Jeden z czeskich portali
podrzucił ciekawy temat w sezonie ogórkowym:
Częstotliwość radiowa w Rosji działa od 48 lat. Nikt nie wie,
kto wysyła tajemnicze kody.
Tajemnicza stacja radiowa nadaje na częstotliwości 4625 kHz
Od połowy lat 70. działa stacja radiowa, która emituje
tajemnicze brzęczące dźwięki wraz z przerywanymi słowami kodowymi i numerami.
Praktycznie cały świat może dostroić się do tej stacji na częstotliwości 4625
kHz, ale nikt nie wie, kto z dowolnego miejsca nadaje na tej częstotliwości.
Dla łowców tajemnic ten fakt od lat jest zupełną sensacją.
Od lat 70., na częstotliwości 4,625 MHz (λ = 15,4 m), która może
być odbierana na całym świecie, pracuje zagadkowa rosyjska stacja radiowa i
wysyła bzyczący dźwięk wraz z zakodowanymi słowami i cyframi. Dla łowców
tajemnic ta stacja jest nie lada sensacją, która obfituje w najdziwniejsze
teorie.
Zagadka rosyjskiej stacji radiowej-widma nazwanej Buzzer (brzęczyk) na tym się nie kończy.
Ta radiostacja, której emisję na częstotliwości 4625 kHz wykryto w 1970 roku i
która działa do dziś dnia, jest wciąż osłonięta tajemnicą. Nie wiadomo także,
gdzie znajduje się nadajnik, co on wysyła i kto za nim stoi.
Na tej częstotliwości, która mieści się w zakresie UHF, którą
może wychwycić każdy na całym świecie, poza bzyczeniem można usłyszeć jakieś
kodowe słowa, litery i cyfry wymawiane w języku rosyjskim.
Jedyną znaną wskazówką, którą uzyskano w wyniku namierzania
źródła sygnału przeprowadzonego w połowie lat 90., mówi że nadajnik jest
umieszczony gdzieś na rozległym obszarze błot w rejonie Sankt Petersburga.
Radiostacja znana jest jako „brzęczyk” albo MDZhB (MDŻB) jest właśnie najlepiej
słyszalna z tego rejonu.
Obok samej egzystencji tej zagadkowej radiostacji istnieją od
szeregu lat dzikie teorie związane z Armią Radziecką/Rosyjską i badaniem
Kosmosu. Niektóre z nich mówią o tajnym systemie aktywacji BMR przy pomocy
kodowanego nadawania na UKF.
Ta stacja radiowa po raz pierwszy odezwała się i była
zarejestrowana w latach 70., ale urzędowo odnotowano ją dopiero w 1982 roku.
Nadawanie z biegiem lat się zmieniało, ale zawsze była to jakaś forma
brzęczenia, przerywanego głosem mówiącym liczby albo jakieś kodowe słowa.
Jednak najprawdopodobniejszą nigdy nie potwierdzoną teorią jest
ta, że radiostacja ta należy do Armii Rosyjskiej, ale jej zastosowanie jest dla
specjalistów zagadką. Być może pewnego dnia dowiemy się czym ona jest, ale na
razie stacja-widmo nadal pozostaje otulona tajemnicą.[1]
Buzzer i
UVB
Mój czeski znajomy Pan Vladimír Šiška skomentował to krótko:
-
Artykuł pełen bzdur, który wyraża przede wszystkim twierdzenie, że
częstotliwość 4625 kHz to UHF (nie, to fale krótkie) i że częstotliwość
transmituje...
Fakt, ale… poszperałem w
Internecie, bo sprawa mnie zainteresowała. Znalazłem coś takiego w Wikipedii:
UVB-76 – znak
militarnej radiostacji fal krótkich, która nadaje na częstotliwości 4625 kHz. W
środowisku angielskojęzycznych krótkofalowców jej potoczna nazwa to brzęczyk
(ang. buzzer), natomiast wśród rosyjskich krótkofalowców żużżałka (ros.
жужжалка). Organizacja ENIGMA zajmująca się nasłuchem i klasyfikacją stacji
numerycznych nadała oznaczenie XB, później zmienione na S28. Nadaje krótki
monotonny sygnał brzęczenia powtarzany w przybliżeniu 25 razy na minutę przez
24 godziny na dobę. Pierwsze transmisje brzęczenia prawdopodobnie zaczęła
nadawać między 1976, a 1982 rokiem.
Na przestrzeni lat
stacja miała różne znaki wywoławcze:
do 2010: UVB-76
2010 – grudzień 2015:
MDŻB
28 grudnia 2015 –
marzec 2019: ŻUOZ.
Obecny znak wywoławczy
to ANWF.
Stacja nadaje brzęczący
sygnał trwający 0,8 sekundy, przerywany na 1–1,3 sekundy i powtarzany 21–34
razy na minutę. Dawniej minutę przed każdą pełną godziną dźwięk był przerywany,
po czym przez kolejne 60 sekund stacja nadawała sygnał ciągły. Obecnie stacja
nie emituje sygnału ciągłego. Pomiędzy 07:00 i 07:50 UTC z powodu prac
konserwatorskich na głównym nadajniku emisja następuje z nadajnika zapasowego.
Czasami stacja zmieniała swoje częstotliwości m.in. na 4585, 4666, 4712, 4753,
9250 kHz.
Buzzer rozpoczęła nadawanie prawdopodobnie między 1976 a 1982,
początkowo jako zmieniający się dwusekundowy ton, a od 1990 sygnał brzęczenia.
16 stycznia 2003 nastąpiła na krótko zmiana na sygnał o wyższej częstotliwości
(20 tonów na minutę) o dłuższym okresie, jednak powrócono do wcześniejszej
formy sygnału.
Transmisje głosowe były
rzadkie do czasu nagłej aktywności w sierpniu 2010 roku. Zwykle są nadawane na
żywo, czasem kobiecym, a czasem męskim głosem w języku rosyjskim i powtarzane.
Na przestrzeni lat odnotowano kilkadziesiąt wiadomości. Poniżej podano niektóre
z nich.
·
24 grudnia 1997 o 21:00 UTC osoby dokonujące nasłuchu wyłowiły transmisję
wiadomości, która brzmiała: Ja UVB-76, ja
UVB-76. 180 08 BROMAL 74 27 99 14 – Boris, Roman, Olga, Michaił, Anna, Larysa 7
4 2 7 9 9 1 4.
·
9 grudnia 2002 w eter został wysłany kolejny przekaz, ale głos był
zniekształcony. Wiadomość przetłumaczono na: UVB-76, UVB-76. 62691 Izafet 3693 8270.
·
21 lutego 2006 roku o 07:57 UTC miała miejsce inna transmisja głosowa, ale
głos był także mocno zniekształcony. Wiadomość częściowo przetłumaczono na: UVB-76, UVB-76. 05 529 FELAK 17 09 08 98
TEPEPSzczIK 95 59 95 59 TPLEABF 95 25 25 9 – 0 5 5 2 9 Fjodor Jelena Leonid
Anna Konstantyn 1 7 0 9 0 8 9 8 Tatiana Jelena Paweł Jelena Paweł Szczuka Iwan
Konstantyn 9 5 5 9 9 5 5 9 Tatiana Paweł Leonid Jelena Anna Boris Fjodor 9 5 2
5 2 5 9.
·
23 sierpnia 2010 roku o 13:35 UTC: UVB-76,
UVB-76, 93, 882, NAIMINA, 74, 14, 35, 74, 9, 3, 8, 8, 2, Nikołaj, Anna, Iwan,
Michaił, Iwan, Nikołaj, Anna, 7, 4, 1, 4, 3, 5, 7, 4.
·
25 sierpnia 2010 roku o 6:54 UTC: UVB-76,
UVB-76. 38 527 AKKRECIJa 36 09 55 73.
·
5 grudnia 2010 roku o 14:40 GMT+01:00: Michaił
Dmitrij Żenja Boris, Michaił Dmitrij Żenja Boris, 13 842, Paweł Roman Jelena Fiodor
Jelena Konstantyn Tatiana Ulijana Roman Anna, 48 95 79 68.
Aktywność w 2010 roku.
Stacja stała się bardziej aktywna w 2010 roku. W czerwcu 2010 odnotowano krótką
przerwę w regularnej transmisji, ale wróciła 6 czerwca.
·
1 września o 04:05 UTC stacja przestała nadawać sygnał brzęczenia. Zamiast
tego, można usłyszeć cykliczne transmisje w postaci kodu Morse’a, w treści
których znajdują się znaki zapytania. Okazały się być interferencją ze stacji
M21 nadającą parę kiloherców wyżej.
