środa, 10 kwietnia 2013

Rendez-vous z demonem ciemności (1)




Oleg Arsenow


120 km od Johannesburga znajduje się jeden z największych na Ziemi kraterów Vredefort o rozmiarach 250 x 300 km. Krater powstał w rezultacie zderzenia naszej planety z asteroidem ponad 2 GA temu.

Na początku 2013 roku, wiele obserwatoriów astronomicznych świata prowadziło obserwację małego ciała niebieskiego, które znajdowało się niedaleko orbity Ziemi. Dlaczego wszyscy zainteresowali się tym kawałkiem skały o średnicy kilkuset metrów? Okazuje się, że od niego zależy dalszy los Ludzkości…


Sensacyjne odkrycie


Pod koniec 2004 roku, astronomowie D. Tholen i R. Tucker z Arizońskiego Obserwatorium Astronomicznego na Kitt Peak odkryli nową asteroidę, której przyznano oznaczenie 2004 MN4. Ale już po kilku miesiącach komputerowych obliczeń niedawno odkryte ciało niebieskie nazwano 99942 Apophis na cześć demonicznej postaci z serialu „Gwiezdne wrota SG-1”. 19.VII.2005 roku nazwa ta stała się oficjalną, związana na zawsze z mitycznym, egipskim demonicznym wężem Apophisem. Zgodnie z egipską mitologią, ów bożek-niszczyciel przebywa w podziemnym królestwie i w każdą noc próbuje zabić świetlistego Ra (Słońce). 


Wybór takiej nazwy nie był przypadkowym – wszak modele komputerowe trajektorii asteroidy wykazały, że przebiega ona w bliskiej odległości, zagrażającej zderzeniem naszej planecie. Pierwsze niebezpieczne zbliżenie z Ziemią powinno mieć miejsce w dniu 13.IV.2029 roku, kiedy to Apophis zbliży się do naszej planety na odległość 37.000 km, tym niemniej zderzenie jest mało prawdopodobne (wedle uczonych z NASA prawdopodobieństwo impaktu wynosi zaledwie 0,0000043 – przyp. tłum). Jednakowoż przy następnym zbliżeniu w 2036 roku, prawdopodobieństwo zderzenia wzrasta. W następnych latach prawdopodobieństwo zderzenia jest mniejsze (uczeni NASA wyliczyli, ze w ciągu następnych 100 lat wyniesie ono średnio jedynie 0,0000074 – przyp. tłum.)


Przyczyny katastrof


Wielu uczonych sądzi, że przede wszystkim zderzenia z asteroidami były przyczyna wszystkich biologicznych katastrof, które w przeszłości miały miejsce na Ziemi. Co by się stało, gdyby na Ziemię spadł ogromny asteroid? Przede wszystkim powstałby krater o średnicy setek i głębokości dziesiątków kilometrów. Poza tym w atmosferę zostałoby wyrzucone dziesiątki tysięcy kilometrów sześciennych gleby i odłamków skalnych z naddźwiękową prędkością (a nawet z Drugą Prędkością Kosmiczną – dla naszej planety VII = 11,2 km/s – przyp. tłum.). W przypadku trafienia w ocean, impakt asteroidu wywołałby stumetrową fale tsunami, które rozprzestrzeniłoby się na tysiące kilometrów. Wskutek impaktu powstałoby planetarne trzęsienie ziemi, zaś pył i popioły dostawszy się w wyższe warstwy atmosfery spowodowałyby wystąpienie „zimy poimpaktowej”.

Według dzisiejszych przedstawień, szczególną osobliwością wszystkich głównych biologicznych katastrof ma swoją powtarzalność. Zagłada wielu gatunków następowała w krótkich odstępach czasu – oczywiście w geologicznej skali.

Czy zatem te katastrofy biologiczne, które miały miejsce miliony lat temu, miały za swój początek impakt asteroidy czy zwiększoną aktywność wulkaniczną?

Największe zainteresowanie uczonych wywołały badania wielkiego permsko-triasowego kataklizmu (Epizod P/T, 252,17 MA temu – przyp. tłum.), które paleontolodzy nazwali „wielkim pobojowiskiem”, w czasie którego zginęło 90% wszystkich gatunków biologicznych, a Ziemię pokryła sadza, popiół i przemielone resztki meteorytowej materii. Wszystko to pozwala stwierdzić, że Epizod P/T miał miejsce wskutek spadku na Ziemię ogromnego asteroidu. Jednakże nie jest to wniosek bezsporny, bowiem w tym samym czasie na Ziemi doszło do wzmożonej aktywności wulkanicznej.
(Sprzeczność ta jest pozorna, bowiem można przypuszczać, że impakt asteroidy w okolicach dzisiejszego Morza Bellinghausena spowodował potężne pęknięcia skorupy ziemskiej na antypodach uderzenia i w rezultacie powstanie lawowych trapów powulkanicznych Dolnej Tunguski, co spowodowało katastrofę ekologiczną, która pochłonęła aż tyle ofiar. Hipoteza, że Epizod P/T był spowodowany oderwaniem się od jądra Ziemi magmatycznego „bąbla”, który wydostał się na powierzchnię Ziemi i spowodował Wielkie Wymieranie jest mniej prawdopodobna, niż hipoteza impaktu – uwaga tłum.)

Coś podobnego wydarzyło się 450 MA temu, kiedy to skutki potwornego eksplozyjnego procesu położyły kres panowaniu trylobitów – przedstawicieli stawonogów, mieszkańców dawnej hydrosfery. Przeszło jeszcze 80 MA i w końcu Paleozoiku miała miejsce kolejna globalna biokatastrofa, która zniszczyła królestwo ryb i koralowców.

Potem miała miejsce w kolei następna – najstraszliwsza katastrofa w historii Ziemi – która wydarzyła się 250 MA temu. Sądząc ze wszystkiego, w powierzchnię skorupy ziemskiej uderzył wielki meteoroid, którego impakt obudził większość wulkanów i spowodował straszliwe trzęsienia ziemi i tsunami. W efekcie niebo na całe tysiąclecia zasnuło się opoką z dymu i popiołów wulkanicznych. A kiedy na koniec ono się wreszcie oczyściło, okazało się iż z gigantycznej armii zwierząt przeżyła tylko niewielka ilość wagowo małych gatunków. Ich miejsce w niszach ekologicznych zajęły therapsidae – zwierzęta bliskie ssakom (gady ssakokształtne – przyp. tłum.) będące znakiem nadejścia nowej ery biologicznej (chodzi o okres a nie erę – przyp. tłum.), która trwała kolejne 20 MA.  

Potem naszą planetę znowu odwiedził straszny gość z Kosmosu i terapsydy wymarły, a na ich miejsce przyszły dinozaury.

TABELKA WYMIERANIA GATUNKÓW NA ZIEMI W REZULTACIE IMPAKTÓW ASTEROIDÓW:

Czas w MA
Gatunki wymarłe
Okres
65
Dinozaury
K/Pg
199
 Konodonty,
T
252
96% morskich i 70% lądowych gatunków
P/T
359
Wszystkie bezszczękowce
D
450
60% wszystkich zwierząt morskich
O/S



Zwiastuny Apokalipsy


Około 2/3 powierzchni Ziemi zajmują wody Wszechoceanu, a co za tym idzie największe szanse są na wpadniecie asteroidu w wody Oceanu Światowego. Taki impakt spowoduje potworne tsunami. Większość z największych miast Ziemi jest położona na brzegach morza. Fale, które powstaną wskutek impaktu runą na brzeg na głębokość co najmniej 2 km od linii brzegowej (jak to widzieliśmy 11.III.2011 roku w Japonii – przyp. tłum.). Przy odpowiednim wyprzedzeniu można byłoby ewakuować ludzi ze strefy zagrożenia w głąb lądu.

I nawet dzisiaj zderzenie Ziemi z kosmiczną skałą byłoby śmiertelnym zagrożeniem dla ziemskiej flory i fauny, nie mówiąc już o Ludzkości. Ognista kula powróciłaby do atmosfery niosąc zagładę na tysiące lat wszystkim zwierzętom i roślinom. Wedle obliczeń ekspertów, przy dzisiejszej gęstości zasiedlenia w przypadku impaktu asteroidy o średnicy 1 km, zginąłby co czwarty mieszkaniec planety.

Najbardziej znanym jest asteroid, który jakoby zniszczył populację dinozaurów 65 MA temu. Kojarzony z nim jest 200-kilometrowej średnicy krater na północnym wybrzeżu półwyspu Jukatan, w Meksyku, którego rozmiar odpowiada energii uderzenia asteroidu o średnicy 10 km. (Do tego dochodzą nowoodkryte kratery poimpaktowe na Morzu Północnym i innych rejonach świata, których wiek wynosi 65 MA i są związane z kraterem Chicxulub, wydaje się więc, że synergiczne działanie meteorytowego bombardowania i wywołanej przez nie supererupcji i powstanie trapów lawowych na ówczesnej wyspie Dekan doprowadziło do zagłady dinozaurów – przyp. tłum.) Tym niemniej, ostatnimi czasy można coraz częściej można usłyszeć i alternatywne hipotezy o zgubie całego królestwa gadów. Najczęściej wysuwa się przypuszczenie, że przyczyną katastrofy było jadro komety średnich rozmiarów. Eksplodując gdzieś nad akwenem dawnego Wszechoceanu, lodowy bolid rozpylił w atmosferze cała masę toksycznych związków chemicznych (np. cyjanów – przyp. tłum.).

Można spotkać także śmiałe idee o tym, że lodowata kula śnieżna trafiwszy w Ziemię niósł w swym wnętrzu wirusy i bakterie śmiertelnie niebezpiecznych dla ziemskich organizmów, które wygubiły gigantyczne gady. Słabym pocieszeniem może być to, że takie zdarzenia mają miejsce raz na 100 MA.


CDN.