sobota, 12 listopada 2022

Jeszcze raz Szamballa

 


Czym jest Mkha’-‘gro-mi-rkun-gling?

 

Poszukując materiałów na temat Szamballi – Agharty natrafiłem na pracę autorów słowackich pt. „Sme det’mi mimozemst’anov?” (Czy jesteśmy dziećmi Kosmitów?) autorstwa Renaty i Jaroslava Malinovskich (wyd. Obzor, Bratysława 1989). Praca ta stanowi kompilację prac autorów czeskich, słowackich, radzieckich i zachodnich, w której roztrząsa się wszystkie teorie o pochodzeniu ludzi na Ziemi i ewentualnych odwiedzinach Obcych na naszej planecie. Prezentowana jest cała paleta poglądów i autorów – od Agresta do Zbavitela. A oto, co piszą oni na ten temat:

 

Stare mapy

 

Mkha’-‘gro-mi-rkun-gling, to nie jest żadne zaklęcie – to tekst ze starej mapy Szamballi, którą sporządzono w Tybecie w III-II w. p.n.e. W przekładzie oznacza to Kraina z której bogowie unoszą ludzi albo Chodzący po niebie kradną ludzi. O co tu chodzi? Czy oznacza to, że Kosmici porywali ludzi z Ziemi i w celu dokonywania na nich eksperymentów genetycznych przenosili ich do swych baz położonych w wysokich górach?

Jak dobrze wiemy, szesnastowieczna mapa tureckiego admirała Piri Kemala Reisa powstała na podstawie zdjęć wykonanych z pokładu statku kosmicznego albo na podstawie doskonałej wiedzy geograficznej tego okresu. Spójrzmy na te mapy dokładniej, a potem postarajmy się odpowiedzieć na pytania.

 

Zagadkowa kraina Szamballa

 

Wzmianki o bajkowej krainie Szamballi leżącej w niedostępnych połaciach Środkowej Azji, od stuleci pojawiały się w dziełach astrologów i magów, a obecnie także w pracach wyznawców archeoastronautycznych i katastroficznych teorii.[1]  Przykładami są tu prace Jacquesa Bergiera i Louisa Pauwelsa, Andrew Thomasa i Raymonda Drake’a. Także Szamballa odzwierciedlona jest w folklorze i mitologii wielu narodów Wschodu i Europy, gdzie mówi się o rajskim ogrodzie Eden, platońskiej Atlantydzie czy moore’owskiej Utopii.

Wiara w istnienie Szamballi zagrała swą rolę (i to bynajmniej nie podrzędną) w szaleńczych teoriach nazistowskich morderców z Hitlerem na czele. To właśnie stamtąd – z Szamballi – brały się ciemne siły wspomagające Niemców, które poprzez genocyd miały dokonać powstania aryjskiego übermenscha – nadczłowieka!…

Legenda ta jest popularna wśród wielu ludzi, zwłaszcza że do dziś zachowała się mapa Szamballi. Mapa ta została wyrysowana dawno temu przez tybetańskich kartografów, ale wkrótce potem sami Tybetańczycy przestali ją rozumieć… - ale wytrwale przerysowywali ją w swoich rękopisach, a w końcu tybetańscy emigranci, wyznawcy religii bon (albo bön) przywieźli ją do Europy.[2] Jest to niewielki kwadrat podzielony kreskami na równe części i pokryty tybetańskimi napisami, który nie zwrócił wtedy uwagi badaczy. Może był tak niepozorny i nieciekawy…?



Mapy Szamballi wyrysowane w dziełach religijnych ludów himalajskich

Ale to pozór – bo tybetańska kartografia oddała znaczne usługi przy lokalizacji punktów geograficznych. Dziwne, na mapie Szamballi sąsiaduje ona z Amerykami, Francją oraz krainami Gog i Magog… - tak więc mapa nie zainteresowała wtedy nikogo i pozostała w zapomnieniu. Zaczęto badać ją niedawno. Z wynikami badań zaznajomił nas Lew Nikołajewicz Gumiłow – geograf i historyk w jednej osobie:

Po pobieżnym obejrzeniu mapy doszedłem do wniosku, że jest na niej tyle zagadek, że nie są one do rozwiązania przez historyka-geografa, przeto wraz z moim przyjacielem Bronisławem Kuzniecowem zaczęliśmy wspólnie analizować mapę.

