Władimir Pietrow
Obok
działalności pisarskiej Suworow zajmuje się wygłaszaniem wykładów. Wygłasza
odczyty historyczne w prestiżowej brytyjskiej uczelni wojskowej. Aktualnie
mieszka w Bristolu.
Pojawiająca
się od czasu do czasu na witrynach księgarni książka „Akwarium” Wiktora Suworowa zrobiła furorę wśród
czytającej publiczności. Na temat potężnego Głównego Urzędu Wywiadu – GRU –
napisał nie jakiś żurnalista-amator, ale były pracownik GRU, który przez wiele
lat pracował w systemie, a potem zdał się zdrajcą, uciekinierem i na koniec
nieoczekiwanie transformował się na znanego pisarza, którego prace
przetłumaczono na wiele języków i wydano w milionowych nakładach.
Pochodzenie i wykształcenie są nienaganne!
Głasnost’
i pierestrojka spowodowały, że można
było wydać „Akwarium” w naszym Rosji. Za nią pojawiły się mnogie artykuły o
autorze, wywiady z nim, filmy o nim. Tak pojawia się obraz fajnego
profesjonalisty, który w jeden wspaniały moment rozczarował się tymi
wartościami w które wierzył i zapragnął żyć drugim życiem.
Do
tego on nie obawia się zemsty swych byłych kolegów, chociaż na samym początku
„Akwarium” opisywał on, jak postępowano z dezerterami z GRU: palono ich żywcem
w ogromnym piecu krematoryjnym, by potem rozwiać jego popioły na wietrze. A
jeszcze autor opisuje sekrety radzieckich służb za granicą, dokładnie opisując
systemy łączności pomiędzy agentami, dokładnie rozpracowując psychologię
agentów, dokładnie opisuje techniki werbowania i dając wiele opisów swych
kolegów i stosunków pomiędzy nimi, które bardziej przypominały zachowania
pająków w słoiku.
Interesujące,
że biografia samego autora nijak nie pasuje do jego pokręconego życiorysu. W
charakterystyce tego rodzaju pracowników zazwyczaj pisali: Oddany interesom partii rządu. Morale wysokie. Politycznie
uświadomiony. Negatywnych związków nie posiada.!
Wychodzi
z tego nonsens: politycznie świadomy o wysokim morale pracownik wywiadu stał
się zdrajcą. Wychodzi na to, że czegoś kierownictwo nie dopatrzyło. I to
chociaż pochodzenie i wykształcenie u naszego bohatera były bez zastrzeżeń.
Rozstrzelany zaocznie
Władimir Bogdanowicz Rezun – tak brzmi prawdziwe nazwisko Wiktora Suworowa
– urodził się w 1947 roku we wsi Barabasz w Przymorskim Kraju w rodzinie
wojskowego. Życie w warunkach garnizonowych wpłynęło na jego dalsze losy.
W
1957 roku 10-letni Wołodia wstąpił do Szkoły Wojskowej im. Suworowa w Woroneżu
z 7-letnim cyklem szkolenia. W wieku lat 17 został kursantem Wyższej
Ogólnowojskowej Szkoły Dowodzenia w Kijowie. Mając lat 19 wstąpił do
Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Uczestniczył w operacji wojsk
radzieckich na terytorium Czechosłowacji.
W
latach 1971-1974 uczył się w Akademii Wojskowo-Dyplomatycznej. Potem przez 4
lata pracował w genewskiej rezydenturze GRU. W 1971 roku Władimir ożenił się z Tatianą Korż, ur. 1952 r. W 1972 roku
urodziła się im córka Oksana, a w 4
lata później – syn Aleksander. W
1978 roku Rezun uciekł do Wielkiej Brytanii wraz z rodziną. Uciekał – według
jego słów – nie od ojczyzny, ale od systemu.
W
tym czasie zagraniczna prasa opowiadała różne wersje ucieczki Rezuna. Wedle
jednej z nich, Władimir nawiązał kontakt z brytyjskim MI6 dlatego, że chciano z
niego zrobić „kozła ofiarnego” za większą wpadkę w genewskiej rezydenturze GRU.
Wedle innej wersji, jeszcze wcześniej został przewerbowany przez brytyjski
wywiad. Pojawił się nawet wariant porwania Rezuna przez MI6.
Reakcja
radzieckiego rządu na dezercję nastąpiła wkrótce: Rezun został skazany zaocznie
na najwyższy wymiar kary – rozstrzelanie. I do dziś dnia ten wyrok pozostaje w
mocy.
Konflikt we wszechmocnych organizacjach
Ale
w skąpych linijkach biografii Rezuna nie układają się myśli, wyrzuty sumienia,
załamania psychiczne i emocjonalne spostrzeżenia profesjonalnego zwiadowcy. To
wszystko czytelnik znajduje w jego autobiograficznych powieściach. Można w nich
prześledzić, jak młodzieniec urodzony w zabitym deskami garnizonie, piął się po
szczeblach drabiny kariery i jak zmieniały się jego poglądy i wzgląd na wiele
spraw.
