Czy
’Oumuamua jest naprawdę kosmiczną sondą?
Kto z gwiazdozbioru Vega patrząc za Ziemię
zgadnie
Kto pierwszy był człowiekiem?
Kto będzie nim ostatni?
Kto pierwszy był człowiekiem?
Kto będzie nim ostatni?
(Leszek Aleksander Moczulski)
Zagadka trwa. Zagadkowy
kosmiczny obiekt oznaczony jako 1I/’Oumuamua czyli
po hawajsku Posłaniec, który został
odkryty jako pierwsze ciało niebieskie, które przyleciało do nas z innego
systemu gwiezdnego i znikł, nie daje spokojnie zasnąć uczonym nawet po roku.
Przed kilkoma dniami pojawiła się teoria amerykańskich uczonych z Uniwersytetu
Harvarda, że być może chodzi tutaj o dzieło pozaziemskiej cywilizacji. Wydaje
się, że nie musi to być całkowita prawda, nie ma na to jasnych dowodów. Krótko
mówiąc – tego nie wiemy na pewno.
‘Oumuamua mógłby być sondą od
pozaziemskiej cywilizacji poszukującą życia w Kosmosie, która jest napędzana
przez tzw. żagiel słoneczny. Oznaczałoby to, że „statek kosmiczny rozwinie swe
żagle i uniesie go wiatr słoneczny”.
Na podstawie badań tego dziwnie
się zachowującego obiektu, który obraca się wokół swej osi co każde 7 godzin,
oznajmili to amerykańscy astronomowie: Abraham
Loeb i Shmuel Bialy z
Harvard-Smithsonian Astrophysical Center w Massachusetts. W ten sposób
nakłonili się do dawniejszym spekulacjom, co do natury tego ciała niebieskiego.
‘Oumuamua zmienia także swoją
prędkość. Uczeni nie potrafili tego wytłumaczyć, mimo długiej obserwacji. Także
nie wychwycono żadnych sygnałów radiowych emitowanych przez ten obiekt.
Sceptycyzm
innych uczonych
Po pewnym czasie ponownie
pojawiła się teoria o Kosmitach. Jest to jednak jedynie dopuszczalna
teoretyczna możliwość. Chociaż może się wydawać - i to jest kwestia, jak długo
- że społeczność naukowa powraca do wcześniejszej teorii sondy z innego
systemu, która właśnie przeszła przez nasz Układ Słoneczny i pokazała wiele
anomalii. Ale inni badacze są sceptyczni.
Wiemy, że to ciało rotuje. A
zatem w zasadzie słoneczne żagle nie mogłyby dobrze funkcjonować.
Mówi astrofizyczka – Lenka Zychová:
Według artykułu autorstwa
naukowca Dona Lincolna z Fermi
National Accelerator Laboratory należącego do amerykańskiego Ministerstwa
Energetyki, Uniwersytet Chicago i Universities Research Association, który
został opublikowany na internetowej stronie CNN, cała argumentacja harvardskich
ekspertów „jest całkowicie mylna”. Myśl całkiem ciekawa i wedle Lincolna zachęca
nas do stawiania dalszych pytań.
Kiedy obiekt ‘Oumuamua po raz
pierwszy pojawił się w październiku ubiegłego roku, to najpierw sądzono, że
jest to zwyczajny asteroid, pomimo jego znacznej długości i kształtu cygara –
wg brytyjskiego „The Guardian” – mierzy on 400 m długości i 40 m szerokości.
- Jest to bardzo dziwny obiekt, który stanowi wyzwanie dla
większości astrofizyków. Nie tylko ze względu na swój kształt, ale także ze
względu na prędkość. I chociaż bardziej to odpowiada parametrom statku
kosmicznego, to jednak można to wyjaśnić w sposób naturalny – skomentowała to dla „Novinek” dr Lenka Zychová – czeska astronomka
pracująca w Belgii.
Przyspiesza
jak kometa, ale…
Jak przypomina to serwer USA
Today, międzygwiezdny obiekt ‘Oumuamua był najpierw uważany za kometę ze
względu na swój kształt. Jednakże nie pojawił się żaden warkocz czy ogon, tak
więc uznano go za asteroid, ale na koniec znów stał się kometą, ale o niskiej
aktywności.
Udało się też dowieść tego, że
‘Oumuamua poruszała się w kierunku Słońca szybciej, niż to byłoby w przypadku
układowego asteroidu. Powodem ma być odparowywanie podgrzanego materiału
gazowego z powierzchni ciała spowodowane promieniami słonecznymi. To uwalnianie
się materii gazowej nadawało temu ciału dodatkowy słaby, ale stały ciąg.
