środa, 23 lutego 2022

Zadzwonić do rodziny

 


Nadzieżda M. Kiriłłowa

 

Pewnego razu – a rzecz miała miejsce wiele lat temu – wyszłam z domu za swoimi sprawami. N ulicy podeszła do mnie jakaś dziwna staruszka w czarnym ubraniu.

 

Szybkie odejście

 

Ona wyciągnęła swój stareńki, prymitywny telefon komórkowy i karteczkę z numerem. Powiedziała, że niedowidzi już i poprosiła, by m wybrała numer do jej krewnych. Wystukałam na klawiaturze numer napisany na kartce, przyłożyłam aparat do ucha, poczekałem na sygnał i oddałem jej słuchawkę. Staruszka wzięła telefon, podziękowała mnie i szybko znikła z widoku. Bardzo się temu zdziwiłam, ale poszłam swoją drogą.

Po roku historia się powtórzyła. Ta sama staruszka znów podeszła do mnie, poprosiła o wybranie numeru do jej krewnych, dała mi swój stareńki telefon i karteczkę z numerem. Zadzwoniłam, nie doczekawszy się odpowiedzi oddałam słuchawkę babci. A ona znów szybko odeszła.

W następnym roku znowu spotkałam koło domu tą samą staruszkę. Ale tym razem postanowiłam porozmawiać z jej krewnymi. Ale nie doczekałam się ich odpowiedzi, a staruszka zabrała mi telefon, podziękowała i pospiesznie się oddaliła.

 

Jeden czas, jedno miejsce

 

I od tego czasu, każdego roku spotykałam się z nią  i spotkania te zawsze przebiegały według jednego scenariusza. Sądzę, że ta staruszka była jakimś widmem, które pojawia się w tym samym miejscu i tym samym czasie. Zawsze wygląda tak samo, podchodzi do mnie zawsze z tymi samymi słowami. Odzież na niej jest zawsze ciemna, a telefon bardzo prosty, z czarno-białym ekranikiem. Kobieta bardzo szybko się oddala, kiedy jej prośba zostaje spełniona.

Być może dawno temu tej staruszce na tym miejscu przydarzyło się nieszczęście i z jakiejś przyczyny nie mogła się dodzwonić do krewnych? A teraz pojawia się w każdym roku i usiłuje się dodzwonić do rodziny przy pomocy przechodniów?

 

Moje 3 grosze

 

Rzeczywiście – historia niezwykła. Szkoda tylko, że jej autorka nie wpadła na pomysł pójścia za tajemniczą babcią, by zobaczyć, dokąd się uda? Poza tym mogła spróbować zapamiętać ten numer telefonu a potem sprawdzić, do kogo należał. No i czy numer za każdym razem był ten sam, czy inny?

A może lepiej nie, bo mógł to być zwiastun śmierci, ale z drugiej strony dlaczego przyczepił się właśnie do niej? Szkoda, że autorka nie drążyła sprawy – może dowiedziałaby się czegoś nowego i ciekawszego?

 

Źródło – „Niewydumannyje Istorii”, nr 39/2021, s. 25

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz