poniedziałek, 1 października 2018

FARMACJA W STAROŻYTNYCH INDIACH


Fragment Manuskryptu Bowera

Dr Miloš Jesenský

W jednym z najstarszych dzieł indyjskiej literatury – „Rigvedzie“, która została napisana około 1500 lat przed narodzeniem Chrystusa – znajduje sie także pochwała leczniczych mocy roślin o boskim pochodzeniu. Zioła, które stanowiły arsenał w walce z chorobami ludzi i zwierząt, były rozsławiane przez tamtejszych kapłanów i błogosławione, by rosły i kwitły na całej Ziemi i przynosiły zdrowie i ulgę wszystkim pacjentom i cierpiącym. We wstępie do starych wedyjskich tekstów, znanych także jako „Lecząca pieśń“ możemy doczytać, że:

O ziele zrodzonym w prawiekach,
o trzy wieki wcześniej niż bogowie,
o stu i siedmiu odcieniach zieleni,
ja teraz będę śpiewał swą pieśń.

Zainspirowani przez dawnego poetę, powrócimy teraz daleko w Przeszłość, abyśmy przybliżyli sobie farmację w dorzeczu Gangesu i Indusu, która składała się przede wszystkim z użytecznej fitoterapii.


Gen. Hamilton Bower

Manuskrypt Bowera


Przewodnikiem na tej drodze poznania starożytnej indyjskiej farmacji będzie nam przekład ówczesnego aptekarskiego rękopisu znanego jako Manuskrypt Bowera. Został on znaleziony w 1889 roku przez dwóch handlarzy starożytnościami, którzy w tym roku penetrowali ruiny starożytnej metropolii Mingai w Kashgarze. W rok później sprzedali go brytyjskiemu oficerowi wywiadu – późniejszemu generałowi-majorowi Hamiltonowi Bowerowi (1858-1940), który w roku 1891 przekazał w Kalkucie znanemu orientaliście – dr. Augustowi F.R. Hoerlenowi (1841-1918). Tenże badacz rękopis składający się z 56 kart zrobionych z kory brzozowej przełożył w latach 1893-1912 na angielski i wydał pod tytułem „Manuskrypt Bowera“.

Kiedy się ten manuskrypt napisany w języku indoaryjskim (sanskrycie) datuje na IV-VI w n.e., i bez wątpliwości zawiera on o wiele starsze podania. Na 38 kartach znajdują się trzy dzieła z zakresu medycyny.

Część pierwsza (ss. 1-5) zawiera „Hymn o czosnku“, w którym chwali się czosnek jako panaceum, który przedłuża życie, leczy i może zapobiegać wielu chorobom. W dniu dzisiejszym działanie czosnku jako naturalnego antybiotyku jest poparte odkryciami współczesnej medycyny, tak jak znane jest jego działanie w przypadku leczenia arteriosklerozy, chorób górnych dróg oddechowych, czy kamieni nerkowych. Działanie tiosulfinatów, zawartość witamin B1, B2, C a także soli mineralnych w czosnku, jest szeroko polecane w leczeniu, którego używała medycyna w starożytnych Indiach. Na zakończenie tej części znajdują się krótkie teksty o trawieniu, właściwym mieszaniu leków i środkach wzmacniających zdrowie.

Część druga (ss.6-34) zawiera plik pt. „Navanitaka“. Można to przetłumaczyć jako „Śmietanka“ i metaforycznie wskazuje na to, że jest to wyciąg z najlepszego ówcześnie podręcznika sztuki lekarskiej. Wszystkie 16 rozdziałów opisuje przygotowanie leków, sposoby terapii i różne choroby, których z braku miejsca nie jestem w stanie tu dokładnie opisać.

Część trzecia (ss. 35-38) zawiera 14 przepisów na leki przeznaczonych do użyciua wewnętrznego i zewnętrznego przy różnych chorobach.