Od
1981 roku Władimir Rezun zajmuje się pisaniem pod pseudonimem Wiktor Suworow.
Pierwsze trzy książki napisał on po angielsku. Wybór pseudonimu autor objaśnia
tym, że angielski wydawca zalecił mu posłużenie się rosyjskim nazwiskiem
złożonym z nie więcej niż trzech sylab i do tego wywołującego wojskowe
skojarzenia u zachodniego czytelnika. I tak właśnie pojawił się Wiktor Suworow,
który napisawszy dwie dziesiątki książek, których bohaterami stali się Józef Stalin, marszałek Gieorgij Żukow, gensek Jurij Andropow, wspaniały radziecki
SPECNAZ i inne ważne osobistości.
Pracując
za granicą, szpieg Rezun nieraz spotykał się z tym, jak w czasie zastoju, ostro
walczyły o informacje i skonfliktowały się dwie potężne organizacje wywiadowcze
ZSRR – KGB i GRU. One miały ze sobą stare porachunki: w latach 30-tych czekiści
zdrowo przetrzebili szeregi wojskowych zwiadowców. Wielu ich wezwano zza
granicy i zamęczono na śmierć w stalinowskich kazamatach.
Werbunek to nie nauka ale sztuka!
Według
poglądów Rezuna, gerontokraci z Politbiura bardzo obawiali się sojuszu KGB i
GRU, i dlatego tak namiętnie rozdmuchiwali konflikt pomiędzy nimi. Interesy KGB
przed panowaniem genseka Leonida Ilicza
Breżniewa zabezpieczał szef tej służby Jurij
Władimirowicz Andropow, zaś interesy GRU lobbował w wyższym kierownictwie
marszałek Andriej Antonowicz Greczko.
Rezun podkreśla, że pracownikom GRU kategorycznie zakazano jakichkolwiek
kontaktów z pracownikami KGB. O jakimkolwiek (także zwyczajnym) spotkaniu albo
kontakcie o małym znaczeniu należało meldować niezwłocznie przełożonym.
W
każdej ambasadzie czy konsulacie ZSRR znajdowało się ok. 40% „czystych
dyplomatów” i 60% pracowników KGB i GRU. Proporcja ta ostro zmieniła się w
tamte lata. Na werbowanie informatorów i posiadaczy cennej wiedzy o systemach
obronnych rząd nie żałował pieniędzy. W sprawie zdobywania informacji każdy
zwiadowca polegał na sobie i działał tak jak „samotny wilk”.
Suworow
pisał: Werbowanie to nie nauka – to
sztuka, jak łowienie ryb gdzieś na Dnieprze: siedzisz i zarzucasz wędkę.
Podrywasz, a tu taki wielki i tłusty karaś: wyciągasz go i na patelnię z nim!
Operacja „Burza”
Przed
wyjazdem za granicę z Rezunem rozmawiał jakiś wysoko postawiony urzędnik (on w
„Akwarium” występuje pod nazwiskiem Kir
Lemzienko). To właśnie Kir odprawiał jadących na wykonanie zadania
szpiegów. To właśnie on palnął mu napuszoną mówkę przybyłemu Rezunowi, życzył
powodzenia w pracy, a swoją mowę zakończył tak: Pamiętaj Włodzimierzu – kapitalizm daje pieniądze, ale nie daje władzy
i poszanowania. Są u nas chytrusy, które nie uciekają na Zachód, ale zostają
tutaj niejawnie sprzedając nasze sekrety. Oni mają pieniądze kapitalizmu i
wykorzystują sytuację nadczłowieka, którą daje socjalizm, ale my takich szybko znajdujemy
i unieszkodliwiamy.
Należy
zauważyć, że Rezun nie jest pierwszym szpiegiem zajmującym się literaturą i
przed nim takiego wyboru dokonali Beaumarchais,
Swift, Defoe, Simenon, John le Carré… ale w odróżnieniu od słynnych kolegów
Suworow nie poprzestał na beletrystyce, ale zajął się historią.
W
swoich książkach zadaje on „niewygodne pytania”, które niepokoiły go przez całe
jego życie:
·
Dlaczego w sierpniu 1939 roku w ZSRR wprowadzono
powszechny pobór do wojska, który powołał w jego szeregi 6 mln ludzi?
·
Co robiły 4 mln z nich na ówczesnej granicy z
Niemcami w czerwcu 1941 roku?
·
Dlaczego radzieckie wojska bezładnie cofały się
aż do Moskwy?
·
Czemu Stalin nie przyjmował Defilady Zwycięstwa?
W
swoich książkach literat Suworow formułuje wywód: Stalin planował napad na Niemcy w lipcu 1941 roku, jednakże Hitler go
wyprzedził o miesiąc, a nasza armia cofała się ponosząc porażkę za porażką
dlatego, że nie była przygotowana do wojny obronnej. Ona przygotowywała się do
agresji i prowadzić wojnę na cudzej ziemi.
