sobota, 27 kwietnia 2013

ŚMIERĆ PACHNIE MIGDAŁAMI




Straszliwa katastrofa ekologiczna na Węgrzech, która wydarzyła się przed paru dniami każe mi przypomnieć Czytelnikowi wydarzenia sprzed 10 lat, kiedy to wskutek niefrasobliwości ludzi doszło do skażenia Dunaju – tej największej europejskiej rzeki supertoksycznymi związkami chemicznymi. A oto, co napisałem w artykule, który został opublikowany na łamach ogólnopolskiego „EKO Świata” nr 4/2000 i katowickiego „Roździenia” nr 3/2000, a co prezentuję poniżej:

* * *

Cywilizacja kupców i dealerów wkrótce wykończy się własnymi smrodami – zwykł mawiać Piotr Listkiewicz. Ma całkowitą rację – bo przekonałem się o tym niemal naocznie, kiedy media podały 12 lutego 2000 roku informację o skażeniu rzek Cisa (Tisza) i Dunaj kilkuset kilogramami czy nawet tonami (w tej materii szacunki były rozbieżne) supertoksycznych związków cyjanowych, które pewien australijski koncern – pomawia się o to koncern Esmeralda – wpuścił w wody Cisy w rumuńskim  mieście Baia Mare.

Skażenie Cisy i Dunaju w lutym 2000 roku

Rumunia to jeden z najbiedniejszych krajów Europy Środkowej. Rządy komunistów pod wodzą Conductadora Nicolae Ceausescu doprowadziły m.in. do powstania całych martwych stref skażonych wszelkimi możliwymi świństwami produkowanymi przez wysokoenergochłonny i przestarzały przemysł jak w większości krajów socjalistycznych, a który to przemysł i jego zacofane technologie po „jesieni ludów” a. D. 1989 nie są bynajmniej wymieniane na nowsze, bo po prostu opłaca się bardziej zamknąć niewydolny zakład pracy, niż pakować miliardy dolarów w jego modernizację – zjawisko to znamy także w naszym kraju… (NB, stało się to powodem powstania 25% bezrobocia w Polsce i innych krajach po 1989 roku)

Był to doskonały sposób na osłabienie gospodarek m.in. Polski i pozbawienie naszego kraju jakiejkolwiek konkurencyjności na rynku europejskim. Jest to jeden z najgorszych błędów jakie popełniły wszystkie rządy post-solidarnościowe po 1989 roku, i za które powinny być rozliczone. Nie jest tajemnicą, że było to w interesie USA i UE, która stworzyła doskonały rynek zbytu dla swoich towarów. Podobnie dobry interes zrobiły na tym Chiny, które zalały nasze kraje tanim chłamem i złej jakości, nietrwałym barachłem, dzięki któremu nasze zakłady musiały upaść. Skutki tego odczuwamy właśnie teraz – w postaci bezrobocia i emigracji ekonomicznej, rujnacji przemysłu, patologii społecznych wywołanych biedą i totalnej niekompetencji rządu i parlamentu targanego sprzecznościami i konfliktami sztucznie rozdmuchiwanymi przez ludzi, którzy Polsce nigdy nie byli, nie są i nie będą życzliwi. Ich nazwiska znajdują się na czołowych stronach gazet.

Jedną z takich martwych stref jest okręg przemysłowy Baia Mare (baia to po rumuńsku znaczy tyle, co kopalnia), gdzie wydobywa się złoto, miedź, srebro, uran i inne metale nieżelazne. Była to strefa stanowiąca oczko w głowie Najwyższego Masztu Światowego Postępu i jego zbrodniczej Securitate, jako że produkowano tam surowiec strategiczny – uran i metale szlachetne – złoto i srebro, za które komuniści kupowali agentów w krajach Zachodu, by z kolei ci agenci wydarli Zachodowi jego największe tajemnice. (Pisze o tym gen. Ion Pacepa w książce „Czerwone horyzonty”) Te tajemnice szły następnie nie tylko na Kreml, ale także i do Pekinu! Tą właśnie drogą Chińczycy doszli do poznania tajemnic amerykańskich laboratoriów atomowych!