Odkrycie i przekład Manuskryptu Bowera na zasadnicze znaczenie w historii farmacji i medycyny, bowiem ukazuje on istnienie usystematyzowanej wiedzy lekarskiej oraz farmacji w Indiach pomiędzy IV a VI stuleciem naszej ery. Jednakże dotyczy to powstania samego rękopisu, w skład którego wchodzą o wiele starsze teksty, które dzisiaj prawdopodobnie już nie istnieją. Cytowane teksty, które w czasie pisania Manuskryptu Bowera były starożytnymi dziełami pochodzą z czasów legendarnych staroindyjskich lekarzy: Charaki, SushrutyVagbhaty.

Stronica z notatek Sushruty

Wielka Trójca indyjskiej medycyny


Charaka, Sushruta i Vagbhata tworzą Wielką Trójcę indyjskiej medycyny – przypomina niemiecki historyk Kurt Pollak w książce „Medycyna dawnych cywilizacji“. – Byli oni trzema najstarszymi i najsławniejszymi autorami indyjskiej farmacji, a cała późniejsza hinduistyczna literatura przedmiotu nawiązuje do ich słynnych kompendiów. Indyjscy farmaceuci w Średniowieczu i czasach nowożytnych zajmowali się aż do dnia dzisiejszego komentowaniem i uzupełnianiem ksiąg swych mistrzów. Nawet niektóre współczesne podręczniki są pisane starożytnym językiem, jakby powstały przed tysiącami lat, tak że jest bardzo trudno odróżnić je od późniejszych dodatków i zmian.

Jednocześnie jest bardzo trudno określić czasy, w których „ojcowie indyjskiej medycyny i farmacji“ żyli i nauczali swych uczniów. Najbardziej wiarygodnymi są szacunki indyjskiego historyka farmacji – prof. Gorakha Prasada Śrivastava, który w dzisiaj już klasycznym dziele „Historia farmacji w Indiach“ zaszeregował dwóch pierwszych luminarzy do czasów pomiędzy 1000 a 600 r. p.n.e., zaś Vagbhatę do roku 700 n.e.

Ze spuścizny Charaki zachowało sie po jego śmierci jedynie dzieło „Charaka Samhita“, które składa się z ośmiu części. Z punktu widzenia historii farmacji najważniejsze są dwie ostatnie: „Kalpasthana“ składająca się z 12 rozdziałów, w których zajmuje sie on problematyką antidotów, antytoksyn, emetyków i środków przeczyszczających.  Natomiast „Siddhisthana“ w 22 rozdziałach poucza o dozowaniu leków i pielęgnacji pochorobowej.

Staroindyjski lekarz przy pracy

Charaka przypisywał wielkie znaczenie prewencji, co poza innymi zasadami przedstawił tymże twierdzeniem: Lekarz, który nie potrafi wejść do ciała pacjenta z lampą poznania i zrozumienia, nigdy nie jest w stanie leczyć chorób. Musiałby najpierw przestudiować wszelkie czynniki, wszelkie środki, które wpływają na chorobę pacjenta, a dopiero potem przepisywać leki. Bardziej sensownym jest poszukiwać źródeł choroby i jej zapobiegać, niż szukać leków na nią. A kiedy już do tego doszło, należało odpowiedni lek świadomie przygotować i podać pacjentowi.

W praktyce rozpoznawano trzy rodzaje leków według tego, z czego były one sporządzane: roślinne, zwierzęce i mineralne. Pomiędzy tymi ostatnimi do „radości aptekarzy“ należały związki rtęci - Hg, arsenu - As, siarczku ołowiu – PbS, siarczku żelaza – FeS, siarczku miedzi – Cu2S, tetraboranu sodu – Na2B4O7 ∙ 10H2O, tlenku ołowiu – PbO, soli kwasu siarkowego (siarczanów) – MSO4 czy węglanu cynku – ZnCO3 (smithsonit). Używano także preparatów sporządzonych z krzemianów i soli (nie tylko chlorku sodu – NaCl, ale także chlorku amonowego – NH4Cl – salmiaku czy węglanu potasu – K2CO3).