·
2 września 2010 roku stacja nadawała naprzemiennie sygnał brzęczenia oraz
fragment Jeziora łabędziego (Taniec małych łabędzi) Czajkowskiego. Sporadycznie
można było usłyszeć ludzką mowę – najczęściej ciągi liczb odczytywane po
rosyjsku. Rzadko pojawiał się dźwięk przypominający odgłos telefonu.
Parokrotnie można było usłyszeć wszystkie wymienione dźwięki oraz ludzką mowę
jednocześnie. Odbierano również transmisje w alfabecie Morse’a, okazały się one
jednak być dziełem radiowych piratów-żartownisiów.
·
Od 3 września do 8 września stacja UVB-76 prawdopodobnie nie nadawała. 8
września znów można było odbierać charakterystyczny sygnał stacji, tym razem
jednak na dwóch częstotliwościach – 4625 i 4670 kHz. Stacja nadaje w dalszym
ciągu, jednak ogranicza się do komunikatów w alfabecie Morse’a oraz
sporadycznych komunikatów głosowych w języku rosyjskim. W owych komunikatach
stacja przedstawiała się jako MDŻB.
·
8 września 2010 nadano kilka testowych sygnałów typowych dla tej stacji,
później stacja wróciła do nadawania pierwotnego sygnału ze zwiększoną mocą.
·
Od 9 września do 14 września stacja prawdopodobnie ponownie nie nadawała.
·
Od 16 września stacja na krótko powróciła do swojego pierwotnego sygnału.
24 września znów zamilkła.
·
6 października wróciła do nadawania. 15 października przestała nadawać sygnał
brzęczenia – zamiast tego można było usłyszeć buczenie. 19 października
powróciła do brzęczenia.
·
27 października znowu zamilkła. 4 listopada powróciła, lecz z dłuższym
dźwiękiem.
·
11 listopada miała miejsce 32-minutowa rozmowa na żywo.
Sprzęt. Stacja jako
główny nadajnik wykorzystuje Molniya-2M (PKM-15) i Molniya-3
(PKM-20), a jako zapasowy Viaz-M2. Prawdopodobnie moc nadawcza
pierwszego to w 10 kW, a drugiego 2,5 kW (wykorzystywanego między 7:00 i 7:50
UTC). Antena jest horyzontalnym dipolem VGDSh (Nadenenko), wysokim na około
20 metrów.
Lokalizacja i funkcja. Przez
długi czas obecne położenie lokalizacji nadajnika było jedynie spekulowane.
Poprzednio nadajnik znajdował się w rosyjskiej miejscowości Powarowo (N
56°05′00″ - E 037°06′37″), w połowie drogi między Zielenogradem i
Sołniecznogorskiem – 40 km na północny zachód od Moskwy, niedaleko wioski
Łożki. Lokalizacja i znak wywoławczy nie były znane do czasu pierwszej
transmisji głosowej z 1997. We wrześniu 2010 nadajnik został przeniesiony w okolice
Pskowa. Może to być powiązane z reorganizacją wewnątrz rosyjskiej armii.
Funkcjonowanie UVB-76
nie zostało potwierdzone przez władze rosyjskie ani oficjalne instytucje
powiązane z nadawaniem. Były litewski Minister Komunikacji stwierdził, że celem
transmisji głosowych może być potwierdzenie czujności operatorów stacji odbierających
komunikaty.
Inna z teorii głosi, że
jedno z naukowych obserwatoriów bada zmiany w jonosferze nadając sygnał o
częstotliwości 4625 kHz, identycznej z UVB-76. Nie wyjaśnia to jednak
transmisji głosowych i w alfabecie Morse’a.
W 2011 roku grupa
miejskich eksploratorów wybrała się do opuszczonych budynków po stacji w
Powarowie. Wyniki wyprawy potwierdziły przypuszczenia, że była tam baza
wojskowa. Odnalezione zostały dzienniki radiowe. Prawdopodobnie transmisje
głosowe są wykorzystywane do przekazywania rozkazów do jednostek wojskowych.
Ostatecznie w maju 2014
r. udało się odkryć położenie kilku miejsc, z których nadawany jest Buzzer. Od sierpnia 2015 roku Buzzer najprawdopodobniej jest nadawany
z 69 Centrum Komunikacji w Naro-Fominsku.
Występują także dwie
rosyjskie stacje podobne do UVB-76 – The
Pip oraz Squeaky Wheel.
Radiosygnały
i UFO?
Ciekawe to jest, nieprawdaż?
