środa, 24 października 2012

Tajemnica Meteorytu Jamajka 1862-08-10 (3)



Wszędzie, gdzie politura kamienia dobrze się utrzymała, rysy są ostre, delikatne i dokładne; na trzech czwartych częściach obrazu łatwo rozpoznać rysunek.
W górze i ku części środkowej obrazu można doskonale rozróżnić słońce, a to po kształcie okrągłym i po promieniach, które rozsypuje. Przedmiot ten jest wszakże narysem, wiążącym niejako przerodę wyobrażoną na kamieniu z przerodą naszego świata ziemskiego.
W głębi obrazu widać jakiś grunt nieco falisty, zdaje się tu i ówdzie jakąś roślinnością okryty; jednakże rysunek jest bardzo zagmatwany, a powierzchnia kamienia tu i ówdzie nadwerężona, aby w tej mierze wydać jaki sąd stanowczy.
Z lewej strony na samym przedzie obrazu widać rząd domów a raczej tunelów zagłębiających się pod poziom przez spadzistość raptowną i oku swe fasady tylko przedstawiających.
Z rysunku perspektywicznego bardzo dobrego, oko łatwo osądzić może, że te fasady ciągną się w linii prostej i że wchody do potern (galeryje podziemne do wycieczek) maja kształt półkolisty. U trzech takich wchodów, czyli otworów spostrzec można trzy przedmioty dziwaczne, o jednakim kształcie i i jednakich proporcyjalnych rozmiarach; każdy z tych przedmiotów wygląda jak armata osadzona na czterech kołach, a długość takiej niby armaty wyrównywa niemal połowie wysokości poterny.
Prawa strona obrazu najwięcej jest uszkodzoną, szczególnie na planie przodowym, kamień w tem miejscu stracił swą politurę i brak mu niektórych cząsteczek. W najbliższej dali, czyli na drugim planie, który lepiej się utrzymał, mamy widok obszernego amfiteatru w półkole, w którem tu i owdzie rozpoznać można stopnie czyli schody.
W środkowej części obrazu widac to bliżej to dalej siedm przedmiotów analogicznych z temi, które się u potern znajdują; te przedmioty zdaja się być w żwawem ruchu zostawiając po sobie tumany kurzu. W tejże środkowej części widać dwa przedmioty z pierwszego wejrzenia jakże od innych odmienne; atoli gdym się głębiej zastanowił, zdaje mi się, że są one tego samego typu, co i tamte.
Wystawmy sobie dwie gąsienice, tak, iż jedna wygina się ku drugiej opierając się na poziomie dwiema długiemi łapami tylnymi w kształcie głoski A, a dwiema przednimi łapami wywijając, jakoby rzemieniami długimi i haczykowato zagiętymi. Oto jest obraz przybliżony tych dwóch istot, które opisać chciałem.
Byłabyż to walka z sobą dwóch nieprzyjaciół? A może to tylko jacy dwaj przyjaciele w żwawej z sobą rozmowie, których artysta chciał przedstawić? Zuchwalstwem byłoby chcieć stanowczo o tem wyrzec, a jednak wywijanie owemi niby rzemieniami , ruch, którym jedna z tych istot przegina się w tył, gdy druga ku niej się wygina, wszystko to każe domyślać się, że to jakaś utarczka naprawdę, lub pasowanie się szermierzy.
Wspomniałem, ze te dwie dziwaczne istoty uważam co do tożsamości typu na równi z innemi dziesięciu istotami, widocznemi w innych miejscach obrazu. To moje utrzymywanie opieram na następujących powodach, które zdają się być uzasadnione:
Ciała wyglądające na obrazie jak gdyby gąsienice, są wszystkie jednakiej wielkości względnej  i jednakowo przedstawiają się oku, bo każde z tych ciał jest w trzech miejscach wydatniejsze, czyli wypukłe, a to po obu swoich kończynach i w środku; wypukłość środkowa znaczniejsza jest od końcowych. Te, które zdaja się unosić na czterech kołach są mniej lub więcej pochylone a to od poziomu aż do 50 stopni; dwie ostatnie mają postawę pionową, ale miast kół tylnych mają dwie nogi ułożone w kształt głoski A, a zamiast kół przednich dwoje rąk, czyli ramion gibkich, wyglądających jak pasy rzemienne.
Otóż czy by nie można przypuścić, że mieszkańcy tego nieznanego świata zginają czy też rozginają te swoje dwie pary członków, aby się ruszyć z miejsca, a rozprostowują je znowu aby się zatrzymać i robotę odbywać? W pierwszym tedy razie ich ciała czyli kadłuby przybierają kształt kolisty, w drugim zaś razie staja się dwunożnemi. Za tem zdaniem mojem oświadczyli się wszyscy, którzy rozpatrzyli się uważnie w tem jakże ciekawym obrazie, który tu opisać dość zrozumiale nie podobna.
