sobota, 20 października 2012

NASZA BŁĘKITNA PLANETA: Czyli eksperyment jakiego jeszcze nigdy nie było! (4)




Artykuł Eleonory – pomijając aspekty religijno-metafizyczne – jest bardzo interesujący z ekologicznego punktu widzenia. Właściwie autorka punktuje to, o czym ekolodzy wiedzą od dawna i od dawna biją na alarm w tej sprawie. Zagrożenia opisane przez nią są jak najbardziej autentyczne i jak najbardziej realne. Najgorsze jest to, że niewielu ludzi nadal zdaje sobie sprawę z tego, co się wokół nas dzieje, zaś milcząca lub obojętna większość się tym po prostu nie przejmuje, bo szarpie się z życiem i walczy o przetrwanie w coraz gorszych i trudniejszych warunkach.
  
Komentarz psychotroniczki Ewy W. zamieszczony na  Facebooku:

Ewa W.: "Dziura ozonowa jest naturalnym zjawiskiem atmosferycznym. Zawsze była i będzie. Ozon tworzy się w atmosferze, ze zwykłego tlenu, pod wpływem promieniowania ultafioletowego. Nie ma nic dziwnego w fakcie, że nad biegunami Ziemi, w miejscach najmniejszego nasłonecznienia, ozonu jest najmniej. Ozon jest gazem ulegającym bardzo szybkiemu rozpadowi. Wystarczy noc, kiedy ultrafioletu nie ma, a zawartość ozonu w powietrzu radykalnie się zmniejsza.

Dwutlenek węgla jest znany w technice chłodniczej jako czynnik R 744 i ma długą historię wykorzystywania, sięgającą do połowy XIX wieku. Jest to bezbarwny gaz, skraplający się pod ciśnieniem, o lekko kwaśnym zapachu i smaku. Dwutlenek węgla nie ma zdolności do niszczenia warstwy ozonowej Jest niepalny, obojętny chemicznie i cięższy od powietrza. Dwutlenek węgla jest łatwy do pozyskiwania, ponieważ naturalnie występuje w dużej obfitości."

Czy dwutlenek węgla, którym odżywiają się rośliny wytwarzające tlen, może być szkodliwy?
Czy słońce, bez którego niema życia, może być złe?.........

Procesy zachodzące w ozonosferze są dalece bardziej skomplikowane, niż się to tej pani wydaje. Skoro dziura ozonowa jest zjawiskiem naturalnym, to dlaczego zaobserwowano je dopiero w 1990 roku? Czyż nie jest to dziwne, że to „naturalne” zjawisko objawiło się dopiero teraz i ma związek z globalnym ociepleniem spowodowanym przez dwutlenek węgla, siarkowodór i metan? Czy dwutlenek węgla może być szkodliwy? Na litość – a ilu to ludzi zmarło wskutek zatrucia dwutlenkiem węgla? Wystarczy proste doświadczenie – tzw. „sucha łódź podwodna”. Wystarczy włożyć komuś plastykowy worek na głowę i uszczelnić go wokół szyi. Po paru minutach delikwent traci przytomność wskutek zatrucia dwutlenkiem węgla. A Słońce? Słońce może zniszczyć nas w każdej chwili podwyższoną aktywnością, która sparaliżuje naszą cywilizację. I to takie brednie wypisują ludzie uchodzący za wykształconych!... Szkoda gadać.

Nie jestem wizjonerem, jak Eleonora i nie miewam jakichś widzeń czy objawień. Tym niemniej jej artykuł wzbudził moje zainteresowanie, bo jest zbieżny z zagadnieniami, którymi sam się interesuję.

