Anton Pierwuszin
W XX wieku światowy rozgłos
zyskała kryptozoologia – paranaukowa dyscyplina, która potwierdza teorię o tym,
że pojedyncze egzemplarze historycznych zwierząt – UMA[1]
– nie wymarły, ale żyją w oddalonych rejonach naszej planety. Pośród takich
hipotetycznych stworzeń szczególną sławę zdobył człowiek śniegu, który po
tybetańsku zwie się Yeti.
Pierwsze wzmianki o spotkaniach
ludzi z włochatymi, człekokształtnymi stworami, których nie można
zaklasyfikować jako małpy, można znaleźć jeszcze w antycznej literaturze. Uważa
się, że w ten sposób powstał obraz Satyra. W o wiele późniejszych czasach
pojawiły się legendy o dziwnych ludziach, włochatych i mieszkających w dzikich
lasach, operujących nieczystymi siłami. Przy czym autorzy legend nie za bardzo
przejmowali się ich autentycznością tych zagadkowych UMA i uczyli, jak z nimi
należy się obchodzić.
Reliktowy
hominid
Na początku XX wieku, pod wpływem
odkryć paleontologicznych powstała literatura fantastyczno-naukowa, w której
opisywano ekspedycje uczonych w niedostępne rejony, gdzie schroniły się
pozostałości dawnej biosfery.
Pośród tych dziwnych,
prehistorycznych stworzeń, badacze napotykają także reliktowe hominidy –
antenatami człowieka rozumnego na drzewie ewolucji. Do nich zaliczano także
Neandertalczyków, którzy wymarli stosunkowo niedawno, bo około 30.000 lat temu.[2]
Jednakowoż być może, że oni jakimś sposobem uchowali się i zasiedlają dzikie
dżungle, niedostępne lasy i zbocza wysokich gór?
Określenie „człowiek śniegu”
oznaczające reliktowego hominida pojawiło się po brytyjskiej zwiadowczej
ekspedycji na Czomolungmę[3]
w 1921 roku. Jej kierownikiem był Charles Kenneth Howard-Bury, który
opublikował książkę, w której opisał on gigantyczne zagadkowe ślady na śniegu i
cytował lokalne legendy o Metoch Kanhmi
– rasie przerażających, włochatych ludzi.
Wkrótce zaczęły się mnożyć
podobne świadectwa od podróżników po Tybecie. W tym czasie też spopularyzowało
się nowe nazwanie tej istoty – Yeti –
czyli Ten-który-zamieszkuje-skaliste-miejsca.
Do tego Tybetańczycy rozróżniali dwa gatunki śnieżnych UMA: dużego Dzu-ti porywającego bydło i rzadkiego Mech-ti, który zdradza pewne
podobieństwo do człowieka.[4]
Komisja
akademików
Akademicka nauka nie widzi
niczego nadzwyczajnego w hipotezie o istnieniu reliktowych hominidów. Jednak nie
patrząc na to, że najbardziej znane zdarzenie Bliskiego Spotkania z Yeti
sfilmowane w 1967 roku, miało miejsce w Północnej Kalifornii, specjaliści są
przekonani co do tego, że na terytorium USA nie mogą istnieć reliktowe
hominidy. A to dlatego, że dużych małp człekokształtnych na kontynencie
północnoamerykańskim nigdy nie było. Jak dowiodło tego dokładne zbadanie filmu,
okazał się on być fałszywką.
Radzieccy uczeni z
zainteresowaniem śledzili rozwój szumu wokół tego fenomenu. Aby zacząć jego
systematyczne badania, dnia 31.I.1957 roku zaczęło się posiedzenie prezydium AN
ZSRR, na którym rozpatrzono tylko jedno zagadnienie – człowiek śniegu. Poza
przewodniczącym Akademii – Aleksandrem
Niesmiejanowem uczestniczyli w nim fizyk-teoretyk Igor Tamm, antropolog Michaił
Niesturch, historyk Borys Porszniew
i in. W charakterze hipotezy roboczej przyjęto pogląd, że człowiek śniegu to
hominid ze zdegradowanej gałęzi Neandertalczyków.
Opierając się na relacjach o CE
radzieckich podróżników z tym UMA, Porszniew przedstawił pogląd, że mógł on
wyemigrować z głównych miejsc swego bytowania w Himalajach w kierunku
północno-zachodnim, dochodząc do Pamiru. W rezultacie tego, zdecydowano
zorganizować kompleksową ekspedycję w celu wszechstronnego naukowego zbadania
dwóch słabo zbadanych obszarów Pamiru: basenu jeziora Sariezkiego (w
Tadżykistanie; N 34°12’18” – E 072°45’32”) oraz basenu rzeki Muk-Su. Uchwałą
prezydium nr 74 została powołana specjalna komisja, której szefem został znany
geolog i geograf Siergiej Obruczew.
Uchwała o likwidacji komisji
prezydium AN ZSRR przyjęło w dniu 23.I.1959 roku. Finalny referat wygłosił
Obruczew i Porszniew. Prezydium jednogłośnie przyjęło końcowy wniosek: Nie
ma podstaw do stwierdzenia, że współcześnie w Pamirze występuje człowiek śniegu.
Materiały ekspedycji przekazano Pamirskiej Stacji Biologicznej, zaś psy
zamknięto w kojcach.
Tajemnica
Zany
Historyk Porszniew analizował
podania mieszkańców Abchazji (Pd. Kaukaz, stolica Suchumi N 43° - E 041°),
którym zdarzało się wojować z członkami plemienia Oczokoczi – włochatych,
zwierzokształtnych gigantów.