Złoto i srebro w rejonie Baia Mare występuje w pokładach kwarcytów i żeby je stamtąd wyekstrahować należy pierwej zemleć kwarcyt, a następnie potraktować go cyjankami, co wygląda na papierze w sposób następujący:

1.         2Au + 4NaCN + 1/2O2 + H2O => 2Na[Au(CN)2] + 2NaOH

Pod wpływem kwasów jon kompleksowy rozpada się na nierozpuszczalny w wodzie, chemicznie bierny cyjanek złota (I) i cyjanowodór:

2.        Au(CN)2- – H2+ => AuCN + HCN

Przepraszam za te wzory i reakcje, ale racz zwrócić swą uwagę Czytelniku na fakt, że niemal wszystkie substancje biorące udział w nich są silnie toksyczne! Morderczo trujące! Potem cyjanek złota dysocjuje na czysty metal i zabójczy cyjan, zgodnie z równaniem:

3.        Au(CN)2 => Au + 2CN

Ot i wszystko. Podobnie rzecz się ma ze srebrem. Inna metoda – starsza i stosowana jeszcze za czasów Pizarra i Corteza polegała na mieszaniu rudy srebra z solą i rtęcią. W trakcie reakcji srebro otrzymywano w postaci stopu (amalgamatu) rtęci i srebra, który potem poddawano ogrzaniu, w wyniku czego rtęć ulatniała się i pozostawało czyste srebro na dnie naczynia. (Nie muszę chyba mówić, że była to metoda zabójcza dla wszystkiego, co żyje ze względu na toksyczność chloru i rtęci!) Dzisiaj otrzymuje się je znacznie łatwiej i czyściej przy wykorzystaniu cynku:

4.        2AgCl + Zn => ZnCl2 + 2Ag

Dzisiaj także wydobywa się je ze szlamu anodowego – piekielnego koktajlu, toksycznego jak wszyscy diabli i zawierającego jony metali ciężkich: Hg+, Cr2+, Cu+, Pb2+ itd. Jeżeli stało się to, że uwolniły się cyjanki tych metali, to Cisa i Dunaj będą martwe nie przez 10 lat, jak liczą teraz (w dniu 16.II.2000 r.) specjaliści węgierscy i bułgarscy, ale co najmniej trzy razy tyle…

Najgorsze jest jeszcze przed nami, bo skażona woda płynie dopiero w dół Dunaju, zaś Cisa jest już martwa i – jak podają media – wyginęły w niej nawet bakterie!

Byłem nad Cisą we wrześniu 1996 roku – rzeka w okolicy Tiszaújváros była ciemna od zanieczyszczeń, niemniej żyły w niej nawet dość duże ryby. Teraz nie ma tam nic. Jeżeli kopalnia i rafineria, z której wyciekł ten pasztet była opuszczona, to można śmiało założyć, że skażenia będą jeszcze groźniejsze, niż gdyby wyciekł sam cyjanek potasu czy cyjanek sodu. Tam rzeczywiście będzie co najmniej połowa – i to gorsza – Tablicy Mendelejewa!

Trzebaż było trafu, że owego fatalnego 12 i 13 lutego 2000 roku byłem wraz z żoną i przyjaciółmi w Budapeszcie, gdzie wziąłem udział w pewnym kongresie naukowym. Większość z gospodarzy to byli ludzie blisko związani z Naturą i wiadomość o skażeniu żywo ich obeszła. Choć sam Budapeszt był poza zasięgiem tej eko-katastrofy, to Bratanków martwiło to, że Cisa nawadnia spory areał rolniczy kraju, a skażona cyjankiem woda nie nadaje się nawet do celów technicznych!

W Bułgarii i Jugosławii ogłoszono alarm i zakazano ludziom używania wody z Dunaju, spożywania ryb i ptaków, które masowo ginęły w kontakcie z tym piekielnym koktajlem. Dotyczy to przede wszystkim tamtejszych Romów, którzy stanowią najuboższą warstwę społeczną, która żywi się czym popadnie. Porównanie z katastrofa w Czarnobylu jest tu najzupełniej uzasadnione, na miejscu i całkowicie funkcjonalne! Obie te katastrofy spowodowała ludzka nieodpowiedzialność, chciwość i głupota. Samo to, że do rafinacji złota koncern Esmeralda używał zakazanych na całym świecie metod stanowi dowód na powyższe. Metoda ta jest stosunkowo tania, a że Rumunia jest krajem w którym – podobnie jak w Polsce – istnieje szeroko rozbudowana korumpokracja (rządy sprzedajnych urzędników – Stanisław Lem nazywał ją kremokracją – no bo jak posmarować, to właśnie kremem – sic!), to taki numer jak wprowadzenie super-niebezpiecznej dla środowiska metody rafinacji szlachetnego kruszcu dla bogatych i ex definitio wszechmocnych, dzięki sile nabywczej pieniądza, zachodnich koncernów, to jest dla nich pestka.

