Czy katastrofę dwóch samolotów nad Palomares spowodowała kolizja z UFO...?
Angel Rodriguez, dyrektor hiszpańskiej
organizacji badawczej GEIFO, napisał do nas, że rozgłośnia radiowa Antena-3
będzie nadawać audycję dokumentalną dzisiaj wieczorem (20.IV.2009 r.) na temat
słynnego Incydentu nad Palomares” z lat 50., kiedy to bombowiec B-52
zderzył się wciąż nieznanym obiektem nad Morzem Śródziemnym, wyrzucając swój
ładunek bomb wodorowych do morza. Pozwoliłem sobie wziąć kilka akapitów z
artykułu, który napisałem 14 lat temu i dołączyć kilka zdjęć, którymi Angel
podzielił się z nami opisując to wydarzenie: cztery z utraconych bomb zostały
znalezione, zaś piąta pozostaje nadal nieodnaleziona. (???)
Rozkazy, które
miał mjr Charles Wendrorff były następujące: dolecieć strategicznym bombowcem B-52
do rejonu powietrznego tankowania Saddle Rock na spotkanie z latającym
tankowcem KC-135. Czyste niebo nad Morzem Śródziemnym powodowało, że
Saddle Rock było idealnym miejscem do takich operacji powietrznego tankowania.
Ogromny samolot należący do 68. Skrzydła Lotnictwa Bombowego w Karolinie
Północnej był pośrodku swej dalekiej trasy patrolowej nad Atlantykiem i
podlatując jak najbliżej ZSRR. Ale czy ten nacisk Zimnej Wojny wpłynął jakoś na
losy tego B-52? O godzinie 10:33 CET w dniu 17.I.1966 roku, na wysokości
30.000 ft/~10.000 m, naładowana bombami jądrowymi stratoforteca kmdr Wendrroffa
zauważyła KC-135 w odległości 15 mi/24 km przed dziobem, w strefie
tankowania. B-52 ostrożnie ustawił się na pozycji za tankowcem w celu
przechwycenia jego przewodu paliwowego, co jest bardzo precyzyjną operacją, w
której prędkości obu samolotów muszą być zgrane i nie może być stracona żadna
kropla paliwa. Ale coś poszło nie tak. Jakaś niewidzialna siła uderzyła w
bombowiec spod spodu, popychając go w górę i powodując, że płat steru KC-135
uderzył w okno kokpitu B-52. Załoga bombowca poczuła
straszny wstrząs, kiedy ich samolot uderzył w przewód paliwowy z latającego
tankowca. Dla obserwatorów z ziemi śledzących manewr podchodzenia do tankowania
tankowiec eksplodował w kuli pomarańczowego ognia, a w chwilę później obie
maszyny zostały zdezintegrowane wybuchem wysoko w powietrzu. Załoga bombowca
zdołała się uratować skacząc w czasie eksplozji swego samolotu i została
później uratowana przez hiszpańskich rybaków po cudownym ocaleniu po skoku z
dużej wysokości (co jest zrozumiałe zważywszy fakt eksplozji bomby
paliwowo-powietrznej o dużej mocy jaka stał się KC-135 i później lecąc na
spadochronach wśród płomieni i spadających szczątków obu samolotów – dop.
tłum.) Ale cztery bomby wodorowe już leżały [na ziemi].
* * *
No zaraz, wszystkie źródła mówiły o czterech bombach
wodorowych i dwóch pociskach klasy powietrze-ziemia
z głowicami nuklearnymi, które transportował bombowiec mjr Wendorffa. Rodriguez
wspomina o tym, że było PIĘĆ bomb, z których w toku operacji Broken Arrow odzyskano CZTERY – zaś piąta
spokojnie leży sobie na dnie Morza Śródziemnego do dziś dnia i truje wody
morskie radioaktywnymi elementami (zob.: http://rense.com/general45/drop.htm).
Przyznaję, że czytając informację Rodrigueza nie
chciałem wierzyć w jej prawdziwość, ale… Przypomniały mi się informacje od
hiszpańskich Zielonych i Greenpeace, które mówiły o tym, że w czasie badań wód
Morza Śródziemnego i planktonu w rejonie Palomares stwierdzono w nich obecność radioizotopów
239/240Pu* oraz 241Am* (zob.: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12826395) –
a zatem pierwiastków wytworzonych sztucznie i stanowiących części składowe
zapalników bomb wodorowych. Wygląda zatem na to, że informacje o piątej bombie
wodorowej są prawdziwe!
A co z katastrofą? Trudno przypuścić, by jakiś samolot
skrycie podleciał do B-52 i uderzył go od spodu powodując
katastrofę, chociaż teoretycznie i na papierze jest to możliwe. Może było tak,
że ten trzeci samolot przeleciał pod B-52 i KC-135 już po
przyłączeniu przewodu paliwowego i włączeniu przepływu paliwa. W bombowiec
uderzyła fala balistyczna wytworzona przez samolot poruszający się pod nimi z
prędkością ponaddźwiękową. Na papierze jest to możliwe, ale w rzeczywistości –
nie wyobrażam sobie. Poza tym ten trzeci musieliby widzieć świadkowie w
powietrzu, na ziemi i na morzu. Wprawdzie podobno świadkowie tacy się znaleźli,
ale informacje o tym podali dwaj Francuzi o niewielkiej wiarygodności. Tym
niemniej nie wolno nie brać pod uwagę i takiej możliwości…
Przekład z j.
angielskiego i komentarz –
Robert K.
Leśniakiewicz ©