poniedziałek, 26 grudnia 2011

SPRAWA NR 007/H - TAJEMNICE POLSKICH ALCHEMIKÓW (2)



Alchemia i problem UFO.

Ale to nie wszystko, jest bowiem jednak alternatywne wyjaśnienie, a mianowicie – chronoklazm. Wszystkie te wiadomości, cała ta zaskakująca nas wiedza pochodzi z odległej Przyszłości lub równie odległej Przeszłości.  Dowód ten rychło znalazł się w czasie robienia przekładu nieprawdopodobnie ciekawej pracy zbiorowej ufologów czeskich, słowackich, polskich i austriackich pod redakcją Jana Černego z UFO-Klubu Zablesk pt. „Cechy prawdziwości agrosymboli” (Jaromĕř 2003), w której autorzy wymieniając cechy stanowiące o prawdziwości agroformacji zaznaczyli także anomalie czasowe. Chodzi tu o spowolnienie lub przyśpieszenie upływu czasu w obrębie agroformacji.
O anomaliach czasowych związanych z Bliskimi Spotkaniami z UFO wiedziano od dawna. W mojej karierze ufologicznej zetknąłem się trzykrotnie ze zjawiskami, które można by podciągnąć pod anomalie czasowe spowodowane Lądowaniami UFO, były to incydenty: CE2 Olsztyn k./Częstochowy (SC) 19961107-A, CE2 Spytkowice (KNT) 19961223-A oraz CE2 Jerzmanowice (KRA) 19930114-A. We wszystkich tych przypadkach, na ziemi pozostały ślady świadczące o tym, że w ich obrębie – a miały one kształt podkowy o długości 5-7 m i szerokości 0,5-0,8 m – doszło do przesunięcia czasowego – chronoklazmu. Ów chronoklazm objawiał się np. postaniem śladu Lądowania w postaci podkowy, którą porastała soczyście zielona trawa z kwiatami i wiosennymi grzybami (wieruszkami zatokowymi – Entoloma sinutatum) w listopadzie, kiedy okoliczne trawy były już uschnięte i szarobrązowe. Tak było w Olsztynie k./Częstochowy. Podobnie było w Spytkowicach, na górze Golgota, gdzie znaleziono po Lądowaniu trzy kręgi ciemnozielonej trawy i takiż trójkąt równoboczny. Trawa była świeża, jakby wiosenna, ale zwarzona mrozem (w tym czasie panowały tam mrozy do –330C). Kiedy udałem się tam z Anną Leśniakiewicz i Bronisławem Rzepeckim w kwietniu 1997 roku, to jeszcze na inkryminowanej łące widoczne były wyraźne ślady pozostawione przez UFO. Później znikły i kiedy odwiedziłem to miejsce ponownie z ekipą CBUFOiZA na jesieni 2002 roku, już ich nie było...
Podobnie sprawa przedstawiała się z agrosymbolami. Badający w roku 2003 wylatowskie piktogramy zbożowe Marcin Mioduszewski i ekipa Centrum Badań UFO i Zjawisk Anomalnych stwierdził, że dwa zegarki umieszczone w piktogramie i poza piktogramem po pewnym czasie dają dwa różne wskazania czasu. Podobne obserwacje dokonali inni ufolodzy w innych krajach. Najlogiczniejszym pytaniem, jakie należałoby postawić brzmi: dlaczego powstały te anomalie?
Odpowiedź najprawdopodobniej brzmi – bo mamy do czynienia nie tyle ze statkami przestrzennymi, które poruszają się w trójwymiarowej przestrzeni w anizotropowym czasie, a ze statkami poruszającymi się w 4 lub więcej-wymiarowej przestrzeni (czyż nie słuszniej byłoby ją nazwać nadprzestrzenią???) w której czas może być dowolnie regulowany: przyspieszany, zwalniany czy zawracany... – a zatem mamy do czynienia ze statkami czasowo-nadprzestrzennymi, które mogą odbywać loty do najdalszych galaktyk w T = 0 lub T ≈ 0. A to pozwalałoby na podróże do najodleglejszych krańców Wszechświata!
