wtorek, 9 września 2025

Brinsley le Poer-Trench - OPERACJA ZIEMIA (2)

 

ROZDZIAŁ I – Wszyscy jesteśmy Kosmitami.

 

Każdy z nas, mieszkańców planety Ziemia jest Kosmitą. Mieszkamy na małej, nieznacznej skałce, okrążającej trzeciorzędne słoneczko, które wygląda jak miliony innych gwiazd w naszej Galaktyce[1] Drogi Mlecznej. A nasza Galaktyka jest jedną z milionów we Wszechświecie.

Nasz naturalny statek kosmiczny zwany Ziemią porusza się po dość regularnej orbicie z prędkością ok. 30 km/s – tak, że możemy o sobie mówić Ludzie Przestrzeni Kosmicznej. To jest oczywiste, ale ilu z nas sobie zdaje z tego sprawę? Gdybyśmy wcześniej o tym myśleli, to sądzę, że rozszerzyłby się nasz punkt widzenia do wymiaru być może kosmicznego ponad naszymi przyziemnymi sprawami...

Amerykański astronom – dr Harlow Shapley, dyrektor Obserwatorium Radioastronomicznego w Jodrell Bank – sir Bernard Lovell oraz były profesor katedry astronomii Uniwersytetu w Cambridge sir Fred Hoyle zgodnie orzekli, że w Galaktyce istnieją miliony zamieszkałych planet. A kto wie, czy nie są one powiązane ze sobą kontaktami interpersonalnymi i to o charakterze permanentnym?

W tej pracy będziemy rozważać hipotezę o pozaziemskim, czy nawet pozakontinualnym pochodzeniu UFO – Niezidentyfikowanych Obiektów Latających[2], a także pewnych incydentów z ich udziałem. Jestem pewien, że w jakiś dzień nawiążemy łączność z inteligentnymi Istotami z naszego Universum.

Dnia 21 lipca 1969 roku, o godzinie 03:56 GMT, amerykański astronauta Neil Armstrong stanął na Księżycu, a w chwilę później Edwin „Buzz” Aldrin. Armstrong powiedział wtedy: To mały krok człowieka, ale wielki krok Ludzkości! Ludzkości w swym rozwoju...

 

a

 

ROZDZIAŁ II – Genetyczne ogniwo.

 

Mamy także inny powód do nazwania siebie Ludźmi Kosmosu. W księdze „The Stanzas of Dzyan” mówi się, że miliony lat temu promieniujące światłem Istoty wylądowały na Ziemi swym lśniącym statkiem kosmicznym.[3] Podobnie święta księga Indian Quiche-Maya[4] „Popol-Vuh” mówi o kilku próbach stworzenia ludzi przez bogów.[5] Także wydarzenia opisane w pierwszej księdze „Starego Testamentu” – „Genezis”[6] – nawiązuje do tego, co miało miejsce około 4.000.000 lat temu, gdy po Ziemi hasały sobie małpoludy, których móżdżkach nie zaświtała jeszcze iskierka Rozumu. To, co opisano w „Genezis” wydarzyło się wcześniej, nim człowiek stał się istotą myślącą.[7]

W swej wcześniejszej książce opisuję, jak bogowie wyprodukowali i to z sukcesem, w drodze fizyczno-chemicznej interwencji w zwierzęcy organizm Praczłowieka, istoty stworzone w celu pilnowania ich ogrodu Eden.[8] Istoty te wyprowadzono potem z Raju, a to dlatego, że nadmiernie się rozwinęły i zaczęły przypominać prawdziwego człowieka (czytaj: bogów) w oczach Jehowy[9]:

Po czym Bóg rzekł: >>Oto człowiek stał się taki, jak My: zna Dobro i Zło. Niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać także owoc z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki<<.

Rdz 3,22

Tak też humanoid nowego typu, który dzięki eksperymentom bogów posiadł Rozum został osadzony na Ziemi – skąd został wzięty.

Powyższa spekulacja myślowa zakładająca fizyko-chemiczną istot wyższych w organizmy gatunku Homo może wyjaśnić nagłe pojawienie się na Ziemi człowieka z Cro-Magnon, co nastąpiło około 60-80 tys. lat temu. Był on ewolucyjnie bardziej zaawansowany, niż człowiek Neandertalski i stworzył on nową kulturę, mając do dyspozycji lepszy mózg i organizm bardziej dostosowany do otoczenia, niż wcześniejsze typy ludzkie.

