Oleg Oriestow
Budowę kompleksu świątynnego
słonecznego boga Ra w Heliopolis jest związana z imieniem wybitnego
staroegipskiego architekta Imhotepa.
Symbolem głowy staroegipskiego Panteonu był dziwny, stożkowaty kamień
umieszczony na najwyższym miejscu. Ten sakralny symbol solarny w staroegipskiej
mitologii nazywa się piramidonem. To
właśnie on powinien jako pierwszy witać i jako ostatni żegnać promienie
słoneczne.
Solarny
bóg Ra
Solarna świątynia w Heliopolis
nie tylko poprzedzała pierwsze schodkowe piramidy, ale posłużyła jako wzorzec
dla następnych kompleksów świątynnych z piramidonami.
Wśród egiptologów krąży
hipoteza, że pojawienie się pierwszych schodkowych piramid, związanych z kultem
solarnego boga Ra, jest związane z obserwacjami pęków promieni słonecznych,
bijących spod obłoków nad horyzontem. Wprawdzie nie jest całkiem jasne dlaczego
proste promienie snopów światła przedstawiono jako stopniowe piramidy. Podobne
niekonsekwencje posłużyły, jako podstawa do formułowania innych hipotez, które
objaśniałyby dziwny kształt piramidonów.
Wschód słońca w czasie jasnej,
suchej, bezchmurnej pogody nad oddalonym horyzontem przy dokładnej obserwacji
wydaje się być stopniowym narastaniem jaskrawych warstw, niekiedy składających
się z kilku fragmentów. Niekiedy przypomina to jasną schodkową piramidę, która
potem przekształca się w dysk już po pełnym pojawieniu się zza horyzontu.
Meteorolodzy i optycy
wyjaśniają to zjawisko różnym stopniem załamywania się promieni słonecznych w
„pryzmacie” atmosfery Ziemi. Zachód słońca też produkuje podobne widowisko, ale
jest ono bardziej nieostra, a to ze względu na utworzenie się nad powierzchnią
ziemi warstw ciepłego powietrza.
Piramidalne
światło
Jak obserwujemy wschodzące
słońce, to pojawienie się każdej warstwy następuje bardzo szybko. W zależności
od stanu atmosfery, ilość warstw może być różna – od 2-3 do dziesiątków. Do
tego wydaje się, że ów jasny słoneczny trójkąt i jego delikatna struktura
kołysze się i zmienia swój kształt. Ta refrakcja promieni słonecznych
przypomina narodzenie się jakiegoś fantastycznego stworzenia, wchodzącego na
niebo nad horyzontem.
Tak właśnie możemy rozumieć
pojawienie się kultu solarnego w najdawniejszych wierzeniach Egipcjan. Zgodnie
z nim, dynastie faraonów miały boskie pochodzenie i były one potomkami
słonecznego boga Ra. Dlatego też w czasie ich pogrzebów i podróży do „królestwa
umarłych” faraonowie zabezpieczali się wszelkimi mistycznymi atrybutami w
czasie przechodzenia ze swej ziemskiej egzystencji i śmierci do tego głównego
życia na rozsłonecznionych niebiosach. Płynącemu na słonecznej barce faraonowi
miał zjednoczyć się z bogiem Ra w niebie, wstępując do nowego wiecznego życia.
Każdy wschód słońca miał dla
Egipcjan specjalne religijne znaczenie. Każdodniowe pojawienie się boga Ra,
kapłani witali śpiewem hymnów. Ra istniał w wielu postaciach, a przede
wszystkim w postaci żuka gnojarza – świętego skarabeusza, który pchał przed
sobą słoneczny dysk.
Tylko u starożytnych Egipcjan
mógł powstać boski obraz zjawiska przyrodniczego słońca piramidalnego. Do tego
odradzający się bóg Ra przejawiał się na początku swej niebieskiej drogi w
kształcie zębatego trójkąta piramidy. Potem on przepływał dzienną drogę w
kształcie oślepiającego, słonecznego dysku i umierał w zorzach zachodu, znowu
przekształcając się w kształt piramidy.
Najdawniejsze
heliografy
Budowanie gigantycznych piramid
rozpoczęło się od schodkowego grobowca Dżosera,
wymagało to ześrodkowania ogromnych sił i środków finansowych, i zmieniło
strukturę gospodarczą Antycznego Egiptu. Jednakże nieprzerwana walka dynastii i
zmieniona sytuacja stanu kapłańskiego powołały do życia nową politykę
religijną.
Ostatni faraon z IV Dynastii – Szepseskaf (Sebercheres)[1]
– wraz z nową kastą kapłańską zreformował solarny kult Ra i znowu przeszedł do
budowania dawniejszych grobowców – mastab.
Tym niemniej, konstrukcje
ściętych piramid po serii schodkowych w przeciągu tysiąclecia zachowały
elementy „małych form” piramidonów. Trudno jest to objaśnić twórczym rozwojem
architektury. Najprawdopodobniej, do najpóźniejszych czasów XVIII-XX Dynastii,
kiedy grzebano zmarłych w podziemnych grobach Doliny Królów, tutaj miały
miejsce jakieś praktyczne aspekty.
Być może właśnie Imhotep
sporządził rozgałęzioną sieć świetlnych semaforów – heliografów na bazie
piramidonów, postawionych na wierzchołkach ściętych piramid i naturalnych
wzniesień. I tak np. jeden z takich wielometrowych piramidonów został
znaleziony na naturalnym, piramidalnym wzgórzu nad Doliną Królów. Ta „święta
góra” po arabsku nazywa się El-Quorn. Wybór miejsca nie jest tu przypadkowym,
bowiem piramidon był widoczny z dużej odległości.
