wtorek, 27 grudnia 2011

UFO czy meteoroid nad Florydą?



Ta wiadomość, która napłynęła do mnie z Florydy od redakcji „Nieznanego Świata”. Pisze stała Czytelniczka tego miesięcznika:

* * *

Na każdy numer „Nieznanego Świata” czekam z wielką niecierpliwością, a szczególnie niecierpliwie czekałam na numer 12 z grudnia 2011 r., ponieważ spodziewałam się wypowiedzi wielu osób na temat przelotu komety Elenin lub Jelenin (używam tej nazwy, gdyż nie znam właściwego oznaczenia). Niestety  znalazłam tylko krótka wzmiankę pana Roberta K. Leśniakiewicza, który w ostatnim zdaniu stwierdza, że „…16 października nic się nie wydarzyło.”

Myślę, że pan Leśniakiewicz miał błędne informacje, gdyż w mediach USA przewidywano przelot w/w komety w dniach między 6.XI do 9.XI.2011 r. i przewidywano właściwie, ponieważ przelot nastąpił dnia 7 listopada 2011 r. Nad wschodnim wybrzeżem Florydy (może było to nad Atlantykiem) kometa przemknęła z szybkością kuli armatniej około godziny 14:30 EAT (czyli 20:30 CET).

JA WIDZIAŁAM JEJ PRZELOT GOŁYMI OCZAMI. Na tle bezchmurnego błękitu „wystrzeliła” (myślę, że jest to najwłaściwsze określenie) spoza korony drzewa. Głowicę jej widziałam jak czarny kamień wielkości pięści. Ciągnęła uczepiony głowicy niewielki trójkątny obłok o idealnie prostych bokach i nierównej podstawie. Zarówno ten, jak i ciągnące się za nią obłoki bardzo szybko nikły prześwietlone słońcem, tak że po chwili widziałam już tylko lecący kamień.

W miejscu „wyskoczenia” komety kłębiły się obłoki gęste i w wielkiej ilości i zajmowały coraz większą przestrzeń. Widok był tak przerażający i niesamowity aż ogarnął mnie lęk, że mnie te obłoki ogarną i weszłam do domu. Gdy po 10-15 minutach wyjrzałam na zewnątrz było szaro, nieprzyjemnie. Szarość ta trwała ponad godzinę nim powtórnie zajaśniało słońce na tle błękitnego nieba.

Przed przelotem komety, od 20.X do 5.XI włącznie, od około godziny 24:00 na widocznym mi skrawku nieba nagle wybłyskało dużo świateł (nie miałam możności ich policzyć) łudząco podobnych do gwiazd na najróżniejszych wysokościach. Część przemieszczała się z różną szybkością, podczas gdy inne tkwiły na miejscu, lub tylko nieznacznie się przesuwały. Możliwe, że to były jakieś urządzenia lub aparaty obserwujące lot komety, ale czasem widziałam działania, które nasuwały przypuszczenia korygowania toru jej przelotu i ochrony Ziemi przed katastrofą.

W wieczornych wiadomościach podano, że miała ona wielkość dużej kamienicy i przeszła miedzy Ziemią a Księżycem.

23 grudnia 2011 r.

Ewa H.
Floryda, USA

* * *

List jest bardzo ciekawy, bo jego wyjaśnieniem mogą być aż trzy różne – moim zdaniem zjawiska – których świadkiem była Pani Ewa H., a zacznę może od przelotu komety Jelenina.

Kometa C/2010 X1 odkryta została przez rosyjskiego astronoma-amatora Leonida Jelenina 10 grudnia 2010 roku przy pomocy zdalnie sterowanego teleskopu w Arizonie. W tym czasie kometa znajdowała się w odległości 641 milionów kilometrów od Ziemi.

Od samego początku wywołała niezwykłe emocje z uwagi na fakt, iż 16 października 2011 roku obiekt ten przetnie orbitę ziemi w odległości 35 milionów kilometrów czyli 0,233853 AU (jednostki astronomicznej – 1 AU = 150 mln km) od naszej planety. Wcześniej natomiast zbliży się do orbity Merkurego i Wenus, by przelecieć koło naszej gwiazdy w odległości peryhelium 0,482426 AU. Jelenin jest małym obiektem o średnicy 3 do 4 kilometrów i masie 100 tysięcy razy mniejszej od ziemskiego Księżyca. Jest to typowa kometa długookresowa. Pojawiła się na peryferiach naszego Układu Planetarnego na bardzo wydłużonej orbicie eliptycznej z mimośrodem 0.9999792, wielką półosią - około 23.000 AU (czyli jej największa odległość od Słońca to około 46 tysięcy AU, a okres obiegu trwa 3,5 miliona lat).