To co widzimy na niebie każdego słonecznego dniapisze onato "cerowanie" dziur ozonowych, które powstały nad nami z powodu nadmiaru różnych gazów, np. freonów, wybuchów nuklearnych, itp - zobacz np. ENCYKLOPEDIA (7 tomowa)! Bez warstwy ozonowej nie ma dla nas na ziemi życia! Bez warstwy ozonowej padają na nas 100% promieniowania kosmiczne i słoneczne, które są śmiercionośne dla człowieka, zwierząt, roślin, a nawet ryb w wodzie!!! Muszą być zmienione napędy i różne technologie, aby zatrzymać proces niszczenia ozonu nad Ziemią, a to w najbliższych latach jest mało realne. Więc jak długo to potrwa i ile jeszcze wytrzymamy opryski tlenkami azotu, tlenkami aluminium, itd.? To jest agonia naszej cywilizacji! Ja to wiem... ale uduchowieni i "anioły" nic z tego nie rozumieją i robią "zadymy" na różnych forach o to że politycy i wojsko "robią coś za naszymi plecami"... A co robią "mistrzowie duchowości"? Po mistrzowsku bajerują o przyszłości naszej cudownej cywilizacji...To "cerowanie" dziur ozonowych, które powstały nad nami z powodu nadmiaru freonów, gazów, wybuchów nuklearnych, itp. - zobacz ENCYKLOPEDIA ( 7 tomowa)! Bez tego waliłoby na nas 100% promieniowania kosmicznego i słonecznego - które są śmiercionośne dla człowieka, zwierząt, roślin, a nawet ryb w wodzie!!! Muszą być zmienione napędy, aby zatrzymać proces niszczenia ozonu nad ziemią, a to jest w najbliższych latach mało realne. Więc ile jeszcze wytrzymamy? To jest agonia naszej cywilizacji!
         
Budowa atmosfery naszej planety - ozonosfera stanowi jej maleńką - ale jakże ważną - cząstkę! ( Źródło - http://recursos.cnice.mec.es/biosfera/profesor/galeria_imagenes/recursos_galeria3.htm)


A zatem kluczem do zrozumienia tajemnicy chemtrails jest ozonosfera. Czym jest ozonosfera?

Ozonosfera, to warstwa zwiększonej koncentracji ozonu w stratosferze. Znajduje się na wysokości ok. 15-50 km nad Ziemią. Główna warstwa ozonu znajduje się 25–30 km nad poziomem morza.

Ozonosfera jest warstwą ochronną bardzo ważną dla życia na Ziemi. Chroni przed promieniowaniem ultrafioletowym, które jest szkodliwe dla organizmów żywych. Dzięki niej jest możliwe życie na lądzie.

Ozonosfera przyczynia się do wzrostu temperatury w warstwie stratosfery, ponieważ ozon pochłania promieniowanie nadfioletowe. Mimo iż nazwa sugeruje jego duży udział, cały ozon z ozonosfery w warunkach normalnych utworzyłby na poziomie morza warstwę o grubości ok. 3 mmtyle podaje Wikipedia.

Od siebie dodam tylko tyle, że samoloty latają niżej o co najmniej 3 km – jak to widać na rysunku, i siłą rzeczy nie są w stanie "łatać" ozonosfery, a zatem być może robi to ktoś inny... Sam pomysł nie jest taki głupi, ale wydaje się być pałą o dwóch końcach i tak zapobieżenie jednej katastrofie może skończyć się drugą.

Oczywiście mogą to być także Obcy – tylko czemu mieliby to robić? Ewentualnie jakaś równoległa do nas cywilizacja na Ziemi. Gdyby to była cywilizacja zamieszkująca głębiny Wszechoceanu, to nie musiałaby tego robić. Woda dobrze chroni organizmy przed promieniowaniem UV i nawet przed promieniami X i γ (co prawda musi być jej co najmniej 30 m), czego zresztą dowiódł Epizod Ordowickijak podaje Wikipediawielkie wymieranie ordowickie, czyli masowe wymieranie, które miało miejsce około 438 MA temu, pod koniec Ordowiku. Wymarło wtedy około 85% gatunków (ponad 100 rodzin). Największe zmiany dotknęły ramienionogi, mszywioły, trylobity, a także graptolity i konodonty. Do gwałtownego wymierania ordowickiego mógł się przyczynić wybuch bliskiej supernowej lub rozbłysk gamma (γ), co mogło spowodować zaburzenia w Układzie Słonecznym oraz przyjęcie przez Ziemię dużej dawki promieniowania gamma. A zatem kto?

Nie wiem, ale sam pomysł „łatania” dziur ozonowych jest ciekawy. Samoloty nie latają wyżej, niż dolny poziom ozonosfery, ale… - no właśnie – można by cerować owe dziury nie NAD czy W ozonosferze, ale POD ozonosferą! Samoloty mogłyby rozpylać środki chemiczne wytwarzające osłonę przed promieniami UV na wysokości 10-13 tys. metrów. Problem polega na tym, że środki te opadałyby potem z deszczami i trzeba by było rozpylać je ciągle. Ile by to kosztowało? Tego nie wiem, bo nie znam składu chemicznego tych środków wygaszających promieniowanie UV.