Każdy lek charakteryzowało pięć cech:
1.      smak,
2.    działanie zasadnicze (np. wywołanie gorączki lub jej obniżenie),
3.    przemiana w procesie trawienia i... 
4.    ...różne skutki ze względu na sposób zażywania,
5.     oraz sposób podania – wewnętrznie i zewnętrznie.

Według działania Charaka podzielił leki na 50 róznych grup – wedle współczesnej terminologii możnaby mówić o np.  emetykach, laksatywach, digestiwach, kosmetykach, analgetykach, antidotach, itd.

Tradycyjne przyrządzanie laku przez lekarza w indyjskim stanie Kerala

W trzeciej części „Charaki Samhity“ pod nazwą „Vimanasthana“ możemy się doczytać także i tego, jak stać sie adeptem praktyki medycznej: Rozumny człowiek, który chce zostać lekarzem musi najpierw rozejrzeć się po podręcznikach, z których korzystają znani, uznawani i rozumni ludzie. Niech je nabywa, kiedy polecane są przez znawców przedmiotu dla swych studentów. Niech powtarza tego i udziela instrukcji, wyjaśnień i raportów w odpowiedniej kolejności, trzymaj się rzeczy, nie popełniaj błędów w słowach i nie używaj niezrozumiałych słów, niech mają bogatą treść, są metodyczne, a pojęcia są precyzyjnie zdefiniowane. Niech łączy to, co do siebie należy, że główne tezy nie są mieszane, łatwe do zrozumienia, dają definicje i przykłady. Ten podręcznik potem jak jasne słońce rozjaśnia wszystko.

Z dydaktycznego punktu widzenia są to rady, które możnaby udzielać i dzisiaj autorom współczesnych podręczników farmacji – „Charaka Samitha“ uzupełnia to radami dla pedagoga, którego nauczanie musi być jasne, praktyczne i przejrzyste. Niech będzie bystry, spostrzegawczy, obrotny i bezstronny. Niech jego ręka będzie pewna, niech ma praktyczne pomoce tak w czasie leczenia jak i poza nim. Niech będzie skromny i przyjacielski, niech ma cierpliwość i wyrozumienie dla swych uczniów, których uczy i ich talenty rozwija. Człowiek z takimi atrybutami jest Mistrzem.

Sushruta, podobnie jak jego poprzednik, pozostawił po sobie rozległe medyczne kompendium pt. „Sushruta Samitha“. W nim podzielił on choroby według tego, czy się da je leczyć przy pomocy jedzenia, chirurgicznie albo przy pomocy środków farmacji. Nas interesuje piąta część z sześciu, która pod nazwą „Kalpasthana“ niesie w 8 rozdziałach szerokie wiadomości o toksykologii. Sushruta dokładnie opisał przyrządzanie, dawkowanie i skutki działania roślin leczniczych. Poza tym tak uporządkował on tekst, który dawnym adeptom farmacji służył jako pomoc mnemotechniczna, i jak to ujął niemiecki botanik Ernst H.F. Meyer (1791-1858) w swej „Historii botaniki“ w roku 1856, kiedy nie był w stanie uwolnić się od europejskiego punktu widzenia na wschodnią wiedzę: Ilość prawdziwej wiedzy, która przewiduje obserwację medyczną trwającą od stuleci, jest mieszana z wieloma najbardziej ryzykownymi materiałami, które chcą sprawiać wrażenie największej precyzji. Z całej mieszanki elementy są rysowane, zwijane i ułożone jak kulki różańcowe, zaprojektowane tak, aby zapełnić pamięć swoich uczniów.