Pod koniec września 2011 roku, kiedy zacznie już oddalać się od Słońca, będzie ją można obserwować na porannym niebie. Początkowo sądzono, że jasność Jelenina pozwoli na dostrzeżenie jej gołym okiem, jednak najnowsze obserwacje Michael'a Mattiazzo z 20 sierpnia 2011 roku potwierdzają rozpoczęcie procesu jej rozpadu. Jej jądro rozszerzy się i rozproszy a następnie zniknie zupełnie. Zdjęcia z 1 września już sugerują powolny rozpad, gdzie nie zaobserwowano skondensowanego ogona (chmury cząstek otaczających zmrożone jądro komety) co stanowi przypuszczenie, że C/2010 X1 już się rozpadła na małe kawałki o maksymalnej wielkości nie przekraczającej 100 metrów. Astronomowie wiedzieli, że kometa dozna silnych zaburzeń grawitacyjnych i taki rozpad w pobliżu Słońca nie jest żadną rzadkością.

Również NASA zwróciła uwagę na C/2010 X1 w ramach swojego projektu (Near Erth Object Program) obserwacji obiektów przelatujących w stosunkowo małej odległości od Ziemi. Program, potocznie nazywany Spaceguard, ma na celu charakteryzowanie i katalogowanie obiektów potencjalnie niebezpiecznych dla naszej planety. Więcej informacji na temat tego projektu znaleźć można na stronie NASA - http://neo.jpl.nasa.gov

Można powiedzieć, że najciekawszym momentem z punktu widzenia naukowców będzie rozpad komety. Niestety obecnie jest ona niewidoczna nawet dla teleskopu Hubble’a ze względu na swoją odległość kątową od Słońca (zbyt małe wydłużenie). Elenin pojawi się 23 września w polu widzenia koronografu SOHO (Solar and Heliospheric Observatory), na podstawie którego będzie można przewidzieć czego będziemy mogli być świadkami w początkach października.

Ze względu na swoją bliskość przelotu wielu futurologów i przepowiadaczy przyszłości włączyło swoją wyobraźnię i zaczęło doszukiwać się w tym zjawisku rychłego końca świata. Swoje teorie wspierać zaczęli proroctwami Indian Hopi i chrześcijańskimi interpretacjami apokalipsy oraz kalendarzem Majów. Swoje trzy grosze o sztucznie sterowanej komecie dorzucili ufolodzy. Natomiast dr Piotr A. Dybczyński z Instytutu Obserwatorium Astronomicznego UAM w Poznaniu mówi krótko: C/2010 X1 nie zagraża! I nie towarzyszy jej UFO! Czyste bzdury!!!

Na pytanie o ewentualny wpływ komety Jelenin na Ziemię dr Don Yeomans, jeden z największych światowych ekspertów od dynamiki komet odpowiedział: "Mój samochód silniej oddziałuje na ziemskie pływy oceaniczne niż kometa Jelenin kiedykolwiek zdoła".[1]

Naukowcy dementują, że dojdzie do kolizji ale potwierdzają, że będzie bliskie przejście komety Jelenin w październiku co skutkować będzie możliwością obserwacji ciała niebieskiego nawet gołym okiem. Na stronie NASA można również przeczytać, że kometa będzie najbliżej Ziemi 16 października o 21:08 (czasu amerykańskiego). Ewentualne „uderzenie” miałoby miejsce właśnie 17 października w godzinach porannych. Jednak jeśli naukowcy się nie mylą wtedy kometa będzie w odległości ponad 54 mln kilometrów.[2]

* * *

I tak właśnie było i jest. Kometa Jelenina NIE MOGŁA być widoczna gołym okiem z Ziemi w dzień. Nie ma co kombinować, jest to fizycznie niemożliwe i Pani Ewa H. nie mogła widzieć przelotu komety, która była oddalona o 54 miliony kilometrów od Ziemi. Co zatem ona widziała?

Mogła widzieć przelot przez atmosferę naszej planety jakiejś części sfragmentowanego jądra komety Jelenina. To akurat jest możliwe i co najciekawsze – opis zjawisk przez nią zaobserwowanych dość dokładnie pasuje do tego, co widzieli świadkowie przelotu i eksplozji Tunguskiego Ciała Kosmicznego, które zmasakrowało tajgę wybuchem o mocy 13 – 30 Mt TNT w dniu 30 czerwca 1908 roku, o godzinie 07:17.11 IRKT (29.VI, godzina 23:17 GMT). To był „poputczyk” komety Halley’a. Pani Ewa mogła zaobserwować wejście w atmosferę Ziemi „poputczyka” komety Jelenina - na szczęście małego, bowiem w przeciwnym wypadku mogłoby dojść do powtórki z Syberii nad Florydą. Nawiasem mówiąc, Floryda przeżyła już podobny epizod. Opisał go Peter Krassa w swej książce pt. „Największa zagadka stulecia” (Frankfurt n./Menem – Berlin 1995):

