Swietłana Sawicz
Według legendy,
jezioro zostało tak nazwane od imienia młodzieńca Tura i dziewczyny Gojak,
dla której Tur przyniósł wodę z Bajkału. Ale lingwiści uważają, że słowo
Turgojak pochodziło od baszkirskiego turgie
jak kul – czyli jezioro na wierzchu.
To duże, słodkowodne
jezioro w Czelabińskiej Obłasti – N 55°09’34” – E 060°04’17”; 315 m n.p.m. –
dzięki czystości wody nazywają młodszym bratem Bajkału. Miejscowo wierzą w to,
że kąpiel w nim odmładza. Ale jezioro Turgojak słynne jest nie tylko ze swych
leczniczych właściwości, ale z całego szeregu osobliwości. Tutaj na wyspach
znajdują się kamienne pomniki megalityczne. W wodach jeziora pluska się jakieś
gigantyczne stworzenie, a na brzegach jakoby można było spotkać Pozaziemian.
Starożytne budowle
Maksymalna głębokość
tego zbiornika wodnego wynosi 34 m. W zależności od poziomu wody na jeziorze
można doliczyć się 10-12 wysp. Największą z nich jest wyspa Wiery. Wedle podania, to tutaj w
jaskini w XIX wieku zamieszkiwała pustelnica Wiera, która nie poddała się woli
rodziców i nie wyszła za mąż za kogoś, kogo nie kochała. Ona przywdziała szatę
mniszki i leczyła połamańców z wielu chorób.
Do tego czasu wyspa
nazywała się Pinajewskim Ostrowem – na cześć towarzysza broni Jemieliana Pugaczowa o nazwisku Pinajew, który ukrywał się w tamtej
okolicy. Potem Wiera Pustelnica przyszła na jego miejsce.
Ale jaskinie na
wyspie są starsze od Pinajewa i pustelnicy. Archeolodzy ustalili, że były one
zamieszkałe przez ludzi już kilka tysięcy lat temu. Waga największej płyty
przykrywającej wejście wynosi 17 ton. Jak ludzie nie znający jakichkolwiek
mechanizmów mogli podnieść i zamocować ją w ciasnym, kamiennym pomieszczeniu?
Ta zagadka pozostaje bez odpowiedzi.
Uczeni
przypuszczają, że megalityczne (tj. zbudowane z ogromnych kamiennych bloków) budowle
na wyspie to są pozostałości po wielkiej świątyni i komór grzebalnych. Wedle
poglądów badaczy, takie budowy były ponad siły nielicznych grup koczowniczych,
a zatem Wyspa Wiery była najwidoczniej centrum silnego państwa.
Budowniczowie
megalitów byli ludźmi inteligentnymi: wszystkie budowle na wyspie są dokładnie
zorientowane wedle stron świata. Wedle poglądów dawnych zachód kojarzył się z
zachodem słońca i śmiercią, dlatego po zachodniej stronie rozmieszczono
megality związane z pogrzebami. Wschód dla naszych dalekich przodków oznaczał
wschód Słońca i zakwitanie życia, tak więc na wschodniej stronie wyspy znajdują
się pionowe monolity symbolizujące męskie i żeńskie początki.
Każda konstrukcja
została wzniesiona z uwzględnieniem dnia równonocy i przesilenia letniego oraz
zimowego i w te dni promienie słoneczne padają na określone miejsca.
Ale i ci
budowniczowie megalitów nie byli pierwszymi, którzy zamieszkiwali wyspy na
jeziorze Turgojak, bowiem uczeni odkryli, że ludzie mieszkali tam od 60 do 100
tysięcy lat temu. Pozostały po nich ślady ich zamieszkania i wskazujące na to,
że to miejsce dla nich też było świętym.
Rysunek na namiocie
Kolejny raz jezioro
Turgojak przyciągnęło uwagę w 2005 roku. Pod koniec sierpnia, mieszkaniec
miejscowości Złatoust – Dimitri N.
przyjechał tutaj na wypoczynek. Pogoda była piękna, i tylko ostatniego dnia
przebywania mężczyzny nad jeziorem spadł deszcz.
Nad ranem, około
godziny czwartej, Dimitri się przebudził. W namiocie było bardzo jasno.