Zasłaniając i odsłaniając
krawędzie tych piramidek można by przekazywać wiadomości we wszystkie strony
państwa faraonów. Ponadto nauka kapłańska od niepamiętnych czasów znała
zastosowania camera obscura. Mogły to
być ciemne pomieszczenia z małymi otworami, które dawały odwrócone obrazy
oddalonych przedmiotów na ścianie albo na ekranie. Taki „telegraf świetlny”
mógłby przekazywać różne ważne depesze i ostrzegać o pojawieniu się wrażych
wojsk. Świetlne sygnały można by było przekazywać także w nocy, rozpalając duże
ogniska czy używając innych źródeł światła. Tak więc na wzgórzu El-Quorn, u
podnóża piramidy znaleziono dziwne, metrowe, gliniane naczynia przypominające
spłaszczone kule. Jeżeli wypełni się je oliwą i zapali, to ich płomienie będą
widoczne na dziesiątki kilometrów.
Piramidy
- telekomunikatory
Jedna z najbardziej
nieprawdopodobnych hipotez o przeznaczeniu piramid postawił inżynier A. Wierżbickij z Sankt-Petersburga.
Uważa on mianowicie, że wbrew poglądom profesjonalnych archeologów, schodkowate
piramidy są nie tyle grobowcami faraonów, ale swego rodzaju systemy
telekomunikacyjne, składające się z piramidalnych rezonatorów dielektrycznych i
anten refrakcyjnych.
Idąc śladem jego pomysłu,
wszystkie pomieszczenia wewnątrz piramidy, w tym liczne tunele, przejścia i
szyby wentylacyjne, komnaty grzebalne i wewnętrzne świątynie są niczym innym
jak gigantycznymi elementami radiotechnicznymi: falowodami, rezonatorami,
filtrami i in.
Opierając się na swoim
doświadczeniu pracownika naukowego laboratorium optyki eksperymentalnej,
Wierżbickij udowadnia, że sakralne tajemnice i zagadki schodkowych piramid mają
swe praktyczne zastosowanie. Jako przykład przytacza on opracowane przezeń
paleoastronomiczne schematy, które pokazują, że orientacja staroegipskich
kompleksów świątynnych nie jest przypadkową i ma ścisły związek z zodiakalnymi
gwiazdozbiorami.[2]
Przy tym inżynier unika głównego pytania o to, kim są „panowie” tej niezwykłej
„paleokosmicznej” techniki twierdząc, że jest to jak na razie bardzo trudna
zagadka.
Kolosalne wielkości
piramidalnych staroegipskich „radioteleskopów” składają się z granitu i
bazaltu, dlatego tam nie można mówić o zasilaniu elektrycznym. Tym niemniej
piramidy schodkowe wyzwalają wielkie zainteresowanie także u entuzjastów
poszukiwań „paleoelektryczności”.
Elektryczność faraonów
Pewnego razu „niezależni
badacze” znaleźli coś dziwnego na staroegipskich freskach. Tam właśnie, słudzy
faraona trzymają w rękach jakieś dziwne, tajemnicze aparaty, mające kształt
kolby laboratoryjnej i przypominające gigantyczne lampy elektryczne z jakimiś
wężami, jakby kobrami, wewnątrz. Kolby te czy pęcherze bardzo przypominają
reflektory z wężami wewnątrz, połączone kablami z baterią akumulatorów. Głowy
węży są ozdobione kwiatami lotosu i można przyjąć, że są one jakimiś świecącymi
elementami.
A w pobliżu znajduje się akumulator
energii – także podłączony do węża. Niezwykły demon z dwoma nożami w rękach
symbolizującymi „chroniącą siłę” to być może dawny analog dzisiejszej „czaszki
ze skrzyżowanymi piszczelami” informującej o śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Hipotez na temat
„paleoelektrycznych artefaktów” jest wiele i to różnych i trudno jest wyjaśnić
ich naturę – wszak opisują je tylko hieroglify jakiegoś hymnu religijnego na
cześć słonecznego boga Ra. Wedle wierzeń egipskich, słońce każdego dnia umiera
wieczorem i wskrzesza się każdego ranka. To właśnie symbolizuje wąż, który w
krainie faraonów, odradza się każdego razu, kiedy zrzuca skórę.
Na innych staroegipskich
freskach można zobaczyć zagadkowe kłębki przenikających się zygzakowatych
linii. Kryptoarcheolodzy zakładają, że są to swoiste symbole elektryczności. Swoje
pomysły udowadniają znalezionymi przez nich kłębkami miedzianego drutu, która mogłaby
być doskonałym przewodnikiem prądu i glinianymi naczyniami-bateriami z pozostałościami
w nich masy elektrolitu i elektrod.
W zasadzie coś przypominającego
nośnik energii elektrycznej w rodzaju archaicznych „bateryjek” znaleziono w czasie
wykopalisk w grobach w antycznej Mezopotamii. Są to doskonale znane „baterie z Bagdadu”,
wokół których do dziś dnia nie milkną spory archeologów. Jak na razie można tylko
powiedzieć, że tajemnice świątynnej nauki ukrywają nie takie zdumiewające odkrycia.
Ale kto i dlaczego nieznany Ktoś nauczyć narody Antyku używania elektryczności?
To wciąż pozostaje tajemnicą Starożytnego Egiptu.
Źródło: „Tajny i zagadki”, bn.,
ss. 4-5
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F.
Leśniakiewicz