środa, 6 lipca 2011

TCK: Tunguski Meteoryt alla Polacca (3)



A teraz coś dla zwolenników i miłośników psychotroniki. Życie ma to do siebie, że jest nieprzewidywalne. W dniu 25 listopada 2001 roku,  Roberta odwiedzili znani krakowscy radiesteci Izabela Janczarska i Tomasz St. Gregorczyk, którzy przywieźli do publikacji na łamach pewnego miesięcznika swój artykuł na temat badań radiestezyjnych terenów Ojcowskiego Parku Narodowego. Po przeczytaniu go doszedł do wniosku, że stanowi on ogniwo spajające znane fakty w jedna spójną całość! A oto i on:

W pobliżu Krakowa, na terenie Jury Krakowsko - Częstochowskiej[1] znajduje się niewielki Ojcowski Park Narodowy, pełen malowniczych, wapiennych skałek i dolinek „utworzonych” przez rzekę Prądnik. Turyści i krakowianie chętnie przyjeżdżają tu podziwiać piękno Natury, zwłaszcza Bramę Krakowską i Maczugę Herkulesa, liczne jaskinie i resztki starych grodzisk. Archeolodzy odkryli tu ślady zamieszkania jaskiń przez prymitywnych ludzi sprzed 115.000 lat, a więc z okresu starszego paleolitu (epoki kamienia łupanego).
Ale czy to piękno zostało utworzone faktycznie tylko przez Naturę?
Przyglądając się Bramie Krakowskiej, bez trudu można zauważyć, że jest ona zbudowana z bloków skalnych, dokładnie do siebie dopasowanych i ułożonych w cztery piętra w dwóch segmentach. Strukturę budowy obu zespołów Bramy łatwiej jest zaobserwować w zimie, kiedy liście drzew i krzewy nie zasłaniają widoku Bramy. Układ tych bloków skalnych nie jest przypadkowy, a przypomina starożytne budowle inkaskie, jak np. potrójny mur fortu Sacsahuaman nieopodal Cusco w Peru, który zbudowano z wielkich głazów, dopasowanych do siebie bez żadnych spoin.
Oba zespoły bloków Bramy są oddalone od siebie o około 6-7 metrów, ułożonych piętrowo, w pionach o równej szerokości. Część po prawej stronie (patrząc od strony rzeki Prądnik) jest wyższa i bardziej sucha (analogia do jang), drugi zespół - po lewej stronie - jest nieco niższy i mokry, bardziej zniszczony (analogia do in). Za Bramą są jeszcze dwa takie same zespoły bloków skalnych, ale bardziej nadszarpnięte zębem czasu, przypominające kolejne bramy. Ale czy to są bramy?
Za trzecią i najniższą „bramą” mamy rozwidlenie na dwie dolinki. Jedna prowadzi w lewo, wzdłuż podnóża Góry Ratuszowej - punkt 1 na mapce, druga u podnóża Góry Chełmowej - punkt 2 na mapce, którą poprowadzono czarny szlak do Groty Łokietka. Wiosną dolinkami spływają strumyki wody. Podobne konstrukcje są w Dolinie Sąspówki, a dokładniej w Wąwozie Jamki, znajdującego się po drugiej stronie Góry Chełmowej. Znów trzy bramy ustawione w takim położeniu względem stron świata, podobne odległości pomiędzy „bramami”... Narzuca się stwierdzenie, że wszystkie skały wzdłuż nurtu rzek Prądnika i Sąspówki nieprzypadkowo tworzą jakby kamienne boksy i konstrukcje.
Jak wiadomo, nasza Ziemia zamieszkiwana była przez różne cywilizacje; około 40-50 tysięcy lat temu, na terenie dzisiejszej Jury zamieszkiwała cywilizacja o technice inaczej rozwiniętej, niż obecna. Cywilizacja ta korzystała z techniki jądrowej, ale przestrzegała praw Natury. Na terenie obecnego Ojcowskiego Parku Narodowego funkcjonował wówczas podziemny reaktor jądrowy niewielkich rozmiarów, usytuowany pod Górą Chełmową. Reaktor jest osłonięty specjalnym sarkofagiem - „hełmem” - stąd nazwa tej góry. NB, na terenie Polski (i nie tylko) takich gór „chełmowych” jest więcej: np. koło Myślenic, Koszalina, Suchej Beskidzkiej, itd. - mamy też miasta Chełm, Chełmno, itp.[2]