Mężczyzna wyjrzał na zewnątrz i zauważył, że światło pochodziło od wiszącego w
powietrzu nieopodal namiotu obiektu kulistego kształtu. Dimitri doszedł do
wniosku, że to piorun kulisty i zamarł w bezruchu bojąc się poruszyć, aby nie
ściągnąć na siebie świecącego obiektu.
Po kilku minutach
światło zgasło – szybko, jakby ktoś je wyłączył. Mężczyzna poczekał czas jakiś,
a potem wrócił do namiotu, ale zasnąć już nie mógł. Tak więc zdecydował się na
sporządzenie sobie śniadania i zapalił kocher. Płomienie oświetliły dach namiotu.
Na nim została wyrysowana dziwna sylwetka, przypominająca klasycznego Ufiastego
humanoida z książek czy filmów: dwoje wielkich oczu, wyciągnięta twarz, nos
przypominający niewielką trąbkę słonia.
Tymczasem przestało
padać. Do rana namiot wysechł i dziwny rysunek znikł. Za Dimitrim przyjechał
jego przyjaciel Siergiej aby zabrać
go do domu. W czasie zwijania obozowiska znów zaczęło padać i obaj mężczyźni
zobaczyli, jak na płótnie namiotowym znów pojawia się sylwetka Ufiastego.
Dimitri opowiedział
o tym, co mu się przydarzyło nocą. Przyjaciele postanowili sprawdzić czy
zagadkowy rysunek powstaje w momencie kontaktu brezentu z wodą. Namiot
dokładnie wysuszyli przy ognisku – i sylwetka znikła. A potem brezent namoczyli
i „twarz” humanoida pojawiła się ponownie. Wobec tego spakowali się i odjechali
zabierając namiot ze sobą.
Dimitri opowiedział
o incydencie uralskim badaczom zjawisk anomalnych. Oni obejrzeli namiot i
przekonali się, że pod wpływem wody pojawia się na nim rysunek przypominający
„twarz” humanoida.
Niestety, Dimitri
nie chciał oddać bezpłatnie namiot do dalszych badań i eksperymentów, a podanej
przez niego sumy badaczom nie udało się zebrać, tak więc tajemnica
„turgojakskiego Obcego” do dziś dnia pozostaje tajemnicą.[1]
Sztuczki błyskawicy
Niektórzy
specjaliści od zjawisk anomalnych sądzą, że w takim przypadku miało miejsce coś
związanego z ceranografią. To ma miejsce w czasie uderzenia pioruna, kiedy to
na skórze człowieka naraz pokazuje się obraz otaczającego pejzażu czy
znajdujących się obok innych ludzi. podobne historie znane są z dawniejszych
czasów. Arabski geograf i podróżnik z X
wieku – Al-Masudi w jednej ze swych
książek opisuje, jak u wojownika uderzonego przez piorun w czasie walki, na
głowie pojawił się rysunek: skrzywiona z bólu twarz wroga, którego w tym
momencie on przebił mieczem.
W Pensylwanii pod
koniec XX wieku, na piersi zabitego przez piorun mężczyzny, który szukał
schronienia przed burzą pod drzewem, ukazał się obraz tego kącika Natury:
wyobrażenie zagajnika i liście paprotnika.
Być może ten obiekt,
który widział Dimitri był faktycznie piorunem kulistym, a na brezencie namiotu
powstał obraz kogoś, kto stanął tam wtedy? Czy ten rysunek ma coś wspólnego z
właściwościami fizycznymi i chemicznymi brezentu? Większość hipotez zmierza do
jednego: obok namiotu miało miejsce silne wyładowanie elektryczne – albo od
pioruna kulistego albo od tellurycznej energii elektrycznej, w rezultacie
którego doszło do zjawiska ceramografii – tylko że zdjęcie ukazało się nie na
ludzkiej skórze, a tylko na brezencie namiotu.
Ale co konkretnie
pojawiło się na tym namiocie? Tutaj poglądy badaczy się rozchodzą: jedni mówią,
że to była jakaś powiększona projekcja jakiegoś owada, inni uważają, że było
to zdjęcie jakiegoś przypadkowego nagromadzenia gałązek, a wielu jest
przekonanych o tym, że jest to zdjęcie jakiegoś pozaziemskiego stworzenia,
które w tym momencie prawie znajdowało się koło namiotu.
Sensacje archeologiczne
W 2015 roku, nad
jeziorem Turgojak pracowała ekspedycja archeologów-płetwonurków. Badania przy
pomocy najnowocześniejszej aparatury doprowadziły do najdziwniejszych i
najbardziej sensacyjnych odkryć.