Powyższe założenie doskonale tłumaczy casus tzw. Meteorytu Tunguskiego, którego eksplozja nie pozostawiła po sobie żadnych śladów materialnych. Otóż jego szczątki istnieją, ale mogą być przesunięte w czasie w stosunku do naszego kontinuum. Efektem tego jest to, że nie można ich znaleźć po prostu dlatego, że jesteśmy przy nich albo o chwilę za wcześnie, lub za późno, ale nie   w   t y m   s a m y m   czasie. Potworny wybuch rzędu 13...130 Mt TNT wyrzucił je w czasie o kilka sekund do przodu czy kilka sekund do tyłu. Ot i rozwiązanie całej zagadki, które szczegółowo przedstawiliśmy w naszym artykule opublikowanym na łamach „The UFO Researchera” i stronie internetowej CBUFOiZA w 2002 roku.
Z UFO jest podobnie. UFO poruszają się w czasie, co powoduje ich nagłą materializację i dematerializację w naszym polu widzenia, czy w polu widzenia naszych przyrządów. UFO poruszają się także w trójwymiarowej przestrzeni, co powoduje, że widzimy ich przemieszczanie się w środowisku, co jesteśmy w stanie zarejestrować naszymi zmysłami. Hipoteza czasowo-przestrzennego napędu UFO doskonale tłumaczy wszystkie zaobserwowane anomalie ruchu UFO: ogromne prędkości i przyśpieszenia (akceleracja i deceleracja rzędu setek czy nawet tysięcy g), gwałtowne manewry (skręty i zwroty w miejscu o 900, czy nawet o 1800, przy ogromnych prędkościach), pojawianie się i znikanie... Kiedyś sądziłem, że jest to tylko efekt tego, że martwa (a raczej może mechaniczna czy biocybernetyczna) załoga jest w stanie je wytrzymać, o czym pisałem na łamach „Wizji Peryferyjnych”. Prawda wydaje się wyglądać inaczej – mamy do czynienia z robotami czy robotami biologicznymi, którymi są m.in. Szaraki. 
A co wspólnego mają UFO i agroformacje z dawnymi siedzibami ludzkimi? W informacjach o obserwacjach UFO w rejonach pojawiania się  agrosymboli wielokrotnie powtarzają się informacje w rodzaju: „...w rejonie tym znajdują się stanowiska archeologiczne” czy „...teren ten jest ciekawym z archeologicznego punktu widzenia...”, itd. itp. doskonałym przykładem na to są wydarzenia w południowej części województwa kujawsko-pomorskiego, gdzie w powiatach: Mogilno, Strzelno i Radziejów znajdują się stanowiska archeologiczne kultur Polan i najprawdopodobniej także wcześniejszych, a teraz tereny te są prawdziwym „zagłębiem” agroformacji! Sugerowałoby to, że UFO (a raczej ich Pasażerów) interesuje przeszłość naszego gatunku w ogóle – a nie przeszłość Polaków, Anglików, Francuzów, Niemców, Rosjan, Japończyków czy kogoś tam jeszcze. Nie – tu chodzi o przeszłość gatunku Homo sapiens sapiens w ogóle. I teraźniejszość też, bowiem wygląda na to, że tzw. „fale UFO” nie są czymś przypadkowym i wskazują na nadchodzące ważne wydarzenia w naszej historii. A to sugeruje już konkretne rozwiązanie problemu pochodzenia UFO.
Wygląda zatem na to, że UFO interesują się węzłowymi punktami naszej historii, a jest ich wiele. Z polskiej historii najnowszej przypomnę tylko poznański Czerwiec i Październik 1956, gdański Grudzień 1970, Sierpień 1980 i kolejny Grudzień 1981 oraz pamiętny Czerwiec 1989. Wszystkie te wydarzenia poprzedzone były zwiększoną ilością obserwacji UFO nad Polską, jak wynika to z prac Krzysztofa Piechoty i Bronisława Rzepeckiego. Oczywiście część z nich była tylko czysto ziemskimi maszynami – najczęściej samolotami zwiadowczymi NATO i Układu Warszawskiego – latającymi nad naszym terytorium. Tak czy inaczej - to jest kolejny punkt mówiący „za” prawdziwością hipotezy o UFO spoza kurtyny czasu.