- Sądzimy, że jest to
mała, dziwna kometa. Dane potwierdzają, że prędkość spada wraz z odległością od
Słońca, co jest typowe dla komet – stwierdził Marco Micheli z Europejskiej Agencji Kosmicznej – ESA.
Obiekt ten oddalając się od Słońca
wciąż spowalniał swój ruch z powodu grawitacji Słońca, ale nie tak intensywnie,
jak mówi to mechanika niebieska. Oczekiwano, że prędkość będzie spadała wolniej.
Kiedy jądro komety jest ogrzane
przez promienie słoneczne, to z jego powierzchni ulatnia się gaz i pył, który
wokół niego tworzy obłok zwany komą, a później tworzy się warkocz vel ogon. Jeżeli idzie o ‘Oumuamuę, to
czegoś takiego nie udało się zaobserwować.
- Sądzimy, że
z jego powierzchni mogłyby się ulatniać niezwykle wielkie i grube cząstki pyłu
– wyjaśnia
dr Karen Meech z Uniwersytetu
Hawajskiego. – Obłok takich drobin pyłowych nie
musiałby być dostatecznie jasny, by go można było wykryć.
Brakujące
dowody za i przeciw
To wszystko nas doprowadzi do
najnowszego rozwiązania fizyków z Harvardu. Istnieje dalsze możliwe źródło
przyspieszenia nazywane „ciśnieniem światła”, a zatem jest to siła, która
pochodzi ze Słońca. Siła ta jest związana z ilością światła, które ‘Oumuamua
otrzymuje, a zatem oddalając się od naszej gwiazdy jest ona coraz słabsza.[1]
Na podstawie hipotezy i
ciśnieniu promieniowania, uczeni z Harvardu doszli do wniosku, że może chodzić
o wspomniany tu słoneczny żagiel, co dla ludzkich technologii jest tylko
teorią.
- Nadzwyczajne hipotezy
wymagają nadzwyczajnych dowodów – Lincoln zacytował kultowy bon mot
legendarnego astronoma Carla Sagana.
– Ruch ‘Oumuamuy jest na to doskonałym
przykładem. Jest prawdopodobnym, że ta tajemnica ma proste wyjaśnienie. I jest
to teoretycznie i fizykalnie możliwe, że to jest właśnie taka sonda międzygwiezdna.
Póki nie ma na to dowodów, to jestem przeciwko temu –uzasadnił swoją
tezę.
Niejasności
studium, ruchu nie da się wyjaśnić naturalnie
Według dr Zychovej byłoby uznać
obiekt za kometę, a jego nieoczekiwane zachowania wyjaśnić poprzez zjawiska,
jakie obserwuje się u komet. Problem jest w tym, że obserwacje takiego zjawiska
(kiedy część jądra kometarnego sublimuje i doda mu prędkości w przeciwnym
kierunku) w danych się nie pojawiły.
- Tym niemniej, brak dowodów nie przesądza o nieistnieniu
zjawiska. Nowy artykuł, który mówi o tym, że mogłoby chodzić tutaj o żagiel
słoneczny, ale jeszcze nie został zweryfikowany, a co więcej – zawiera on pewne
niejasności. Np. wiemy, że obiekt ten rotuje, a w takim przypadku żagle
słoneczne nie mogłyby należycie działać –
dodała ona.
Podobny pogląd ma także
astronom Alan Jackson z
kanadyjskiego Uniwersytetu Toronto Scarborough, którego dokument harvardczyków
również w ogóle nie przekonał, a wg CNN uważa go za „poniekąd błędny”.
Nadmienił on, że spektralne analizy ‘Oumuamuy wskazują na asteroidę albo
kometę, a do tego żagiel słoneczny – wedle jego słów- miałby zupełnie inny
skład chemiczny.
- Jakimkolwiek by nie był statek kosmiczny, to musiałby zwinąć
żagiel słoneczny w przestrzeni międzygwiazdowej, aby nie uległ on uszkodzeniu.
Daleko od gwiazd, żagiel słoneczny jest bezużyteczny, toteż nie było powodu, by
zostawić go rozwiniętym. A gdyby go rozwinięto po wejściu do Układu Słonecznego,
to byłby on nienaruszony –
twierdzi Jackson. – I wreszcie rotujący ruch statku mógłby uszkodzić żagiel przez pył
kosmiczny i żaglowiec słoneczny zostałby uszkodzony przez promieniowanie o
wiele bardziej, niż to widzieliśmy.