Ale jest jeszcze jeden aspekt tej
sprawy. Jestem bowiem pewien tego, że takie radiostacje-widma nadawały już w
latach 60. Opisałem to w mojej książce „Projekt Tatry”, w której napisałem, co
następuje:
NOL-e posługują
się od czasu do czasu falami radiowymi, ale chyba w celu dezinformacji ludzi.
Miałem kiedyś taki dziwny przypadek - to było pewnego czerwcowego poranka 1991
roku. Wtedy to właśnie w godzinach 07:00 - 07:15 w moim radioodbiorniku prze
dobry kwadrans nie słyszałem niczego innego, tylko coś w rodzaju „ki-ki-ki” -
natomiast w telewizorze był biały szum, jakby nie był podłączony do anteny. Po
15 minutach radiowe „ki-ki-ki” się skończyło, a w telewizorze pojawił się
poranny program lub plansze kontrolne. Czy była to próba nawiązania Kontaktu -
bardzo wątpię. Chyba że Oni chcieli na siebie zwrócić naszą uwagę, ale czy nie
wystarczyło powiedzieć coś w rodzaju: „Mieszkańcy Jordanowa! Oto przybyliśmy!”
- a tu nic, poza głupim „ki-ki-ki”...
NOL-e mogą być odpowiedzialne za pojawiające się od czasu do
czasu fadingi w odbiorze fal UKF naszej TV, co stwierdzaliśmy niejednokrotnie.
Ale te wydarzenia nie miały charakteru próby nawiązania Kontaktu, a raczej były
produktem ubocznym Ich działalności, kiedy np. UFO weszło w wiązkę fal
radiowych biegnących ze studia do przekaźnika... […]
Ta historia wydarzyła się w 1967 czy 1968 roku, w zimie. Nie
pamiętam dokładnej daty poza tym, że był to dzień imienin którejś z moich
ciotek. I było to na krótko po przeczytaniu przeze mnie książki Marii Kann pt. „Błękitna planeta”,
moralitetu fantastyczno-naukowego, którego bohaterowie - harcerze z Warszawy -
spotykają w uroczych plenerach Bieszczadów kosmonautę pochodzącego z planety
krążącej wokół słońca Tau Ceti. Jun
Atlan - bo tak zwał się ów kosmonauta - był potomkiem Atlantydów i powrócił
na Ziemię, by odnaleźć pozostałości po kulturze swych przodków.
Imieniny mojej cioci były standardowe: dorośli jedli, pili,
palili i gadali, gadali i jeszcze raz gadali o milionach nieważnych spraw.
Miałem wtedy 11 czy 12 lat, i takie imprezy mnie szalenie nudziły. Wyniosłem
się tedy do drugiego pokoju, gdzie było wielozakresowe radio i zacząłem -
wzorem bohaterów „Błękitnej planety” - „czesać” skalę radioodbiornika na falach
średnich i krótkich. Głosy w radio syczały coś nienawistnie, bełkotały,
przemawiały napuszenie w kilkudziesięciu językach. Od czasu do czasu dolatywały
do mnie strzępy muzyki i ćwierkliwy głos pracy radiodalekopisów. Lubiłem
słuchać tej muzyki - bo telex przekazywał szybciej wiadomości od antycznego
aparatu nadawczego Morse’a. Tutaj emisja pięciobitowych znaków tchnęła dla mnie
urzekającą prostotą: znak /....o/ oznaczał „a”, znak /...oo/ to „b”, /..o.o/ to
„c”, /..ooo/ to „d”, itd. itp. - a alfabet Morse’a wydawał mi się w porównaniu
z tym szybkim kodowaniem i przekazywaniem informacji czymś żałośnie
prymitywnym...
Kręciłem pokrętłem strojenia wsłuchując się w dźwięki
otaczającego mnie Wszechświata, patrząc jednocześnie przez okno na nabiegające
granatem niebo, na którym wybijały się srebrzyste ćwieki gwiazd wśród nagich
koron drzew, jak na obrazach Siódmaka... Słyszałem ćwierkanie radiodalekopisów - po
latach dowiedziałem się, że były to głównie stacje szyfrowe MON, MSW i MSZ,
pracujące w ramach Układu Warszawskiego. I naraz złapałem Morse - ktoś nadawał
tak wolno, że mogłem wyłapać niewprawnym uchem nadawany znak: kropka, kropka,
kropka, kreska, kropka - czyli /...-./ - chwila przerwy i znów ti, ti, ti, ta,
ti. Już po imprezie, w domu spojrzałem do którejś z encyklopedii mojego dziadka
i wyczytałem, że kombinacja /...-./ oznacza ZROZUMIAŁEM. Hmmm... - za to ja nie
rozumiałem jednego - dlaczego ktoś przez niemal dwie godziny tłukł kluczem w
eter na fali o długości około 31 metrów (9,5 MHz) jeden i ten sam sygnał:
ZROZUMIAŁEM?...