Naszą uwagę przyciągnął jeden z napisów na mapie tej rajskiej (według tradycji tybetańskiej) krainy – głosił on: „Kraina demonów porywających ludzi” – diabły w raju, oto paradoks! Po usilnych badaniach udało się nam odczytać napis głoszący na szarych grobach-chramach i mieście Nasendra. To wszystko się nam dziwnie skojarzyło z niewolniczym Egiptem, wapiennymi piramidami i młodą jeszcze wtedy Aleksandrią.

Badanie mapy, gdzie zarysy ziem naniesiono bez skali, trwało trzy lata. Na owej mapie udało się nam odnaleźć i oznaczyć takie miejsca, jak: Babilon (Miasto gdzie gromadzą się książęta), Jerozolima, Suza, Media (Niewysoki ród Medów), Jemen (Kraina, gdzie ludzie nie zaznają cierpienia), Beludżystan (Czarne miejsce strapień). W miejscu, gdzie znajdowała się kraina o dziwacznej nazwie „Chodzący po niebie kradną ludzi” ustaliliśmy, że znajdowały się tereny pomiędzy Beludżystanem a Baktrią. Czy była tam baza Kosmitów? Nie – to była grecko-baktrijska kolonia założona w górach, gdzie mieszkali łowcy niewolników, którzy wyprawiali się po nich do Indii i Iranu. I wreszcie okazało się, że Szamballa zajmowała część kontynentu azjatyckiego  i Afryki – od stepów scytyjskich po Madagaskar i od Nilu po przedgórze himalajskie. Ciekawe, że autor mapy umieścił tam irańskie miasto Pasargady i wyrysował tamże grób Cyrusa w kształcie 9-stopniowej piramidy z kryształowymi kolumnami wokół niej i wiszącymi ogrodami.

Mapa ukazuje zmiany granic po podbojach Aleksandra Macedońskiego, ale nie pokazuje żadnych śladów przenikania kultury Rzymu na Wschód, co pozwana nam na datowanie jej na III-II w. p.n.e., zaś jej autorów pozwala identyfikować z… perskimi uczonymi, którzy zbiegli do Tybetu przed prześladowaniami po zlikwidowaniu sekty Achajmenidów.

Dokładne przeanalizowanie mapy i jej datowanie pozwoli nam na odpowiedzenie na pytanie, co oznacza nazwa Szamballa, która do dziś dnia ma swoją magiczną moc. Sądzimy, że nazwa ta została utworzona z perskiego słowa „szam” czyli Syria i „bolo” wierzchołek, góra, zwierzchność, kierownictwo, najwyższa władza…

Wkrótce po śmierci Aleksandra Wielkiego (323 r. p.n.e.) jego imperium zmieniło się w arenę walki pomiędzy jego następcami – Diadochami. Część azjatycka stała się monarchią Seleucydów ze stolicą w Antiochii w Syrii.[3] Było to krótkotrwałe ale wspaniałe rozwinięcie się nauk i rzemiosł oraz handlu. Antiochia stała się przez wiele wieków symbolem dobrobytu i beztroskiej radości. Nic więc dziwnego, że prymitywni górale z Tybetu i Himalajów uważali Syrię za raj i kraj mlekiem i miodem płynący. Innymi drogami Szamballa stała się ucieleśnieniem ciemnej strony naszej egzystencji.

Niedawno w Anglii opublikowano inny wariant mapy, który wyrysowano nieco później – w I w. p.n.e. jak widzimy, już 2000 lat temu w Azji istniała dobrze rozwinięta wiedza kartograficzna i geograficzna, pozwalająca na kreślenie precyzyjnych map, które swą dokładnością przewyższały o całe niebo grecko-rzymskie mapy. Przy tym okazało się, że poza irańsko-tybetańską tradycją istniała cała indo-tybetańska tradycja, co zostało odkryte zwłaszcza dzięki studiom nad mapami Szamballi…

Wydaje się, że już wtedy geografowie znali w ogólnych zarysach  powierzchnię naszej planety – z wyjątkiem Antarktydy i Australii. O Ameryce wiedziano już wtedy – w jednej z indyjskich ksiąg pisze się o kontynencie zwanym Videcha czy Viedecha, leżącym za Wschodnim Oceanem (Pacyfik?), gdzie zamieszkują „ludzie wysokiego wzrostu, z głowami znacznie spłaszczonymi od tyłu, z twarzami wystającymi do przodu, spokojnymi i przyjaznymi”. Ten opis pasuje jak ulał do tego, co zastali Kolumb i jego towarzysze w Indiach Zachodnich.