Harwardzkie studium mówi tylko
o tym, co jest hipotetycznie możliwe, ale nic nie mówi o tym, że to naprawdę
była sonda kosmiczna. Zatem pozostaje pytanie, czy kiedykolwiek dowiemy się
prawdy. Nie wiemy nawet dokładnie tego, skąd ‘Oumuamua do nas przyleciała…
Moje 3 grosze
Hipoteza statku
napędzanego żaglem słonecznym jest romantyczna i urocza, ale obawiam się, że od
A do Zet nieprawdziwa. Wydaje się być raczej wymysłem rodem z powieści sci-fi, a nie konkretnym rozwiązaniem
problemu żeglugi międzygwiezdnej. Przede wszystkim żagiel słoneczny musiałby
działać bardzo długo, by rozpędzić statek kosmiczny o masie kilku milionów ton
do prędkości ok. 50 km/s. Lot z układu planetarnego Vegi (o ile takowy posiada)
z prędkością światła trwałby 25,05 roku. Lot z prędkością 50 km/s zabrałby
podróżnikom aż jakie 150.196 lat… Do systemu gwiezdnego Tolimana (Alfy
Centaura) byłoby to „zaledwie” 19.600 lat. A to oznacza, że ‘Oumuamua
wystartował w swą podróż gdzieś pod koniec Pleistocenu… O ile w ogóle
wystartował z Vegi.
Komety się rozpadają
– już to pod wpływem grawitacji, już to pod wpływem wewnętrznych reakcji
chemicznych zachodzących w ich jądrach pod wpływem energii promienistej Słońca.
‘Oumuamua nie wydaje się być kometą, ale litym głazem, który albo kiedyś tam,
przed eonami był kometą, ale kompletnie się „wygazował” albo – co jest równie
możliwe - był kometą i przydarzyło mu się to, co było z kometą Winnecke-Borelly-Tempel. W 1874 roku
weszła ona w atmosferę ziemską i w czasie 13 sekund pozbyła się wszystkich
swoich warstw śniegu i lodu, po czym odbiła się rykoszetem od gęstych warstw
atmosfery i poleciała w Kosmos z prędkością hiperboliczną opuszczając Układ
Słoneczny, jak ‘Oumuamua…
Wszystkich dziwi
dziwne – podłużny kształt tego obiektu. Zazwyczaj mamy do czynienia z obiektami
stanowiącymi jakiś wariant bryły obrotowej: kuli czy elipsoidy. Obiekty po
katastrofach są nieregularne. No OK., a co powiesz Czytelniku na
siedemnastowieczne ryciny z dzieł kosmografów i innych uczonych? Jak widać,
ludzie widzieli na niebie podobne obiekty! Oczywiście interpretowali je po
swojemu – stąd te wszystkie cudowności – ale najważniejszym faktem jest to, że
takie obiekty obserwowano. Czym one były? Obiektami w rodzaju 1I/’Oumuamua?
Tej zagadki nie
rozwiążemy, póki nie będziemy w stanie pogonić za ‘Oumuamua i zbadać go
dokładnie. A tak już BTW, to dyskutowałem w gronie znajomych nad naturą tego
obiektu i doszliśmy do wniosku, że może tam nie być żadnej żywej duszy, ale za
to mogą być automaty, które eksplorują Kosmos na zlecenie jakiejś rozwiniętej
cywilizacji – niekoniecznie z planet Vegi. Byłoby to spełnienie się
przepowiedni Stanisława Lema, który
coś takiego przewidywał w swych powieściach. A zatem jeżeli trajektoria
1I/’Oumuamua nie zostanie zmieniona w którymś „perturbarcyjnym młynie” gazowych
gigantów, to jest szansa, że może kiedyś go dopadniemy na skraju Układu
Słonecznego.
Komentarze
z KKK
Żagle słoneczne? Myślę, że to kiepski pomysł. Przede wszystkim
rozmiary żagla w stosunku do masy statku. Im większa masa, tym większa
powierzchnia aktywna. Oumuamua ma masę kilku milionów ton. Jak długo trwałoby
rozpędzanie takiego masywnego obiektu przy pomocy żagla słonecznego do prędkości
50 km/s? Kilkaset tysięcy lat? Poza tym, gdzie ten żagiel się znajdował? Był zwinięty?
OK., to dlaczego go nie rozwinięto po opuszczeniu peryhelium? Pytania by można
było mnożyć. Obawiam się, że to nie był statek kosmiczny z napędem żaglowym… (Daniel Laskowski)
Przekład z czeskiego - ©R.K.F.
Leśniakiewicz