Reaktor jądrowy potrzebował chłodzenia, stąd cały kompleks zapór, basenów, śluz, przepustów, przez które przepływała woda. Konstrukcje te zbudowano z dużych - jak dla nas - bloków skalnych, układając je tak, jak jeszcze niedawno wznoszono mieszkalne bloki wielkopłytowe. Radiestezyjnie wyczuwa się ślady promieniowania pierwiastków radioaktywnych, zwłaszcza uranu i plutonu. Składowisko materiałów było w Wąwozie Jamki - punkt 3 na mapce. Miejsce, gdzie obecnie leżą ruiny zamku ojcowskiego, stanowiło groblę pomiędzy zbiornikami wodnymi (zabezpieczenie na wzór dzisiejszych zbiorników retencyjnych). U podnóża ruin  zamku, przy obecnym rozwidleniu dróg nad rzeką Prądnik, znajduje się skała z dziwną, sześciokątną dziurą. Ten otwór na przestrzał skały stanowił zapewne rodzaj gniazda dźwigni przepustnicy bocznej, regulującej przepływ wody w śluzie, albo gniazdo po urządzeniu regulującym. Oprócz reaktora i systemu zbiorników wodnych na terenie OPN znajdowała się także oczyszczalnia energetyczna. Serce tego systemu znajduje się w Górze Koronnej - punkt 4 na mapce - na wprost Bramy Krakowskiej. Tym sercem oczyszczającym cały teren jest kryształ prawie półmetrowej wysokości, jakby zatopiony w 2/3 wysokości góry. Kryształ ten, to zespół półprzewodnikowych pierwiastków o dipolarnej budowie z wyraźnie zaznaczonymi biegunami: magnetycznym i energetycznym. Kryształ ten, podobnie jak wiele rozsianych w wielu miejscach naszego kraju pracuje do dzisiaj!!! W jego skład wchodzi cała masa drobnych kryształków, zorientowanych na przemian biegunowo; kształtem przypomina kroplę: od góry ostrosłup o podstawie dwunastokątnej i małym (ostrym) kacie wierzchołkowym, od dołu również ostrosłup, ale o kącie rozwartym. Jest on jakby czujnikiem, jakby antena odbiorczo-nadawczą, przetwornikiem energetycznym. Kryształ obecnie nam jeszcze nieznany, pracujący jak przewodnik zimny.[3] Naukowcy stosunkowo niedawno zaczęli pracować nad zagadnieniem zimnego przewodnictwa, stąd słaba jeszcze znajomość tego zagadnienia.
Pomiędzy Górą Koronną a Bramą Krakowską znajduje się wybetonowane Źródełko Miłości. Znajduje się ono w miejscu szczególnym: na skrzyżowaniu pasm energetycznych: złotego i tęczowego (kryształowego). Energia, której zdecydowana część społeczeństwa nie widzi, ani nie czuje, (ale za to każdy może zrobić sobie zdjęcie własnej aury aparatem kirlianowskim , aby zobaczyć kolory własnej energii ciała), płynie określonymi pasmami niosąc życie (podtrzymanie życia), informacje i emocje - czyli uczucia. Energia jest wszędzie, ale w miejscach szczególnych jest skoncentrowana, jakby wzmacniana i siecią pasm rozprowadzana po powierzchni Ziemi. Miejscem szczególnym jest każdy czakram, każdy krąg kamienny, megalit. Miejscem energetycznie szczególnym jest też kompleks Góra Koronna - Brama Krakowska. Energia „zbierana” z terenu OPN jest oczyszczana przez kryształ i wysyłana na Bramę. Ale nie w przypadkowy sposób. Otóż na część prawą, wyższą (jang) pada energia czerwona, na lewą (in) niebieska. Środkiem płynie przeźroczysta. Patrząc zza Bramy mamy układ, od prawej strony: niebieski -bezbarwny - czerwony. Jak na słynnym Obrazie, energia wypływa z Serca - tu, w OPN z kryształu. Natomiast nad Źródełkiem Miłości kumuluje się energia taka, jaka jest potrzebna dla całego spektrum kolorów dla danej osoby. Przechodnie i turyści na ogół nie odczuwają  szczególnej mocy tego miejsca; ezoterycy - tak.

---oooOooo---

Robert skomentował to tak:


Tak widzą ten problem radiesteci. Jestem tylko byłym ufologiem, a na wszelkie energie Ziemi i Kosmosu jestem tak wyczulony, jak bryła ołowiu. Dwie bryły nawet, aczkolwiek badając AS Pigża 1999 przyznaję - miałem wrażenie, że zaraz dostanę zawału i nie było to spowodowane li tylko zmęczeniem wielogodzinną jazdą i upiornym upałem, który wtedy panował...

