W dniu dzisiejszym odbyliśmy
kolejną podróż uczoną pod znakiem geologii i archeologii do Wadowic i Suchej
Beskidzkiej. Mimo niezbyt dobrej pogody – padającego deszczu z niskich chmur,
ale i temperatury +22°C oraz pod wyżem LEOCARDIA –
wybraliśmy się, by zwiedzić ekspozycje muzealne.
Wyjechaliśmy o godzinie ósmej
rano i w Wadowicach byliśmy parę minut po 9-tej. Tam udaliśmy się do Muzeum
Miejskiego na ul. Kościelnej 4, gdzie znajdowała się ekspozycja pt. „Skarby
Ziemi”, chociaż nazwałbym ją raczej „Cuda Ziemi” pod auspicjami Muzeum
Miejskiego w Wadowicach i Muzeum Geologicznego WGGiOŚ AGH w Krakowie, I LO w
Wadowicach oraz Towarzystwa Miłośników Ziemi Wadowickiej, bowiem ukazane tam
zostały piękne minerały i skamieliny ze zbiorów AGH oraz amatorów geologów i
mineralogów – m.in. prof. Andrzeja
Maneckiego, dr. Krzysztofa Szopy,
Jerzego Strzei, Bogusława Wajdzika i Andrzeja
Kotowieckiego, który jest pomysłodawcą i współorganizatorem wystawy. Wstęp na
tą ekspozycję jest bezpłatny.
Co tam widzieliśmy? Przede
wszystkim wspaniałe skamieniałości różnorakich amonitów, małży i ślimaków, koralowców
w skałach wapiennych z Ery Paleozoicznej i Mezozoicznej. Nie zapominajmy, że w
Mezozoiku było tutaj dno Oceanu Thetys, stąd obfitość skamielin zwierząt
morskich na terenie Małopolski
Minerały reprezentowały
najróżniejsze odmiany kryształów kwarcu – SiO2 i kalcytu – CaCO3, ametysty i
agaty, jaspisy i kwarc dymny – wszystko odmiany krzemionki SiO2. Poza tym sól
kamienna – NaCl, gips i anhydryt – CaSO4 · 2H2O i
CaSO4 z kopalni soli w Wieliczce i Bochni, tworzące piękne kryształy. Do tego
jeszcze krystaliczna galena – PbS i monacyt – (REE[1])PO4,
i innych, które tworzą zaczarowany świat krystalicznych minerałów z Małopolski
oraz tak egzotycznych krajów jak Indie czy DRK i Niemcy.[2]
Przyznaję, że z całej ekspozycji największe wrażenie wywarł na mnie odcisk lewej stopy małego dinozaura, który nadepnął na muszlę jakiegoś amonita (chyba) w mule, który potem skamieniał. Pomyślałem, że być może i nasze stopy zostawiają ślady, które objawią się po kilkunastu milionach lat naszym potomnym…
Ciekawostką są zachowane portrety
cesarza Franciszka Józefa I Habsburga i
jego żony Elżbiety Amelii Eugenii von
Wittelsbach vel Elżbiety Bawarskiej znanej jako Sisi. Portret ukazuje ją z jej tajemniczym,
magnetycznym, hipnotyzującym spojrzeniem. Dr Miloš Jesenský w jednej ze swych
książek opisuje jej dzieje, które słusznie kwalifikują się do
dziewiętnastowiecznego Archiwum X.[3]
Poza tym ukazane są obrazy, stroje, meble i inne artefakty z epoki CK Imperium
Austrowęgierskiego.
Mamy tam także ciekawy pokój
astrologiczny z mapami nieba i gwiazdozbiorów oraz horoskopami dla
poszczególnych znaków Zodiaku, co można traktować jako ciekawostkę zabawną i
pożyteczną.
Druga ekspozycja ukazuje
artefakty wydobyte z głębin ziemi w czasie kopania jeziora zaporowego w
Mucharzu i zapory Świnna Poręba przez krakowskich archeologów. Jak się okazuje,
ta okolica była zasiedlona już w I w. n.e., na co wskazują znalezione rzymskie
i arabskie monety, których kolekcja znajduje się w Muzeum Archeologicznym w
Krakowie. Mało tego – Mucharz znajdował się na Bursztynowym Szlaku, który wiódł
od Imperium Rzymskiego do basenu Morza Bałtyckiego, co podaję pod rozwagę dr. Jesenský’emu.
Wskazują na to znalezione artefakty: przedmioty codziennego użytku, paciorki,
broń, itp. A jeszcze wcześniej bytowali tutaj w Puszczy Karpackiej ludzie
pierwotni, po których pozostały prymitywne krzemienne skrobaczki, toporki, pięściaki,
groty strzał i oszczepów. Jak już powiedziałem, obie te ekspozycje są
nadzwyczaj ciekawe i warto je zwiedzić choćby dlatego, żeby być pewnym, że nie
wypadliśmy komecie spod ogona i że stoimy tutaj od wieków. Warto jest tu wpaść
by to zobaczyć za jedyne 20,- PLN.
No a potem jeszcze wpadliśmy do samu
na zakupy i pełni wrażeń wróciliśmy do domów.