Wyglądałoby na to, że kontakty pomiędzy Starym Światem a Amerykami po obu stronach Wielkiego Oceanu (a może należałoby powiedzieć Wielkich Oceanów: Atlantyku i Pacyfiku) istniały od dawien dawna?[4] I tak np. słowo „tytoń” – „tabac” przeniknęło do języków azjatyckich jeszcze w głębokiej Starożytności. Pewien tybetański tekst mówi, że „sto lat po osiągnięciu przez Buddę nirwany (tj. w IV w. p.n.e) pojawiło się to paskudztwo, które nazywamy tytoniem”.

Dziwimy się, jak długo trwa batalia przeciwko paleniu. Jak widać studia nad starożytną geografią dają nam wiele więcej do myślenia niż nam się to wydaje!

 


Tyle nasi bracia-Słowacy. Czytając ten tekst odniosłem niejasne wrażenie, że informacje w nim zawarte dziwnie korespondują z informacjami na temat dziwnych map Piri Reisa i Oronteusa Fineusa. Faktycznie – mapy te mają wspólne źródło, ale kto sporządził mapę matkę, z której te mapy po prostu przerysowano? Oto jest pytanie!

Hipoteza Szamballa = Syria trzyma się kupy pod warunkiem, że Antiochia de facto była takim światowym centrum „rozkoszy i dóbr wszelakich…” – ale czy była nim faktycznie?

Tybetańskie legendy sytuują Szamballę – Agartę w Himalajach lub w Transhimalajach, a więc w wysokich górach, zaś Antiochia leży na nizinie i to nadmorskiej!

Legendy mówią, że w Szamballi – Agarcie zamieszkiwali przede wszystkim mędrcy i kapłani, a nie zwyczajni ludzie. Pojęcie mędrca w religiach Wschodu jest zupełnie różne od pojęcia greckiego filozofa i nie ma z nim nic wspólnego. Tak już nawiasem, to właśnie ci mędrcy ze Wschodu odwiedzili małego Jezusa w betlejemskiej szopie i tam już w wieku młodzieńczym, Issa - Jezus udał się, by posiąść starożytną mądrość w swych „latach ukrytych”. O tym piszą tacy orientaliści jak Nikołaj Notowicz, Nikołaj i Jurij Roerichowie czy Śri Svami Abhendanda.



Jezus - Issa w Himalajach na obrazach Nikołaja Roericha

Nie wiem dlaczego przytaczani przez Malinowskich radzieccy uczeni nie rozwinęli zaczętej myśli o „negatywnym wpływie” Szamballi na naszą egzystencję? A szkoda, bo ten temat zapowiadał się interesująco… Natomiast jeszcze bardziej interesujące są badania polskiego uczonego prof. dr. hab. Benona Zbigniewa Szałka ze Szczecina, który uważa, że dawno temu, w czasach Imperium Atlantydy i Szamballi - Agarty na Ziemi istniało jedno pismo i jeden język, czego namacalne ślady dotrwały do naszych czasów. I sądzę, że to właśnie tym tropem należałoby pójść w dalszych badaniach.  

Podsumowując krótko – Szamballa jako Syria nie mieści się w schemacie wypracowanym na podstawie relacji Ossendowskiego, Szaposznikowej, Roerichów i Bławatskiej. Osobiście oceniam ją jednak jako ciekawy przyczynek do kwestii istnienia tego tajemniczego miejsca na naszej planecie…

 


Przekład ze słowackiego - ©R.K.F. Sas-Leśniakiewicz

Źródło – „Sfinks” nr 7/1991, ss. 10-12     



[1] W tym znaczeniu chodzi o hipotezę o powstaniu człowieka wskutek katastrofy ekologicznej lub/i geologicznej.

[2] Także do ZSRR dzięki dr Ludmile Szaposznikowej. W Polsce pisał o niej przedwojenny pisarz i podróżnik Antoni Ferdynand Ossendowski.  

[3] Dzisiaj Antakya/Hatay/Teopolis w dzisiejszej Turcji.

[4] Por. Arnold Mostowicz – „My z Kosmosu” i „O tych co z Kosmosu”.