W kwietniu 1998 roku zainteresowałem się Jurą ze względu na dziwne wydarzenie, które miało tam miejsce w wieczorem, dnia 14 stycznia 1993 roku w Jerzmanowicach. Jak dowiedziałem się potem na miejscu i ze zrobionego potem przez TVN programu z cyklu „Nie do wiary”, owego wieczoru w Babią Górę oraz sąsiednią Sikorkę - punkty 5 i 6 na  mapce -  uderzyło coś, co nazwano Meteorytem Jerzmanowickim. Tak to tylko nazwano, bo nikt do dziś dnia nie wie, co to rzeczywiście było. Na pewno nie był to meteoryt!

W pracy zbiorowej "Bolid Syberyjski" (Jordanów 2001 - skrypt) wysunęliśmy wraz z dr Milošem Jesenským hipotezę, że Meteoryt Jerzmanowicki był obiektem z tej samej parafii, co słynny Meteoryt Tunguski.[4] Nie była to głowa komety, nie była to planetoida czy meteoryt, ale mikrogłowica termojądrowa, która krytycznego dnia została wystrzelona z orbity wokółziemskiej w kierunku określonego celu. Długo zastanawialiśmy się, co było tym celem. Odpowiedź przywieźli mi mimo podłych warunków drogowych, śnieżnej zamieci i zimnego wiatru, w dniu 25 listopada 2001 roku Iza Janczarska z Tomkiem Gregorczykiem.  Głowica ta miała uderzyć w centrum energetyczne Ojcowa i je zniszczyć, lub sparaliżować jego działanie!!! Na to wskazuje dokładnie efekt jerzmanowickiego wybuchu: paraliż sieci energetycznej w promieniu kilometra od epicentrum... Nieznany agresor spudłował o około 5 km.

Nie, głowicę wycelowano dobrze, tylko punkty odniesienia przesunęły się o 5 km w ciągu 12.000 lat, które upłynęły od Wielkiego Konfliktu Bogów-Astronautów...

Także informacja o istnieniu pod Jurą pokładów rud uranowo-torowych ma przesłanki, które dowodzą jej prawdziwości. W południowej części Jury znajdują się kamieniołomy, w których można znaleźć ametysty. Ametyst ma to do siebie, że piękną fioletowo-liliową barwę zawdzięcza ekspozycji siatki krystalicznej kwarcu na promieniowanie α, β i γ, które towarzyszą rozpadowi jąder aktynowców i transuranowców. W rejonie Krzeszowic znajdują się gorące źródła, w których znajduje się radioaktywny gaz - radon. 200 mln lat temu była tam 20-kilometrowej średnicy kaldera wulkaniczna i złoża uranowo-torowe mają charakter hydrotermalny. Poza tym tereny Jury były pod koniec lat 90. ubiegłego wieku szczególnie penetrowane przez UFO, że wspomnę tylko wydarzenia z okolic Alwernii, Murowni - punkt 7 na mapce - czy Olsztynie k./Częstochowy, o czym pisał w swych pracach słynny Bronisław Rzepecki z Krakowa, który badał te Bliskie Spotkania. Wydaje się, że Obcy wiedzieli dokładnie o tych rudach i pilnowali ich na całym obszarze Polski, co miało ścisły związek z sytuacją polityczną w Europie i na świecie: wojnami na Bałkanach, w Zatoce Perskiej i Afganistanie - w czasie których groziło użycie broni masowego rażenia, a szczególnie broni jądrowej. Obcy pilnowali nas, czy czasem nie zaczniemy wydobycia i przerobu tych rud na paliwo do bomb atomowych i wodorowych, które można by użyć na frontach tych wojen... Na szczęście do tego nie doszło, ale jakiś obłąkany zbrodniarz może w każdej chwili sięgnąć po BMR w myśl zasady: „po nas choćby potop”...

Tak czy inaczej, Iza Janczarska i Tomek Gregorczyk znaleźli być może kolejny dowód na potwierdzenie tezy o przedcywilizacyjnym użyciu BMR w jakimś wszechogarniającym konflikcie, którego echa pozostały do dnia dzisiejszego, a ślady otaczają nas ze wszystkich stron, a my nie potrafimy ich dostrzec...

CDN.


[1] Zwana także: Jurą Krakowsko-Wieluńską - przyp. red.
[2] W Polsce aktualnie znajduje się 8 miejscowości o nazwie Chełm i 25 miejscowości o nazwach zawierających w rdzeniu słowo „chełm”; wg  Polska - Atlas drogowy, Katowice 2000 - przyp. red.
[3] Nadprzewodnik - przyp. red.
[4] Szerzej na ten temat pisze on w swej książce pt. Bogowie atomowych wojen (Ústi nad Labem 1998) - przekład mój dostępny w Internecie na stronie Systemu Miłości Narodów.