poniedziałek, 21 grudnia 2020

Człowiek z Piltdown

 


Stanisław Bednarz

 

Czaszka od człowieka ze średniowiecza  z Ziemi Ognistej, żuchwa od orangutana z Borneo, ząb to kopalny ząb szympansa. 18 grudnia  1912 dokonano największego oszustwa w historii paleontologii. Brytyjczyk Charles Dawson zaprezentował spreparowaną przez siebie czaszkę tzw. „Człowieka z Piltdown”, mającego być brakującym ogniwem między małpą a człowiekiem…

Człowiek z Piltdown  – jedno z najbardziej znanych oszustw przeciw nauce, którego autorem był prawdopodobnie archeolog i paleontolog-amator, adwokat Charles Dawson – Dawson twierdził, że czaszkę  odkrył w roku 1908 pracownik żwirowni w Piltdown, wiosce w pobliżu Uckfield, w hrabstwie East Sussex.

Pasowało ono do powszechnej wówczas teorii, że gatunek taki powinien posiadać czaszkę podobną do ludzkiej oraz szczękę podobną do małpiej. Z czasem jednak znalezisko z trudem dawało się pogodzić z nowymi znaleziskami hominidów, np. z odkryciem dziecka z Taung, które miało małą czaszkę, za to szczękę zbliżoną do ludzkiej.

Tak było do czasu przeprowadzenia szczegółowych badań w latach 1949–1953, które doprowadziły ostatecznie do wykrycia oszustwa i jego ujawnienia 21 listopada 1953 roku. Względne datowanie kości wykazało inną zawartość fluoru w czaszce i szczęce. Okazało się wówczas, że „człowiek z Piltdown” to: fragment czaszki od człowieka (mieszkańca Ziemi Ognistej) z okresu średniowiecza, żuchwa, mająca około 500 lat, należała do orangutana z Borneo, a ząb to kopalny ząb szympansa. Znalezisko wyglądało na starsze, niż było w rzeczywistości, dzięki zamoczeniu go w roztworze żelaza i kwasu chromowego...

Wydaje się, że kilka czynników spowodowało zdemaskowanie oszustwa dopiero po 40 latach. Po pierwsze, wykopalisko zaspokoiło oczekiwania europejskich naukowców, że najstarszy przedstawiciel człowiekowatych pochodził z Eurazji, a nie z Afryki. Wielu Brytyjczyków było dumnych, że „człowiek z Piltdown”, nazywany „pierwszym Brytyjczykiem”, był starszy od znalezisk odkrytych w innych częściach Europy, zwłaszcza we Francji i Niemczech.








Niektóre teorie zakładają, że cała mistyfikacja była tylko niewinnym żartem znanego dowcipnisia Horace’a de Vere Cole’a, którego ofiarą miał być albo Dawson, albo też środowisko naukowe paleontologów.  Ale wśród grona podejrzanych znaleźli się również Arthur Conan Doyle i Pierre Teilhard de Chardin  filozof jezuicki twórca fenomenologii (który w tym czasie mieszkał w East Sussex i brał udział w wykopaliskach na żwirowni, w czasie których odnaleziono fragment żuchwy).

Obecnie jednym z głównych podejrzanych jest Martin A.C. Hinton, pracownik Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. W 1975 r. odnaleziono w magazynie muzeum należący do niego kuferek, w którym znajdowały się fragmenty ludzkich kości i zębów, które były poddane podobnym zabiegom, co znalezisko „człowieka z Piltdown”. Motywem miałby być konflikt z przełożonym, sir Arthurem Smith - Woodwardem.

Moje trzy grosze: tak naprawdę to całemu kolonialnemu Imperium Brytyjskiemu chodziło o to, by  brakujące ogniwo było brytyjskie, a nie daj Boże z Afryki albo Francji…