Elegancko i jasno. Tylko że raczej jest to niemożliwe, bowiem jak dotąd opalamy się nad morzem i w górach, a nie ma lepszego indykatora promieniowania UV od opalenizny, która jest normalną reakcją obronną organizmu człowieka na napromieniowanie. A zatem nie tędy droga. Promieniowanie UV jest także zabójcze dla mikroorganizmów – w tym tych chorobowych. Gdyby nagle zanikło, wszystkie organizmy na naszej planecie rychło by uległy inwazjom bakteryjnych, wirusowych i innych infekcji – w tym oczywiście także ludzie... 



Samoloty, które codziennie latają nad Ziemią pożerają tysiące ton tlenu z naszej atmosfery, o czym niewielu ludzi ma jakiekolwiek pojęcie...

Nie zapominajmy, że codziennie nad Ziemią lata kilka tysięcy samolotów, a każdy z nich pożera tlen z atmosfery pozostawiając na niebie ślady w postaci smug złożonych z pary i dwutlenku węgla. To wystarczy do wytworzenia się wysokich chmur Cirrus, które składają się z kryształków lodu. Kiedy nad głową przelatuje nam kilkadziesiąt czy nawet kilkaset samolotów dziennie, to jest rzeczą oczywistą, ze pozostanie po nich spektakularna siatka smug kondensacyjnych na niebie, na wysokościach podróżnych przelotów – czyli 10.000 – 13.500 m n.p.m. Nie czarujmy się – dość spojrzeć na załączony screeny wykonane w przypadkowym czasie na obszarze Europy i Ameryki Północnej. Może coś takiego wreszcie przemówi ludziom do wyobraźni? – w co zresztą szczerze wątpię, bo ludzie wolą roić sobie o najstraszliwszych spiskach i zmowach, niż przyjąć za prawdę oczywisty fakt, że TO MY SAMI niszczymy wytworzoną przez nas cywilizację PRZY POMOCY JEJ WYTWORÓW. I tutaj się całkowicie zgadzam z Eleonorą. Naszej cywilizacji grozi tylko jej twórca – Homo sapiens sapiens… - człowiek (ponoć) rozumny.

Istnieje teoria spiskowa mówiąca, że samoloty rozpylają różne psychotropy - coś jak w „Kongresie futurologicznym” Stanisława Lema - mające na celu utrzymać Ludzkość w ryzach i stworzyć ludziom złudzenie Arkadii, podczas kiedy na Ziemi trwa piekło kolejnego zlodowacenia. NB, odmianą tego rodzaju piekiełka jest wizja planety Saraksz z powieści „Przenicowany świat” (Warszawa 1971) Arkadego i Borysa Strugackich, w którym akcję zniewalania tamecznych mieszkańców realizowano przy użyciu urządzeń jako żywo przypominających HAARP – a zatem nic nowego pod Słońcem. Czy jest to możliwe? Owszem, ale wymagałoby na to ogromnych kosztów, któremu nie każde państwo by podołało, a poza tym czy prędzej czy później by się wydało. Tak naprawdę, to ma to miejsce chyba tylko w Polsce, gdzie ogłupieni ludzie wbrew własnym interesom wciąż od ponad dwudziestu lat wybierają tych samych skompromitowanych polityków, a potem z lubością narzekają, że źle im się dzieje…      

Oczywiście zaraz znajdzie się jakiś niedouczony mędrek, który powie, że to wszystko nieprawda i że z całą pewnością jest artykuł napisany na zamówienie tych konspiratorów, którzy chcą ukryć obecność UFO na Ziemi, nie mówiąc już o innych teoriach spiskowych, które akurat są na dziennikarskim topie. Nie wiem, czy ktoś taki jest w stanie zrozumieć, że OBECNOŚCI UFO UKRYĆ SIĘ NIE DA, bo jest to zjawisko powszechne, ale wcale nie jest powiedziane, I NIE MA NA TO DOWODÓW WPROST, że są to jacyś Kosmici. Bóg z nimi, nie mam zamiaru kruszyć kopii ze stronnikami obecności Obcych, bo szkoda mi czasu na przelewanie z pustego w próżne, natomiast chciałbym zwrócić uwagę Czytelnika na coś innego, co ma jednak związek z contrails, chemtrails i samolotami je produkującymi. Tym problemem są…


Samolot lecący na małych wysokościach w ciepłym i suchym powietrzu właściwie nie pozostawia smugi kondensacyjnej, ale słychać pracę jego silników...


…bezdźwięczne samoloty. Od jakiegoś czasu obserwuję przeloty nad Ziemią dziwnych samolotów, które ani nie wydzielają smug kondensacyjnych, ani nawet nie słychać pracy ich silników, a przecież poruszają się one z prędkością samolotów komunikacyjnych – czyli w granicach 800 – 900 km/h, na różnych wysokościach – najczęściej od 2000 do 5000 m, a oto kilka przykładów:

1. UFO nad Międzyzdrojami

Typ incydentu: DD
Miejsce: Międzyzdroje, molo; 53°55'44” N - 014°27'05” E 
Data: 15.09.2010 r.
Czas: 17:24 CEST
Czas trwania obserwacji: 6 min.
Ilość obiektów: 2
Świadkowie: wielu
Zdjęcia: 6
Możliwe wyjaśnienie: przelot 2 samolotów z kierunku N na S-SW  

2. UFO nad Strečnem:

Typ incydentu: DD
Miejsce: Zamek Strečno n/Váhem, Żylina, Słowacja; 49°10'37" N - 018°51'46" E
Data: 09.09.2012 r.
Czas: 09:55 CEST
Czas trwania obserwacji: ok. 30 s.
Ilość obiektów: 1
Świadkowie: ok. 20 osób (Polacy, Słowacy, Czesi)
Zdjęcia: nie wykonano
Możliwe wyjaśnienie: przelot samolotu z kierunku W na E.

I ostatni przykład z całkiem niedawna:

3. UFO nad Helem

Typ incydentu: DD/RV
Miejsce: Fokarium Stacji Morskiej UG w Helu, Hel, 54˚36’26”N - 018˚48’04”E
Data: 23.09.2012 r.
Czas: 06:35
Czas trwania obserwacji: ok. 30 s.
Ilość obiektów: 1
Świadkowie: 1
Zdjęcia: 1/nieudane
Możliwe wyjaśnienie: brak.

We wszystkich tych przypadkach zaobserwowano obiekty PRZYPOMINAJĄCE samoloty, i które zachowywały się podobnie jak samoloty, z tym że nie emitowały dźwięku i smug kondensacyjnych – to od biedy można jakoś wytłumaczyć efektami rozchodzenia się fal akustycznych w atmosferze i zmianami temperatury i wilgotności powietrza. Natomiast w ostatnim przypadku nawet trudno mówić o samolocie, bowiem obiekt ten przypominał raczej gruby, dwuwypukły dysk, a nie podłużny kształt samolotu – vide foto. To właśnie było prawdziwe UFO. I co najciekawsze – moi znajomi (a wśród nich i Eleonora) stwierdzili, że często się je widuje nad naszym Wybrzeżem. To są tylko trzy przykłady, które zarejestrowałem, a w rzeczywistości musi być ich o wiele więcej.


Także i ten samolot leciał w ciepłej i suchej warstwie powietrza nie zostawiając za sobą smugi kondensacyjnej, ale jego silniki były słyszalne...


Czym są – nie wiem, i to właściwie wypełnia definicję UFO – NIEZNANE obiekty latające. Możemy sobie teraz gdybać. Co można zrobić? – zachęcam do obserwacji nieba i odnotowywania stwierdzonych przelotów „milczących samolotów” w naszej przestrzeni powietrznej. Być może Oni (kimkolwiek są) zmienili taktykę obserwacji nas i naszej cywilizacji i po prostu stosują maszyny latające przypominające nasze, ale z innym, doskonalszym, bezdymnym i bezdźwięcznym napędem. NB, coś takiego przewidział w swej powieści sci-fi czeski pisarz i polarnik František Bĕhounek już w latach 50. ubiegłego stulecia.[1] Czyżby więc nihil novi sub Sole???

W każdym razie nie obawiam się zwykłych samolotów – bo te znamy i są ziemskiego pochodzenia. Obawiam się tych „cichych”, bo nie wiadomo, czym one są naprawdę, a stanowią one idealny środek napadu powietrznego – mówiąc w języku wojskowych – i jako takie są potencjalnie bardzo niebezpieczne. Wystarczy wspomnieć tylko pomysły autorów Programu S3…  

A tak już nawiasem mówiąc – to czy nie ma racji Bronisław Rzepecki, który stwierdził, że Obcy wcale nas nie kochają – jak się to nam w naszej naiwności wydaje, a traktują jak króliki doświadczalne czy robactwo pod szkłem powiększającym? A zatem patrzmy i obserwujmy. 


KONIEC       




[1] Fr. Bĕhounek – „Akcja L”, wydanie czeskie: Praha 1956, wyd. polskie: Warszawa 1962.