Bogowie powracali czasem na Ziemię i mieszali się z tutejszą, wyrzuconą z Raju, ludnością – co znajduje odzwierciedlenie w mitach i religiach Chińczyków, Japończyków, Indian, Hindusów, Egipcjan, Greków, Skandynawów i Etrusków. Mieszanie się za sobą tych dwóch gwiezdnych ras tak opisano w „Księdze Rodzaju”:

A kiedy ludzie zaczęli mnożyć się na Ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je za żony, wszystkie, jakie im się podobały.

Rdz 6,1-2

Wygląda na to, że od tysięcy lat Kosmici mieszają się z istotami rozumnymi, zamieszkałymi na naszej planecie. Najsłynniejszym przypadkiem jest opublikowany na łamach „Flying Saucers Review” incydent z młodym brazylijskim farmerem Antonio Villas-Boasem. Historie tą wałkowano w wielu numerach FSR, tak że ograniczę się tutaj do krótkiego streszczenia.[10]

Antonio Villas-Boas w czasie incydentu miał 23 lata. Mieszkał wtedy wraz z rodziną na farmie w pobliżu São Francisco de Sallas, w stanie Minas Gerais, na pograniczu ze stanem São Paulo w Brazylii. Historia ta zaczyna się nocą, dnia 5 października 1957 roku. Antonio zauważył jaśniejące srebrzystym blaskiem światło, które opadało w dół, ku jego farmie. Początkowo obserwował je sam, a potem wraz z bratem przez okno sypialni.

Następny incydent miał miejsce w nocy, 14 października, pomiędzy godzinami 21:30 a 22:00, kiedy Antonio wraz z ojcem orał pole. Nagle zauważyli oni bardzo jasne światło poruszające się wzdłuż pola.

15 października, Antonio orał pole samotnie. Dokładnie o godzinie 01:00 ujrzał on jasną „gwiazdę” na niebie, która rosła zbliżając się w jego kierunku. Zanim zdecydował się cokolwiek zrobić, NOL zawisł nad nim na wysokości około 50 m i oświetlił go silnym strumieniem światła. W chwile później NOL wylądował na ziemi, uprzednio wypuszczając trzy metalowe podpory. Antonio wyskoczył z traktora, w którym przestał pracować silnik, i usiłował uciec z miejsca zdarzenia. Został on jednak ujęty przez pasażerów NOL-a i dostarczony na jego pokład. Tam go rozebrano do naga i namaszczono jakimś smarowidłem, które jednak nie przypominało oliwy, oleju czy jakiegokolwiek tłuszczu. Potem pobrano mu próbki krwi z obu stron podbródka. Następnie pozostawiono go w pomieszczeniu bez żadnego umeblowania, poza czymś, co wyglądało jak kozetka. Antonio usiadł na niej stwierdzając, że jest ona całkiem miękka. W pewnym momencie poczuł dziwny, mdlący zapach, który spowodował dym wydostający się z małych, metalowych rurek w ścianie. Zapach stał się nie do zniesienia i Antonio dostał torsji. Po pewnym – prawdopodobnie dość długim czasie – do pokoju weszła kobieta, co jak zauważył Antonio z lekkim zaszokowaniem – również zupełnie naga. Jej włosy były jasne, niemal białe, a oczy niebieskie. Twarz z wystającymi kośćmi policzkowymi i wąskie wargi. Pomimo pięknej budowy ciała, Antonio zauważył, że na plecach i ramionach miała piegi. Kobieta podnieciła go i odbyli stosunek płciowy. Gdy było już po wszystkim, kobieta wyszła z pomieszczenia, a istota zwróciła mu jego ubranie. Później pokazano mu wnętrze statku i wypuszczono na pole, a NOL odleciał w niebo.

O godzinie 05:30, Antonio uruchomił traktor i ze zdumieniem stwierdził, że silnik pracuje normalnie, jednocześnie zorientował się, że przebywał we wnętrzu NOL-a 4,5 godziny.

