycia przez lotników alianckich.

Działo te Niemcy nazwali Der Lange Max, czyli Długi Max. Miało ono lufę długości 15 metrów i wyrzucało pociski kalibru 16 cm o długości 70 cm pod kątem 80° poprzez stratosferę na odległy stąd o 100 km Paryż. Działo to u nas nazywano czasem Dicke Berte - Grubą Bertą, co jest oczywistym nieporozumieniem. Gruba Berta był to bowiem moździerz kalibru 42 cm. Użyto go tylko jeden raz do ostrzeliwania fortów belgijskich w Namur, w roku 1914.

Jak widać, Nostradamus przewidział pojawienie się potężnego działa na pół tysiąclecia przed Wielką Wojną. Czy jest to tylko przypadek?
(R.K.F. Leśniakiewicz)

Opracował - Stanisław Bednarz