W lipcu 1974 roku, cały szereg świadków obserwował spadek ognistej, rozżarzonej kuli w tonie jeziora Okeechobee na Florydzie, USA. Wedle ich relacji, do potężnego wybuchu doszło w momencie, gdy kula dotknęła gładzi jeziora. Ściągnięci natychmiast na miejsce pracownicy odpowiedniego wydziału NASA stwierdzili, że nie mogło iść w żadnym wypadku o spadek jakiejś stacji kosmicznej czy comsatu[3], a zatem musiał to być tylko meteoryt, jak to się powszechnie sądziło[4].[5]

Oczywiście Pani Ewa H. mogła zobaczyć także spadek jakiegoś innego meteoroidu, który mógł należeć do jednego z promieniujących tego dnia radiantów. A były to:
v    κ-Cygnidy, spadające w terminie 9.VIII – 6.X, z częstotliwością 5/h;
v    Południowe Piscydy, promieniujące w terminie 31.VIII – 2.XI;
v    Północne Piscydy, 25.IX – 19.X;
v    Południowe Taurydy, 15.IX – 26.XI, z częstotliwością 7/h;
v    Północne Taurydy, 19.IX – 1.XII, 7/h;
v    Dzienne Sekstansydy, 24.IX – 5.X;
v    Nocne Andromedydy, 25.IX – 12.XI, 30/h;
v    Orionidy, 2.X – 7.XI, 30/h;
v    ε-Geminidy, 10-27.X;
v    Leo Minoryty, 22-24.X;
v    Pegazydy, 29.X – 12.XI;
v    Leonidy, 14-20.XI, 14.000 – 300.000/h.

- jest więc jak widać wybór jest dość znaczny. Nie da się zatem wykluczyć, że był to po prostu jakiś „zwykły” meteoryt.

Druga możliwość: kosmiczny złom. Możliwość dosyć prawdopodobna, bowiem często na Ziemię spadają różnego rodzaju szczątki satelitów i stacji kosmicznych. Głośną stała się ostatnio sprawa tajemniczej kuli, która spadła w Namibii, o której pisałem w jednym z poprzednich postów.

A inne możliwości? Przelot jakiegoś pojazdu z programu w rodzaju legendarnej Aurory, który przeleciał z prędkością ponaddźwiękową wywołując wszystkie zaobserwowane efekty, poza jednym: brakiem grzmotu dźwiękowego… Tego Pani H. nie usłyszała. Chyba że obiekt leciał na bardzo dużej wysokości ≥100 km nad Ziemią. Aktualnie w USA, Rosji, Japonii czy Chinach prowadzi się prace nad hipersonicznymi samolotami stanowiącymi podstawę nowoczesnej strategii globalnego odstraszania, zastraszania i dominacji. Taki samolot jest w stanie dotrzeć do dowolnego punktu kuli ziemskiej w czasie 1 godziny, a jego załoga może wykonać atak przy użyciu BMR, broni konwencjonalnych, wysadzić GDR czy nawet umieścić lub zdjąć satelitę z LEO. Proszę nie zapominać, że Floryda jest stanem, w którym znajduje się port kosmiczny Ameryki na Cap Canaveral i wiele baz wojskowych wspierających amerykańska astronautykę…   

Trzecia możliwość – fenomen forteański z rejonu Trójkąta Bermudzkiego, którego natury jeszcze nie znamy, więc nie wypowiadam się szerzej na ten temat. Za tą możliwością przemawiają dwie przesłanki: bliskość akwenów Trójkąta Bermudzkiego i podobieństwo do niektórych relacji o zachodzących tam zjawiskach (gwałtowny rozwój chmur, pociemnienie nieba, przelot NOL-a). Bo to, co Pani Ewa H. widziała kwalifikuje się właśnie do tego określenia – UFO czyli Nieznany Obiekt Latający. Oczywiście póki nie znajdzie się jakieś racjonalne wyjaśnienie… 

Jordanów, 2011-12-27     


[3] Comsat = COMmercial SATellite – satelita komercyjny.
[4] Próbowałem dowiedzieć się czegoś na temat tego obiektu kosmicznego, ale nie udało mi się niczego wyjaśnić  na jego temat w USA. Wydaje się, że mogła to być jakaś nieudana próba  bronią rakietową nowej generacji, i jako taka została utajniona, zaś relacja o meteorycie stała się tylko „legendą” maskującą ten fakt...
[5] Tak nawiasem mówiąc, to wydarzenie tego rodzaju przewidział na kilka lat wcześniej Stanisław Lem i opisał je w swym opowiadaniu s-f pt. „Szczur w pułapce”.