W trakcie zbierania informacji na
temat tych gigantycznych hominidów, które ludzie napotykali w Abchazji okazało
się, że nie brakowało tam także opowieści o współczesnych, miejscowych Yeti,
polowaniach na nie, złapaniu i próbach oswojenia tychże. W 1962 roku prof. Aleksandr Maszkowciew usłyszał historię
o „kobiecie śniegu” o imieniu Zana,
która zamieszkiwała i została pochowana we wsi Tchina-Oczamczirskiego Rejonu. Wielu
długowiecznych staruszków-stulatków znało Zanę osobiście i mogli ją dokładnie
opisać. Niestety nie ma już w wiosce domu
– oznajmił Porszniew – w którym nie
zachowałyby się wspomnienia rodzinne o Zanie.
Data i miejsce pojmania Zany są
nieznane. Zgodnie z jednym przekazem, polowano na nią w górskich Zaadańskich
Lasach. Wedle drugiego – w pobliżu wybrzeża morskiego Rejonu Oczamczirskiego
albo w ówczesnej Adżarii. Nieraz Zanę sprzedawano zanim ona stała się
własnością dworzanina Edhi Genaba.
Skóra Zany była czarna, jej ciało
okrywały ciemnorude włosy. Ale na dłoniach, stopach i twarzy włosów nie było.
Zana nie była w stanie mówić. Czasami coś mamrotała, wydawała jakieś
nieartykułowane dźwięki, a czasami – krzyki. Najważniejsze, czego udało się jej
nauczyć, to krzesanie ognia i rozniecanie go. Poza tym ona wykonywała niektóre
zadania: kręcić ręcznymi żarnami, przynieść drewna, worki z ziarnem czy wodę w
dzbanie.
Ciekawym jest to, że ona uwodziła
miejscowych mężczyzn i zachodziła z nimi w ciążę. Jej synowie Dżanda i Chwit oraz córki Kodżanir i Homaza wyrośli na normalnych ludzi z normalnym umysłem. Oni mieli
ciemną skórę i jawnie negroidalne rysy twarzy. Chwit dożył do 67 lat i
pozostawił po sobie trójkę dzieci. Historyk Igor Burcew odnalazł mogiłę Chwita i wydobył jego kości w celu
badań anatomicznych i genetycznych. Badania prof. Briana Sachsa z Uniwersytetu Oksfordzkiego wykazały, że Zana była
na pewno człowiekiem, jednakże należącym do rzadkiego odgałęzienia naszego
gatunku, które zamieszkiwało Afrykę 100.000 lat temu.
Wariant
tybetański
W połowie lat 20-tych XX wieku
tajny współpracownik OGPU[5]
Nikołaj Walero-Gracziew podróżujący
z pielgrzymującymi mnichami-lamaistami w górach Środkowego Tybetu zebrał bogaty
materiał o Mi-ge (Mi-go, Mi-tench) jak tam zwą „człowieka
śniegu”. Pewien uzdrowiciel opowiedział mu o medycznym wykorzystaniu tłuszczu w
tybetańskiej medycynie. Powróciwszy do ojczyzny, zwiadowca przywiózł ze sobą
kilka starych skalpów Mi-go.
Moje
3 grosze
Sprawa istnienia Yeti i innych
reliktowych hominidów interesowała mnie od dawna, a dokładniej od 1970 roku,
kiedy w ręce wpadła mi kryptozoologiczna biblia „Na tropie nieznanych zwierząt”
prof. Huevelmansa. Czytając ją wpadła mnie i mojemu koledze ze szkoły Jurkowi S. pewna idea. Otóż doszliśmy
do wniosku, że faktycznie – mogło dojść do migracji pewnych form
człowiekowatych z Syberii na południe – w Himalaje, a potem – po ustąpieniu
lodowców – pewna ich część zeszła z gór i poszła z powrotem ku północy – na
Syberię i w Pamir, jak zakładał to Porszniew. Dzięki temu pojawił się tam Ałmas (Ałmasny).
OK., ale nie wyjaśniało to problemu
istnienia takich hominidów jak japoński Hibagon
czy malajski Orang Pendek. Wraz z
Jurkiem doszedłem do wniosku, że Hominidy jednak sforsowały Himalaje i rozeszły
się w kierunku Półwyspu Malajskiego, Chin, Japonii i Australii. Opowiedzieliśmy
o tym naszemu profesorowi od przyrody, który stwierdził, że na papierze taka
rzecz jest możliwa…
Tak czy inaczej, istnienie reliktowych
hominidów uważam za coś oczywistego. To, że ich nie ma w Polsce czy Europie
wcale nie dowodzi tego, że nie istnieją. Na Ziemi są jeszcze całe światy
zaginione, które czekają na swoich Challengerów.
Źródło – „Tajny SSSR” nr 3/2018,
ss. 4-5.
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz
[1] Od słów Unknown Mysterious Animal – nieznane
tajemnicze zwierzę.
[2] Ta
kwestia jest dyskusyjna, ponieważ w naszym genomie mamy znaczny procent DNA
Neandertalczyków.
[3] Mt.
Everest (Sagarmatha) – 8848 m n.p.m.
[4]
Słynny belgijski uczony-zoolog Bernard
Huevelmans przytacza w swej pracy „Na tropie nieznanych zwierząt” aż trzy
rodzaje Yeti: ogromne Nyalmo,
mniejsze od nich Rimi i niemal
ludzkie Raschi-bompo.
[5]
Radziecka tajna policja polityczna, poprzednik KGB.