Suworow
twierdzi, że ten radziecki plan nosił oznaczenie Operacja „Burza”. I wreszcie,
Stalin zrezygnował z przyjmowania Parady Zwycięstwa i zlecił to marsz. Georgijowi Żukowowi z prostej
przyczyny: był kiepskim jeźdźcem i po prostu bał się koni.
Literat-zdrajca?
Po
pojawieniu się skandalizujących prac Rezuna-Suworowa, cała społeczność
czytelnicza podzieliła się na gorących stronników i bezlitosnych krytyków. Do
tego pojawił się podział także w środowisku zawodowych historyków, co jeszcze
raz ukazuje aktualność tych prac, co pozwala na dyskutowanie ponad wszelkimi
dogmatami.
Ciekawy
jest stosunek dezertera Suworowa do brytyjskich szpiegów, którzy przeszli na
stronę ZSRR. On przyznaje się: Niech
zabrzmi to brutalnie, ale my takich ludzi nie szanujemy. Oto mi mówią: „Philby
uciekł do ZSRR, a ty do Anglii” a ja odpowiadam: Dajcie spokój chłopaki, nie
mieszajcie. Według was jestem zdrajcą, sprzedawczykiem, ale zmieniłem ustrój
totalitarny, niewolnictwo – a tamci zdradzili kwitnące społeczeństwo, oni
zdradzili wolność i demokrację, i dlatego pomiędzy nami istnieje mała różnica i
proszę ja mieć na uwadze. Tak to Suworow próbuje usprawiedliwiać się, ale
należy mu przypomnieć, że ojczyzna mu jego zdrady nie wybaczyła i nie
zapomniała.
Mimo
tego ten dezerter czuje się dobrze i całkiem komfortowo. Nie patrząc na
podeszły wiek, szykuje do wydania nową książkę. Tak że każdy z nas będzie mógł
ja przeczytać i dojść do wniosku któż to jest ten Wiktor Suworow: obiektywny
literat, którego książki burzą ostatnie bastiony stalinizmu, czy tak czy owak
zdrajca ojczyzny, cynik, drań i łajdak, który oczernia Zwycięstwo i państwo
radzieckie?
Moje 3 grosze
Z książkami Suworowa zetknąłem się pod koniec lat 80-tych, kiedy były
przywożone z Zachodu i zatrzymywane na granicy, dzięki czemu przeczytałem
„Lodołamacz” i „Dzień M”. W tzw. „wolnej” Polsce przeczytałem wszystko, co
zostało u nas wydane. No i nie dziwiłem się cenzorom – ilość pomówień, oskarżeń
i kłamstw podawanych jako „najprawdziwsza” prawda biły wszelkie rekordy. Magia
pisarstwa Suworowa polega na tym, że kłamstwo rozmija się o cal z prawdą – NB,
co doprowadził do sztuki mistrz propagandy, piekielny kuternoga dr Goebbels. Ta sama sztanca, ten sam styl
i ten sam cel – zohydzenie komunizmu i ZSRR. Ale do diabła z tym. Wiadomo, że
po dezercji z szeregów GRU i ucieczce na Zachód, Rezun wykonuje polecenia i
dyrektywy od swych nowych panów, specjalistów od wojny psychologicznej i robi
to najlepiej jak umie. To jest warunek sine
qua non jego bezpiecznego pobytu w Wielkiej Brytanii.
Interesujące w tym wszystkim jest jedno – a mianowicie to, że na
Rezunie wisi cały czas wyrok śmierci i mimo głasnosti
i pierestrojki nie został on
anulowany. Jednocześnie nie został on nigdy wyegzekwowany. Jakże to – ktoś
zapyta – przecież za o wiele mniejsze przestępstwa na przeciwnikach ZSRR i
Rosji wykonywano wyrok kary śmierci? Wspomnieć wystarczy ofiary Departamentu Mokrej
Roboty czyli V Dyrekcji Generalnej KGB, które truto polonem-210, nowiczokiem czy po prostu zastrzelono na
ulicy, takich Nawalnych, Wołkowów,
Litwinienków, Skripkinów i im podobnych… - a tymczasem Suworow sobie jeździ
po całej Europie, opowiada swe rewelacje i… I nic. Żyje i nadal głosi swe
prawdy objawione.
Coś w tym wszystkim cuchnie. Być może jest tak, że Rezunowi kazano
uciec po to, by zrobić z niego wtykę w MI6. Tak jak pozwolono uciec Kuklińskiemu do USA w celu infiltracji
naszej Polonii i jej kontaktów z CIA. Ale to już jest inna ballada. Tego być
może Polacy się dowiedzą za 50-100 lat, a jak na razie to łykają ckliwe
bajeczki made by IPN.
Źródło
– „Tajny XX wieka” nr 6/2020, ss. 22-23
Przekład
z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz