Stanisław
Bednarz
Przeciwko tej
rybie sprzysięgło się wszystko. Kiedyś dorsz bałtycki – Gadus morhua – zwany też atlantyckim królował na Bałtyku.
Maksymalna długość dorsza bałtyckiego – 1,3 m (przeciętnie 30-90 cm). Niestety
łowione dziś dorsze to faktycznie cień ryb. To, co wpada w sieci to ryby chude,
małe. Długość nie przekracza 30 cm.
Spróbujmy na
zimno zdiagnozować sytuację. Zbyt wysokie połowy, przez co jego populacja nie
jest w stanie się odradzać. Za przełowienie obwiniano statki ze Szwecji. Zbyt
wysokie połowy innych ryb, którymi żywią się dorsze. Wielkie 50-metrowe
trawlery tzw. „paszowce”, pływając parami ciągnąc przez morze sieć wielkości
boiska do piłki nożnej. Dokonują w ten sposób połowów na mączkę rybną. Ich
sieci o małych oczkach zbierają po drodze wszystko, co napotkają Wpadają w nią
ryby, będące pożywieniem dorszy tj. śledzie i szproty.
Masowo stosowane
przez rolników nawozy azotowe i fosforowe spływają rzekami do Bałtyku, podobnie
jak gnojowica z hodowli świń. Powoduje tworzenie beztlenowych stref śmierci. W
ostatnim stuleciu powiększyły się z 5 tys. km² aż do obecnych 60 tys. km².
Dorsze tracą
przestrzeń do rozrodu. Wlewy świeżych wód słonych z Morza Północnego są coraz
rzadsze i to też jest główną przyczyną. Dawniej były co roku…
Na głębokości
6-12 m woda przestaje być wystarczająco przezroczysta dla roślin. Tracimy
podwodne łąki, wyginął morszczyn. Sytuację pogarszają zmieniające się warunki
klimatyczne. Dorsz zasiedla teraz wody między innymi Morza Barentsa, które
jeszcze 50 lat temu było pokryte lodem. Z powodu ocieplenia się klimatu rośnie
też temperatura Morza Bałtyckiego. Dorsze, które dobrze czują się w chłodnych
wodach, migrują na północ. Te zaś, które zostają, nie mają pożywienia, bo
pozostałe jeszcze ławice szprota przesunęły się na północny Bałtyk w okolice
Finlandii.
No i największa
bomba: nasi mędrcy spod znaku czynienia sobie ziemi poddaną na konferencji w
Gdyni w Instytucie Rybackim ogłosili, że (uwaga!!!) powodem wymierania ryb może być zbyt restrykcyjna polityka
oczyszczania rzek wpływających do Bałtyku, co wyjaławia wodę i pozbawia ją
dużej ilości związków chemicznych wpływających na rozwój życia w morzu.
Zupełnie „nie
kupuję” tezy, że zrzucanie ścieków komunalnych miałoby służyć rybom. Według ich
pokrętnego rozumowania w Średniowieczu gdy ścieki komunalne nie spływały, nie
powinno być ryb. Odnoszę wrażenie, że coś takiego mógł wymyślić tylko skrajnie
ortodoksyjny stronnik „czynienia sobie Ziemi poddaną”. Jeśli chcemy, żeby ryby
się odrodziły, potrzebne jest radykalne ograniczenia ich połowów...
Potrzebne jest
moratorium na trałowanie. Potrzebne są przepisy ograniczające spływ nawozów i
gnojowicy do wód. Dostaniemy wtedy czysty i bogaty w życie Bałtyk, przeszkody
znajdują się w naszych głowach. Uczeni ostrzegają, że populacji dorsza
zagrażają zmiany klimatu, spływ zanieczyszczeń i zła gospodarka zasobami.
Jednym słowem - ludzie. Nie zwalicie tego na foki.
Moje 3 grosze
Na UFO
czy USO też nie…
Miałem
okazje widzieć te wszystkie rzeczy, o których pisze Autor i wiem, że to prawda.
Najstraszniejsze jest to, że mówią to ludzie związani zawodowo i życiowo z
morzem i ze zwierzętami w nim zamieszkującym, a co gorsze – mający się za
uczonych. Niestety – namnożyło się w kraju różnych tzw. Hogwartów – tj.
prywatnych czy kościółkowych pseudouczeni wyższych, które wypuszczają
zindoktrynowanych matołów o pustych głowach, ale za to z wielkimi ambicjami i
apetytem na kasę. Efekty mamy na każdym kroku: zniszczone lasy, zdewastowane
Parki Narodowe, karczowana Mierzeja Wiślana, wybijane dziki, foki i inne zwierzęta przez kumpli
zapijaczonego dostojnika kościelnego… Można by to wyliczać do upadłego. A
wszystko to robione jest nie dla rozwoju kraju, ale dla kasy, kasy i jeszcze
raz kasy.
Wracając
do dorszy, to nie tylko one podlegają redukcji – rzecz dotyczy także populacji
innych ryb bałtyckich. Nie zapominajmy, że zatopione na dnie naszego morza BŚT
powoli, ale wciąż przenikają do wody zatruwając żyjące w niej organizmy. I
znowu, dużo się o nich gada i… - jak zwykle - nic się nie robi…
Ten stan
nie może trwać zbyt długo.