Wiktoria Leśniakiewicz spojrzała na ten problem z drugiej strony – doszła bowiem do wniosku, że w ogóle   nie ma  żadnych   Kosmitów – sic!, a jeżeli nawet – to odwiedzają Oni nas raz na kilka tysięcy lat. Lecąc z Mombasy do Monachium broniła się przed nudą i uruchomiła swe szare komórki z ciekawym wynikiem. Analizując wydarzenia historyczne i fakt pojawiania się agrosymboli doszła ona do wniosku, że agroformacje są rzeczywiście tworami sztucznymi i zamierzonymi, ale   nie   przeznaczonymi   dla nas!
Agrosymbole są dostrzegalne z powietrza i tylko z powietrza można docenić ich odrębność od naturalnych legów zboża czy innej kultury uprawianej przez ludzi. Oczywiście ludzie nauczyli się latać, ale przecież agrosymbole towarzyszyły Ludzkości od zawsze... – a zatem?
A zatem wygląda na to, że ich Twórcy nie kierowali tego Przekazu do ludzi. Ten Przekaz może być skierowany do Pozaziemian – ale przez kogo??? Odpowiedź jest prosta – przez ludzi. Ale nie przez współczesnych, ale przez – i tu mamy trzy wyjścia:
1.                            Naszych dalekich potomków, którzy opanowali zasady chronomocji i poruszają się w czasie równie łatwo, jak my w przestrzeni – vide St. Lem – „Dzienniki gwiazdowe”;
2.                           Naszych dalekich Przodków z takich cywilizacji, jak np. Atlantyda, Atlantyka, Agharta, itd. itp., którzy opanowali chronomocję – vide R. Cook – „Uprowadzenie”.
3.                           Obydwie te możliwości naraz – boż nie jest wykluczone, że na Ziemi miało i ma miejsce to, co opisał już I. Asimov w swej kultowej powieści „Koniec Wieczności”.

I teraz następuje najciekawsze – dysponująca chronomocją Ludzkość wreszcie usiłuje „dodzwonić się” do jakiejś Obcej Cywilizacji – programy naukowych poszukiwań Obcych Cywilizacji w rodzaju OZMA, CYKLOP, CETI czy SETI były bezowocne – radiosygnału tak upragnionego i wyczekiwanego nie znaleziono i poszukiwania na wszystkich zakresach fal radiowych wzięły w łeb – co zatem pozostało? Poszukiwania na chybił trafił? W Galaktyce jest kilka milionów gwiazd podobnych do Słońca z ekosferą i planetami. Przeszukanie każdej z nich, to całe lata pracy i wydatków energii, a przecież nasza cywilizacja ma też inne potrzeby, niż poszukiwania Kosmitów...
W roku – dajmy na to – 9004 a. D. ówcześni historycy przypomnieli sobie, że na przełomie XX i XXI wieku tamtejsze media wiele miejsca i czasu poświęcały czemuś takiemu, jak UFO. Sądzono, że są to statki przestrzenne jakiejś Obcej Cywilizacji, która pragnęła nawiązać Kontakt z Ludzkością. Postanawiają zatem tą sprawę zbadać – a nuż rzeczywiście w tych latach na Ziemi przebywali wysłannicy Obcych i istniałaby realna możliwość skontaktowania się z Nimi już wtedy? Oczywiście zmieniłoby to Rzeczywistość, ale uznano, że gra jest warta świeczki i posłano ekipy historyków i innych naukowców w celu dogłębnego zbadania sprawy i nawiązania ewentualnego Kontaktu z Obcymi – jeśli takowi by się nawinęli... Przy okazji należało skontrolować wszystkie epoki geologiczne – od Prekambru do Czwartorzędu. No i co? I do czego doszło?