Po pierwsze –
okazało się, że do Wyspy Wiery od brzegu ciągnie się grobla z kamieni o prawidłowej,
geometrycznej formie.
Po drugie – na
głębokości 2 m udało się odkryć dolmen[2] – niezwykłą kamienną
budowlę o kształcie pieczary, którą jakieś 5000 lat temu wyciosano w skalnym
gruncie. Ponadto pod wodą znaleziono ślady dawnego warsztatu kamieniarskiego –
ociosane bloki skalne i ich odłamki.
Także na dnie
jeziora odkryto zasilające je źródło. Kształtem przypomina ono mały krater
wulkaniczny – stożek o średnicy ok. 1 m, z którego wydobywa się silna struga
zimnej wody.[3]
Na dnie znaleziono
także wielkie kamienne czasze, także sztucznego pochodzenia. Uczeni doszli do
wniosku, że ongi palono tam ogień i one służyły za sygnały nawigacyjne. Tym
bardziej, że na dnie jeziora znaleziono wraki dawnych statków, drewnianych
części, które nie mają żadnych metalowych złączy czy gwoździ – być może statki
te budowali ludzie nie znający zastosowania metali.
Kierownik ekspedycji
– starszy pracownik naukowy Uralskiego Oddziału RAN – Stanisław Grigoriew objaśnił te wszystkie znaleziska tym, że
dawniej poziom wody w jeziorze był o 3 m niższy, a pomiędzy brzegiem a Wyspą
Wiery istniał pomost. Tym sposobem megalityczne budowle na wyspie mogły być
zbudowane przez dawnych ludzi zamieszkujących brzegi jeziora.
Czarny wąż wodny
W sierpniu 2016 roku
media opowiedziały o jeszcze jednej zagadce jeziora Turgojak. Mieszkaniec
Miassy – Michaił Nienarokow płynął
kajakiem nieopodal miejsca, które miejscowi nazywają Krutiki (oficjalna nazwa
Krutaja Skała, która znajduje się niedaleko od publicznej plaży). Naraz przed
nim na wodzie pokazały się dziwne koła czarnego koloru, a które przypominały
sploty wielkiego węża.
Michaił przyznaje,
że się bardzo przestraszył, ale nie bacząc na to filmował zwierzę na video
przez 20 minut. Zapis ten Nienarokow wrzucił na trzy strony do Internetu.
Komentując je,
użytkownicy ogólnoświatowej Sieci wysnuli dwie podstawowe hipotezy:
1 – to
mogły być kawały nurków, którzy z własnej inicjatywy lub też na życzenie
miejscowych z brzegowych osiedli wykonali makietę gigantycznego zwierzęcia i
kierowali nim spod wody, w celu napędzenia nad jezioro żądnych sensacji
turystów.
2 – sam Michaił Nienarokow przekonany co do tego, że widział
wielkiego węża wodnego, a także wideo udostępnione w Internecie ukazuje
rzeczywiście jakiegoś zwierzaka, a nie makietę. Przez analogię z potworem ze
szkockiego jeziora Loch Ness czarnemu wężowi wodnemu z Turgojaku już nadano
nazwę Miassnessie…
Źródło – „Tajny XX
wieka”, nr 8/2017, ss.32-33
Przekład z
rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz
[1]
Nie jest to wypadek odosobniony. Takich
przypadków chęci zarobienia na artefaktach jest wiele i zawsze kończyły się
utratą już to przez zgubienie już to przez zniszczenie. Niestety winę za to
ponoszą przede wszystkim media, które usiłują zrobić z nich medialne hity i
płacą czasami za nie bajońskie sumy. Praktyka ta przynosi więcej szkód niż
pożytku – q.e.d. Jest ona bardzo na rękę siłom pragnącym przejąć lub zniszczyć
wszelkie artefakty pozostawione przez Obcych na Ziemi.
[2]
Zazwyczaj dolmeny składają się z jednego dużego bloku kamiennego podpartego
kilkoma mniejszymi blokami. Według poglądów niektórych uczonych, były to
grobowce ludzi w Starożytności, co nie jest jednak całkowicie pewne.
[3]
Stąd właśnie najprawdopodobniej poszła legenda o tym, że pod jeziorem znajduje
się drugie jezioro – stąd właśnie pochodzi jego baszkirska nazwa – „Jezioro Na
Wierzchu”.