Wypukłość pośrednia, widoczna w ciele tych szczególnych istot, większa jest, jakem już powiedział, od wypukłości na każdej z dwóch kończyn ciał; stanowi ona ich brzuch. Te zaś dwie wypukłości na obu kończynach kadłuba są sobie równe tak co do wielkości jak i kształtu, a choć niepodobna dopatrzyć się w nich jakiegokolwiek organu wyraźnego, nie mogę nie domyślać się, że są to dwie głowy. Jakoż doskonała symetria zwierzęcia, sposób w jaki przenosi się ono z miejsca na miejsce, który mu dozwala odbywać ruch wprzód i w tył z jednaką łatwością, każe mi domyślać się, że to zwierzę może stać czyli prosto się trzymać zarówno na tej jak na owej parze członków; byłaby to więc istota dwugłowa obrotowa (bicephale-rotifere) zatem dwunożna i dwuręczna na przemian (bipede-bimane alternant)!!
Na naszej ziemi najwyższe szczeble skali zwierzęcej zajmują indywidua symetryczne, odniesione do płaszczyzny podłużnej; tam zaś indywidua były symetrycznymi z odniesieniem do dwóch płaszczyzn do siebie prostopadłych, z których jedna podłużna, a druga poprzeczna!!
Pozwole sobie na krótkie zboczenie metafizyczne. Wielu starożytnych filozofów (mianowicie Platon w „Phaetonie” w ks. I) z zastanowienia się nad uderzajacemi sprzecznościami w czynach ludzkich, przyznało człowiekowi dwie dusze. Jedna obdarzona rozumem, jest siedzibą pojętności, jej miejsce jest w mózgu; druga nieobdarzona rozumem jest siedzibą naszych namiętności, zajmuje ona w ciele obszar osierdzia (błony przedpiersiowej). Także i niektórzy nowocześni filozofowie rozdzielili duszę na dwie oddzielne i od siebie niezależne części; jednej panowanie jest duchowe, drugiej materialne. Jeśli taki podział jest także u indywiduów wyobrażonych na naszym aerolicie, (którym należy się niezaprzeczalnie pierwsze miejsce pomiędzy mieszkańcami swego globu) miałożby to być niepodobnem , aby u jednej z ich dwóch głów był mózg do umysłowości, a w drugiej mózg do materyalności? Czyliby to być nie mogło, że czy indywiduum przybierze postawę w kierunku pionowym, według rodzaju zatrudnienia, jakiemu się oddaje, tę z swoich dwóch głów ma wtedy w górze, która właśnie funkcjonuje? Myśl tę puszczam w świat tak jak mi przyszła: valeat quantum valere debet!    
Jeżeli to prawda, co sądzi profesor Owen, iż zwierząt kręgowych wyłącznym jest to znamieniem, iż natura członki ich do dwóch par ograniczyła, nie waham się opisane tu istoty policzyć do rzędu zwierząt kręgowych. Myśl ta, że zwierzęta  nie tylko na naszej ziemi, ale jeszcze i gdzie indziej istnieć mogą, nie jest sama w sobie bynajmniej uderzająca.: bo wszystkie możliwe modyfikacje egzemplarza ideału pierwowzoru kręgowego, dalekiemi są jeszcze od wyczerpania, bądź w kształtach zwierząt, które dziś na naszym globie istnieją, bądź w kopalinowych pozostałościach dawnych jego mieszkańców; niezliczone modyfikacje tego samego pierwowzoru mogą się znachodzić u zwierząt kręgowych z innych płanet.
Na zakończenie spiszemy tu wnioski ciekawe, do których doprowadza wyrozumowane i sumienne przez Dra Hopkinsa zbadanie aerolitu z 10-tego sierpnia 1862:
1.       Aerolit ten pochodzi z ciała niebieskiego czyli Płanety, na którego powierzchni rosną substancyje roślinne, zdolne do formacyi węgla i smołowca kopalnego (bitume);
2.     Ciało to niebieskie zamieszkują istoty obdarzone rozumem i ucywilizowane, posiadające umiejętność budownictwa, sztukę rysunków, naukę perspektywy, a tem samem wiadomości jeometryczne w stopniu niepoślednim;
3.       Mieszkańcy tego nieznanego świata żyją w pomieszkaniach podziemnych, a zbierają się niekiedy pod gołem niebem, w miejscach na ten cel urządzonych;
4.     Mieszkańcy ci są, ile się zdaje, gatunkiem typu kręgowego i maja układ ciała symetryczny, z odniesieniem do dwóch płaszczyzn głównych, jednej podłużnej, drugiej poprzecznej;
5.       Maja one taką organizację, iż cztery swoje członki  zwijają w kształt koła, aby móc z miejsca puścić się ruchem szybkim, a w tym ruchu ciało ich jest nachylone, jak u zwierząt czworonożnych. Gdy zaś są w miejscu lub może powolnym ruchu, wtedy ich zachowanie się jest takie, jak u istot czworo ręcznych o dwóch głowach, któryby mogły opierać się dowolnie to na tej, to na owej parze członków;
6.      Nareszcie wzrost ich zdaje się być cztery razy mniejszym od wzrostu człowieka.

* * *

I na tym kończy się fragment nadesłany przez Pana Stefana C.  

CDN.