Ano doszło do tego, że wysłannicy ci corocznie wygniatają nam piktogramy na polach w nadziei, że prawdziwi Kosmici zwrócą na nie uwagę i dojdzie do Kontaktu ludzi z końca X tysiąclecia z Kosmitami tu i teraz – co obserwujemy na własne oczy – my, ludzie z XXI wieku. Inne ekipy badawcze sieją śrubkami, świecami i innymi artefaktami po wszystkich epokach geologicznych, zostawiają ślady swych bosych i obutych stóp na piaskach i błotach Mezozoiku i Trzeciorzędu – stąd tajemnicze odciski stóp w Montanie i Fatrze i kilkunastu innych miejscach na Ziemi. Te niewielkie chronoklazmy doprowadziły do tego, że wreszcie zaczynamy domyślać się istnienia możliwości przenoszenia się w czasie i przestrzeni we wszystkich kierunkach. Chronomocja i możliwość korzystania z niej na skalę przemysłową doprowadziła do powstania wszystkich anomalii, które zaobserwowano i jeszcze się zaobserwuje nieraz. Wystarczy spojrzeć na odpowiednie zestawienie, by zrozumieć, jak rozległa jest temporalna penetracja naszej planety. Od 2 mln do 2 mld lat! No i co? Czy teraz sprawa nie stała się jaśniejsza? Nie Kosmici gubili te przedmioty, ale nasi Czcigodni Antenaci lub Potomkowie w poszukiwaniu śladów Kosmitów! Do tego należałoby jeszcze dodać Księżycową Jaskinię z obszaru Magury na północy Słowacji i Tarczę Cyklopa z Tatr Niskich, które opisuję wraz z dr Milošem Jesenským w naszej książce pt. „Tajomstvo Mesiačnej jaskyne”. Tak nawiasem mówiąc, to istoty podróżujące w UFO wcale nie muszą być i nie są Kosmitami, ale po prostu ludźmi w różnych stadiach ewolucyjnych – od ewolucyjnie najbliższych nam psychosomatycznie Nordyków, do dalekich i chłodnych Szaraków. Pomiędzy nimi jest całe spektrum wyglądów i kształtów istot ludzkich – wyliczono ich kilkadziesiąt!  
Podobnie może być z tzw. zwierzętami reliktowymi, które nie wiadomo, jakim cudem przetrwały do naszych czasów lub zostały do naszych czasów przeniesione wskutek działań ubocznych chronotechniki. Taki Tatzelwurm, na ten przykład, mógł stanowić prototyp smoka i na dobrą sprawę, to właśnie średniowieczni smokobójcy wytępili te europejskie warany do tego stopnia, że pozostały one tylko w niedostępnych partiach Alp czy Karpat... (!!!) Z kolei Nessie też może być zwierzęciem z odległych epok geologicznych Przeszłości. Te biologiczne anomalie też dadzą się wyjaśnić bez reszty w ten sposób. Co więcej – istnienie takich „ewolucyjnie nieuzasadnionych” zwierząt, jak np. nowogwinejski rau czy amerykańska chupacabra też można wytłumaczyć tym, że zostały one przeniesione w nasze czasy z... Przyszłości!
Reasumując to wszystko należy stwierdzić, że wygląda na to, iż obok nas i naszej Rzeczywistości znajduje się potężny ruch pojazdów i ludzi w wymiarze czasu, który my możemy od czasu do czasu zobaczyć i nawet utrwalić przy pomocy naszych przyrządów. Tym właśnie można wytłumaczyć fakt istnienia Niewidzialnych Nieznanych Obiektów Latających, niesamowitych możliwości tych maszyn i działania Istot (a tak naprawdę tylko Ludzi w wyższych stadiach ewolucji) na naszej planecie. Pierwsze próby chronomocji – jak domniemywam – miały miejsce w czasie II Wojny Światowej. Hitlerowcom wcale nie chodziło o latający dyskoplan V-7 Vril czy Haunebu, itp. – mieli wcale niezłe samoloty i nie był on im potrzebny – ale o przenoszenie się w czasie. To właśnie temu miały służyć hitlerowskie programy badawcze takie, jak „Chronos” czy „Latarnik”. Czy im się to udało? – bardzo wątpię. To także doskonale wyjaśnia, czemu późniejsze powtórki skonstruowania dyskoplanów przez Amerykanów, Kanadyjczyków i Rosjan wzięły w łeb – po prostu chodziło o przemieszczanie się w pięciowymiarowej nadprzestrzeni, a nie tylko w znanej nam  czterowymiarowej czasoprzestrzeni... A śladami tych usiłowań są np. tajemnicze konstrukcje typu tzw. „muchołapki” w Ludwigowicach Kłodzkich, która przypomina pomniejszone kamienne sanktuarium w Stonehenge. Prawdopodobnie chodzi tutaj o zamknięcie przestrzeni tak, by doszło do warunków sprzyjających chronomocji. Na jakiej zasadzie to działa? – tego możemy się tylko domyślać. Fakt pozostaje faktem – istnieje podobieństwo obu tych konstrukcji i ich przeznaczenie nadal pozostaje niejasne, a obie mogą mieć (ale nie muszą) związek z czasem i przemieszczaniem się w nim.  