Vaghbhata żył około roku 700 n.e. i jest autorem dzieła „Ashtanga Hridaja“ („Jądro medycyny“) oraz „Ashtanga Sangraha“ („Streszczenie farmacji“). Datowanie jego życia i dzieła pochodzi ze sprawozdanie chińskiego buddyjskiego pątnika I-Tsinga, który w latach 673-687 podróżował po Indiach. W tym czasie przebywał dłużsszy czas w klasztorze Nalanda w południowym Biharze, gdzie medycynę studiowały tysiące studentów. Swe zdumienie ten uważny podróżnik nie zostawił tylko dla siebie, i tak po wiekach możemy przeczytać, że: Lekarska wiedza jest podzielona na osiem działów. Tych 8 dyscyplin było najpierw spisanych w 8 księgach, ale niedawno pewien człowiek skupił to w jednym wielkim dziele. Lekarze z wszystkich pięciu prowincji Indii używają jej w swych praktykach, a każdy lekarz, który zna tą księgę może żyć z urzędowej pensji.  

Co zaś się tyczy tożsamości autora, to Kurt Pollak nie ma żadnych wątpliwości: Nawet kiedy nie ma wzmianki o tożsamości autora, to wiadomo że chodzi o Vagbhatę.     

Pomnik Suhsruty na dziedzińcu uniwersytetu w Haridvarze

Od oznaczania do wyrobu leków


Podstawą staroindyjskiej farmacji były przede wszystkim roślinne leki, jak to wspomina wyżej cytowany niemiecki badacz: Indyjscy studenci medycyny mieli w ramach egzaminów znajdywać rośliny, z których nie było żadnego medycznego pożytku. Od dobrego lekarza wymagano, żeby mieszkał w miejscu, w którym rośnie wiele leczniczych ziół i żeby był z ich właściwościami dobrze zaznajomiony. Indyjski lekarz był także farmaceutą – sam te rośliny zbierał i dalej opracowywał z nich leki. Aby znajdować dobre lekarstwa, musiał on chodzić po górach i lasach, a od pasterzy, myśliwych, rolników i wędrowców czerpać wiedzę o miejscach, w których rosną lecznicze zioła i jakie mają właściwości. Najlepsze rośliny były w Himalajach. Nawet dzisiaj, o północnym Pakistanie mówi się jako o ogrodzie leczniczych roślin dla całego świata, która praktycznie jest niewyczerpana i niezbadana.  
     
Sushruta opisał 750, a Charaka 500 roślin leczniczych, przy czym żadna z nich nie była europejska. Z roślin używano: korzenie, korę, soki, oleje, żywice, łodygi, owoce, kwiaty, kwiaty, liście czy ciernie. Środki sporządzone z roślin do użytku wewnętrznego najczęściej podawano w formie świeżego naparu z dodatkiem soku z trzciny cukrowej.

Oddajmy jeszcze głos autorowi „Medycyny dawnych cywilizacji“, aby przejrzeć poziom farmacji w starożytnych Indiach:  Dzięki znajomości chemii, osiągnęła ona wysoki poziom. Były im znane tynktury, dekokty, infuzje, maceraty, syropy, mikstury, emulsje, pigułki, pasty, maści, kataplazmy i opatrunki. Nie brakowało także czopków, o których często  wspomina autor Manuskryptu Bowera, a także notatki Vaghbhaty.

Osobny rozdział przedstawia fakt, że już w czasie Starożytności Indie znane były jako „skarbnica korzeni“ (przypraw). Indyjskie przyprawy i roślinne leki stały się stopniowo znane na całym świecie i pod koniec Średniowiecza znalazły swą drogę do spisu leków w Europie. Wiele z nich było na wagę złota, a używano ich nie tylko w kuchni, ale także w aptekach. Jako przykład można podać: pieprz, kardamon, imbir, goździki, kurkumę, gałkę muszkatałową, benzoes, olej rycynowy, cemulmugowy czy sezamowy. Pragnienie posiadania tych „korzeni“ wiodła wprost do burzliwego rozwoju żeglugi i tyo w czasie, kiedy lądowe drogi do Indii zablokowała ekspansja islamu. Przeto kiedy portugalski żeglarz Vasco da Gama (1469-1524) wylądował on na Wybrzeżu Malabarskim, otworzył on drogę dla indyjskich roślin i wytwarzanych z nich specyfików, których używa sie do dnia dzisiejszego.