poniedziałek, 9 kwietnia 2018

TAJEMNICZY KOPIEC Z ANGLII



Silbury Hill

Marcin Szerenos


W południowej Anglii znajduje się masywny kopiec wykonany przez ludzi z neolitu. Wznosi ponad 40 m nad poziom doliny rzeki Kennet na wapiennych ziemiach Wiltshire. Od dawna wzbudza zarówno ciekawość, jaki i szacunek. Przyciąga poszukiwaczy skarbów. Miejscowa legenda głosi, że stanowił grób starożytnego króla Sila, pochowanego tam wraz z koniem.

Podobnie, jak w przypadku kopca Kraka, wielokrotnie wszczynano badania mające na celu wyjaśnienie pochodzenia i roli tajemniczego obiektu. W 1723 roku podczas wykopalisk na wzgórzu odkryto kości, rogi jelenia, żelazny nóż oraz uzdę. W 1776 roku książę Northumberland wydrążył pionowy szyb w głąb aż do pierwotnego poziomu gruntu w nadziei odnalezienia skarbu. W 1849 roku trudnego zadania podjął się John Merewether. Jednak i tym razem wysiłek nie powiódł się. Pod koniec lat 60. XX wieku podjęto ostatnią próbę. Zespół badaczy odkopał tunel Merewethera. Chociaż nie rozwiązano zagadki, w jakim celu zbudowano kopiec, w wyniku najnowszych prac stwierdzono, że budowniczowie rozpoczęli jego formowanie już ok. 2660 roku p.n.e. Niektórzy uczeni skłaniają się do teorii, że wzniesiono go, aby uhonorować słynnego wodza. A inni widzą w nim łono brzemiennej bogini-matki lub omfalos, środek świata.

Łagodny stożkowy kształt kopca Silbury kryje w sobie ułożone schodkowo warstwy. Gdybyśmy usunęli wypełniacz, czyli ziemię, to zauważylibyśmy pewne podobieństwo do piramidy schodkowej wzniesionej na polecenie Dżesera, faraona z III dynastii. Ten typ pomnika pojawił się mniej więcej w tym samym czasie w starożytnym Egipcie ok. 2600 r. p.n.e. Kopiec z Anglii budowano w trzech etapach. W pierwszej kolejności wzniesiono niski nasyp. Następnie powiększono go przy użyciu wapiennych bloków. Całość przykryto blokami, układanymi w konfiguracji przypominającej plaster miodu. Siedem pięter kredowych podtrzymuje ściany. Ostatecznie całą konstrukcję przysypano warstwą ziemi. Podejrzewam, że stosunkowo niedawno, ponieważ niegdyś kopiec opisano jako „rodzaj ślimaka z płaską muszlą”.

Zadajmy sobie pytanie: dlaczego po regularnym ułożeniu masywnych bloków, sporym wysiłku fizycznym, budowniczowie wpadli na absurdalny pomysł o zasypaniu konstrukcji tonami ziemi? Dla mnie to brzmi, jak profanacja. Wyraźnie kształt obecny, czyli kopca, nadano mu po latach.

Kopiec Silbury leży w pobliżu wielkiego kręgu Avebury oraz pół mili od kopca Waden. Wielu sądzi, że te dwa pomniki muszą być ze sobą jakoś powiązane. Sugerowano, że służył jako wieża obserwacyjna lub sygnalizacyjna, dla przywoływania ludności na obrzędy mające miejsce w Avebury. Wiele stojących tam głazów uległo zniszczenia, czy to z powodu przesądów religijnych, czy też na skutek uprawy ziemi. Masywny kurhan oparł się wszystkim przeciwnościom, z wyjątkiem łopat archeologów i poszukiwaczy skarbów. Wciąż nastraja do zadumy i intryguje.

William Stukeley (1687-1765), który w XVIII wieku przeprowadził pierwsze poważne badania archeologiczne Silbury, Avebury i innych pomników przeszłości, ogłosił teorię, że miejsca te były związane z obrzędami druidów, starożytnych kapłanów. Jego koncepcja nie przetrwała próby czasu. Ale uznawana była przez ponad stulecie.

Mam nieodparte wrażenie, że historia tzw. kopca Kraka i Silbury, przebiegła nieco podobnie. Chociaż bardzo różnią się budową wewnętrzną. Obiekt z Anglii przypomina prymitywny zikkurat, co w języku akadyjskim oznacza „wieżę schodkową”. Akcentem architektonicznym miast babilońskich były ogromne świątynie. Miały siedem kondygnacji, podobnie jak te widoczne na przekroju Silbury. Piramida faraona posiada ich sześć. Alfred Läpple pisze, że Sumerowie usypywali sztuczne pagórki i na nich uprawiali swój „górski kult”.

Sumerowie przywędrowali w czwartym tysiącleciu przed Chrystusem na równinę Szinear z północno-wschodnich rejonów górzystych. Czcili swych bogów na wzgórzach i szczytach gór. Aby po przybyciu na równinę móc nadal pielęgnować religijne zwyczaje usypali sztuczne pagórki i na nich uprawiali „kult górski”. Z tych bardzo początkowo prymitywnych form rozwinęły się doskonalsze, aż do tarasowych zikkuratów.


Warszawa, 27 czerwca 2016 r.


Korzystałem m.in. z:
Brian Leigh Molyneaux „Kult Ziemi”. Tłum. Roman Gołędowski. Wyd. Świat Książki, Warszawa 1997 r.

Przykładowa ilustracja (Wikipedia):