Dowodami na istnienie chronomocyjnych pojazdów w ziemskiej atmosferze i poza nią są chociażby ostatnie spektakularne incydenty z UFO w Polsce – chodzi mi tutaj o przypadki RV Rzeszów (RZ) 20040505-A i RV Kowale Oleckie (NOG) 20040503-A, gdzie udało się sfotografować „normalnego” UFO wiszącego nad Rzeszowem i Tachy-UFO (TUFO) przelatujące nad Kowalami Oleckimi w czasie burzy. Tak jak różne są kształty ludzi z Przyszłości, tak różne są kształty i typy rozmaitych chronotraków, chronobusów czy chronołazów – że będę się już trzymał terminologii Stanisława Lema (zob. St. Lem – „Dzienniki gwiazdowe Ijona Tichego – Podróż XX”). Te najmniej zaawansowane technicznie mają widzialny kształt talerzy, zaś te najbardziej – są dla naszych oczu niewidoczne i stały się widoczne dzięki zastosowaniu aparatów fotograficznych i kamer video, których migawki są w stanie robić zdjęcia w czasie 1/50 – 1/5000 sekundy na materiałach światłoczułych o czułości >400 ASA lub elementach CCD.    
A co z Kosmitami? – zapyta ktoś.
Być może bytują sobie gdzieś w otchłaniach Kosmosu. Może nas odwiedzają – ale są to raczej odwiedziny sporadyczne. Podejrzewam, że to dopiero my – ludzie Ich odkryjemy, lub spotkamy na innej planecie. Ale to już jest temat z innej ballady.
Od czasu do czasu słyszę, jak to polscy reżyserzy zapłakują się nad tym, że brak im już pomysłów na nowe filmy – a tu proszę – oto gotowy scenariusz nie na jeden, ale na co najmniej pięć filmów. Trzeba tylko wysilić mózgownicę, a może powstać serial o życiu i dokonaniach Witeliona, Kopernika, Sędziwoja, Twardowskiego, Retyka i innych uczonych Średniowiecza i Odrodzenia, który byłby o niebo ciekawszy, niż łzawe latynoskie opery mydlane czy beznadziejne i krwawe seriale policyjne made in Hollywood. Dlaczego nie można sięgnąć do tej materii literackiej? Nie zezwoli na to cenzura Kościoła katolickiego, bo te postacie miały konszachty z diabłem? Do tego już doszliśmy? Polskie Archiwum X wciąż czeka na swego odkrywcę i nie chcą odkryć go ci, którzy albo nie znają, albo się wstydzą historii swojego narodu... A przecież te postacie i ich życie, praca, szerokie kontakty z ówczesnym światem i dokonania świadczą tylko o tym, że Polacy, a także Słowacy, Czesi, Węgrzy nie muszą wracać do Europy – jak głoszą to niektórzy politycy – a zawsze w niej byli! Ich życie jest na to dowodem!  Polska nie była i nie jest zaściankiem Europy, żeby musiała do niej wracać na kolanach, co także dotyczy wszystkich tzw. krajów postkomunistycznych.
Tylko, że my musimy doróść do tej świadomości.