Zaintrygowało mnie to i przez kilka następnych dni „czesałem”
fale krótkie we wszystkich dostępnych mi pasmach: 16,8 m, 19 m, 25 m, 31 m, 41
m i 49 m - czyli od 17 do 6 MHz. Wyłapałem kilka takich dziwnych „audycji”, w
czasie których przez kilka nawet godzin ktoś puszczał w eter: /..-/ czyli „u”,
/..-./ czyli „f”, /-/ czyli „t” oraz /..../ czyli „h”... Nie wiedziałem, co o
tym wszystkim myśleć. Teraz myślę, że to któraś z central szpiegowskich
wysyłała dla swych agentów sygnały na HF i VHF. Trwała przecież Zimna Wojna i
radiostacje szpiegowskie po obu stronach Żelaznej Kurtyny grały jej ponurego
walca...
Nie liczyłem na to, że wychwycę w tym zgiełku Znak z Kosmosu i
wreszcie spasowałem, ale... jednak pewnego dnia udało mi się wychwycić coś
niezwykłego. Brzmiało to tak, jak melodyjka złożona z trzech rodzajów tonów:
krótkiego /./, średniego - /-/ i długiego /__/. Przelewało się to-to gdzieś na
skraju pasma 49 metrów, pomiędzy 5,8 a 6,0 MHz i brzmiało to mniej więcej tak:
.__-.--__-__. .__-.
---.__ __- ..__ __ __
... ---.__.--. __..-..__ __.--
__..-__ __ itd.
Co to było? Nie wiem. Brzmiało to chwilami melodyjnie, jak
pozdrowienie ze świata, którego już nie ma... Być może to był jakiś nowy rodzaj
kodu albo szyfru stosowanego przez którąś ze służb specjalnych albo agencję
kosmonautyki? A może to była próba Kontaktu? Mogę to tylko zgadywać. W jakiś
czas potem wpadła mi w ręce książka SF jakiegoś francuskiego pisarza pt.
„Planeta Kalgar” - w której ów autor także pisał o takich sygnałach, a zatem
mógł to być jakiś żart radioamatora? A może to autor słyszał to samo, co ja i
to zainspirowało go do napisanie tej książki?
Martwa
ręka?
To byłoby na tyle, co pamiętam z
mojej młodości. Składając to wszystko w jedno przyszła mi do głowy straszna
myśl, a mianowicie: mamy tu do czynienia z radziecką „martwą ręką”. Przypomina to
opisany w powieści „Czas nietoperza” Roberta
Strattona vel Wiesława Górnickiego czy w noweli
„Głowa Kassandry” Marka Baranieckiego system „martwej ręki” odpalający ICBM i MRBM
po odwetowym uderzeniu jądrowym na terytorium własne. To akurat jest możliwe –
wyłączenie transmisji radiowej „brzęczyka” byłoby sygnałem do kontruderzenia…
Możliwe? Ależ jak najbardziej! W
czasie stanu zwanego pokojem sygnały są emitowane non stop, bez przerwy. Nadaje
się byle co, sieczkę, chłam byle tylko sygnał był emitowany na określonej
częstotliwości. W przypadku uderzenia ze strony NATO i USA, w przypadku
zniszczenia ośrodków decyzyjnych, kiedy nie będzie już nikogo do wydawania
rozkazów, zadziała system „martwej ręki” – zespół komputerów, który zadziała w
momencie urwania się sygnału. Po prostu odpali rakiety, które czają się w
silosach i choć gdzie i bądź gdzie, a które polecą na USA, kraje NATO – w
rezultacie czego Polska zamieni się w radioaktywne, ogniste bajoro. I tyle
będziemy mieli z wojny z Rosją. No, ale nie rozumieją tego ani idioci na
stołkach ani nadęte papugi w mundurach.
I to będą ostatnie rakiety
wystrzelone na planecie Ziemia, która zostanie wyjałowioną, radioaktywną
pustynią, jak Zirda z powieści prof. Jefremowa…
Czy tego naprawdę chcemy?
(Fragment
nieopublikowanej jeszcze książki St. Bednarza i R. Leśniakiewicza pt. „Piekielne
katastrofy nuklearne”)