Jak już wielokrotnie podkreślałem to na łamach tego i innych czasopism – winę za ten stan rzeczy ponoszą głównie systemy nakazowo-zakazowe, które można przełamać właśnie mocą pieniądza. A to, że Esmeralda twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego… - że nie ma naukowych dowodów na to, że Esmeralda jest winna? Mój Boże, a ileż to roboty? Kupuję po prostu cały uniwersytet czy sponsoruję jego katedry i jego profesorowie z docentami i asystentami będą mi tańczyć tak, jak im zagram! Esmeralda do niczego się nie przyzna, a dowody przeciwko niej spoczną na zawsze w piwnicach instytucji i ekspertów. I na tym się skończy, jak w przypadku Czarnobyla… Winnych po prostu nie będzie… - albo będzie jakiś kozioł ofiarny, na którego zwali się wszystko i wsadzi na parę lat do pudła. Tak było zawsze i nie będzie inaczej i tym razem. A potem znajdą się przekupieni uczeni, którzy będą dowodzić, ze winne są – jak zwykle zresztą – te podłe media! Dokładnie tak, jak w przypadku katastrofy w Czarnobylskiej EJ, o czym usilnie stara się nas przekonać kilku utytułowanych biurokratów, dla których ta katastrofa to był jedynie „wypadek” – który media rozdęły do rozmiarów Armagedonu nieledwie.

Co tracimy – my jako społeczność światowa – tracąc Cisę i część Dunaju w jego dolnym biegu? Przede wszystkim ucierpi na tym Park Narodowy Szatmar-Beregi, Tisza TVT, Tokaj Bodrogzug TVK, Sajó-Tisza TVK, okolice miasta Tiszafüred na północnym brzegu Cisy, Közep-Tiszai TVK, Pusztaszeti Tajvédelmi Körzet… To tylko parki narodowe Węgier! A co dalej? Nie orientuję się, jakie parki narodowe i rezerwaty znajdują się wzdłuż biegu Dunaju w Bułgarii, Jugosławii i Rumunii, ale przeraża mnie to, co stanie się w Delcie Dunaju, która sama w sobie jest cudem Natury, a gdzie za czasów panowania Słońca Rumunii umieszczono wioski dla trędowatych! Obszar Delty jest jednym wielkim rezerwatem przyrody ożywionej!

Oczywiście mordercza dawka cyjanków rozcieńczy się z biegiem rzeki, ale to, co zostanie wchłonięte przez cały ekosystem pozostanie w nim przez długi czas, który trudno jest określić. Jak rozwinie się sytuacja? – trudno przewidzieć. Jednego jestem pewien – rozwinie się w najmniej korzystnym kierunku.

I z ostatniej chwili: 17 lutego 2000 roku rumuński minister ochrony środowiska podał do powszechnej wiadomości, że Cisa i Dunaj zostały zatrute nie związkami cyjanu, ale… wodą chlorową – HClO lub dwutlenkiem chloru – ClO2, którego użyto w celu – i tu kolejna ściema pana Petera Marinescu – do zobojętnienia wycieku związków cyjanowych z Baia Mare.

No cóż – jak widzimy – potwierdzać się zaczyna to, co napisałem powyżej. Bo w sumie to zamienił stryjek siekierkę na kijek… Chlor jest dokładnie tak samo zabójczy dla istot żywych jak cyjan – Niemcy stosowali obydwa w czasie wojen światowych. Pierwszego przeciwko żołnierzom Ententy w czasie I Wojny Światowej, a drugiego w postaci Cyklonu B przeciwko Żydom i ludom Europy w Auschwitz i innych obozach zagłady w czasie II Wojny Światowej z wiadomymi skutkami.

I tak dyskusja nad tym, co jest bardziej zabójcze: związki chloru czy związki cyjanu jest czysto akademickim ćwiczeniem. Obydwa te rodzaje związków powodują dokładnie to samo – ŚMIERĆ WSZYSTKIEGO CO ŻYJE I ODDYCHA TLENEM – i to jest z tego wszystkiego NAJWAŻNIEJSZE! A to, jak nazwą to spasłe urzędasy na ministerialnych stołkach jest akurat niczym, w porównaniu ze świadomością, że znów zwyciężyła ludzka zachłanność i głupota…

* * *

Słowa te napisałem pod koniec lutego 2000 roku. Jak widać, nie straciły one niczego na swej aktualności, a wręcz odwrotnie – w czasie tych 13 lat zyskały na niej jeszcze bardziej! Straszna jest urzędnicza bezmyślność i beztroska, straszna jest skala skorumpowania naukowców, którzy sprzedali się możnym tego świata i nie mają odwagi głosić prawdy, a tylko wygłaszają banialuki w takt brzęku złotej monety, które sypią im prawdziwi władcy tej planety.

Władcy, którzy przygotowali jej zgubę. I nam wszystkim też.