W 4 lata później, nocą dnia 6 października 1961 roku, młody Irlandczyk Eugene Browne wracał pieszo do domu z klubu jazzowego w Belfaście.[11] Kiedy znalazł się na przedmieściu, zauważył NOL-a, który przemieszczał się w jego kierunku. Naraz z NOL-a wystrzelił promień żółtego światła, który przybierając na sile przez 5 minut tańczył wokół Eugene’a, który z kolei poczuł wzbierające uczucie ociężałości i w końcu stracił przytomność. Kiedy ją odzyskał to stwierdził, że leży na czymś w rodzaju stołu, w dziwnym pomieszczeniu, w którym nie było okien. Z podłogi wydobywało się niebieskie światło, które odbijało się od ścian. Próba podniesienia się ze stołu spełzła na niczym, bowiem Eugene’a unieruchomiono poprzez przymocowanie go metalowymi taśmami umocowującymi jego w pasie i biegnącymi do kwadratowego aparatu ponad nim. Podobna taśma trzymała jego głowę. W chwilę później zauważył czterech mężczyzn i dziewczynę stojących obok niego. Wydawali się być przyjaźnie usposobieni. Otaczała ich niebieska poświata. Najwyższy mężczyzna podszedł do Eugene’a. Miał on około 180 cm wzrostu i był ubrany w jednoczęściowy kombinezon. Uwalniając Eugene’a powiedział: Masz tu coś do zrobienia, podniósł go za ramiona i podprowadził do dziewczyny. Miała długie, jasne włosy, niebieskie oczy, wystające kości policzkowe i bardzo cienkie wargi. Jej skóra była bardzo gładka i piegowata. Ubrana była w taki sam kombinezon, jak reszta załogi. Eugene rychło zorientował się, że chce ona z nim odbyć stosunek seksualny. Początkowo odmówił, ale w końcu uległ. Eugene stwierdził, że wszyscy byli bardzo grzeczni i przyjacielsko nastawieni do niego. Dziewczyna powiedziała mu, że przybyli z innej galaktyki. A później znowu położono go na stole i założono taśmy na głowę i w talii, a potem powiedziano mu: To nie było nasze ostatnie spotkanie, jeszcze się zobaczymy. Przy pomocy żółtego promienia pozbawiono go przytomności. Obudził się leżąc w polu, około 1,6 km od miejsca porwania. Leżąc rozejrzał się i zobaczył statek Kosmitów, który stał na trzech „nogach”. W pewnym momencie podpory zaczęły cofać się w głąb kadłuba NOL-a i nagle wystartował on z przeraźliwym gwizdem i zamienił się rychło z świetlny punkt na nocnym niebie.

Jest jeszcze jeden punkt do wyjaśnienia, otóż dziewczyna powiedziała Eugene’owi, że Oni potrzebują nasienia, bowiem prowadzą ogólnoświatowy eksperyment.

Należy tutaj zauważyć, że obaj mężczyźni – Villas-Boas i Browne są zdrowymi, młodymi ludźmi. Niechętnie zwierzali się ze swych przeżyć. Ciekawe, ile podobnych incydentów wydarzyło się w ostatnich latach? To jednak pozostanie tajemnicą, podobnie jak odpowiedź na pytanie: do czego Im jest potrzebna sperma w naszych czasach?

Należy jeszcze wziąć pod uwagę jeszcze jeden aspekt, otóż pomimo dobrego traktowania obu mężczyzn przez załogi NOL-i, obaj zostali zmuszeni do wejścia na ich pokład, poddani badaniom wbrew swej woli, co niestety nie wpływa dodatnio na ziemskie nastawienie do kontaktów z Nimi. Istnieją także pewne różnice pomiędzy Nimi – Kosmitami przybywającymi z innego świata. Są to pewne detale wymagające usilnej pracy myślowej i ostrożnego wnioskowania. Jednakże przyloty NOL-i powodują to, że w ogóle dostrzegamy inne problemy, bardziej konstruktywne, niż nasze przyziemne sprawy w tym Wieku Prania Mózgów.

 

a



[1] Słowo Galaktyka pisane z dużej litery oznacza galaktykę, w której mieszkamy – Galaktykę Drogi Mlecznej. Wszystkie pozostałe piszemy z małej litery, jak rzeczownik pospolity – uwaga tłum.

[2] W dalszym ciągu będę używał polskiego skrótu NOL – Nieznane Obiekty Latające – przyp. tłum.

[3] H. Bławatska – „The Secret Doctrine”, Londyn 1888, 1897.

[4] W literaturze spotyka się także nazwę Kicze – przyp. tłum.

[5] Goetz, Delia, Morley, Sylvanus – „Popol-Vuh”, Londyn 1951.

[6] „Księga Rodzaju” – przyp. tłum.

[7] B. le Poer-Trench – „Forgotten Heritage”, Londyn 1965.

[8] B. le Poer-Trench – „Sky People”, Londyn 1972.

[9] Wszystkie cytaty wg „Biblii Tysiąclecia”, Poznań – Warszawa 1980 – przyp. tłum.

[10] Ch. Bowen – „The Humanoids”, Londyn 1969.

[11] E. Browne – „Inside a Spaceship”, Awarness 1968.